Autentyczność Biblii. Proroctwa biblijne cz.4 Drukuj Email
Autor: Jakubowski Mateusz   
piątek, 27 stycznia 2012 00:00

Albowiem proroctwo nie przychodziło nigdy z woli ludzkiej, lecz wypowiadali je ludzie Boży, natchnieni Duchem Świętym” (2 Piotr. 1:21)

Czytając Słowo Boże, odkrywamy w nim zdumiewające treści. Zwłaszcza, kiedy mamy je w ręku po raz pierwszy. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że Biblia mówi nam naprawdę dziwne rzeczy! Stwierdza mianowicie, że jest nieomylna i natchniona; że jest spisaną wolą Boga, Jego słowem skierowanym do każdego człowieka; że posłuszeństwo względem zawartych w niej przykazań ma moc zapewnić życie wieczne. Jakby tego było mało, Pismo Święte twierdzi, że nie zostało spisane przez zwykłych autorów, lecz przez ludzi znajdujących się pod natchnieniem Ducha Świętego i dla tego powodu niemożliwością jest, aby mogło się mylić. Jedną z najbardziej ekscytujących i niesamowitych zarazem deklaracji Biblii jest to, że zawiera ona proroctwa, tj. przepowiednie dotyczące przyszłości. W związku z tym, że nie ma absolutnie żadnej możliwości wycofać się z tak jednoznacznych twierdzeń, Pismo Święte bez precedensu poddaje się w praktyczny sposób próbie historii. Mamy zatem możliwość przeprowadzić nieskomplikowane doświadczenie: jeśli biblijne proroctwa się kiedykolwiek spełniły, twierdzenia o boskim natchnieniu tej Księgi okażą się słuszne.
W przeciwnym razie można uznać chrześcijaństwo za zwykłą farsę, jakich wiele.

Jedno z najbardziej śmiałych proroctw zostało wypowiedziane i spisane przez Ezechiela, człowieka żyjącego na przełomie VII i VI wieku p.n.e., a dotyczy ono rzekomej zagłady, jaka miała nadejść na potężne miasto fenickie – Tyr.

Można je odnaleźć w Księdze Ezechiela 26:3-21. Prorok w imieniu Bożym zapowiada nadejście następujących wydarzeń:

3. Dlatego tak mówi Wszechmocny Pan: Wywiodę przeciwko tobie liczne narody, (…)

4. I zburzą mury Tyru (…) i uczynię z niego nagą skałę.

7. Oto Ja sprowadzę na Tyr z północy Nebukadnesara, króla babilońskiego (…)

9. I skieruje swoje tarany przeciw twoim murom, a twoje wieże rozwali żelaznymi hakami.

12. (…) twoje kamienie, twój budulec i twój gruz wrzucą do morza.

14. Obrócę cię w nagą skałę: Będziesz miejscem gdzie rozciągają sieci rybackie (…)

21. Zgotuję ci straszny koniec i ciebie już nie będzie (…)

Tyr zlokalizowany jest w obecnym Libanie, 20 mil na południe od Sydonu oraz 12 mil na północ od granicy izraelsko-libańskiej. Było to niezwykle słynne miasto na całym Bliskim Wschodzie. Stanowiło bowiem największe centrum kupieckie i miało jedną z najlepszych flot dalekomorskich. Tyryjscy kupcy przemierzali wody Morza Śródziemnego, by dotrzeć do najdalszych zakątków starożytnego świata i założyć kolonie na wyspach Morza Egejskiego,
w Grecji, na północnych wybrzeżach Afryki, na Sycylii, Korsyce, a nawet w Hiszpanii. Tyr zbudowany został na niewielkiej skalistej wyspie, położonej w odległości około 600 m od brzegu na Morzu Śródziemnym, co stanowiło idealną strategię do obrony przed najeźdźcą.
W rzeczywistości samo miasto wzięło swoją nazwę właśnie od tej skalistej wyspy – „Tyr” pochodzi z semickiego sr (hebrajskie Sor, arabskie Sur), co oznacza „skała”. Na lądzie natomiast leżało miasto Uzzu (Stary Tyr), który stanowił zaopatrzenie dla miasta głównego zlokalizowanego na wyspie. W czasie, gdy Ezechiel wypowiedział proroctwo o nieuchronnej zagładzie Tyru (ok. 588 rok BC), miasto było u szczytu swojej potęgi i można by je porównać do dzisiejszego Nowego Jorku. Mający ponad 1,500 lat Tyr był wówczas tak doskonale ufortyfikowany, że jeszcze nikt nigdy nie zdołał go podbić. Z jednej strony strzeżony był przez linię brzegową, z drugiej zaś chroniły go wysokie i potężne mury. Jeśli Ezechiel za swoich dni spojrzał na miasto Tyr i wypowiedział cytowane proroctwo w mądrości ludzkiej, szanse na wypełnienie były niemalże zerowe (na podstawie analizy szacuje się, że wynosiły one około 1 do 75 000 000, co w praktyce oznacza, że znacznie większe jest matematyczne prawdopodobieństwo wygranej w dużego lotka bądź wyrzucenia samych szóstek przy rzucie dziesięcioma kostkami!)

Zacytowane powyżej proroctwo Ezechiela zawiera w sobie siedem zależnych przepowiedni. Oznacza to, że każda z nich jest bezpośrednio powiązana z kolejną. Jedną z pierwszych rzeczy, jakie Bóg zapowiedział, jest to, że zamierza zgromadzić wiele ludów mieszkających na ziemi, aby wyruszyły do walki przeciwko Tyrowi. Prorok zdradził także, kto przybędzie jako przywódca tych wojsk – będzie to Nebukadnesar, król Babilonu. Historia zdradza, że w roku 585 p.n.e. (3 lata po wypowiedzianym proroctwie) wyruszył on na czele potężnej armii i oblegał Tyr przez 13 lat. W związku z tym, że imperium babilońskie władało wówczas znaczną częścią starożytnego świata, w oblężeniu brała udział armia składająca się z żołnierzy pochodzących niemalże ze wszystkich podbitych narodów po obliczu ziemi. Nikt nie mógł ani wejść ani wyjść z miasta drogą lądową, gdyż Nebukadnesar sprawował nad regionem całkowitą kontrolę. Gdy wojna przeciągała się w czasie, mieszkańcy Tyru załadowali statki, zabrali ludzi wraz z całym dobytkiem i schronili się na pobliskiej wyspie. Zbudowali tam potężne mury i fortyfikacje, podczas gdy armia babilońska starała się wedrzeć do starego miasta, zlokalizowanego na lądzie. Wreszcie, po 13 latach oblężenia, Nebukadnesar zburzył mury miejskie i wkroczył do Tyru. Ku jego zdziwieniu, miasto było niemal całkowicie wyludnione i opustoszałe – wszyscy zdążyli uciec do nowopowstałej istnej fortecy skonstruowanej na kamienistej wyspie. Historyczne fakty o końcowym rezultacie wojny nie są jednak do końca precyzyjne. Oczywistym jest bowiem, że ostatecznie Nebukadnesar nie zniszczył Tyru (miasto przeniosło się bowiem na wyspę), jednakże istnieją dowody na to, że Tyr w rezultacie poddał się i stał się zależny od imperium babilońskiego.
W taki sposób proroctwo Ezechiela zaczęło nabierać rumieńców. Musiało jednak minąć jeszcze ponad 250 lat, aby dalsza część mogła się wypełnić.

Pomimo najazdu Nebukadnesara, mury zasadniczej części Tyru w dalszym ciągu stały nietknięte, dumnie opierając się trafności proroctwa wypowiedzianego ustami Ezechiela. Miasto w dalszym ciągu kwitło i rozwijało się, odzyskując dawny splendor. Po pewnym czasie pojawił się jednak inny osławiony człowiek, który nazywał się Aleksander Wielki. Właśnie on stał się narzędziem do zupełnego wypełnienia woli Bożej. Pomimo tego, że Tyr ostał się w walce z armią imperium babilońskiego, nie był przygotowany na starcie z niezwyciężonymi greckimi legionami, które przybyły 250 lat później. Aleksander prowadził właśnie kampanię wojenną mającą na celu podbicie całego świata. W roku 322 p.n.e. wyruszył na wojnę z Egiptem, maszerując wzdłuż Morza Śródziemnego. Choć wszystkie fenickie miasta przyjaźnie go witały i otworzyły przed nim swoje bramy, Tyr zdecydował poddać się wyłącznie nominalnie. Nie pozwolono macedońskiej armii wkroczyć do miasta, co było jednoznaczne z odrzuceniem jego supremacji. Aleksander był bardzo zmartwiony strategicznie genialnym usytuowaniem miasta, które uniemożliwiało bezpośredni atak. Wiedział, że Tyr dysponuje potężną flotą, która może zaatakować jego flanki bądź służyć do celów zaopatrzenia miasta. Pomimo okoliczności postanowił, ze jakimś sposobem musi wedrzeć się do Tyru, aby doszczętnie zniszczyć jego potęgę i przejąć flotę. Istniała tylko jedna metoda do zrealizowania tego zamierzenia, a było nią wypełnienie proroctwa Ezechiela. Bóg zapowiedział to, co wykonała armia macedońska: „twoje kamienie, twój budulec i twój gruz wrzucą do morza. (…) Obrócę cię w nagą skałę. Po zaledwie siedmiomiesięcznym oblężeniu miasta, Aleksander kazał zrobić coś, co uznane zostało za jeden z cudów starożytnego świata. Jak podaje The Encyclopedia Americana: „z gruzów zburzonej uprzednio, lądowej części miasta zbudował w roku 332 ogromną groblę, aby połączyć wyspę z lądem stałym”. Wykorzystując kamienie, drewno oraz gruzy Starego Tyru, Aleksander skonstruował drogę o szerokości sześćdziesięciu metrów, prowadzącą do wyspy przez Morze Śródziemne (rysunek z lewej strony). Prace wymagały tak dużych ilości materiału, że w końcowym etapie wybierano nawet pył i wykorzystywano jako zaprawę do budowy swoistego pomostu! W ten sposób spełniła się kolejna część proroctwa: Tyr stał się nagą skałą, a jego budulec został wrzucony do morza.

Aleksander Wielki na czele potężnej armii macedońskiej przemaszerował ubitą drogą i zniszczył wspaniałe miasto Tyr, pozostawiając je częściowo spalone, leżące w gruzach oraz wyludnione. Obecnie dawna wyspa stała się półwyspem wskutek osadzania się piasku na grobli usypanej przez żołnierzy Aleksandra (rysunek z prawej strony), zaś wszelkie ślady starego miasta, zniszczonego przez Nebukadnesara, zniknęły w morzu. "Już nigdy nie będziesz odbudowany". Tak więc stopniowo, przez kilkanaście stuleci ustawał zgiełk i Tyr tracił na znaczeniu, aż wreszcie dzisiaj możemy w miejscu gdzie leżało to starożytne miasto, zobaczyć jedynie resztki dawnej świetności: ruiny grobowców oraz fundamentów, które pozostały po warownych murach Tyru. Pomimo korzystnego położenia w pobliżu obfitego źródła wody pitnej (źródło Ras-el-Ain daje 45 tysięcy ton wody na dobę) i żyznych równin rozciągających się aż po łańcuchy górskie, Tyr nigdy nie został odbudowany. Kilka pozostałych przepowiedni wypełniło się dużo później, po najeździe Aleksandra Wielkiego. Ezechiel przepowiadał bowiem, że Tyr będzie miejscem, gdzie rozciąga się sieci rybackie.
W niedalekim sąsiedztwie przybliżonego położenia starożytnego miasta znajduje się mała wioska, której mieszkańcy żyją z rybołówstwa. Po skończonych połowach suszą swoje sieci rozciągając je na przybrzeżnych skałach, które niegdyś stanowiły fundament majestatycznego Tyru. Ci prości rybacy stanowią tym samym ostatnie ogniwo proroctwa, które wypowiedział Ezechiel ponad 2,5 tysiąca lat temu – „będziesz miejscem gdzie rozciągają sieci rybackie”.

Okazuje się, że po raz kolejny Pismo Święte wychodzi obronną ręką z próby podważenia jego boskiego natchnienia. Udowadnia tym samym, że chrześcijaństwo nie jest gwałtem na rozumie, a pójście za Chrystusem to nie złożenie ofiary z intelektu. David Hume, znany angielski sceptyk, powiedział kiedyś: "Spełnione proroctwa są największym cudem!" Zrozumiał bowiem, że podanie autentycznego proroctwa wykracza poza mądrość i możliwości człowieka. Kautsch, sławny niemiecki krytyk Biblii, wyznał, że po latach starannego badania dowodów, jego wątpliwości w wiarygodność Starego Testamentu „zwiędły i skurczyły się w nicość". Kiedy poproszono, by podał argument, jaki przekonał go do odrzucenia nieufności, powiedział: "Niewytłumaczalny fenomen proroctwa". Żadna z wewnętrznych cech Biblii nie jest bardziej przekonującą pieczęcią Bożą w takim stopniu, jak spełnione proroctwa. Tak więc istnienie tego „niewytłumaczalnego” fenomenu uprawnia nas do zadania pytania: Jeśli nie Bóg jest autorem Biblii, to kto?