Znaczenie dawania w życiu chrześcijanina Drukuj Email
Autor: Marian Biernacki   
wtorek, 02 lutego 2010 18:00

Wstęp

Przyszła kiedyś świnia do krowy z pytaniem: Dlaczego ludzie ciebie obdarzają takim szacunkiem podczas gdy ze mnie uczynili przedmiot obelg? Krowa nie miała niestety pomysłu na mądrą odpowiedź, poszły więc razem w tej sprawie do konia. Koń wyjaśnił im tę zawiłość następująco: Krowa cieszy się dobrym imieniem u ludzi ponieważ jest użyteczna przez całe swoje życie codziennie dając im mleko. Świnia natomiast jest w takiej pogardzie gdyż dla ludzi staje się użyteczna dopiero po śmierci.

Tę bajkę usłyszałem wiele lat temu podczas zajęć w Szkole Biblijnej w Warszawie i zapamiętałem na zawsze. Jej wydźwięk dotyka kwestii dawania w życiu chrześcijanina.

Dawanie należy rozpatrywać w trzech dziedzinach: oddawanie dziesięciny, składanie ofiar na dzieło Boże oraz wspieranie ludzi w potrzebie.

 

Liczę się z tym, że to rozważanie wywoła w kręgach zborowych różne kontrowersje. Prawdę mówiąc, nie jestem w stanie temu zapobiec i nawet się o to nie staram. Moim zadaniem jest głosić prawdę Słowa Bożego, mówić jak Słowo Boże, bez względu na to, czy to się komuś spodoba, czy nie. Miłuję w Chrystusie wszystkich członków naszego zboru jednakowo i pragnę, by wszyscy mogli radować się w Panu. Dlatego jasno przedstawiam biblijne stanowisko zgodne z Duchem Bożym, będąc przekonany, że taka jest wola Boża względem nas w Chrystusie Jezusie.

Co każdy poszczególny członek zboru z tym zrobi, to już jego sprawa. Mam nadzieję, że przyjmie to dobrym i szczerym sercem.

Dziesięcina

Niektórzy przeciwnicy oddawania Bogu dziesięciny twierdzą, że jest ona uczynkiem zakonu i prawdziwych chrześcijan nie obowiązuje. Inni z kolei przeciwnicy dziesięciny przesadzają i głoszą, że wszystko, a nie tylko dziesięć procent, należy oddać Bogu i oni właśnie tak zrobili. Wszystko więc co mają, jest własnością Pana, a oni tylko tego na co dzień używają.

Zajmijmy się najpierw stanowiskiem tych pierwszych. Słowo Boże naucza, że oddawanie dziesięciny, jako wyraz uporządkowanej relacji człowieka z Bogiem w sferze materialnej, pojawiło się na długo przed nadaniem Zakonu Mojżeszowego (1Mo 14,20; 28,22), było praktykowane w okresie Zakonu (3Mo 27,30-32; 5Mo 14,22-28) i nie zostało odwołane przez Jezusa Chrystusa (Łk 11,42). Wspaniałe stwierdzenie apostolskie: Albowiem końcem zakonu jest Chrystus, aby był usprawiedliwiony każdy, kto wierzy (Rz 10,4) nie oznacza przecież, że nasz Pan przyszedł rozwiązać Zakon. Zbawcze dzieło Pana naszego, Jezusa Chrystusa, polega na tym, że On za nas ten Zakon doskonale wypełnił, samego siebie złożył w ofierze za nasze grzechy i od tego momentu, to już nasza wiara w Chrystusa, a nie wypełnianie uczynków Zakonu, stanowi dla nas podstawę usprawiedliwienia przed Bogiem.

Nie oznacza to jednak, że objawione w Zakonie zasady i przykazania zostały przez Boga odwołane. Wypełnienie ich przestało być podstawą zbawienia, ale nadal dobre uczynki są naszym przeznaczeniem (Ef 2,8-10). Nikt przecież nie wpadł na pomysł, że np. przykazanie Zakonu nie zabijaj zostało zniesione przez Chrystusa Pana. Skąd więc pomysł, że unieważniona została dziesięcina, albo jakiekolwiek inne przykazanie. Zdjęte one zostały z nas jako ciężar warunkujący nasze zbawienie, pozostały natomiast jako dobrowolne uczynki podobające się Bogu (Dz 15,6-29).

A co należałoby powiedzieć tym, którzy mówią, że to wstyd oddawać Bogu tylko 10%. Twierdzą, że oddali Bogu wszystko, podczas, gdy praktycznie rzecz biorąc nadal są właścicielami tych dóbr, o czym świadczą przecież akty własności. Nie można mówić, że oddało się coś Bogu, jeżeli nadal pozostawia się to w swojej wyłącznej dyspozycji i samemu decyduje się o przeznaczeniu danych dóbr materialnych.

Czy można sobie wyobrazić Józefa zwanego Barnabą jak zgłasza apostołom, że przeznacza swoją posiadłość na wsparcie Bożego dzieła, a potem odchodzi i nadal uprawia tę rolę, sam decydując co z nią będzie się działo. Józef sprzedał tę ziemię, przyniósł pieniądze i oddał do dyspozycji apostołów. Zrzekł się swojego prawa do dysponowania tymi dobrami materialnymi i tylko na tej podstawie został uznany za ofiarodawcę na dzieło Boże (por. Dz 4,36-37). Tak więc mówienie, że wszystko oddaliśmy Bogu, podczas, gdy wszystko to nadal pozostaje w naszej osobistej dyspozycji i zbór Pański nie ma do tego żadnego prawa, jest zwykłą nieprawdą, jest tworzeniem zasłonki dla naszego skąpstwa i świadczy, że tak naprawdę nie daliśmy Bogu niczego.

Z dziesięciną lepiej nie kombinować. Oddawajcie co jest cesarskiego, cesarzowi, a co jest Bożego, Bogu - powiedział Pan Jezus. Dziesięć procent z naszego dochodu, zgodnie z prawem Bożym, należy do Pana.

Jest kilka powodów, dla których warto praktykować oddawanie Bogu dziesięciny.

1. Oddawanie dziesięciny jest zgodne z Bożą zasadą dysponowania naszymi dochodami.

Słowo Boże wyznacza prostą drogę postępowania w dysponowaniu naszymi dochodami. Jeżeli odebraliśmy 1000 złotych wynagrodzenia za pracę, to praktycznie oznacza, że zarobiliśmy 900 złotych, natomiast 100 złotych, zgodnie ze Słowem Bożym, należy do Zboru, którego jesteśmy członkami. Gdy dostaliśmy 20 złotych kieszonkowego, to znaczy, że 2 złote nie są nasze, a należą do Pana i powinniśmy zanieść je do Zboru. Jeżeli w gospodarstwie rolnym wyhodowaliśmy 10 świń, to pieniądze uzyskane ze sprzedaży jednej z nich powinny trafić do kasy Zboru.

Rzecz w tym, żeby z tą dziesięciną nie kombinować, niczego nie naciągać, nie próbować „zmniejszać” swego dochodu przez robienie sztucznych kosztów jak w rozliczeniach z Urzędem Skarbowym, bo w oczach Bożych może to wyglądać na oszukiwanie Boga. Przynieście całą dziesięcinę do spichlerza, aby był zapas w moim domu - wezwał Bóg przez proroka Malachiasza (Ml 3,10). Wspaniałe i godne dziecka Bożego jest oddawanie dziesięciny miarą dobrą, natłoczoną, potrzęsioną i przepełnioną (Łk 6,38). Oddawanie ochotne, a nie z bólem serca i zamkniętą ręką.

Wybór należy do każdego z nas. Osobiście mogę zaświadczyć, że błogosławioną rzeczą w życiu chrześcijanina jest wierne i ochotne oddawanie dziesięciny. Trzymam się tej zasady od wielu lat i doświadczam z tego powodu ogromnej radości.

2. Oddawanie dziesięciny jest sprawiedliwym sposobem zaopatrzenia Domu Bożego.

Wszyscy teoretycznie zgadzają się z tym, że Zbór Pański potrzebuje zaopatrzenia w środki materialne. By w Domu Bożym wszystko funkcjonowało prawidłowo i służyło zaspokojeniu potrzeb wierzących, nie może w nim brakować pieniędzy. Kto ma te pieniądze do zboru dostarczać?

- Bogatsi członkowie zboru - mówią biedniejsi.

- Ci, co mogą więcej zaoszczędzić - powiadają ludzie, którzy wcale nie mają większych potrzeb a jedynie lekkomyślniej wydający pieniądze.

- Ci, co więcej zarabiają - uważają z kolei najniżej zarabiający lub bezrobotni.

Praktyka pokazała, że takie podejście, to droga donikąd. A w Domu Bożym każdego miesiąca trzeba opłacić czynsz, prąd, telefon, zakupić środki czystości, sfinansować przyjazd zaproszonego kaznodziei, wypłacić pensję pastorską, przeprowadzić konieczny remont, zakupić potrzebny sprzęt itd.

Wracamy więc do pytania: Skąd brać na to pieniądze? Bożą odpowiedzią na tę potrzebę lokalnego zboru jest dziesięcina: - najbardziej sprawiedliwa i błogosławiona metoda zaopatrywania Domu Pańskiego w potrzebne środki materialne. Każdy członek zboru dziesięć procent swojego dochodu. Zawsze sprawiedliwie, proporcjonalnie do wielkości naszych dochodów. Ktoś w danym miesiącu mniej zarobił, mniej przynosi; więcej zarobił, stosownie do tego, więcej trafia do kasy zboru.

Wszyscy członkowie są traktowani jednakowo pod względem ich wartości osobistej i dostępu do zbawienia w Chrystusie. I jednakowo, jeśli chodzi o odpowiedzialność za zaopatrzenie zboru - każdy 10 procent ze swojego dochodu. Dla ucznia 2 złotych z kieszonkowego znaczy tyle samo co 50 złotych dla emeryta otrzymującego 500 złotych emerytury lub 100 złotych dla pracownika z pensją jednego tysiąca złotych, czy też 500 złotych dla kogoś, kogo miesięczne dochody wynoszą pięć tysięcy.

Odpowiedzialność równo i sprawiedliwie rozłożona na wszystkich. Każdy może i powinien oddawać Bogu dziesięcinę. Nie musi tego robić, bo Bóg do niczego nas nie zmusza. Przecież nawet nie musimy w Niego wierzyć. Jeżeli jednak wierzymy w Boga, to radzę, byśmy w prostocie serca przyjmowali i praktykowali to, czego naucza nas Słowo Boże.

Zbór jest wtedy dobrze zaopatrzony w środki materialne i może prowadzić nieskrępowaną działalność dla dobra wszystkich.

3. Oddawanie dziesięciny utrzymuje nas w stosownym dystansie do dóbr materialnych.

Człowiek łatwo przywiązuje się rzeczy materialnych. Chęć posiadania wielu dóbr może wręcz zdominować ludzkie życie i bynajmniej chrześcijanin nie jest wolny od tej pokusy. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jeżeli nie jesteśmy czujni duchowo i nie poddajemy siebie samych próbie, czy trwamy w wierze, to może okazać się, że nie wiadomo kiedy się to stanie, a już bardziej będziemy służyć mamonie, niż Bogu.

Dziesięcina jest wspaniałym, Bożym środkiem regularnie utrzymującym nasze materialne apetyty pod kontrolą. Kiedy każdego miesiąca, po otrzymaniu wypłaty, pomimo ogromu moich potrzeb znacznie przewyższających otrzymaną kwotę, od razu oddzielę dziesięcinę i zaniosę do kasy zborowej, to utrzymuję siebie samego w stosownym dystansie do pieniędzy. Kiedy natomiast wszystkie zarobione pieniądze potraktuję jak swoje i zagospodaruję również tę Bożą cześć na zaspokojenie swoich prywatnych celów, to wchodzę na niebezpieczną ścieżkę okradania Boga i mogę jak zwykły złodziej zostać tak opanowany przez miłość do pieniędzy, że potem bez żadnych wyrzutów sumienia będę zatrzymywać wszystko dla siebie.

Przywiązanie do rzeczy materialnych to jedno z najbardziej smutnych i żałosnych uzależnień jakie może się przytrafić człowiekowi wierzącemu. Czasem, by Bóg nas z tego uzależnienia uzdrowił, nie wystarczy już zwykłe pouczenie, jak to, które czytasz. Bywa, że jest konieczna jakaś terapia wstrząsowa, byśmy ozdrowieli w wierze i nie przywiązywali serca do tego, co i tak ma tylko charakter tymczasowy, a może okazać się dla nas zgubnym bałwochwalstwem.

Oddawanie dziesięciny jest bardzo dobrym treningiem duchowym w tej sferze. Pierwszy raz może być to dla nas bardzo bolesne, ale jeżeli będziemy zdecydowani, to wkrótce stanie się to błogosławionym nawykiem, z którego za każdym razem będziemy czerpać ogromną radość mając wewnętrzne świadectwo, że nasze serce nie jest przywiązane do pieniędzy.

Mógłbym jeszcze wiele pisać o błogosławieństwach wynikających z oddawania Panu dziesięciny, ale już czas przejść do następnej sfery chrześcijańskiego dawania, bo bynajmniej nie ogranicza się ono do samej dziesięciny.

Składanie ofiar na dzieło Boże

Wszystko to, co decydujemy się podarować na dzieło Boże, a co pochodzi z naszych prywatnych zasobów materialnych jakie nam pozostały po oddaniu dziesięciny - to nasza ofiara. W praktycznym życiu chrześcijanina jest to np. kwota podarowana na kolektę podczas niedzielnego nabożeństwa, datek na jakiś zbożny cel przedstawiony nam w zborze, np. prowadzenie misji, zakup instrumentu, druk traktatów, budowę kaplicy itd. czy też stałe wspieranie długofalowych przedsięwzięć Kościoła, np. sponsorowanie edukacji biblijnej lub utrzymanie pracowników na Niwie Pańskiej.

Składanej ofierze na dzieło Boże, w odróżnieniu od dziesięciny, towarzyszy decyzja ofiarodawcy na jaki cel przeznacza swoją ofiarę. Ten kto oddaje dziesięcinę nie jest właścicielem oddawanych pieniędzy i zagospodarowanie środków pochodzących z dziesięcin leży w kompetencji przywódców lokalnego zboru. Gdy składamy ofiarę, to dajemy swoje pieniądze, które możemy skierować tam gdzie sami chcemy. Ananiasz i Safira składali ofiarę. Mogli zrobić ze swoimi pieniędzmi co chcieli. Mogli w ogóle nie składać ich w ofierze. Ich błąd polegał na tym, że chcieli uchodzić za wielkich ofiarodawców składając tylko częściową ofiarę. To się Bogu nie podoba. Jeżeli gotów jesteś ofiarować dziesięć złotych, to nie rób wrażenia, że ofiarowujesz sto. Tym bardziej nie dokonuj przemianowania swojej dziesięciny i pieniędzy pochodzących z tej puli nie nazywaj ofiarą.

Słowo Boże naucza, że ofiara, to dobrowolny dar człowieka na dzieło Boże. Chrześcijanin przepełniony wdzięcznością za niewysłowiony dar Jego, nie ma problemu z tym, ile powinien dawać Bogu w ofierze. Bóg nie stawia tu żadnych wymogów ani też nie nakłada żadnych ograniczeń. Każdy, tak jak sobie postanowił w sercu, nie z żalem albo z przymusu; gdyż ochotnego dawcę Bóg miłuje (2Ko 9,7). Dobrze jest jednak pamiętać, że to od Boga zależy nasz stan posiadania i gdy On zobaczy, że nie zatrzymujemy przepływu Jego błogosławieństwa, wówczas skończą się nasze kłopoty materialne. A władny jest Bóg udzielić wam obficie wszelkiej łaski, abyście, mając zawsze wszystkiego pod dostatkiem, mogli hojnie łożyć na wszelką dobrą sprawę (2Ko 9,8).

Podsumujmy to, co powiedzieliśmy do tej pory: Ważne jest, by nie przywłaszczać sobie tego, co należy do Pana i oddawać Mu dziesięcinę. Jednak oddając ją nie robimy niczego szczególnego. Zaledwie nie oszukujemy wówczas Boga (Ml 3,8-9). Składanie zaś ofiary na dzieło Boże, to już krok naprzód, to gest wdzięczności ze strony człowieka, który ujęty ogromem łaski Bożej, jak zwierciadło odbija jej promienie rozświetlając w ten sposób Źródło, z którego dane jest mu czerpać.

Jednak chrześcijańskie dawanie ma jeszcze inny wymiar.

Dawanie jałmużny czyli wspieranie ludzi w potrzebie

Niechaj nie wie lewica twoja, co czyni prawica twoja - powiedział Pan Jezus w Kazaniu na Górze (Mt 6,3). Wielu dzisiejszych chrześcijan cytuje te słowa, by usprawiedliwić brak swoich nazwisk w rejestrach wpłat do kasy lokalnego zboru. Ale te słowa nie dotyczą ani dziesięciny, ani ofiar na dzieło Boże. Syn Boży mówi tu o postawie wierzącego przy udzielaniu pomocy ludziom będącym w potrzebie.

Jałmużna, to przepiękna postawa ludzkiego serca, to jeden z najszlachetniejszych gestów, do jakich zdolny jest człowiek. Jest on tym piękniejszy, im bardziej jest dyskretny i dopasowany do osobowości człowieka, któremu niesiemy pomoc. Gdy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak to czynią obłudnicy w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam: Odbierają zapłatę swoją (Mt 6,2).

Mamy wśród nas, i w doczesności zawsze mieć będziemy, ludzi ubogich. Takich trzeba systematycznie otaczać opieką, aż podniosą się z ubóstwa i staną się niezależni materialnie. Niektórzy jednak nigdy materialnie nie staną na własnych nogach. Mam tu na myśli sędziwe wdowy bez wystarczającej renty, niezdolnych do pracy inwalidów czy też ludzi schorowanych lub upośledzonych umysłowo. Takim trzeba będzie aż do śmierci nieść niezbędną pomoc w imieniu Jezusa. Czasem się też zdarza, że ktoś nagle zostanie dotknięty jakimś nieszczęściem i natychmiast trzeba mu udzielić doraźnej, jednorazowej pomocy.

We wszystkich tych przypadkach, gdy okazujemy wrażliwość na ludzkie potrzeby i niesiemy pomoc, zyskujemy upodobanie w oczach Bożych.

Wtedy powie król tym po swojej prawicy: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata. Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a daliście mi pić, byłem przychodniem, a przyjęliście mnie, byłem nagi, a przyodzialiście mnie, byłem chory, a odwiedzaliście mnie, byłem w więzieniu, a przychodziliście do mnie. Wtedy odpowiedzą mu sprawiedliwi tymi słowy: Panie! Kiedy widzieliśmy cię łaknącym, a nakarmiliśmy cię, albo pragnącym, a daliśmy ci pić? A kiedy widzieliśmy cię przychodniem i przyjęliśmy cię albo nagim i przyodzialiśmy cię? I kiedy widzieliśmy cię chorym albo w więzieniu, i przychodziliśmy do ciebie? A król, odpowiadając, powie im: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście (Mt 25,34-40).

Jak wynika z powyższych słów, Jezus Chrystus utożsamia się z ludźmi będącymi w potrzebie. Gdy dajemy jałmużnę pamiętajmy o tym i czyńmy to ze szczerego serca i ze stosowną dyskrecją, a On, który widzi w ukryciu, wynagrodzi nas owego dnia, tak jak byśmy to Jemu samemu, a nie ludziom, pomagali.

Zakończenie

Jest oczywiste, że dawanie w życiu chrześcijanina ma wielkie znaczenie. Oddawanie dziesięciny, to powinność każdego wierzącego człowieka. Składanie ofiar, to dobrowolny gest wspierania dzieła Bożego na ziemi i wyraz naszej współpracy z Bogiem w osiąganiu Jego celów. Dawanie jałmużny zaś, to okazanie ludziom miłosierdzia Chrystusowego, to czyn, który jest tak miły w oczach Bożych, że Pan Jezus traktuje go jako skierowany osobiście do Niego samego. Przyjmijmy tę lekcję szczerym i dobrym sercem i pozwólmy Słowu Bożemu kształtować nasze życie! Nie ma lepszej drogi na tę krótką doczesność!

Rozpocząłem od bajki i pozwólcie mi bajką zakończyć, choć poruszony temat bajką nie jest. W tych bajkach ważny jest morał. Posłuchajcie.

Pogrzeb

Był zwyczaj w dawnych czasach pod egipskim niebem,

Że aby kogoś uczcić wspaniałym pogrzebem,

Wynajmowano płaczki, by wyły nad grobem.

Raz pewną znakomitą grzebano osobę,

Więc tłum tych płaczek wyjąc wniebogłosy,

Drąc szaty i z głów sobie wydzierając włosy,

Nieboszczyka owego do cmentarnych wrót

Na odpoczynek wieczny wiódł.

Wtedy wędrowiec myśląc, że to tak rodzina

Owego nieboszczyka żałośnie wspomina

„Chcecie-li - spytał - żebym używszy sposobu

Wskrzesił go z grobu?

Jestem mag, mogę to zrobić w tej chwili,

Znam zaklęcie, co nie myli,

I nieboszczyk wstanie w mig”.

„Ojcze - tu wszystkie płaczki uderzyły w krzyk -

Zrób to, lecz przy tym o jedno cię prosim:

Zrób tak, żeby za jakie dni siedem lub osiem

Umarł znowu! Dopóki chodził po tej glebie,

Nigdyśmy żadnej z niego nie miały korzyści,

Lecz gdy umrze, to nasze marzenie się ziści:

Znów nas najmą, by po nim płakać na pogrzebie”.

Moc jest takich bogaczów, co tylko tą drogą,

Gdy umrą, przydać się do czegoś mogą.

 

Ivan Kryłow, Bajki, Książka i Wiedza 1989, s.176