Wstydzić się – czy się nie wstydzić? Oto jest pytanie! Drukuj Email
Autor: Jarosław Domieniuk   
piątek, 03 stycznia 2014 00:00

Na początku naszych rozważań zapoznajmy się ze słownikową definicją słowa „wstyd”. Według „Słownika języka polskiego” wstyd jest to:

1) przykre uczucie spowodowane świadomością niewłaściwego postępowania, niewłaściwych słów itp., zwykle połączone z lękiem przed utratą dobrej opinii;

2) uczucie onieśmielenia lub skrępowania.

Istotne jest, abyśmy także uświadomili sobie, kiedy się wstydzimy i w jakich okolicznościach. Myślę, że można to uprościć do dwóch wariantów. Tak więc wstydzić się możemy za samych siebie, kiedy wydało się coś z naszego życia, czego bardzo nie chcieliśmy ujawniać, lub gdy na przykład wyszło na jaw jakieś nasze naganne postępowanie. Wstydzimy się również wtedy, gdy popełniamy jakąś gafę, a także wówczas, gdy osiągamy na przykład bardzo niskie wyniki, jesteśmy gdzieś na końcu listy czy jakiegoś rankingu.

Drugi wariant to wstyd za innych. I tak rodzice mogą wstydzić się za swoje dzieci, gdy zwracana jest im uwaga w szkole, w zborze czy gdziekolwiek. Wstydzić się możemy za swojego kolegę czy koleżankę, gdy postępują niewłaściwie. Niekiedy dzieci wstydzą się też za swoich rodziców, gdy ci nadużywają alkoholu czy zachowują się niestosownie w czyjejś obecności. Są także osoby, które wstydzą się swojej narodowości, swojego rządu, społeczeństwa itp. Jak widzimy, wstyd jest nieodłącznym elementem życia każdego człowieka i występuje na wielu płaszczyznach.

Stosowną uwagę poświęca wstydowi także Słowo Boże – ponad 150 wersetów mówi na ten temat. To dość sporo, nieprawdaż?

Obecnie jesteśmy świadkami ścierania się ze sobą dwóch pojęć wstydu – tego wynikającego z nauczania Biblii i drugiego, wypływającego z trendów ogólnoświatowych, a one idą w zupełnie przeciwnych kierunkach. Świat wywrócił pojęcie wstydu do góry nogami! To, co Biblia nazywa wstydem, świat nazywa chlubą – i na odwrót. Dziś tak bardzo wyraźnie można zauważyć, że ludzie coraz mniej się czegokolwiek wstydzą, a jeśli już się wstydzą, to na ogół nie tego, czego powinni…

Niestety, problem ten coraz częściej dotyka także chrześcijan, a zwłaszcza młodzieży. W rozeznaniu, czym różnią się oba rozumienia wstydu, pomoże nam odpowiedź na pytanie: Czego dziś ludzie się nie wstydzą, a powinni? Podam tylko dwa przykłady:

  • Współcześni ludzie nie wstydzą się obnażać

I to nie tylko na zdjęciach zamieszczanych w internecie, ale też na co dzień. Najczęściej tłumaczą się tym, że taka jest aktualnie panująca moda, że taki jest ogólny trend, i tak brną w tym i brną głębiej i głębiej. Biblia jest w tym zakresie nieprzejednana. W I Liście do Koryntian czytamy: a te, które w ciele uważamy za mniej zacne, otaczamy większym szacunkiem, a dla wstydliwych członków naszych dbamy o większą przyzwoitość (I Kor. 12, 23; podkreślenie moje – J. D.),  a w Objawieniu Jana:  radzę ci, abyś nabył u mnie złota w ogniu wypróbowanego, abyś się wzbogacił i abyś przyodział szaty białe, aby nie wystąpiła na jaw haniebna nagość twoja, oraz maści, by nią namaścić oczy twoje, abyś przejrzał (Obj. 3, 18).

I tak Biblia swoje, a świat swoje! Odsłaniaj jak najwięcej! Pokaż, jak jesteś atrakcyjny! Nie chowaj tego! Eksponuj, podkreślaj! Nie wstydź się swojej seksualności! Nie wstydź się odmienności! Chwal się tym, rozmawiaj o tym! Pokonaj wstyd! Rób to! Tak żyj! – woła świat z każdej strony. Woła w każdym niemalże filmie, reklamie, gazecie, internecie i nawet w bajkach dla dzieci!

Biblia natomiast mówi: jako dziecko Boże nie miej z tym nic wspólnego! I nie tylko uciekaj od tego, nie tylko nie patrz na to, ale nawet nie myśl o tym i NIE ROZMAWIAJ na takie tematy (por. Efez. 5, 3-7).

Pomyśl teraz, Drogi Czytelniku: a kogo Ty zamierzasz słuchać?

  • Współcześni ludzie nie wstydzą się, kiedy grzeszą i mają problem przyznać się do dobrego

Dziś w szkole czy na uczelni pójście na wagary, ściąganie i oszukiwanie to norma, standard. Uczniowie, studenci i pracownicy jawnie przechwalają się odnośnie ilości swoich partnerów, swojej atrakcyjności itp. Młode osoby, słuchając tego wszystkiego, zaczynają się wstydzić, że nie mają jeszcze swojego chłopaka czy dziewczyny, stają się przedmiotem drwin. Wstydem dziś jest także zachowanie czystości aż do małżeństwa, więc i to się zaczyna ukrywać. W jakim kierunku to wszystko idzie? Zobaczmy: jeśli dziś nie pijesz, nie palisz, nie imprezujesz, nie oglądasz tych wszystkich brudów i rozmaitych bzdur, nie używasz wulgarnych słów, nie rozmawiasz o tym czy o tamtym – to KIM TY JESTEŚ? Odmieńcem, dziwakiem, sekciarzem, dewotą, osobą, której nie można zaufać… Słyszałeś już te określenia kiedykolwiek w kontekście własnej osoby? Jeśli nie, to zapewne dlatego, że właśnie wstydzisz się przyznać do swoich, mam nadzieję, odmiennych od tego świata poglądów. Zastanów się więc dobrze, co tak naprawdę jest wstydem: czy to, że się nie pije – czy też wstydem jest to, że się upiło w miniony weekend? Ileż to dziś się opowiada o imprezach! Kto i ile, i w jakim był stanie. Pomyśl więc, co jest wstydem: nie być na takiej imprezie – czy wstydem jest tam być, tak się zachowywać czy nawet tylko na to wszystko patrzeć? Ja mam dla siebie odpowiedź, i to jednoznaczną, a Ty?

Zauważmy, co się stało: ludzie bez zastanowienia opowiadają o tym, co jest hańbą i wstydem! Oto jakich czasów dożyliśmy!

A oto moje stwierdzenie – dla wszystkich, którzy mają problem z tym, czego się wstydzić, a czego nie:

Grzech to wstyd, a sprawiedliwość to chluba!

Apostoł Paweł pisze o tym otwarcie i jednoznacznie:  i nie miejcie nic wspólnego z bezowocnymi uczynkami ciemności, ale je raczej karćcie, bo to nawet wstyd mówić, co się potajemnie wśród nich dzieje.  Wszystko to zaś dzięki światłu wychodzi na jaw jako potępienia godne (Efez. 5, 11-13).

Twoja czystość, szczerość, uczciwość – to wstyd czy chluba? Zastanów się! Idziesz z Jezusem, czy idziesz ze światem?

Albo – albo. Tu nie ma środka ani żadnej alternatywy. Pokaż innym, że życie według Biblii to Twoja chluba, a wstyd to to, co robią i mówią inni. Pokaż to innym i ogłoś to światu!

Zwróćmy jeszcze uwagę na jeden z częstszych problemów występujących wśród chrześcijan praktycznie od samego początku aż po dzień dzisiejszy. Mam tu na myśli przyznanie się do wiary w żywego Boga, do naśladowania Pana Jezusa i do życia według Biblii. Drogi Czytelniku, czy nie zdarzyło Ci się kiedykolwiek zawstydzić z tego powodu? Ja sam niejednokrotnie miałem z tym problem, a zauważam też, że nie jestem w tym osamotniony. Ba, mało tego! Zobaczmy, co i do kogo pisał apostoł Paweł: Nie wstydź się więc świadectwa o Panu naszym, ani mnie, więźnia jego, ale cierp wespół ze mną dla ewangelii, wsparty mocą Boga (II Tym. 1, 8). Widzimy tu wspaniałego sługę Bożego Tymoteusza, który także miewał chwile zwątpienia i słabości, który potrzebował jakiegoś bodźca z zewnątrz, aby się przełamać. Być może i Ty potrzebujesz takiego bodźca dzisiaj. Pójdź więc za słowami apostoła Pawła zapisanymi w Liście do Rzymian:Albowiem nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy, najpierw Żyda, potem Greka (Rzym. 1, 16).

Przypomnijmy sobie, co o konsekwencjach wstydzenia się Ewangelii mówi Pan Jezus: Kto bowiem wstydzi się mnie i słów moich przed tym cudzołożnym i grzesznym rodem, tego i Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swego z aniołami świętymi (Mar. 8, 38) oraz: Każdego więc, który mię wyzna przed ludźmi, i Ja wyznam przed Ojcem moim, który jest w niebie;  ale tego, kto by się mnie zaparł przed ludźmi, i Ja się zaprę przed Ojcem moim, który jest w niebie (Mat. 10, 32-33). Pan Jezus może Cię albo wyznać przed swoim Ojcem, albo się Ciebie zawstydzić, przy czym wstyd Pana Jezusa nie wróży nic dobrego… a tym bardziej Jego zaparcie się. Myślę, że te fragmenty warto głębiej przeanalizować.

Odpowiedzmy sobie na kilka niezwykle istotnych z punktu widzenia poruszonego tematu pytań: Jak to jest w moim życiu? Czego się wstydzę? Jak presja otoczenia wpływa na mój wstyd? Czy jestem osobą wstydliwą, czy raczej bezwstydną? Czy bycie Bożym dzieckiem to dla mnie chluba, czy wstyd? Wyznaję Pana Jezusa przed tym grzesznym światem, czy się Go wstydzę, a może nawet zapieram? Czy moje pojęcie wstydu pokrywa się z biblijnym, czy raczej ze światowym sposobem jego rozumienia?

I na zakończenie moja serdeczna prośba, mój apel: Nie wstydźmy się naszego Pana! Nie wstydźmy się Ewangelii! Niech się ludzie śmieją, niech kpią, trudno… Pamiętajmy też, że nasza postawa jest dla nich świadectwem, wezwaniem do nawrócenia. Przyjdzie dzień, gdy nasz Pan się objawi i wówczas okaże się, kto miał rację. Niech poniższe wersety stanowią dla nas zarówno zachętę, jak i ostrzeżenie:

  • Oto przychodzi wśród obłoków, i ujrzy go wszelkie oko, a także ci, którzy go przebili, i będą biadać nad nim wszystkie plemiona ziemi. Tak jest! Amen (Obj. 1, 7).  
  • A teraz, dzieci, trwajcie w nim, abyśmy, gdy się objawi, mogli śmiało stanąć przed nim i nie zostali zawstydzeni przy przyjściu jego (I Jana 2, 28).

Módlmy się o mądrość, łaskę i pomoc Ducha Świętego. Jeśli zawiedliśmy naszego Pana – przeprośmy, żałujmy i pokutujmy przed Nim. Jeśli wstydzimy się tego, czego nie powinniśmy – prośmy o przebaczenie. Wołajmy o nie także wówczas, gdy nie wstydzimy się tego, czego wstydzić się powinniśmy. Niech Pan doda nam siły i mądrości w tym wszystkim.

Weźmy też głęboko do naszych serc słowa skierowane niegdyś do Tymoteusza, a dziś adresowane do każdego z nas. Niech stanowią one dla nas podporę i zachętę do odważnego występowania w obronie Ewangelii: Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości.  Nie wstydź się więc świadectwa o Panu naszym, ani mnie, więźnia jego, ale cierp wespół ze mną dla ewangelii, wsparty mocą Boga, który nas wybawił i powołał powołaniem świętym, nie na podstawie uczynków naszych, lecz według postanowienia swojego i łaski, danej nam w Chrystusie Jezusie przed dawnymi wiekami (II Tym. 1, 7-9).