Autor: Marian Biernacki
|
środa, 08 grudnia 2010 12:19 |
Dziś trzydziesta rocznica śmierci Johna Lennona. 8 grudnia 1980 roku zastrzelił go w Nowym Jorku jeden z jego fanów tuż po premierze długo oczekiwanej płyty, mającej stanowić muzyczny comeback Lennona na scenę.
Owszem, w tamtych latach słuchałem Beatlesów. Jako już świadomy chrześcijanin usłyszałem kiedyś Lennona mówiącego: Chrześcijaństwo minie. Skurczy się i zaniknie. Mam rację i jestem o tym przekonany. Jesteśmy dzisiaj popularniejsi od Jezusa. Nie wiem co pierwsze minie – rock & roll czy chrześcijaństwo.
Ta butna wypowiedź sprawiła, że nabrałem do nich dużego dystansu.
Burzliwy dla Polaków grudzień 1980 roku, dla Lennona oznaczał niespodziewany koniec życia. Cztery kule w bramie jego domu na Manhattanie tragicznie przerwały plany zaledwie czterdziestoletniego gwiazdora.
Jezus też został zabity. On jednak zmartwychwstał i żyje! Owszem, nominalne chrześcijaństwo będzie zanikać ale prawdziwych wyznawców Jezus Chrystus będzie miał aż do końca świata. Mam rację i jestem o tym przekonany.
Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki [Hbr 13,8].
|