Zdrowa dusza Drukuj Email
Autor: Piotr Karel   
czwartek, 07 stycznia 2016 00:00

III List Jana jest jednym z najkrótszych listów Nowego Testamentu. Podobnie jak drugi List jest adresowany nie tyle do Zboru, co do prywatnej osoby. Drugi list - przypomnijmy - był adresowany: „ do wybranej pani i jej dzieci”. Trzeci list z kolei do niejakiego: „umiłowanego Gajusa”

Niewiele wiemy na temat owego Gajusa. W czasach NT to imię było jednym z najbardziej popularnych imion łacińskich. W księgach Nowego Testamentu wspomniane są przynajmniej trzy osoby o tym imieniu, ale dla naszych rozważań nie jest to istotna uwaga.

O owym Gajusie z III Listu Jana moglibyśmy mniemać na podstawie lektury tego listu, że jest on jedną z kluczowych postaci bliżej nieokreślonego lokalnego Zbory Pańskiego, może nawet jest przełożonym tego Zboru.

Gajus pozostaje w ścisłym kontakcie i pewnie przyjaźni z samym ap. Janem. Sam apostoł zapowiada rychłe spotkanie z Gajusem i szersze omówienie trudniej sytuacji w Zborze, ze względu na niejakiego Diotrefesa, który lubił odgrywać wśród braci kierowniczą rolę, a przy tym nie uznawać autorytetu apostoła Jana.

Dziś chciałbym, byśmy mogli zwrócić uwagę na jeden z najbardziej znanych i najczęściej cytowanych wersetów tego Listu. Myślę o wersecie drugim, który przybiera formę osobistego życzenia. Ten werset stanowi wspaniałą dedykację dla osób wierzących, które mają jakieś zdrowotne problemy.

Zacytujmy ten werset: „Umiłowany! Modlę się o to, aby ci się we wszystkim dobrze powodziło i abyś był zdrów tak, jak dobrze się ma dusza twoja”.

Nie wiemy dokładnie, czy brak zdrowia był autentyczną potrzebą adresata i czy rzeczywiście Gajus cierpiał z powodu jakieś choroby czy też niedomagania ciała. Czy raczej była to tylko grzecznościowa forma życzeń tak, jak dziś składamy komuś życzenia mówiąc: „Życzę ci wszelkiej pomyślności i zdrowia”. ( Zdrowia przede wszystkim).

Tak, czy inaczej obydwa powody są świadectwem, że o zdrowie należy się modlić jak czyni to ap. Jan.

Warto podkreślić ten szczegół, bo ludzie głoszący tzw. Ewangelię sukcesu mówią o tym, że człowiek wierzący musi być bogaty i musi mu się dobrze powodzić, a też nigdy nie choruje!

Przy czym chorobę uważa się za „karę Bożą”, lub działanie i sprawkę demonów, które koniecznie trzeba z chorego człowieka wypędzić. Niektórzy wierzący z tego powodu wstydzą się swojej choroby i ukrywają ją przed innymi, by nie być posądzonym o małą duchowość.

Nie mamy czasu dziś zagłębiać się w ten temat, ale powiem tylko tak: nie wiem skąd takie nauczanie pochodzi, mogę jednak powiedzieć, że z całą pewnością nie z Biblii.

Nie mówiąc o ST, Nowy Testament relacjonuje historie związane z chorobą nawet takich duchowych gigantów jakim był ap. Paweł. Tymoteusz cierpiał prawdopodobnie na wrzody żołądka i ap. Paweł mówi o jego częstych nie domaganiach. Niejaki Trofim wspomniany w 2 Tym (4, 20) pozostawiony był w swojej chorobie przez Pawła w Milecie.

Na marginesie tej uwagi o chorym Trofimie możemy zauważyć, że Paweł, choć z pewnością musiał modlić się o zdrowie swego współpracownika i przy występujących licznych darach duchowych m.in. darze uzdrawiania, Trofim w tym czasie nie doświadczył cudownego uzdrowienia i Paweł musiał go chorego zostawić w Milecie.

Wróćmy jednak do naszego Gajusa.

W świadectwie o nim złożonym przez ap. Jana w pierwszych ośmiu wersetach tego Listu możemy odkryć głębie duchowego życia Gajusa. Ap. Jan wystawia mu wspaniałe świadectwo jego rzetelności, wierności życia w prawdzie, miłości do braci, gościnności… Do tych cech jeszcze w naszym rozważaniu wrócimy.

W owych cytowanym jednak życzeniu, o którym wcześniej czytaliśmy, kryje się pewna niepokojąca rzecz. Ap. Jan życzy mu by był zdrów tak, jak dobrze się ma jego dusza!

Znaczy to – jak rozumiem, że dusza Gajusa miała się lepiej niż jego ciało. Musiał faktycznie Gajus niedomagać jeśli chodzi o cielesne zdrowie, ale dusza jego miała się zupełnie dobrze.

A więc nie moglibyśmy odnośnie tego człowieka, o bracie w Chrystusie, wydać opinie:

„ W zdrowym ciele zdrowy duch”.

Może być bowiem tak: że w chorym ciele jest zdrowy duch, i odwrotnie, w zdrowym ciele chory duch, a raczej powinniśmy powiedzieć: chora dusza!

W tym miejscu chciejmy uporządkować pojęcia związane z istotą ludzką.

W filozofii, ale też i w innych dziedzinach nauki, dość mocno rozpowszechniony jest pogląd, ze człowiek składa się z dwóch elementów. Ciała, które jest materialne i duszy, która jest niematerialną cząstką człowieka. Ten pogląd nazywa się behawioryzmem!

Początki tej teorii sięgają Arystotelesa i Platona, choć ów „dualizm” został na nowo zinterpretowany już w nowożytnej erze przez Kartezjusza. Przy czym Kartezjusz wolał używać terminu ciało i umysł ( zamiast duszy).

Gdybyśmy sięgnęli jednak do nauczania biblijnego bardzo szybko możemy zauważyć, że Bóg mówi o człowieku nie tylko jako dwudzielnej, ale trójdzielnej istocie posiadającej oczywiście ciało, ale również posiadającej duszę i ducha. Biblia rozróżnia pomiędzy materialnym, stworzonym z prochu ziemi ciałem, a duszą, ową niematerialną cząstką każdego człowieka. Ale też Biblia rozróżnia pomiędzy duszą , a duchem.

Nie czas dziś wnikać w szczegóły, chciałbym jednak na poparcie tej biblijnej nauki na temat trójdzielności człowieka przytoczyć dwa wersety Nowego Testamentu.

W 1 Liście do Tesaloniczan ( 5,23) ap. Paweł powiada:

„ A sam Bóg pokoju, niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa”.

Inny werset zapisany w Liście do Hebrajczyków ( 4,12) mówi:

„Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikający aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca”

Oczywiście ten niematerialny element jakim jest dusza i duch znajduje swe siedlisko w ciele człowieka.

W Biblii dusza często utożsamiana jest z sercem człowieka, kiedy Biblia mówi o sercu, najczęściej nie ma na myśli owego materialnego organu w naszym ciele, który pompuje krew do całego organizmu, ale raczej mówi o duszy człowieka.

Jednak tak jak różni się ciało od duszy i ducha owego niematerialnego elementu, tak istnieje ogromna różnica pomiędzy duszą a duchem człowieczym.

Dzisiaj duszą określamy: rozum, uczucia i wolę. Te elementy nie są materialne, a przecież niezaprzeczalnie są udziałem każdego człowieka.

Materializm stał się szczególnie umiłowaną filozofia w naszym poprzednim systemie politycznym, a on zakłada, że nic nie istnieje poza materią.

Trudno jednak udowodnić, ze chociażby dla przykładu: miłość, nienawiść, czy inne uczucia miałyby być materią… że myśl jest materią.. , że nasze decyzje związane z wolą maja charakter materialny.

Przy stworzeniu świata Stwórca obdarzył owym ciałem i ową niematerialną cząstka wszelkie żywe istoty. Zwierzęta, jak się okazuje też potrafią myśleć, odczuwać ból, bądź radość.

Jednak tylko człowiek został… obdarzony owym trzecim elementem jakim jest Boża cząstka w nas tzn. duch człowieka.

Ten element odróżnia nas od pozostałego stworzenia. Zostaliśmy stworzeni jako jedyni na obraz i podobieństwo samego boga. Dlatego duch pozwala nawiązać relacje z Bogiem. Prawdą jest, ze ten duch w człowieku niewierzącym jest martwy, lecz pod wpływem Bożego Słowa, które jak miecz rozdziela duszę i ducha, ten duch może w nas zostać ożywiony.

Co do duszy jednak istnieje pewne zamieszanie i nieporozumienie. Biblia bowiem bardzo często duszą określa całego człowieka, bądź po prostu życie. Stąd też mamy takie wyrażenia, ze np. w dniu pięćdziesiątnicy nawróciło się 3000 dusz, albo: „ dusza, która grzeszy, umrze”, albo: „Bóg cierpliwie czekał za dni Noego, kiedy budowano arkę, w której tylko niewielu, to jest osiem dusz, ocalało przez wodę” ( 1 P 3,20). Takich przykładów możemy mnożyć.

Nie znaczy to jednak, ze zawsze gdzie Biblia mówi o duszy mówi o niej jako o życiu, czy też całym człowieku!

Nie tak dawno zwiastowałem słowo w oparciu o wypowiedź Pana Jezusa zapisaną w Ew. Mat. 10,28 9 było to kazanie o fobiach.

„Nie bójcie się tych – powiada Jezus – którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą; bójcie się raczej tego, który może i dusze i ciało zniszczyć w piekle”.

Pan Jezus wyraźnie mówi i o ciele i o duszy!

Ap. Jan życzy Gajusowi, by jego ciało było tak zdrowe, jak się ma dobrze jego dusza!

Dusza Gajusa miała się dobrze. Na tyle dobrze, ze Jan życzy mu, aby i ciało jego równie tak dobrze się czuło, jak jego dusza.

Apostoł Paweł z kolei, kiedy pisał 2 List do zboru w Koryncie, nawiązując do owego dualizmu człowieka napisał tak:

Dlatego nie upadajmy na duchu; bo choć i zewnętrzny nasz człowiek niszczeje, to jednak ten nasz wewnętrzny odnawia się z każdym dniem” (4,16)

Człowiek zewnętrzny – to nasze ciało, podobne – jak pisze dalej – do namiotu, który jest naszym ziemskim mieszkaniem, a który musi się rozpaść.

Człowiek zaś wewnętrzny odnawia się z każdym dniem. Ten człowiek ma „ budowlę u Ojca, dom w niebie, nie rękoma zbudowany, wieczny” (5, 1).

Dlatego więc ap. Paweł pisze dalej o sobie i ludziach wierzących: „jesteśmy więc pełni ufności i wolelibyśmy raczej wyjść z ciała i zamieszkać u Pana” (w. 8)… „bo to daleko lepiej”.

„Wyjść z ciała i zamieszkać u Pana”. Wtedy kiedy ciało, które z prochu powstało wraca z powrotem do ziemi, „ coś” wychodzi z owego ciała i idzie do Boga, by u Niego zamieszkać. A dokładnie powinniśmy powiedzieć, iż ten „dech żywota” tchnięty w człowieka przy jego stworzeniu wraca z powrotem do Boga. Jak pisze Kaznodzieja Salomona (12,7): „ Wróci się proch do ziemi, tak jak nim był, duch zaś wróci do Boga, który go dał”.

Pan Jezus umierając na krzyżu w swoim ostatnim słowie powiedział: „ Ojcze, w ręce Twoje polecam ducha mego. I powiedziawszy to, skonał” (Łk. 23,46).

Te wersety najlepiej świadczą o tym, że człowiek to nie tylko ciało, ale również i ta cząstka w człowieku, która nawet i wtedy, gdy ciało umiera – to ona dalej egzystuje, gdyż umrzeć nie może. To dusza i duch człowieka – ten Boży nieśmiertelny byt w każdym z nas.

I jakkolwiek za życia człowieka zarówno ciało, jak i dusza , i duch są ściśle z sobą połączone, to z całą pewnością nie można nie dostrzec, iż są one każda w swoim rodzaju.

Ba, powiemy więcej! Każdy z tych elementów człowieka, a więc i ciało, i dusza i duch potrzebuje szczególnej troski.

Tragedią współczesnego człowieka jest to, ze czasem cały swój wysiłek, swoją troskę człowiek kieruje na swoje ciało. Z jaką starannością, pilnością, regularnością dbamy o naszą zewnętrzną powlokę tj. o nasze ciała. Żywimy je i karmimy! Pielęgnujemy je i dokładamy wszelkich starań, by pięknie wyglądało.

Często jednak zapominamy, że owej duchowej cząstce w nas też się coś należy. Że ona nie może pozostawać głodna, albo bywać zagłodzona na śmierć.

Już w Starym Testamencie napisano, a Pan Jezus przytacza te słowa: „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt. 4,4)

Jest rzeczą oczywistą, ze chlebem karmimy nasze ciała, ale co znaczy, ze mamy karmić się słowem wychodzącym z ust Bożych? Czy Bożym Słowem karmimy ciało, czy duszę?

Jakkolwiek dusza jest niewidoczna w człowieku, tak jednak ona ma swoje potrzeby i należy o nią równie dobrze dbać jak o nasze ciała.

Można by zapytać, jak i czym karmimy nasze dusze? Arsenał „pokarmu dla duszy” jest równie szeroki jak pokarmów dla naszego ciała.

Nie jest prawdą, że nasze ciała odżywiane są jedynie samymi ziemniakami.. Jemy przeróżne produkty i przeróżne pokarmy.

Dietetycy ostrzegają nas jednak, ze nie wszystko jest dobre dla naszego organizmu. Wiele chorób ma swoje źródło w niewłaściwym odżywianiu. Często nasze nawyki kulinarne nie tylko sprzyjają naszemu zdrowiu, ale wręcz je rujnują.

Z karmieniem duszy i ducha jest podobnie. Nasze dusze potrzebują tego, co służy szeroko pojmowanej ogładzie kulturalnej. Co zaspokoiłoby naszego wewnętrznego człowieka. To jest czytania dobrej książki, obcowania z poezją, słuchania dobrej muzyki, czy oglądnięcia dobrego filmu. Zauważmy, że w szalonym pędzie życia mamy coraz mniej czasu na te rzeczy. Co najwyżej oglądanie telewizji ma zaspokoić głód naszej duszy.

Pan Bóg jednak chce karmić nasze dusze Swoim Słowem i nazywa go chlebem powszednim, bez którego nie możemy się obejść. To właśnie od słuchania Słowa Bożego przez które rodzi się wiara nasza, dusza żyje i rozkwita.

Nie nawiązanie kontaktu z Bogiem skutkuje nieożywionym, martwym duchem w nas, a dusza co najwyżej karmiona jest zwykłymi śmieciami, które nie mogą wzbudzić prawdziwego życia w nas.

Pan Jezus kiedyś powiedział tak: „ Baczcie, a wystrzegajcie się wszelkiej chciwości, dlatego, ze nie od obfitości dóbr zależy czyjeś życie” (Łk. 12,15).

Od czego więc zależy, jeśli nie od obfitości dóbr?

Wyjaśniając tę kwestie Pan Jezus opowiedział pewne podobieństwo zapisane w Ew. Łuk. 12,16-21:

16. I powiedział im podobieństwo: Pewnemu bogaczowi pole obfity plon przyniosło.

17. I rozważał w sobie: Co mam uczynić, skoro nie mam już gdzie gromadzić plonów moich?

18. I rzekł: Uczynię tak: Zburzę moje stodoły, a większe zbuduję i zgromadzę tam wszystko zboże swoje i dobra swoje,

19. I powiem do duszy swojej: Duszo, masz wiele dóbr złożonych na wiele lat; odpocznij, jedz, pij, wesel się.

20. Ale rzekł mu Bóg: Głupcze, tej nocy zażądają duszy twojej; a to, co przygotowałeś, czyje będzie?

21. Tak będzie z każdym, który skarby gromadzi dla siebie, a nie jest w Bogu bogaty.

Słowo Boże mówi o tym człowieku, jako o bogaczu, jednak Bóg nazywa go głupcem!

Faktycznie ten człowiek mógł korzystać z wielkiego, Bożego błogosławieństwa, w postaci plonów jakie zebrał. Nie był człowiekiem leniwym. Wprost przeciwnie, był człowiekiem pracy! Dziś powiedzielibyśmy, ze był człowiekiem zaradnym, przedsiębiorczym w tym zbieraniu, planowaniu i zabezpieczaniu swojej przyszłości. Może nawet nazwalibyśmy go człowiekiem sukcesu? Na tle innych ludzi wypadał wcale nie źle!

Jednak Bóg nazywa go głupcem! Ten człowiek sądził, ze życie jego zależy od obfitości dób r jakie zgromadził. Kiedy już udało mu się pobudować większe stodoły i zapełnić je obfitością zboża – powiada do swojej duszy: „Duszo masz wiele dóbr złożonych na wiele lat; odpocznij, jedz, pij, wesel się…”

Jakże się mylił w swojej ocenie karmieni a duszy! Duszy nie można przecież karmić obfitością zboża. Ten człowiek zgromadził skarby dla siebie, ale nie był bogaty w Bogu.

Wróćmy jednak do naszego Gajusa.

Co to oznaczało, ze dusza Gajusa miała się dobrze? Czy Gajus był bogatym, w dobra materialne? Tego, nie wiemy! Jeśli nawet był, albo nie był, to coś innego stanowiło o bogactwie Gajusa. Jego dusza miała się dobrze. Lepiej nawet od jego ciała. To jest wspaniałe świadectwo o nim i jego życiu.

Mam tę świadom ość, że niewielu z nas mogłoby dziś powiedzieć: moja dusza ma się lepiej niż moje ciało. Że ponad moje bogactwo, które udało mi się zgromadzić, bardziej jestem bogaty w Bogu.

Musimy mieć tę świadomość, że u boga liczą się ciut inne wartości niż dla przeciętnego zjadacza chleba. Z tego maleńkiego, krótkiego tekstu III Listu Jana wyłania się piękny obraz szlachetności duszy Gajusa.

Jan pisze, że bracia, którzy przyszli do niego złożyli świadectwo o rzetelności Gajusa.

Rzetelnym nie staje się człowiek na wskutek czterech dodatkowych schabowych jakie zje na obiad, prawda?

Dalej czytamy, że Gajus istotnie żył w prawdzie!

Mam takie wrażenie, ze niektórzy ludzie nawet nie rozumieją tego, co to znaczy: żyć w prawdzie. Bowiem jeśli ktoś powiada, ze poznał prawdę, może to jedynie oznaczać, ze poznał Chrystusa, który jest drogą, prawd i życiem. Jeśli nie znamy Chrystusa to nie żyjemy w prawdzie! Ap. Jan dodaje, ze „ nie ma większej radości jak słyszeć, że dzieci żyją w prawdzie”. Czy zgadzamy się z tym, ze to jest największa radość?

Świadectwo o Gajusie dalej brzmiało tak: wiernie postępujesz, myślisz o braciach, usługujesz im, wyświadczasz im przysługę, a inni o tobie przed Zborem złożyli świadectwo o twojej miłości do świętych, o twojej gościnności, o twojej pasji rozpowszechniania prawdy.

Oto zdrowa dusza! Oto uczynki, które idą za nami w wieczność! Oto skarb jaki gromadzimy w niebie!

Nie musimy się nadmiernie martwić o to, jeśli nasze ciała nie mają się dobrze. Biblia bowiem powiada, że ciało i krew nie mogą odziedziczyć Królestwa Bożego. A więc to, o co tak bardzo dbamy, co najbardziej pielęgnujemy kiedyś się rozpadnie i obróci w proch.

Dusza jednak będzie żyć wiecznie! Jej nie mogą zabić nawet ci, którzy mają moc zabić nasze ciało! Choć z całą pewnością diabeł za twoim przyzwoleniem, z powodu twojej ignorancji, głupoty, braku dbałości o to, co wieczne, może i ciało i duszę zniszczyć w gehennie.

Jeśli jesteśmy dziś silnymi, młodymi, wysportowanymi, zdrowymi to życzeniem dla nas są słowa: Oby i dusza twoja dobrze się miała i była równie zdrowa!