Wszechmogący Tatuś? Drukuj Email
Autor: Henryk Hukisz   
czwartek, 30 lipca 2015 17:14
Niedawno, w czasie spotkania z przyjaciółmi, rozmowa zeszła na teologiczny temat. Mój rozmówca zapytał wprost: Co sądzisz o zwracaniu się do Boga słowem „Tatuś”?
Ponieważ już niejednokrotnie byłem świadkiem dyskusji na ten temat, postanowiłem napisać na moim blogu, co o tym sądzę. Mam nadzieję, że treść tego rozważania zostanie przyjęta jako wyzwanie, i ktoś o odmiennym zrozumieniu, zareaguje wpisem w komentarzu. Bardzo na to liczę.
W odróżnieniu od niezdecydowanych, ja mam wyrobione zdanie na temat używania tego imienia – żaden człowiek, jako stworzenie Boże nie ma prawa zwracać się do Boga Ojca słowem „Tatuś”, ponieważ Bóg jest Bogiem, a człowiek jedynie Jego stworzeniem. Pojednanie, jakiego dokonał dla nas Boży Syn, Jezus Chrystus, nie zmienia tej relacji.
Apostoł Paweł napisał, że „gdy nadeszło wypełnienie czasu, zesłał Bóg Syna swego, który się narodził z niewiasty i podlegał zakonowi, aby wykupił tych, którzy byli pod zakonem, abyśmy usynowienia dostąpili” (Gal. 4:4,5). Chrystus „uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej” (Filip. 2:8), aby podnieść nas z upadku, w jakim znajdowała się cała ludzkość od czasu Adama i Ewy. Dzięki tej przeogromnej łasce, przez wiarę w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, zostaliśmy podniesieni do godności dziecka Bożego – „Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego” (Jan 1:12). Na tym właśnie polega usynowienie, czyli nadanie prawa dziecka, które może w Bogu mieć swojego Ojca. Ten przywilej spełnia się w Chrystusie, który powiedział: „Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (Jan 14:6).
Wszystko, co możemy mieć, mamy wyłącznie w Chrystusie, nic poza Nim. Dlatego też, na każdą kwestię dotyczącą naszego statusu, musimy spoglądać przez Chrystusa. Mówiąc prościej, możemy posiadać tylko to, co pokazał nam Chrystus w swojej osobistej relacji z Ojcem. Gwarantem tego jest Duch Święty, gdyż, jak to zapisał Paweł: „wy, którzy usłyszeliście słowo prawdy, ewangelię zbawienia waszego, i uwierzyliście w niego, zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym” (Efez. 1:13). Jeśli Chrystus zwracał się do Ojca, mówiąc Mu „Ojcze”, my możemy dzięki łasce, zwracać się do Boga jak do naszego Ojca. Nawet w godzinie największej próby, jakiej doświadczył Chrystus w ziemskim życiu, gdy modlił się w Getsemane, wołał: „Abba, Ojcze! Ty wszystko możesz, oddal ten kielich ode mnie; wszakże nie co Ja chcę, ale co Ty” (Mar. 14:36). Ewangelista Marek, pisząc pod natchnieniem Bożym, podał nam znaczenie słowa „Abba”, które znaczy nic więcej, jak „Ojciec”. Żaden Tata, czy Tatuś.
W Nowym Testamencie spotykamy jeszcze dwa razy słowo „Abba”, i za każdym razem mamy podane jego znaczenie, które zawsze brzmi „Ojcze”. Jeśli ktokolwiek, bez względu na intencje, podaje inne znaczenie, dopuszcza się fałszowania Słowa Bożego.
Apsotoł Paweł jest autorem pozostałych przypadków użycie tego określenia Boga. Pisząc do Galacjan, na temat naszego usynowienia przez Chrystusa, pisze do wierzących: „ponieważ jesteście synami, przeto Bóg zesłał Ducha Syna swego do serc waszych, wołającego: Abba, Ojcze” (Gal. 4:6). Drugi raz, pisząc do wierzących w Rzymie, wyjaśnia im, że „ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi, wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze” (Rzym. 8:14,15). Za każdym razem widzimy inspirację Ducha Świętego, który pozwala nam mówić do Boga nie inaczej, jak „Ojcze”.
We wszystkich przypadkach, w języku oryginalnym jest napisane „abba ho pater”, co znaczy „Abba Ojcze”. Greckie słowo „Pater” znaczy „Ojciec”, nic więcej, nie zawiera  w sobie żadnych zdrobnień. Natomiast słowo „Abba” jest wyrazem asyryjskim lub chaldejskim i ma wspólny rdzeń z hebrajskim „Ab”, które również znaczy „Ojciec”. Oczywiście, jest to bardzo skrótowa analiza, ze względu na format tego rozważania.
Ponieważ żyję już dość długo, pamiętam pewne momenty z historii naszej religijnej wspólnoty. Gdy jeszcze studiowałem teologię i języki biblijne, nie było nawet mowy o próbie nadania innego znaczenia słowa „Abba”. Dopiero w latach 80-tych, zaczęli pojawiać się zagraniczni kaznodzieje, którzy wprowadzili do obiegu pojęcie „Tata”, lub nawet „Tatuś”, jako znaczenie słowa „Abba”. Niejednokrotnie byłem świadkiem takiego nauczania, ponieważ zajmowałem się już tłumaczeniem gości z języka angielskiego.
Skąd wziął się pomysł zmiany znaczenia słowa „Abba”?
W roku 1971, niemiecki teolog Joachim Jeremias napisał, że to słowo jest „dzicięcą paplaniną”, jaką posługuje się w codziennym odnoszeniu się do swojego ojca.  Lecz równocześnie zastanawiał się, czy można dopuścić, aby w czasach Chrystusa, zwracano się do Boga w ten sposób. Później, w 1981 roku, amerykański biblista Georg Schelbert zauważył, że słowo „Abba” zawiera w sobie pewien akcent, wskazujący na osobistą relacje z Ojcem i znaczy „mój Ojciec”, co potwierdził w 1983 roku, profesor Geza Vermes. Dyskusja trwała przez kilka lat, aż w 1988 James Baar wyjaśnił ponad wszelką wątpliwość, że „Abba” nie znaczy „Tata” -„Lecz w każdym razie nie było to dziecinne wyrażenie porównywalne z "tatusiem": to było bardziej uroczyste, odpowiedzialne słowo jakim osoba dorosła zwraca się do Ojca” (But in any case it was not a childish expression comparable with 'Daddy': it was a more solemn, responsible, adult address to a Father). Warto jest w tym momencie przypomnieć słowa apostoła Pawła - "Gdy byłem dziecięciem, mówiłem jak dziecię, myślałem jak dziecię, rozumowałem jak dziecię; lecz gdy na męża wyrosłem, zaniechałem tego, co dziecięce" (1 Kor. 13:11). Jakikolwiek komentarz jest zbyteczny, ponieważ Bóg Ojciec oczekuje od nas dążenia do dojrzałości.
Końcowy wniosek, na jaki chcę zwrócić uwagę, a zarazem rzucić wyzwanie, pragnę wyrazić go w pytaniu:
Jeśli „Abba” znaczy rzeczywiście „Tatuś”, to dlaczego przez dwa tysiące lat, Bóg pozbawił swoje dzieci możliwości zwracania się do Siebie bardziej czule, niż zwyczajnie „Ojcze”?
Może dlatego, że Bóg jest zawsze potężny i święty, a człowiek nadal pozostaje jedynie Jego stworzeniem, a „tatusiowanie” Bogu, jest współczenym trendem, wymyślonym przez zwiastunów nowinek.

Artykuł pochodzi z http://hukisz.blogspot.com