Tak wiele zrozumiałam... Drukuj Email
Autor: Ela Bigos   
sobota, 24 września 2011 00:00

„Zawsze odkąd pamiętam pragnęłam wyjechać na misje. Prawdziwą, daleko od rodziny od domu w nieznane tylko aby głosić jego słowo i dobrą nowinę o Jezusie.”

Tak to się zaczęło…

Świadectwo Bożego kierownictwa i troski złożone przez Elę Bigos przed wyjazdem na misję do Ugandy.

Słuchaj

Świadectwo taty Eli Bigos złożone w takcie jej pobytu na misji.

Słuchaj

Film obrazujący pobyt Eli i jej pracę w wiosce Keyoyo Muyenga.

Wzruszające świadectwo złożone po powrocie z misji w Ugandzie.

Słuchaj

W zeszłym roku o tym czasie przeżywałam trudny czas w moim życiu. Moje osobiste problemy sprawiły, że zbliżyłam się w relacji z moim Bogiem. Dokładnie wyraża moją sytuację stare przysłowie: Jak Trwoga To Do Boga. Wtedy dobrze wiedziałam, że muszę biec wraz ze słowem Bożym prosto przed jego oblicze.

To był czas, w którym potrafiłam wieczorami z desperacją szukać jego woli odnośnie moich decyzji, pytałam jaki ma plan przygotowany dla mnie. Czułam że w tym miejscu, w którym jestem to nie to co mam robić. Zawsze miałam wielkie marzenia w Bogu i byłam wielce rozczarowana dlaczego mój Pan ich nie realizuje. Byłam tak zrozpaczona i zdesperowana, że niemal nie chciało mi się rano wstawać z łóżka, codziennie ze łzami błagałam aby otworzył drzwi dla mojej służby.

Zawsze odkąd pamiętam pragnęłam wyjechać na misje. Prawdziwą, daleko od rodziny od domu w nieznane tylko aby głosić Jego Słowo i Dobrą Nowinę o Jezusie. Kochani, takie niespodzianki to tylko z naszym Bogiem, który zna najgłębsze pragnienia i oczekiwania naszego serca, który słyszy ten cichy szept, widzi łzy i krzyk naszej duszy.

Bóg tak pokierował wszystkim, że powoli ufając mu krok po kroku w kwestii finansowej, zdrowia czy też ochrony w grudniu zaczęłam pakować się na wyprawę moje życia. Daleko na drugi koniec świata do Afryki do Ugandy dokładnie małej pięknej wioski nazwanej Keyoyo Muyenga. Jeszcze wtedy nie wiedziałam jak bardzo ta podróż przemieni moje spojrzenie na życie, sprawy duchowe i Boga.

Ale niczego nie żałuje i pojechałabym tam kolejny raz, i jeśli Pan pozwoli chciałabym tam wrócić.

Z Honoratką i Piotrem Wąsowskim spotkałam się na miejscu i dziękuję Panu, że dał mi tak wspaniałych przyjaciół jak oni.

Spędziłam w Ugandzie 7 miesięcy w Domu Dziecka "Mama Martyna House" i nie zamieniałabym ani jednego dnia za tamte.

Dzieci pokochałam od pierwszego momentu. To co robiłam głównie to uczyłam w chrześcijańskiej szkole "Króla Dawida" założonej dzięki sponsorom z Polski. Organizowaliśmy "Świąteczną Niespodziankę", ewangelizacje dla dzieci oraz chodziliśmy od drzwi do drzwi w wiosce i modliliśmy się za chorych, zachęcaliśmy ludzi i mówiliśmy im o Jezusie.

To czego się nauczyłam sprawiło, że musiałam pokutować. Dzieci, które straciły rodziców, mieszkały w niewyobrażalnych warunkach, miały kilka ubrań na przebranie, jedna parę butów, jadły codziennie fasole posiadły jeszcze więcej radości, szczęścia i wolności niż przeciętny chrześcijanin z Europy, czyli ja.

Co takiego oni maja czego my nie mamy, że nie potrafimy czerpać radości i spełnienia z tej doskonałej relacji z Ojcem Niebieskim. To czego się dowiedziałam to to, że potrzebuje w moim życiu walczyć, poświecić się z desperacja aby szukać Boga. Całym sercem i duszą oddać się sprawom duchowym. Tego oczekuje nasz Ojciec. "Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego a wszystko inne będzie wam dodane". Tak proste, a tak nieosiągalne i trudne w Europie.

Jestem już w Polsce miesiąc i już tęsknie za wieczorami przy gwieździstym niebie czy też drewnianym kościółku kiedy śpiewaliśmy i tańczyliśmy na chwałę Panu.

To czego jeszcze doświadczyłam i zobaczyłam to werset z Psalmu 8,3: „Przygotowałem sobie chwałę, siłę z ust dzieci i niemowląt na przekór nieprzyjaciołom swoim aby poskromić wroga i mściciela”. To słowo stało się dla mnie rzeczywiste i realne, na każdy dzień. Werset mówi sam za siebie. Te modlitwy codziennie dawały mi siłę. Doświadczałam realnej i namacalnej obecności Bożej, której szukam tutaj w moim małym pokoiku na strychu w małej wiosce Gumna w Polsce.

Bóg słyszy nasze wołania krzyk czy też płacz nie tylko w Afryce ale i w Europie, ale czy odważymy się szukać i czekać z wytrwałością na odpowiedź?


P.S.Serdeczne podziękowania dla Bartka Sokoła za przygotowanie klipu.