Wielka Środa: Bardziej bolesne od samej zdrady Drukuj Email
Autor: Marian Biernacki   
środa, 13 kwietnia 2022 00:00

Przez trzy lata chodził z Jezusem jako jeden z Dwunastu, osobiście wybrany przez Pana. Niewątpliwie umiłował Nauczyciela. Tak bardzo, że zostawił wszystko i poszedł za Nim. Nosił wszakże w sobie i drugą pasję – miłość do pieniędzy. Ta druga miłość zaprowadziła go w środę do pałacu arcykapłana. Dostał trzydzieści srebrnych monet, rozdeptując szlachetną miłość do Jezusa.


 Pan nie był zaskoczony zdradą Judasza. Jezus bowiem od początku wiedział, którzy są niewierzący i kto go wyda [Jn 6,64]. Niemniej jednak sprawiła mu ona głęboki ból. Po tych słowach Jezus, wstrząśnięty do głębi, oświadczył, mówiąc: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie wyda [Jn 13,21]. Dowiedzieć się, że ten, kto spożywa chleb mój, podniósł na mnie piętę swoją [Jn 13,18], to naprawdę wielka przykrość.

 Miłość do Pana sprawiła, że Judasza wkrótce dopadły wyrzuty sumienia. Próbował wszystko odkręcić, ale już było za późno. W rozterce duszy porzucił otrzymane pieniądze. Wiedział, że go plamią. Chciał się jakoś oczyścić, uwolnić od tego ciężaru. Co powinien w tej sytuacji zrobić?

 Wydawałoby się, że Judasz dostatecznie dobrze poznał Jezusa. Przecież jak mało kto, miał okazję słuchać Go na co dzień i obserwować. Powinien był wiedzieć, że Pan jest miłosierny i wspaniałomyślny. Słyszał, jak Jezus mówił, że tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz [Jn 6,37]. Widział, jak na dziedzińcu świątyni odezwał się do potępionej za cudzołóstwo kobiety. I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz [Jn 8,11].

 Największą nagrodą i błogosławieństwem dla nauczyciela jest możliwość zaobserwowania w życiu uczniów, że udzielona im nauka nie poszła w las. Jezus przez trzy lata ukazywał uczniom Ojca. Upewniał ich o miłości Bożej i możliwości przebaczenia wszystkich grzechów. Teraz chciałby zobaczyć, że się tego nauczyli. Niestety. Judasz, zamiast wyznać swój grzech Bogu i szczerze pokutować, poszedł się powiesić.

 To mogło zaboleć Jezusa jeszcze bardziej niż sama zdrada Judasza. Przecież zrobił wszystko, aby grzesznicy wiedzieli, że ich miłuje, że ma moc odpuszczać im grzechy i że chętnie to względem nich czyni widząc ich upamiętanie. Judasz swym samobójstwem zadał Panu jeszcze gorszy cios. Jako Jego bliski uczeń posłał światu fałszywy sygnał, że jakoby Syn Boży był nieprzejednany, że jeśli się Mu podpadnie, to nie zostaje już nic innego, jak tylko targnięcie się na własne życie.

To oczywiste kłamstwo. Jezus miłuje nas i chętnie przebacza nam nasze grzechy. Przekonałem się o tym osobiście tysiące razy. Do ciebie przychodzi wszelki człowiek z wyznaniem grzechów. Gdy zbytnio ciążą nam występki nasze, Ty je przebaczasz [Ps 65,3-4]. Judasz po swoim upadku mógł przynajmniej potwierdzić prawdę o wspaniałomyślności Pana. Niestety, zrobił coś całkiem przeciwnego.

Jaka z tego dla mnie nauka na dzisiaj i jutro? Skoro Jezus, doskonały w miłości, prawdziwy przyjaciel grzeszników, doświadczył takiej przykrości, że Jego winowajca nie zawrócił do Niego, tylko odszedł jeszcze dalej i się całkowicie pogrążył, to czemu miałbym się dziwić, że i mnie coś podobnego się przytrafia?

 Wiem już co nieco, jak to boli, gdy czekasz z otwartymi ramionami, chciałbyś znowu serdecznie uścisnąć, a dowiadujesz się, że miłowany i oczekiwany przez ciebie człowiek odchodzi coraz dalej, że się w tym całkowicie zatraca...