Bóg daje nam prawo do wyrażania emocji Drukuj Email
Autor: M.R.   
wtorek, 17 stycznia 2012 00:00

„Strumieniami wód zalewają się moje oczy nad zagładą córki mojego ludu. Moje oko bez przerwy zalewa się łzami, nie ma ulgi .” (Tren 3. 48,49)

Niezbyt często sięgamy do księgi Trenów Jeremiasza. Kojarzy nam się ona z bólem, żalem i negatywnymi odczuciami. Płynie  z niej jednak niezwykłe bogactwo.

Po pierwsze jest to bogactwo literackie. Jeremiasz pisze swój lament jako akrostych – w porządku alfabetycznym. My tego nie dostrzegamy, bo nie znamy języka hebrajskiego. Oznacza to, że autor rozpoczyna każdy rozdział od litery „A” i idzie wiersz po wierszu przez wszystkie litery alfabetu dosłownie płacząc tekst „od A do Z.” Podobną formę maja niektóre psalmy (np. Ps. 119)

Ale przecież jak ktoś płacze, biada, lamentuje, to raczej nie zastanawia się nad tym, aby swoje cierpienie ładnie ubrać w poezję. Czy to czasem nie jest udawane? Nie jest łatwo ( szczególnie w bólu) ułożyć wiersz, którego każda linijka zaczyna się od kolejnej litery alfabetu.

Jeremiasz udowadnia, że nawet w cierpieniu może powstać coś pięknego. On nie pisze do człowieka, lecz w swym bólu zwraca się do Boga. I chce to zrobić w jak najlepszej formie. Nawet w cierpieniu można oddać chwałę Bogu. To właśnie w cierpieniu rodzą się perły.

Jeremiasz świadomy swojego bólu, cierpienia, swoich emocji; opisuje je. Robi to w sposób przemyślany mając nadzieję, że Bóg coś z tym zrobi, że tak tego nie zostawi. Jest to dosłowne zrzucenie na Boga swojego brzemienia – tego, co człowiekowi najbardziej ciąży i przeszkadza; co powoduje ból, smutek i cierpienie.

Czy Jeremiasz trochę nie przesadza? Przecież powinniśmy się cieszyć, radować, a tu zalew negatywnych emocji. Czasem odnoszę wrażenie, że my – chrześcijanie – nie dajemy sobie prawa do negatywnych emocji. A gdy się pojawiają – bo pojawiają się przecież, istnieją – to staramy się je ukryć, uwewnętrznić. Dopuszczamy się wtedy duchowego fałszu, obłudy.

Księga trenów jest przykładem tego, że Bóg daje nam prawo do naszych negatywnych emocji. Nigdzie nie czytamy, że Bóg choćby jednym słowem skarcił Jeremiasza za jego uczucia. Działo się tak dlatego, że Jeremiasz uniknął dwóch podstawowych błędów:

  • Ukrywania uczuć; „upychania” ich w sobie. Mógł przecież powiedzieć: „Bóg mnie kocha i wcale nie jest mi źle. A płaczę z radości i szczęścia.” Taką postawą okłamałby samego siebie i Boga – jeśli Boga w ogóle można okłamać.

Ukrywamy uczucia bo się boimy, że jak je okażemy to Bóg nas przestanie kochać albo się na nas pogniewa. Tłumienie w sobie tych emocji powoduje dodatkowy, bezsensowny ból.

  • Zrzucania ich na innych. Dobrze jest mieć przyjaciół, którzy nas rozumieją. Ale często zarzucanie ich naszymi emocjami prowadzi do użalania się nad sobą, wybuchów gniewu, plotkarstwa, nieprzebaczenia itp.

Co zrobił Jeremiasz? Przyszedł z tym wszystkim do Boga. Bóg go nie karci, nie odrzuca. Daje mu prawo do emocji.

Jest jeden fragment w Biblii, który mówi o powstrzymaniu wyrażania swoich uczuć:

I doszło mnie słowo Pana tej treści: Synu człowieczy, oto Ja zabiorę ci przez nagłą śmierć rozkosz twoich oczu, lecz ty nie biadaj ani nie płacz, niech ani jedna łza u ciebie się nie pojawi. Wzdychaj tylko cicho, nie urządzaj żałoby po zmarłym. Zawiąż sobie zawój na głowie, na nogi włóż sandały, nie zasłaniaj swojej brody i nie jedz chleba żałoby. Z rana przemawiałem do ludu, a wieczorem zmarła moja żona; następnego rana uczyniłem to, co mi nakazano.” (Ez. 24.15-18)

Ktoś mógłby wiedzieć: „O tutaj jest potwierdzenie tego, że nie powinniśmy wyrażać swoich uczuć.” Ale prawda jest inna. Bóg wiedział, że Ezechiel będzie coś czuł. To jest normalne po stracie bliskiej osoby. Bóg nie nakazał Ezechielowi czuć czegoś innego. Nie zarzuca go teologią; nie mówi mu „Raduj się, ufaj.” Bóg wiedział, że Ezechiel będzie czuł żal, smutek. A fakt, że nie miał ich publicznie okazywać był spowodowany tym, że Ezechiel miał być znakiem dla izraelitów – tak jak on nie płakał głośno, tak i oni nie będą mieli czasu ani okazji do wyrażenia swoich uczuć. Ale jest to wyjątek, a nie reguła.

Wszelkie uczucia powinny być uznane przed Bogiem. Nie po to aby je po prostu uznać, przynieść, lecz powinna temu towarzyszyć nadzieja, że Bóg nam w tym wszystkim pomoże, pocieszy lub przebaczy, jeśli są to uczucia grzeszne.

Jeremiasz tak właśnie robi.

„ Niewyczerpane są objawy łaski Pana, miłosierdzie jego nie ustaje. Każdego poranku objawia się na nowo, wielka jest wierność twoja. (24) Pan jest moim działem, mówi dusza moja, dlatego w nim mam nadzieję. Dobry jest Pan dla tego, kto mu ufa, dla duszy, która go szuka. Dobrze jest czekać w milczeniu na zbawienie Pana. ” (Tren 3.22-26)

Niemalże w środku całego swego utrapienia triumfalnie mówi: „wielka jest wierność Twoja.” W obliczu śmierci i zniszczenia człowiek ten obraca tragedię w triumf wiary. Bóg nigdy nie zawiódł go w przeszłości. Bóg obiecał pozostać wierny w przyszłości. W świetle Boga którego znał i kochał, Jeremiasz znajduje nadzieję i pocieszenie.

Pomimo tragedii i zniszczenia, pomimo tego co widział własnymi oczami, co słyszał na własne uszy i co wdychał swoimi nozdrzami, zwrócił się do Boga w ufności i wierze. Wbrew wszelkiej logice i otaczającej go rzeczywistości ufa, że od Boga otrzyma pocieszenie.

Gdy wypowiada słowa wiary to nie dlatego, że Bóg tego wymaga, albo że tak wypada, ale naprawdę wierzył w to co mówił. A później dalej kontynuuje swoje biadanie.

Czasem ogarnie nas gniew, czasem smutek, może żal czy rozpacz, frustracja, beznadzieja. Takie jest życie. Nie udawajmy, że to nas w ogóle nie dotyczy, ale przynieśmy to przed Boże oblicze.

Jezus, który przyjął na siebie ludzkie ograniczenia, nie udawał, nie ukrywał swoich uczuć i emocji. Przed swoją męką powiedział otwarcie do swoich uczniów: „Smętna jest dusza moja aż do śmierci.” (Mt. 26,38)

Bał się, ale pomimo strachu zdecydował się iść na śmierć. Jednak cały czas jego wzrok skierowany był na Boga.

Treny są przykładem tego, że Bóg daje nam prawo do odczuwania nie tylko radości i ciepła, ale także tego co nieprzyjemne. Te uczucia są, istnieją; one nam towarzyszą i będą towarzyszyć. Ale mamy pewność, że w tym wszystkim Bóg jest tuż obok.

„I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły.”( Obj. 21,4)