Którędy do szczęścia? cz.2 Drukuj Email
Autor: Jan Tołwiński   
sobota, 06 sierpnia 2011 00:00

Czy wolno pić alkohol, palić papierosy, używać narkotyków?

Jestem przekonany, że każdy z was odpowie bez wahania - nie. Chciałbym tylko to przekonanie oprzeć na podstawie Pisma Świętego. Bóg stworzy! nas zdrowymi i chce, abyśmy zachowali nasze ciała w zdrowiu. Jeśli jesteśmy świątynią Bożą, jak mówi ap. Paweł, to jak można sobie wyobrazić, żeby Bóg mieszkał w oparach alkoholu, narkotyków lub dymie? „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko pożyteczne” - mówi tenże Apostoł (1 Kor. 6,12). Biblia wprawdzie nie potępia samego wina, potępia jednak pijaństwo. Dla uniknięcia pokusy pijaństwa (zwłaszcza dla nas Polaków) lepiej nie przyzwyczajać się do picia alkoholu.

Czy chrześcijańska dziewczyna i chłopiec mogą tańczyć?

1. Są niektóre dziewczęta, które tak lubią tańczyć, że mogłyby nawet przez dłuższy czas nic nie jeść w zamian za chwilę tańca. Chciałbym stwierdzić, że współczesny taniec jest pełen powabu (nie ten „sezonowy” - polegający ogólnie mówiąc na skakaniu naprzeciw siebie lub dookoła swego partnera).

Wszystko co tylko możliwe uczynione jest aby go uatrakcyjnić. Przyćmione światła, delikatna muzyka, „romantyczny nastrój”, ładnie ubrani partnerzy... Chciałbym być jednak szczery i powiedzieć, że współczesny taniec, poza małymi chyba wyjątkami, oparty jest wyłącznie na seksie. Raz delikatna, raz mocna muzyka przyciąga lub oddala partnerkę od partnera, a wszystko to służy tzw. „zapamiętaniu się w tańcu”. Wiadomo, że w każdej innej sytuacji nie byłoby możliwe takie zbliżenie ciał jak w tańcu.

Ktoś może zaprzeczyć temu. że taniec służy pobudzaniu namiętności. Dlaczego więc nie ma tańców (za wyjątkiem niektórych ludowych) towarzyskich, w których tańczyliby mężczyźni z mężczyznami i kobiety z kobietami? Czy chrześcijanin może brać w tym udział? Sami na to odpowiedzcie. Nie powołujcie się tylko na Dawida, który „skakał ze wszystkiej mocy przed Panem” (2 Sam. 6, 14). On tańczył sam (nie z niewiastą) i z radości, że Skrzynia Boża wejdzie do Jego miasta - Jerozolimy.

Co z naszym ciałem?

Często słyszy się w naszym środowisku i sam użyłem w tym artykule zwrotu „miłość zdominowana przez pożądanie”, względnie „miłość cielesna”, „zmysłowa”. Stąd wynikałoby przekonanie, że ciało człowieka jest samo w sobie czymś złym, jest tylko źródłem wszelkiego zła i należy się go wstydzić. Czy tak jednostronnie można oceniać nasze ciało? Odwiecznym problemem myślącego człowieka jest jak ktoś powiedział - czy uważać siebie za boga czy za zwierzę? Czy ciało człowieka jest siedliskiem zła. zepsucia, czy jest doskonałe? Czy seks jest zjawiskiem negatywnym czy też pozytywnym? Czy współżycie fizyczne (seks) jest zjawiskiem dającym wprawdzie chwilowe zadowolenie, ale wstydliwym, czy też godnym szacunku, przeznaczonym do odpowiedzialnego używania zgodnie z wolą Bożą, darem?

Historycznie rzecz biorąc, rozróżniamy trzy stanowiska w kwestii roli ciała w życiu człowieka. 1) ascetyczni poganie traktowali ciało ludzkie jako „więzienie duszy” (Platon), 2) chrześcijanie średnich wieków traktowali ciało jako „worek gnoju”, pokarm dla robaków, źródło pokus dla złych, a upokorzeń dla dobrych. 3) oraz tzw. neopoganie (nudyści) i opanowani przez różne obsesje i demony ludzie - traktują ciało jako przedmiot adoracji (uwielbienia). Mamy jeszcze jeden pogląd (dość charakterystyczny) św. Franciszka z Asyżu, wyrażony w powiedzeniu „brat osioł”.

Pisarz angielski C. S. Lewis tak komentuje to wyrażenie św. Franciszka: „Porównanie do osła jest jak najbardziej właściwe, ponieważ nikt właściwie ani nie szanuje, ani nie nienawidzi osła. Jest to pożyteczne, mocne, leniwe, uparte, cierpliwe, miłe i na ogół spokojne zwierzę; raz wymagające kija, innym razem marchwi, zarówno patetycznie, jak i niedorzecznie piękne. Tak ma się sprawa z ciałem”.

A co mówi Biblia? W Psalmie 139, ł4 czytamy: „Wysławiam się za to, że cudownie mnie stworzyłeś”. Biblia ani nie zniesławia, ani nie wywyższa ciała. Ap. Paweł stwierdza: „ciało zaś jest nie dla wszeteczeństwa, lecz dla Pana, a Pan dla ciała”, a w Rzymian 12,1 powiada: „Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu. bo taka winna być duchowa służba wasza”. Biblia uczy, że ciało musi być ćwiczone i poświęcone na służbę Panu, winno być właściwie używane, a nie nadużywane (1 Kor. 7). „Bo wszystko, co stworzył Bóg, jest dobre i nie należy odrzucać niczego, co się przyjmuje z dziękczynieniem” opowiada Ap. Paweł w 1 Tym. 4,4.

Ciało jako część stworzenia Bożego jest więc „dobre”, a nie „wstrętne”, ma być „przyjmowane”, a nie „odrzucane”. Ciało nie jest kategorycznie złe, choć może czynić zło, może być instrumentem zła w wyuzdaniu i innego grzechu. Marcin Luter słusznie zauważył, że nasz Pan, będąc bez grzechu, miał jednak ciało, a szatan, który jest pełen grzechu i zła – nie ma ciała... Posiadanie ciała nie przesądza więc automatycznie o grzeszności. Ciało nie jest „więzieniem duszy” jak uczył Plotyn, lecz raczej tym. czym określił je Ap. Paweł słowami: „jest świątynią Ducha Świętego” (1 Kor. 6, 19). Nie jest ono używając słów dualistów, „brudne i odrażające” - przeciwnie, jest piękne i harmonijne, jest ono - mówiąc słowami Psalmisty - „cudownie stworzone”. Ciało jest integralną częścią istoty ludzkiej. Po utworzeniu człowieka z „prochu ziemi”. Bóg „tchnął w nozdrza jego dech życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą” (Gen. 2. 7).

Winniśmy więc traktować człowieka nie jako ucieleśnioną duszę, lecz jako ożywione ciało. Ciało ludzkie nie jest więc przeszkodą i obciążeniem dla człowieka, przeciwnie - jest niezbędną częścią ludzkiego jestestwa (ludzkiej osobowości). To tłumaczy nam, dlaczego prawidłowa chrześcijańska nauka o życiu przyszłym nie jest nauką o nieśmiertelności, lecz o zmartwychwstaniu. Chrześcijanie nie oczekują życia w bezcielesnym stanie, oczekują natomiast pełniejszego i bogatszego życia, w którym ciało będzie doskonałym narzędziem ducha.

To obecne ciało, które jest tylko „namiotem”, będzie zniszczone i zastąpione czymś bardziej trwałym, w domu wiecznym; w niebiesiech. To ciało podlega grzechowi i chorobom, przyszłe ciało będzie doskonałe i chwalebne (1 Kor. 15,35 nn). W tym ciele bowiem „wzdychamy”, mówi Ap. Paweł (2 Kor. 5, 2-4), w przyszłym, nie będziemy.

2. Z biblijnym poglądem na ciało ludzkie wiąże się zagadnienie zróżnicowania płci. W 1 Mojż. 1,27b czytamy: „Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich”. Człowiek dla pełni swego życia pragnie mieć towarzystwo drugiego człowieka. O tym drugim człowieku wyraża się on jako o „drugiej połowie” lub częściej (z satysfakcją) „lepszej połowie”. W świetle Biblii, człowiek żyje w stanie płciowego podziału, w uzupełniającym się zróżnicowaniu, wynikłym z porządku Bożego, opartego na fakcie stworzenia mężczyzny i niewiasty. Stworzenie człowieka oznaczało punkt kulminacyjny twórczej działalności Boga.

Bóg, kończąc swe dzieło stworzenia, stwierdził, że to było „dobre” (Gen. 1, 31). Mając jednakże na uwadze samotność człowieka - Adama, powiedział: „Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam” (Gen. 2,18). Bóg oddał całą swą władzę nad stworzonym światem Adamowi (Gen. 1,26). Adamowi dano władzę, nie miał jednak dla siebie towarzystwa - „Lecz dla człowieka nie znalazła się pomoc dla niego odpowiednia (Gen. 2. 20). Bóg widział potrzebę Adama i w odpowiedni sposób zaspokoił ją (Gen. 2, 21-23) - „zesłał Pan Bóg głęboki sen na człowieka, tak że zasnął,..” i dalej znamy te historię. Ojcowie Kościoła widzieli ciekawą symbolikę w przedstawieniu szczegółów stworzenia niewiasty. Piotr Lombardus powiada, że niewiasta nie została wyjęta z głowy mężczyzny, nie miała bowiem nad nim panować, nie została wzięta z jego stopy, nie miała bowiem być jego niewolnicą, lecz została wzięta z jego boku, ponieważ miała być jego towarzyszem życia i pocieszycielką... Tertulian zaś komentuje fakt stworzenia niewiasty w ten sposób: „Bóg najpierw odjął kobietę od mężczyzny, a następnie w matematyce małżeństwa, dodał ich do Siebie znowu, tych którzy byli od początku substancjonalnie jednością”.

Z woli Bożej człowiek żyje w podwójnym stanie zróżnicowania płciowego. Zniechęcenie (rozgoryczenie) będzie jedynie wynikiem usiłowania zniesienia stworzonej odmienności płci. Chwałą niewiasty jest jej kobiecość, chwałą mężczyzny jest jego silą fizyczna, a różnice między płciami muszą być uznawane, a nie zapierane się. Biblia np, wyraźnie potępia takie aberacje (skłonności) seksualne jak zmiany zewnętrzne płci (5 Mojż. 22,5),

Biblia nie tylko stwierdza fakt istnienia dwóch płci, ona również podkreśla, że należą one do siebie i są nakierowane na siebie. Między nimi jest wzajemny stosunek przynależności. Ten stosunek ma swoje odzwierciedlenie i doskonałą konsumpcje w akcie fizycznego obcowania. Jeden z wielkich teologów XX wieku, Karol Barth powiedział, że „współżycie fizyczne bez koegzystencji jest demoniczne, lecz jako symbol i pieczęć koegzystencji jest właściwym prerogatywem i najcenniejszym przywilejem miłości”.

Biblijne stanowisko względem współżycia fizycznego (seksu) jest pozytywne i akceptujące. Biblia uczy, że seks jest jednym z darów Boga i dany nam został obficie dla naszej radości (1 Tym.6, 17). Dla starożytnych Greków seks był w najlepszym wypadku, koniecznym złem, a w najgorszym - niewolnictwem w najniższych instynktach. Bóg w Biblii jest Bogiem, który nakazuje swym dzieciom, aby „rozradzali się i rozmnażali się i napełniali ziemię” (Gen. 1, 28), Bogiem, który powiada „aby każdy z was (mężczyzn) umiał utrzymać swe ciało (słowo w oryginale greckim użyte może być również tłumaczone jako „żona”) w czystości i poszanowaniu” (1 Tes. 4, 4).

Biblia nie kładzie nacisku na celibat i nie ujmuje czci małżeństwu. Zabranianie zawierania związków małżeńskich - Ap. Paweł określa jako „nauki szatańskie” (1 Tym. 4,1-3). Jezus, odpowiadając na podchwytliwe pytanie Saduceuszów w kwestii zmartwychwstania, powiada: „Albowiem przy zmartwychwstaniu ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić...” (Ew. Mat. 22, 30). Jeśli tak jest, to czy nie lepiej byłoby (jak niektórzy wyciągali wniosek) mężczyźnie nie dotykać się niewiasty? (1 Kor. 7,1). Jeśli małżeństwo należy tylko do tego ziemskiego życia, dlaczegóż by nie wyrzec się go dla lepszego, błogosławionego życia. Dlaczegóż by teraz od niego nie powstrzymać się? Paweł, odpowiadając na te kwestię, mówi iż każdy ma swój własny dar od Boga” (w. 7). Bóg niektórych powołuje do małżeństwa, niektórych do celibatu. Niektórych Bóg powołuje do celibatu, aby umożliwić im całkowite oddanie się bez przeszkód na służbę Jemu. Tak więc zarówno celibatu, jak i małżeństwa nie można usprawiedliwić inaczej jak tylko „w Panu”.

Małżeństwo jest nadal w tym życiu właściwą i legalną formą chrześcijańskiego powołania. Jednakże, jak powiedział Ap. Paweł, w obliczu groźnego położenia (lub jak w starym tłumaczeniu - „ze względu na obecny ucisk”) przy końcu tego wieku, istnieje przyczyna (potrzeba) abstynencji płciowej. Nie sugeruje jednakże, że małżeństwo jest złem, a współżycie fizyczne czymś nieczystym, a swoją myśl (radę) Paweł uzasadnia jedynie faktem powtórnego przyjścia Chrystusa. Paweł wyraźnie stwierdza, że małżeństwo jest stanem godnym poważania. „Czy nie wolno nam zabierać z sobą żony chrześcijanki, jak czynią pozostali apostołowie i bracia Pańscy i Kefas?” (1 Kor. 9,5) - powiada Paweł? Osobiście jednak radzi dla niektórych, aby pozostali wolni. Jednakowoż dla większości mężczyzn i niewiast właściwym będzie (aby uniknąć pokus) wstąpić w związek małżeński (1 Kor. 7,2). Paweł powiada, że nie ma rozkazania Pańskiego odnośnie celibatu (1 Kor. 7,25). Powiada tylko, że są udogodnienia w pracy dla Pana dla człowieka nie obciążonego małżeństwem (w. 34), jednakże przyznaje również, że są problemy wyrastające ze zmysłowej natury człowieka, których nie można ignorować. Jest pożytek z pozostania wolnym, „A jeśli się ożeniłeś, nie zgrzeszyłeś, a jeśli panna wyszła za mąż, nie zgrzeszyła, wszakże tacy będą mieli doczesne kłopoty, ja zaś chciałbym wam tego oszczędzić” (w. 28). Wszakże ważną rzeczą jest, aby człowiek nie był kuszony t niepokojony przez myślowe pożądanie i aby był „wolny od trosk” („utrapień”).

3. Konsekwencje upadku człowieka. Konsekwencją upadku człowieka w odniesieniu do współżycia płciowego było rozerwanie i nieporządek. Ci, którzy według Bożego przeznaczenia mieli żyć razem w społeczności i wzajemnej miłości, przestali być partnerami, a stali się rywalami. Bóg w przepowiedni kary nad Ewą powiedział: „ku twemu mężowi pociągać cię będą pragnienia twoje, on zaś będzie panował nad tobą” (Gen. 3, 16). Ten antagonizm, który powstał między nimi z chwilą zgrzeszenia, ujawnił się zaraz w fakcie wzajemnego oskarżania się przed Bogiem (w. 12). Konsekwencją ich upadku była również świadomość wstydu. Przedtem oboje byli nadzy i nie wstydzili się tego (Gen. 2, 25). Byli takimi, jakimi Bóg ich stworzył - bez wstydu, zawiści lub rywalizacji, ponieważ nie mieli nic do ukrycia lub zatajenia. W wyniku ich upadku jednakże - „otworzyły się oczy im obojgu i poznali, że są nadzy. Spletli więc liście figowe i zrobili sobie przepaski” (Gen, 3. 7). Stali się w tej chwili świadomi odrębności swoich płci. Nie tylko starali się ukryć znamiona swojej płci przez splecenie liści, lecz w poczuciu winy starali się uciec od oblicza Bożego, kryjąc się między krzakami ogrodu.

Seks w życiu upadłego człowieka nie jest już niezmąconym dobrem, lecz przedmiotem zmieszania i zakłopotania. Kontrola człowieka (mężczyzny i niewiasty) nad aktywnością swoich organów płciowych jest tylko częściowa i niekompletna, stwierdza św. Augustyn (w traktacie przeciwko Pelagiuszowi). „Z powodu nieposłuszeństwa naszych członków i faktu wstydu”, pisze Augustyn, „do ludzkiego życia płciowego od czasu upadku wszedł pewien element, który jest zarówno wynikiem, jak i przyczyną grzechu. Tym elementem jest żądza i zmysłowość”. Zatem, powiada dalej, „element żądzy (zmysłowości) jest nierozerwalnie związany z upadłą płcią, nawet w chrześcijańskim małżeństwie. Dla człowieka w jego upadłym stanie seks zmierza do tego, aby być przedmiotem przymusowego przesądu (uprzedzenia) i „kłopotliwej” sprawy. Staje się często przedmiotem żartów z powodu zmieszania człowieka, który chce pokryć to zmieszanie żartem.,, Zwykły człowiek znajduje współżycie fizyczne jako krępujące, eksplozywne i niszczące doświadczenie. W konsekwencji upadku - to co miało być błogosławieństwem dla człowieka, stało się ciężarem, a co było dane jako przywilej, stało się problemem.

Aby postawić współżycie płciowe we właściwym miejscu, chrześcijanie wiedzą, że potrzebują do tego przebaczającej i odradzającej łaski Bożej.

Po rozważaniach o ciele i zróżnicowaniu płci, przejdźmy do tego, co winno stanowić podstawę wszelkich stosunków międzyludzkich, a szczególnie między dwojgiem młodych ludzi, którzy pragną razem przeżyć życie, to znaczy do miłości.

Prawdziwa miłość i rozpoznanie prawdziwej miłości

1. Tak dużo się dzisiaj mówi o miłości i podciąga się pod nią tak dużo różnych rzeczy, że właściwie nie wiadomo, co jest prawdziwą miłością. Czasopisma ilustrowane, film, radio, telewizja przedstawiają coś, co się nazywa miłością, a właściwie nią nie jest.

2. Miłość jest czymś, co pochodzi od Boga i cudownie się wiąże z osobą Boga. Nigdy nie zrozumiemy jej prawdziwego charakteru, zanim nie zobacz\my jej pochodzenia od Boskiej świętości i świętej miłości. Oczywiście Boża miłość jest wzniosła, czysta, szlachetna, długo cierpliwa , wierna, bezinteresowna, itd., ale jeszcze czymś więcej...

Gdybyśmy chcieli dokładnego opisu miłości, znajdziemy cały rozdział poświęcony jej w Nowym Testamencie (1 Kor. 13).

3. Mimo tak wzniosłego pochodzenia, miłość jest również czymś normalnym, codziennym. Jest rzeczą zrozumiałą i właściwą, jeśli kogoś kochamy, a ktoś kocha nas. Nasze życie bez niej byłoby niekompletne. Nasze ciało, duch, dusza - nie mogą obejść się bez niej. Miłość ma więc szlachetny rodowód...

4. Użyjmy tutaj pewnej ilustracji. Pewnego dnia Bóg spojrzał w dół na zły, zbuntowany świat... i umiłował go...; do tego stopnia, że posłał swego Syna, aby tym wyrazić realnie swoją miłość do ludzi. Jego życie było jedną wielką miłością w działaniu, aż pewnego dnia ta miłość musiała przejść nadzwyczajną próbę... Chrystus zmarł za nas. To jest historia o największej miłości, jakąkolwiek świat zna...

5. Tak więc wiele rzeczy w życiu jest miłością. Jest to wzajemne uczucie chłopca do dziewczyny i odwrotnie, zapatrzonych w siebie, pobudzające ich marzenia o wspólnej przyszłości. Miłością jest kielich smutku i troski z czyjegoś powodu. Miłością jest zrozumienie i sympatia. Miłością jest cierpliwość i wspólny wysiłek. Miłością jest wzruszenie ze spełnienia się oczekiwania. Miłością jest... życie.

Warto jednak przypomnieć sobie, jak wygląda zagadnienie miłości w Biblii. W Pieśni nad Pieśniami 8.6 powiedziane jest, że „miłość jest mocna jak śmierć, jej żar to żar ognia, to płomień Pana” i dalej w wierszu 7: „Wielkie wody nie ugaszą miłości, a strumienie nie zaleją jej. Jeśliby kto chciał oddać za miłość cale swoje mienie, to czy zasługuje na pogardę?” Jednakże miłość w wyżej opisanym, swoim kulminacyjnym punkcie jest jednocześnie zrównoważona innymi cechami, takimi jak: głębokie poświęcenie na dobre i złe, na bogactwo i biedę, na chorobę i zdrowie. Biblia najczęściej określa miłość nie jako pasję, namiętność, lecz jako przekonanie. Miłość w Biblii oznacza - być posłusznym i służyć, a nie odurzenie i sentymentalizm.

Jakub, prawdziwie kochając Rachelę, był nie tylko w niej „zadurzony”, ale i zdecydowany podjąć trud przedłużonej 14-letniej służby za nią. Niezbędnym warunkiem prawdziwej miłości jest poszanowanie drugiej osoby. Nie można sobie wyobrazić prawdziwej miłości bez poszanowania osoby, którą kochamy. Jeśli nie ma tego poszanowania, wtedy jest to zwykła żądza, która po zaspokojeniu doprowadzi do oziębłości we wzajemnych stosunkach.

Poszanowanie (nie mylić z litością) wyłącza wykorzystywanie drugiej osoby, a umożliwia wzajemne zrozumienie i zainteresowanie. Miłość, której podstawami są: poszanowanie, zdecydowanie na poświęcenie i służbę - owocuje później jako radość, przyjemność, zadowolenie, jako „żar ognia”. Kto chce karmić się tylko niedojrzałymi owocami miłości, ten może się poważnie rozchorować... Pamiętajmy więc, że prawdziwa miłość to nic tylko „odurzenie”, ale i postanowienie, zdecydowanie, poszanowanie, cierpliwość, troska, ból, współczucie, poświęcenie itp. Czy rozpoznamy prawdziwą miłość, gdy przyjdzie ona do naszego życia? Gdy coś takiego przyjdzie do naszego życia i serca, zapytajmy się naszego Ojca. On nas też kocha... [Cdn.]