Stworzeni do wieczności Drukuj Email
Autor: Andrzej Bajeński   
poniedziałek, 05 listopada 2012 00:00

Wybiegniemy dziś myślami bardzo daleko, aż do ... wieczności.

Co to jest wieczność?

Wieczność to nieskończoność w czasie, to trwanie bez końca. W religijnym języku wieczność to życie pozagrobowe.

Różne można by poddawać definicje i cytować poetyckie opisy. Dla nas najważniejsze są jednak nie definicje, ale fakty, a zwłaszcza fakt, o którym pisze Kaznodzieja Salomon 3:11

(Bóg) „Wszystko pięknie uczynił w swoim czasie, nawet wieczność włożył w ich serca...”

Czy wiesz, że jesteś stworzeniem, które nosi w sobie zarodek wieczności? Nie mówię o nieśmiertelności, ale o trwaniu bez końca. Również wtedy, gdy nasze ciała dotknięte śmiercią zostaną złożone grobie. Mówię o życiu, po tym życiu.

Oczywiście, Stwórca mógł stworzyć taką istotę jak człowiek tylko na jeden dzień. Jak muszkę owocówkę. Ale stało się inaczej, Bóg miał swoje przyczyny, dla których człowiek został stworzony, aby żyć wiecznie.


Wieczność to jest to coś w naszym duchowym DNA, coś z samego Boga, co sprawia, że gdy raz zaistniejemy to już trwamy, i trwamy, i trwamy i nawet wtedy, gdy doświadczyliśmy śmierci, rozglądamy się po nowej, tej pozagrobowej rzeczywistości i zauważamy, że my wciąż trwamy. Jesteśmy, w pewnym sensie niezniszczalni. (1 J2:17)

Życie tu na ziemi to jeszcze nie wszystko. Nieporównanie więcej czasu niż na tym świecie, spędzać będziemy po drugiej stronie śmierci w wieczności. Życie tutaj to jakby kurs przygotowawczy do życia w wieczności, trening przed prawdziwym meczem; rozgrzewka przed biegiem. Nasze życie na ziemi, to przygotowanie do życia następnego.

Zostaliśmy stworzeni na wieczność. Biblia mówi, że „wieczność została przez Boga wszczepiona w ludzkie serce”. Posiadamy wrodzony instynkt, który prze ku nieśmiertelności. Jest to spowodowane tym, że Bóg zaprojektował nas na swój obraz i w związku z tym ukształtował nas byśmy żyli wiecznie.

Mimo, że wiemy, iż każdy w końcu umrze, śmierć zawsze wydaje się czymś nienaturalnym i niesprawiedliwym. Powodem dla którego odczuwamy, że powinniśmy żyć wiecznie jest to, że Bóg oplótł nasze umysły tym właśnie pragnieniem!

Wiem, że pewnego dnia moje serce przestanie bić. Będzie to oznaczało koniec dla mojego organizmu i czasu na ziemi, ale wiem również, że to nie będzie koniec mnie samego.

Ziemskie ciało to tylko tymczasowe miejsce zamieszkania dla naszego ducha. Biblia nazywa je „namiotem”, ale przyszłe ciało określa z kolei jako „dom”. Słowo Boże mówi: „Kiedy namiot w którym mieszkamy nasze ziemskie ciało porwie się, Bóg da nam dom w niebie, dom który uczynił sam i który będzie stał wiecznie” - (II Koryntian 5:1).

Podczas, gdy życie doczesne oferuje wiele możliwości wyboru, wieczność przewiduje tylko dwie niebo lub piekło.

Swoją wypowiedź o nadchodzącym dniu sądu i ostatecznym rozstrzygnięciu przyszłości Jezus podsumował słowami: I odejdą ci na kaźń wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego. (Mat. 25:46)

Nasz stosunek do Boga tu na ziemi, przesądzi o naszym związku z Bogiem w wieczności. Jeśli nauczymy się kochać Bożego Syna Jezusa i ufać Mu, to będziemy zaproszeni do pozostania z Nim na całą wieczność. Z drugiej jednak strony, odrzucając Jego miłość, przebaczenie i zbawienie, sprawiamy, że cała wieczność nasza upływać będzie z dala od Boga.

„Są dwa rodzaje ludzi powiedział kiedyś CS. Lewis - ci, którzy mówią Bogu: „Bądź wola Twoja” oraz ci do których Bóg mówi: „W porządku, niech będzie po twojemu”.

Niestety, wielu ludzi będzie musiało spędzać wieczność bez Boga, ponieważ już tu na ziemi wybrali życie bez Niego.

Gdy zaczynamy rozumieć, że życie to coś znacznie więcej niż to, co doświadczamy tu i teraz i uświadamiamy sobie, że jest ono przygotowaniem do wieczność, to zaczynamy żyć zupełnie inaczej.

Gdy na życie patrzymy w świetle wieczności to wpływa to na nasze relacje z innymi, na podejmowane zadania oraz okoliczności. Nagle okazuje się, że wiele zajęć, starań, a nawet problemów, które wydawały się ogromnie ważne, to rzeczy małej wagi. Im bliżej Boga żyjemy, tym bardziej wszystko inne zaczyna tracić na znaczeniu.

W świetle wieczności zmienia się hierarchia naszych wartości. Mądrzej zarządzamy pieniędzmi i czasem. Relacje z innymi oraz kształtowanie własnego charakteru cenimy bardziej niż popularności, stan posiadania, osiągnięcia, a nawet przyjemności.

Zmianie ulegają też nasze priorytety. Podążanie za trendami, modami i powszechnie przyjętymi wartościami nie maja już dla nas aż takiego znaczenia.

Apostoł Paweł napisał do Filipian 3:7-8 :

Ale wszystko to, mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę.

Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa.

Chrystus wniósł w jego życie wieczną perspektywę i to zmieniło zupełnie jego postrzeganie świata.

Jeśli życie na ziemi to jedyne życie jakie jest możliwe, to pędzimy używać życia od zaraz. Nie musimy martwić się tym, co dobre. Możemy zapomnieć o etycznych dylematach i nie musimy przejmować się konsekwencjami swoich działań. Możemy bez reszty oddać się egocentrycznemu zaspokajaniu własnych potrzeb, ponieważ nasze czyny nie mają żadnych dalekosiężnych skutków. (I Kor l5:32b-33)

Jednak śmierć nie jest końcem, ale jedynie progiem do wieczności, a zatem wszystko co czynimy na ziemi ma konsekwencje w wymiarze wiecznym.

„Każdy nasz czyn trąca jakąś strunę, która zadrga w wieczności”.

Najbardziej szkodliwym aspektem współczesnego stylu życia jest myślenie krótkowzroczne. By życie przeżyć najpełniej musimy stale dbać o dwie rzeczy: w umysłach pielęgnować wizję wieczności, a w sercach nosić poczucie jej wartość.

Cała Biblia jest świadectwem tego, że życie to coś znacznie więcej niż to, co doświadczamy tu i teraz! „Dzień dzisiejszy to ledwo widoczny dla oka czubek góry lodowej. Wieczność zaś, to cała reszta, której nie można zobaczyć, bo jest pod powierzchnią”.

Jak ta wieczności z Bogiem będzie wyglądała?

Szczerze mówiąc, nasze umysły nie są w stanie objąć niesamowitości i wspaniałości Nieba. Próba wyjaśniania tego, to jak robienie ludziom sprzed kilkuset lat wykładu na temat Internetu rzecz nie do zrobienia.

Wyobraźmy sobie, że oto naszemu genialnemu astronomowi Mikołajowi Kopernikowi opowiadamy o naszych poczynaniach w Internecie:

„Bierzemy do ręki myszkę, klikamy na wskazaną na monitorze ikonkę i uruchamia się program, następnie na klawiaturze wpisujemy adres albo jakieś hasło, wciskamy enter i po kilku sekundach jesteśmy już na serwerze na drugiej półkuli, teraz najeżdżamy kursorem klikamy jeszcze parę razy i jesteśmy w wirtualnym sklepie. Przeglądamy sobie ich towary, porównujemy ceny w innych sklepach. Kupujemy. Płacimy wpisując numer swojej karty kredytowej i za kilka dni towar z najdalszego zakątka świata jest nam poczta kurierską przyniesiony do domu.

Wyobrażacie sobie z jakim niedowierzaniem, albo pobłażaniem popatrzyłby na nas genialny astronom? Ile słów dla niego byłoby zupełnie sensu? (myszka, monitor, internet, ikonka, enter, kursor, klawiatura, kliknięcie.)

Nawet dla tak światłych umysłów byłoby to zupełne fantazjowanie.

Podobnie jest gdy zaczynamy rozprawiać o wieczności. Nie wymyślono jeszcze tych słów, które mogłyby nam choć by przybliżyć doświadczenie wieczności. Biblia powiada:

„Głosimy tedy, jak napisano: Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują”. (1 Kor. 2:9)

Bóg w swoim Słowie daje nam jednak wgląd w sprawy wieczności. Wiemy, że obecnie przygotowuje On dla nas wieczny dom. W Niebie spotkamy naszych wierzących bliskich. Będziemy wówczas ludźmi uwolnionymi od bólu i cierpień, nagrodzeni za naszą wierność na ziemi i wyznaczeni do zadań, których podejmiemy się z największą radością.

Z pewnością nie grozi nam leżenie na obłoku z aureolą wokół głowy i granie na harfie! Będziemy mogli korzystać z niezakłóconej społeczności z Bogiem, a On będzie cieszył się nami bez przeszkód i po wszystkie czasy.

Pewnego dnia władca wieczności powie: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata.” (Mat. 25:34)

C.S. Lewis na ostatniej stronie swojej fantastycznej opowieści dla dzieci pt. „Opowieści z Narni” tak oto starał się wyrazić pojęcie wieczności: „Dla nas to koniec wszystkich historii, ale dla nich to tylko początek historii prawdziwej. Całe ich życie na tym świecie, było zaledwie jak okładka i strona tytułowa, lecz teraz rozpoczęli w końcu Pierwszy Rozdział Wielkiej Historii, której nikt na ziemi jeszcze nie czytał, która nie ma końca i w której każdy kolejny rozdział jest jeszcze lepszy niż poprzedni”.

Większość ludzi zastanawia się nad wiecznością wyłącznie na pogrzebach i z reguły jest to myślenie płytkie, nacechowane sentymentalizmem i oparte na niewiedzy.

Być może jest wśród nas ktoś kto uważa, że myślenie o śmierci jest „chore”, Tak naprawdę „chorym” jest żyć nie dopuszczając do siebie myśli o jej realności i nie rozważając tego co nieuniknione.

Tylko głupiec może iść przez życie nie przygotowując się do tego co nieuchronne. Dlatego o wieczności należy myśleć i to jak najwięcej więcej.

Tak jak dziewięć miesięcy spędzonych w łonie matki nie są końcem same w sobie, lecz przygotowaniem do życia, tak to nasze życie jest zaprawą przed tym, które ma nastąpić.

Jeśli mamy relacje z Bogiem poprzez Jezusa, to nie musimy obawiać się śmierci. Ona jest drzwiami do wieczności. Śmierć to wprawdzie nasza ostatnia godzina na ziemi, ale to nie koniec nas. Dzięki Chrystusowi śmierć zamiast wyznaczyć koniec naszego istnienia, staje się jakby narodzinami do wieczności.

W porównaniu z wiecznością, nasz czas na ziemi to jakby mgnienie oka, jednak jego konsekwencje będą trwać wiecznie. Uczynki z tego życia określą nasze losy w życiu przyszłym.

„świat przemija wraz z pożądliwością swoją; ale kto pełni wolę Bożą, trwa na wieki” pisał Apostoł Jan (1 Jan. 2:17) (por. również 2 Kor.5,1-6)

Zostaliśmy stworzeni do wieczności i jest o czym myśleć.