Upadek nie musi być ostateczny Drukuj
Autor: Warren W. Wiersbe   
poniedziałek, 18 kwietnia 2016 08:57

Z pewnością zauważyliście, że wasz nieżonaty kuzyn uważa się za eksperta w sprawach małżeńskich, a wasza niezamężna ciocia wie więcej o wychowywaniu dzieci, niż dr Spock i James razem wzięci. Jak wszyscy, mamy swoje winy i upadki.

Nikt nie lubi popełniać błędów i nikt nie chce upadać. Błędy wprawiają nas w zakłopotanie, a upadki bolą nas. Czasami bolą one ludzi, których kochamy, a czasem także atakują pracę Pańską. Pan wybacza nam nasze błędy, a jeśli Mu pozwalamy, pomaga nam poprawiać się następnym razem. Ale czasem nasze błędy i upadki wracają, aby nas straszyć, a ich pamięć odbiera nam pokój i radość, jakiej potrzebujemy, jeśli mamy być dobrym świadectwem dla Chrystusa.
Gdy tylko pamięć zaczyna cię tak nękać, po prostu przypomnij sobie, że błędy nie są wieczne, a upadek nie musi być ostateczny.

To Teodor Roosvelt powiedział, że jedynym człowiekiem, który nie popełnia błędów jest ten, kto nic nie robi. Edison wydał przeszło 100.000 dolarów, aby otrzymać 6.000 próbek włókna, a tylko trzy z nich okazały się zadowalające, każda pomyłka przybliżała go do rozwiązania. Jego przyjaciel Henry Ford miał rację, gdy mówił, że pomyłka była okazją, aby zacząć od nowa i zrobić to lepiej.

Ludzie, których spotykamy w Biblii, byli tak samo ludzcy, jak ty i ja; jak i my popełniali też błędy. Abraham popełnił wielki błąd, poślubiając Hagar i mając z nią Ismaela (patrz Gen. 16 r.). Jozue zbłądził, podpisując traktat pokojowy z Gibeonitami, wrogami Izraela (Joz. 9 r.). Dawid powinien był pomyśleć zanim włożył Skrzynię Przymierza na wóz ciągniony przez woły, zamiast kazać nieść ją Lewitom (II Sam. 6 r). Piotr popełnił głupstwo, gdy wyciągnął miecz i próbował ocalić Jezusa od aresztowania w ogrodzie (patrz Jan 18,10-11), a Paweł popełnił ciężki błąd, gdy odmówił Janowi Markowi drugiej szansy w służbie misyjnej (patrz Dz. 15,35-41).

Te błędy nie zostały jednak wyryte trwale w marmurze, ani tak mocno wypisane w historii, aby nic nie dało się zmienić. Bóg często wykorzystuje nawet błędy wierzących dla wypełnienia swoich celów i na koniec wywyższa swoje imię. Ta prawda nie jest z pewnością usprawiedliwieniem dla nieuczciwego życia chrześcijańskiego lub nierozważnej służby, lecz jest to zachęta dla serca wierzącego, który upada i ciężko mu powstać. W naszym życiu możemy czasem odnieść korzyść nawet z naszych błędów.

Jak dawni święci, możemy wiele nauczyć się, patrząc na nasze błędy. Zgoda, upadek jest surowym nauczycielem, ale nauka, jaką zeń mamy, jest warta tego. Co najmniej powinniśmy nauczyć się więcej o sobie - temat, który nas zachwyca, gdy wszystko jest w porządku, lecz przeraża nas, gdy upadamy. W izbie na piętrze apostołowie byli pewni, że znają siebie, ale w ogrodzie zobaczyli wszystko w innym świetle. Gdy upadek daje ci twoją fotografię, nie jest ona retuszowana.
Ale upadek powinien także nauczyć nas więcej o wrogu. Nawet porażka mówi przegrywającemu zespołowi coś o sile i strategii przeciwnika. Gdy Jezus ostrzegał Piotra, że szatan chce go usidlić, Piotr był pewien zwycięstwa. Czemu? Ponieważ nie doceniał szatana, a przeceniał samego siebie. Kilka godzin później przygnębiony apostoł mógł lepiej zrozumieć podstępy szatana. W swym Pierwszym Liście pisał: "Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając, kogo by pochłonąć" (I Piotra 5,8). Kto wiedział o tym lepiej od Piotra!?

Nasze błędy i upadki powinny też nauczyć nas nowych prawd o Panu Jezusie Chrystusie. To prawda, że nie jest to najlepsza, ani najłatwiejsza droga do wzrastania w łasce, ale lepiej jest wzrastać w ten sposób, aniżeli nie wzrastać wcale. Niestety, niektórzy z nas nie nauczą się tej lekcji bez oblania egzaminu.
Dziś w niebie Jezus Chrystus jest Arcykapłanem i Pośrednikiem wierzących (patrz Hebr 4,14-16, I Jana 2,1). Jako Arcykapłan daje nam łaskę do znoszenia prześladowań i osiągnięcia zwycięstwa w próbach życia. Ale gdy upadamy, On przychodzi i wstawia się za nami, abyśmy odzyskali społeczność z Bogiem. Każde trudne doświadczenie może nauczyć nas czegoś nowego i cudownego o Zbawcy, i o właściwościach Jego Tronu Łaski.

Sekret polega na tym: ilekroć upadamy, nie wolno nam patrzeć na samych siebie, ani na warunki, w jakich się znajdujemy. Winniśmy przez wiarę patrzeć na Jezusa Chrystusa. Jeżeli patrzymy na samych siebie lub na nasze warunki, możemy utracić odwagę i poddać się. Ale jeśli uchwycimy się Bożego Słowa i będziemy patrzeć w Chrystusa,,On da nam miłosierdzie, i łaskę, abyśmy znieśli to, co wydaje się nam najgorsze.
Nie tylko powinniśmy uczyć się na własnych błędach, lecz także pozwolić Bogu, aby sprawił by nasze błędy pracowały dla nas.
Absolutnie nie sugeruję, że "czynimy złe, aby przyszło dobre" (Rzym. 3,8). Twierdzę raczej, że nic nie jest zbyt trudne dla Pana (patrz. Jer 32,17), gdyż On może nawet obrócić przekleństwo w błogosławieństwo (patrz Neh. 13,2).

Problem polega na tym, że nie chcemy powierzyć naszych błędów Panu i pozwolić Mu działać. Wolimy przepraszać i próbować załatwić sprawy na nasz sposób. Zazwyczaj tylko pogarszamy tym sprawę. Boże rozwiązanie może nie być dla nas najłatwiejszym do przyjęcia, ale zawsze jest właściwe, nawet jeśli przynosi ból naszym sercom.

Gdy małżeństwo Abrahama z Hagar wniosło kłopoty do jego domu, rozwiązaniem Sary było surowe traktowanie Hagar i wyrzucenie jej z domu. Lecz Bóg miał inne plany.

Przysłał Hagar z powrotem i kazał Abrahamowi, i Sarze żyć z ich błędem przez ponad 15 lat! Następnie kazał im odesłać Hagar i Ismaela. Choć rozdarło to serce Abrahama, ale usłuchał on (patrz Gen. 21,9 i nast.). Nigdy nie ma łatwego sposobu na rozwiązywanie trudnych problemów, ale Boża droga jest zawsze najlepsza.
Nie, upadki nie są ostateczne. Mogą być bolesne, ale nie muszą być stałe. Bóg może dać "zawój zamiast popiołu, olej radości zamiast szaty żałobnej, pieśń pochwalną zamiast ducha zwątpienia" (Iz. 61,3). To jest cud Bożej łaski. Nie możemy tego wyjaśnić, lecz możemy tego doświadczać, o tym świadczyć i uwielbiać Boga łaski.

On także chce, abyśmy unikali powtarzania tych samych błędów. "Lecz u Ciebie jest odpuszczenie, aby się Ciebie bano" (Ps. 130,4). Wiara prowadzi do przebaczenia, a przebaczenie powinno prowadzić do bojaźni w pobożności. Ten lęk nie jest strachem więźnia przed surowym sądem, lecz raczej oddaniem dziecka względem kochających rodziców. Jeżeli Boże przebaczenie nie poniża nas, to być może nie żałowaliśmy szczerze.

Jeżeli dwukrotnie powtarzamy ten sam błąd, to jedno jest pewne: albo niewłaściwie oceniliśmy ten grzech za pierwszym razem, albo rozmyślnie lekceważymy Bożą łaskę, co jest bardzo niebezpieczne. Różnica między przyznawaniem się do grzechu a prawdziwym wyznawaniem grzechu leży dokładnie tu: gdy wyznajesz swój grzech, osądzasz go, nienawidzisz go i odpychasz od siebie. Nawet jego wspomnienie jest dla ciebie przykre. Judasz przyznał się do grzechu religijnym przywódcom, a potem wyszedł i popełnił samobójstwo. Piotr wyznał swe grzechy Panu i otrzymał przebaczenie. Na tym polega różnica.
Nie mówię, że nie możemy upaść powtórnie, lub nawet trzeci raz z powodu tej samej pokusy. Abraham dwukrotnie skłamał odnośnie swej żony, a Piotr trzykrotnie zaparł się Pana. Ale to znaczy, że winniśmy czuwać i przypominać sobie, że jesteśmy w tym punkcie słabi. "A tak, kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł" (I Kor 10,12).

Ważne jest, abyśmy nigdy nie uważali, że całkowicie pokonaliśmy jakiś jeden grzech w naszym życiu. W chwili, gdy się to stanie, wróg przyjdzie, aby nas kusić; upadniemy wtedy przez nasze zadufanie w sobie. Mówienie potem: "Jak ja mogłem to zrobić?", czyni jasnym, że nasza ufność była w nas, a nie w Panu.
"Wytrwałość świętych" - powiedział Alexander Whyte - "składa się z wielu nowych początków". Być może miał on na myśli, że "Pan kieruje krokami męża, wspiera tego, którego droga mu się podoba. Choćby się potknął, nie przewróci się, gdyż Pan podtrzyma go ręką swoją" (Ps. 37,23,24).
"Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze". (Hebr. 4,16).
Przystąpmy z ufną odwagą i uczyńmy to teraz!


(Za miesięcznikiem: "Confident Living"; tłum. Maria Ogórek).