Jesienny owoc wiosennego siewu Drukuj Email
Autor: Aleksandra Kwiecień   
wtorek, 24 maja 2016 19:25

Czy któremukolwiek z czytelników Biblii, nawet tym najbardziej uważnym i pilnym, mówią coś takie imiona jak Szammua, Szafat, Jigal, Palti albo może Gaddiel, Gaddi, Ammiel, Setur, Nachbi czy Genuel?

Mężowie ci z imienia wymienieni są w Piśmie tylko jeden raz i niestety pozostawili po sobie raczej niechlubne świadectwo lęku, braku wiary i zaufania, których następstwem były tragiczne konsekwencje.

Bohater wiary

W ich grupie jednak (tak, tworzyli razem pewną grupę) występują też inne imiona, z pewnością bardziej znane zarówno czytelnikowi, jaki i autorce. Być może nie każdy od razu skojarzy, kim był Hoszea, ale z pewnością coś zacznie świtać w pamięci, choć może trudno jeszcze będzie określić dokładnie, kim był człowiek, który nosił to imię. Jeśli jednak dodamy informację, że był on synem Nuna, chyba każdy będzie już wiedział o kogo chodzi, pomimo tego, że mąż ten lepiej jest znany pod innym imieniem, nadanym mu przez jego przywódcę. To oczywiście Jozue.

Z ostatnim z tej grupy imieniem nie ma problemów – Kaleb. Biblia wspomina tylko o jednym człowieku noszącym to imię. Dla mnie jest on wspaniałym bohaterem wiary.

Jesienne zbiory wiosennych zasiewów

Zawsze bardzo lubiłam wyobrażać sobie różne rzeczy. A ponieważ, na swoje szczęście bądź nieszczęście, jestem osobą obdarzoną naprawdę bujną wyobraźnią, bez trudu radzę sobie nawet z dość hmm.. niecodziennymi wyobrażeniami. Na przykład lubię czasem zastanowić się, jaką staruszką chciałabym być, gdyby Pan Bóg pozwolił mi dożyć sędziwego wieku. Choć wielu mogłoby się to wydać bardzo dziwne, wbrew pozorom to bardzo pożyteczne wyobrażenia. Żadna jesień bowiem nie wyda obfitych plonów i dojrzałych owoców, jeśli nie zawiążą się one wiosną. To, jak pola będą wyglądały w czasie zbiorów, zależy od tego, czy w odpowiednim czasie zasiane zostanie dobre ziarno. Biblia uczy nas, że to, co siejemy dzisiaj, będziemy zbierać w przyszłości.

Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie. Bo kto sieje dla ciała swego, z ciała żąć będzie skażenie, a kto sieje dla Ducha, z Ducha żąć będzie żywot wieczny. A czynić dobrze nie ustawajmy, albowiem we właściwym czasie żąć będziemy bez znużenia. (Gal 6:7-9)

Słodki lub gorzki owoc

W życiu chrześcijanina ważny jest nie tylko start, ale przede wszystkim koniec. Autor listu do Hebrajczyków wzywa, byśmy pamiętali na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia, naśladujcie wiarę ich (Hbr 13:7). Można dobrze wystartować, ale wielu było takich, którzy szybko ulegli zmęczeniu, poddali się zniechęceniu i zaniechali biegu.

Mój tata, który pełni posługę duszpasterską już prawie czterdzieści lat, opowiadał mi nie raz, jak z bólem serca obserwował proces starzenia się niektórych braci i sióstr. Niestety, nie we wszystkich przypadkach były to piękne obrazy przynoszące Bogu chwałę. Czasami niezałatwione w przeszłości sprawy, niewyznane grzechy, zaniedbania duchowe, brak wiary, ufności czy pokory powodowały, że człowiek pogrążał się w zgorzknieniu, szemraniu, duchowej letniości. Zamiast uwielbiać swego Stwórcę i przygotowywać się na spotkanie z Nim, swoim zachowaniem zaprzeczał przesłaniu Ewangelii o łasce i Bożej wierności, nierzadko uprzykrzając życie otaczającym go i opiekującym się nim bliźnim.

Starość wcale nie musi tak wyglądać. Wprost przeciwnie, Biblia pokazuje nam całkiem inny obraz: Zasadzeni w domu Pańskim wyrastają w dziedzińcach Boga naszego. Jeszcze w starości przynoszą owoc, są w pełni sił i świeżości, aby obwieszczać, że Pan jest prawy, że jest opoką moją, i nie ma w nim nieprawości (Ps 92:14-16). Historia Kaleba daje świadectwo prawdziwości tych słów.

Bądź do bitwy, bądź do pochodu

Gdy Izraelici pod wodzą Jozuego, po czterdziestu latach tułania się po pustyni, zaczęli zdobywać przyobiecaną im przez Boga ziemię Kanaan, w Gilgal do przywódcy podeszli synowie Judy. Wśród nich był osiemdziesięciopięcioletni Kaleb. Ten wierny Boży sługa wydaje niesamowite świadectwo: jeszcze dziś jestem tak mocny, jak byłem w dniu, kiedy wysłał mnie Mojżesz, i jaką była wtedy moja siła, taką jest jeszcze teraz moja siła bądź do bitwy, bądź do pochodu (Joz 14:11). A przecież ostatnich czterdzieści lat spędził na uciążliwym tułaniu się po pustyni i oglądaniu jak powoli wymiera całe jego pokolenie. Chociaż jego fizyczna kondycja robi niesamowite wrażenie, jeszcze wspanialszy jest stan jego ducha. 

Z czym zwraca się do Jozuego Kaleb? Pragnie on otrzymać górzystą ziemię Hebron. Być może słowo otrzymać jest tu nawet odrobinę niefortunne. Prosi on bowiem o pozwolenie na to, by walczyć o tę ziemię i jeśli taka będzie Boża wola – zdobyć ją, jako swoje dziedzictwo w Ziemi Obiecanej. Ten króciutki fragment (Joz 14:12-14) zawiera kilka niezwykle ważnych, duchowych lekcji, którym warto bliżej się przyjrzeć...

Jutro ciąg dalszy pt. „Bez zastrzeżeń, czyli historia Kaleba”