Świat chrześcijanina - część 2 Drukuj Email
Autor: Don Fleming   
środa, 20 października 2010 00:00

3. Służba Bogu

Służąc Bogu

Kiedy ludzie przyłączają się do Bożego Królestwa, stają się poddanymi nowego Króla, sługami nowego Pana. Dla współczesnych ludzi, ceniących sobie ludzką godność i wolność, może brzmieć to surowo i nieatrakcyjnie, tym bardziej, że słudzy z czasów I wieku bardziej przypominali niewolników.
Żadna ilustracja w sposób adekwatny nie obrazuje relacji pomiędzy Bogiem, a Jego ludem. Różne porównania oddają różne aspekty chrześcijańskiego życia, jednakże nie do końca i nie są one też ze sobą powiązane. Opisując odpowiedzialności człowieka wierzącego przed Bogiem, Biblia używa szerokiego wachlarza określeń w rodzaju: dzieci, słudzy, przyjaciele, ambasadorzy, żołnierze, świadkowie, rolnicy, budowniczy i zapaśnicy.
Jezus miał świadomość, że każda ilustracja obrazująca daną kwestię, może prowadzić do nieporozumień, jeśli zostaje użyta w innej sytuacji. Na przykład, często używał określenia sługa, wymagając od swych uczniów wierności sług względem swego pana. W innym miejscu natomiast powiedział: „Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego; lecz nazwałem was przyjaciółmi.” (J 15,15). Żadne porównanie nie opisze całej relacji. Słudzy Chrystusa są jednocześnie jego przyjaciółmi. Wierność Jemu prowadzi do wolności, służba dla Niego jest przywilejem.
W chrześcijańskiej służbie nie ma jednak miejsca na wyniosłość. Pokazał to Jezus umywając nogi swoim uczniom. Był on doskonałym sługą Bożym i wyjaśnił, że służenie Bogu oznacza również usługiwanie innym. Bóg wywyższa tylko tych, którzy najpierw nauczyli się służyć.

Coś, co mogą zrobić wszyscy

W miarę, jak u wierzących rozwija się nowe życie, może się wydawać, że niektórych z nich Bóg powołuje do szczególnej służby. Niekiedy może się to okazać po pewnym czasie, nie oznacza to jednak, że do tego momentu mają siedzieć z założonymi rękoma czekając na szczególne przesłanie od Boga. Pewne rzeczy powinni robić wszyscy wierzący, niezależnie od specyficznych darów, które mogą posiadać.
Wszyscy chrześcijanie mogą służyć Bogu poprzez modlitwę. Mogą modlić się sami lub z przyjaciółmi. W tego rodzaju służbie ich modlitwy wznoszą się ponad ich osobiste potrzeby i dotykają potrzeb innych. Mogą wstawiać się za smutnymi, samotnymi, cierpiącymi, głodnymi, biednymi, zrozpaczonymi czy prześladowanymi. Podobnie mogą modlić się o władze, wymiar sprawiedliwości, opiekę społeczną czy edukację. Tak naprawdę, lista spraw, o które można się modlić jest nieskończona.
W szczególności, wierzący powinni troszczyć się o duchowe potrzeby świata i w tym względzie Biblia podaje wiele szczególnych spraw do modlitwy. Mamy się modlić, by Bóg wysyłał swoich posłańców na cały świat z Ewangelią o zbawieniu, by ich prowadził i ochraniał oraz by była to praca owocna. Mamy się modlić o zbory i poszczególnych wierzących, by Boży lud coraz lepiej Go poznawał, był posilany Jego mocą, trwał w jedności, wzrastał w miłości, nabywał mądrości oraz przetrwał trudy i doświadczenia. Mamy modlić się o tych, których znamy osobiście, a także o nieznajomych. Im więcej będziemy znali szczegółów, tym bardziej nasza modlitwa będzie konkretna. Powinniśmy zatem dowiadywać się, ile tylko możemy na temat chrześcijańskiej pracy. Pomocnym może być prowadzenie dziennika modlitw, gdzie moglibyśmy notować sprawy do modlitwy. Jeden z największych sług Bożych, Paweł, napisał do wierzących: „Przy waszym także współdziałaniu przez modlitwę za nas” (2 Kor 1,11).

Reprezentanci Chrystusa

Postawa i zachowanie ludzi zjednoczonych z Chrystusem szybko zacznie ich różnić od innych. Nie powinni jednak różnić się w sensie negatywnym — ustawicznie przeciwstawiając się czy krytykując innych. Ciąży na nich odpowiedzialność pozytywnego i całościowego wpływania na społeczeństwo opanowane przez grzech. Co więcej, mają przyprowadzać innych do Chrystusa, a żeby to czynić, muszą nie tylko właściwie żyć, ale również mówić ludziom o Osobie, której służą.
Biblia przedstawia wierzących jako ambasadorów Chrystusa. Podobnie, jak ambasador reprezentuje władcę czy rząd swego państwa na terytorium innego kraju, tak chrześcijanie reprezentują na świecie Chrystusa. Z tego powodu w wielu sprawach różnią się od ludzi, pomiędzy którymi żyją. Kierują się bowiem standardami Królestwa Chrystusa. Nie powinni jednak odcinać się od społeczeństwa, gdyż wtedy nie byliby w stanie innym ludziom przedstawić swego Mistrza.
Wierzący powinni zachować równowagę za przykładem Jezusa Chrystusa. W sposób tak naturalny zniżył się On do ludzi, którzy Go otaczali, że religijni purytanie mieli Mu to za złe; nigdy jednak nie obniżył swoich standardów ani nie zmienił swych poglądów, by ułatwić sobie życie.
Wszyscy chrześcijanie mogą służyć Chrystusowi żyjąc dla Niego. W swoich podobieństwach Jezus przyrównuje ich do miasta położonego na wzgórzu, ponieważ nie mogą się ukrywać lub do soli dodawanej do mięsa, gdyż chronią społeczeństwo przed zepsuciem i nadają mu smak. Są oni jak lampy w domu, gdyż dostarczają światła tym, którzy byliby pogrążeni w ciemnościach. Są oni jak świadkowie w sądzie, ponieważ mówią otwarcie, co wiedzą i czego doświadczyli.

Używając Bożych darów

Czytając Biblię dostrzegamy, że Bóg darował nam wszystko, co jest potrzebne do podtrzymywania życia i cieszenia się nim — życie samo w sobie, środowisko naturalne, czas, to, co posiadamy i co potrafimy. Nie mamy wobec tych rzeczy praw absolutnych, ale powierzając je nam, Bóg okazał swe zaufanie i jesteśmy przed Nim odpowiedzialni za sposób, w jaki je wykorzystamy.
Wierzący powinni służyć swoim czasem, pieniędzmi i umiejętnościami, by pomagać innym, gdyż w ten sposób służą Bogu. Często będzie to wymagało wyrzeczeń, ale tak naprawdę to tylko wtedy ofiara ta będzie miała wartość w Bożych oczach. Jeśli ludzie ofiarują Bogu tylko to, co im zbywa, ma to niewielką wartość. Bóg zawsze patrzy na ukryte motywy, a nie na to, co zewnętrzne. Czasem ludzie ofiarują swe pieniądze, ponieważ rzeczywiście chcą pomóc potrzebującym. Kiedy indziej natomiast wolą dać pieniądze, gdyż jest to łatwiejsze niż poświęcenie swego czasu czy wygody.
Wzorem dla chrześcijańskiej ofiarności jest Jezus Chrystus, który poświęcił wszystko, by ratować bezradnych grzeszników. Paweł powołał się na przykład Chrystusa, kiedy przekonywał wierzących Greków, by wsparli finansowo ubogich chrześcijan w Jerozolimie. Zachęcał do przemyślenia tej sprawy i regularnego odkładania pewnej kwoty pieniędzy w zależności od dochodów. Paweł nie podał jednak żadnego konkretnego procentu, który każda osoba powinna ofiarować. Jest to sprawa pomiędzy nią a Bogiem. Bóg chce, by dawać, by dawać szczodrze, ale nie pod przymusem. „każdy, tak jak sobie postanowił w sercu, nie z żalem albo z przymusu; gdyż ochotnego dawcę Bóg miłuje” (2 Kor 9,7).
Niektórzy chrześcijanie etatowo zajmują się ewangelizacją, duszpasterstwem, nauczaniem czy działalnością dobroczynną. Inni wierzący powinni wspierać takich ludzi materialnie. W ten sposób również służą Bogu i mają udział w ich pracy dla Pana.

Chrześcijanie i praca

Chyba najbardziej niezmienną składową chrześcijańskiej służby jest praca. Dotyczyła ona wszystkich wierzących na przestrzeni wieków. Nie chodzi tylko o zarabianie pieniędzy, ale o pracę związaną z domem, naukę, wolontaryjną działalność charytatywną oraz wszelkiego rodzaju cenne aktywności. „Cokolwiek czynicie, z duszy czyńcie, jako dla Pana (...) jako słudzy Chrystusowi” (Kol 3,23, Ef 6,5-8).
Od samego początku Bóg zaplanował dla człowieka pracę, tak, by poprzez uczenie się pewnych umiejętności oraz ćwiczenie rozumu mógł dojrzeć fizycznie i umysłowo. Kiedy jednak pojawił się na świecie grzech, wszystko zostało skażone. Rezultatem grzechu nie jest praca, ale ból, zmęczenie i przeciążenie pracą w świecie zdominowanym przez grzech. Chrześcijanie są ludźmi odnowionymi przez Boga, który konsekwentnie rozwija w nich nowy stosunek do pracy.
Ponieważ są uwolnieni od grzechu, są też uwolnieni od harówki, a nie od pracy, jako takiej. Tak samo, jak inni muszą ciężko pracować i doświadczają znużenia i przemęczenia, ale ich wewnętrzna postawa jest inna: mają nowe zainteresowania i radość z tego, co robią. Jeśli zależy im na tym, by podobać się Chrystusowi, wypełnianie swoich, nawet niemiłych zadań, przynosi im satysfakcję.
Jezus powiedział: „Nie możesz służyć dwóm panom, Bogu i pieniądzom” (Mt 6,24 — tłum. Słowo Życia). Jeśli chrześcijanin pracuje tylko po to, by zdobyć pieniądze, nie służy Chrystusowi. Dotyczy to ludzi, którzy nie angażują się w to, co robią, gdyż, według nich, jest to nudne oraz tych, którzy dla zdobycia pozycji i dóbr materialnych pozwolili, by praca całkowicie ich pochłonęła.
Tak, jak zaufanie Bogu nie może być wymówką dla lenistwa i próżniactwa, tak zaangażowanie w pracy dla Boga nie może wypływać z chęci zaspokojenia jedynie ludzkich ambicji. Żadna z tych dróg nie daje prawdziwej satysfakcji. Jak w wielu innych sprawach, chrześcijanin osiągnie prawdziwe zadowolenie, gdy będzie pracował i żył nie dla siebie, ale dla Chrystusa.

4. W kierunku dojrzałości

Chrystus w nas

Zgodnie z obietnicą Chrystusa, ci, którzy Go przyjmują, otrzymują życie wieczne. Kiedy Biblia mówi o życiu wiecznym, punktem ciężkości nie jest tu wieczna egzystencja po śmierci, ale życie w Bożym Królestwie, życie, które jest częścią natury samego Boga. Przyjmując Chrystusa, ludzie rozpoczynają nowe życie już teraz. Życie to rozpoczyna się w momencie zjednoczenia z Chrystusem, uznania Go za swego Pana i Zbawiciela. Wówczas wierzący staje się obywatelem Królestwa. Nigdy się to nie zmieni, ponieważ nawet śmierć nie przerwie ich jedności z Chrystusem.
Żyjąc na ziemi wierzący nie są w stanie w pełni cieszyć się życiem wiecznym, ponieważ świat wokół nich nie jest doskonały i tak, jak wszyscy, odczuwają tego skutki. Jednak Chrystus, swoim doskonałym przykładem wskazał na jakość życia, której Bóg pragnie dla swoich dzieci. Ludzie zatem, którzy stali się obywatelami Królestwa, zaczynają nad taką jakością życia pracować. Kiedy Chrystus wkracza w życie człowieka, zaczyna zmieniać go na swój obraz.
Podstawową cechą chrześcijańskiego życia jest wzrost. Często Biblia, by wyjaśnić pojęcie duchowego wzrostu posługuje się ilustracją wzrostu fizycznego. Ponieważ dzieci w naturalny sposób rosną stając się dorosłymi, jest coś nieprawidłowego w życiu człowieka wierzącego, który stale pozostaje duchowym dzieckiem. Paweł przypomina, jaki jest Boży cel dla wierzących: będąc zjednoczonymi z Chrystusem dojdziemy „...do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej, abyśmy już nie byli dziećmi...” (Ef 4,13-14)

Duchowy pokarm

Wielu autorów Nowego Testamentu mówiąc o chrześcijańskim wzroście używa ilustracji pokarmu. Dzieci są na początku karmione mlekiem, a później potrzebują już pokarmu stałego. Podobnie wierzący rozpoczynają swe życie wiary od przyjmowania podstawowej nauki, a z czasem są gotowi do przyjęcia spraw trudniejszych. Duchowym pokarmem jest Słowo Boże i tylko jego czytanie, zrozumienie i zastosowanie w życiu powoduje wzrost. Jeśli chcą wzrastać, powinni pilnie czytać Biblię. Przez nią objawia się Bóg. Bez zrozumienia Biblii, wierzący nie będą wiedzieli kim On jest i co ma im do powiedzenia o chrześcijańskim życiu. Cała Biblia jest Bożym Słowem i, chociaż niektóre jej fragmenty łatwiej zrozumieć niż inne, wierzący nie powinni ograniczać swego wzrostu przez wybieranie jedynie łatwo zrozumiałych tekstów. Podobnie, jak wysiłek fizyczny rozwija ciało, wysiłek umysłowy rozwija umysł. Z biegiem czasu odkryjemy, że im lepiej rozumiemy Biblię, tym większe są nasze możliwości wzrostu.
W Przypowieściach czytamy: „Mądrzy gromadzą wiedzę” (Przyp. 10:14). Zatem mądrzy chrześcijanie będą regularnie przeznaczać czas na studiowanie Biblii. Nawet, jeśli dany tekst nie przemówi do nich od razu, będą czytać dalej. Nie powinniśmy czytać Biblii w sposób, w jaki ludzie czytają horoskopy — poszukując jakiejś wskazówki na dany dzień. Naszym celem powinno być raczej budowanie naszej wiedzy i poznania na tyle, by być dobrze przygotowanym na wszelkie okoliczności, jakie napotkamy.

Podejmowanie decyzji

Jedną z oznak rozwoju chrześcijańskiego życia jest umiejętność zastosowania nauczania biblijnego w zwykłych sprawach codziennego życia. Biblia podaje pewne moralne wskazówki, ale nie dostarcza gotowych odpowiedzi na wszystkie ludzkie dylematy.
Na przykład, kiedy człowiek rozważa, jaki ma wybrać zawód lub gdzie powinien zamieszkać, gotowych odpowiedzi na te wątpliwości w Biblii nie znajdzie. Z drugiej strony jednak, nie powinien zakładać, że w tej sprawie Biblia absolutnie milczy. Zawiera ona bowiem wszelkie wskazówki na temat uczciwości, troski o innych, moralnej czystości, samozaparcia, miłości samego siebie, które to pouczenia powinny kształtować sposób myślenia wierzącego człowieka. Są sytuacje, kiedy wystarczy powiedzieć: „Nie” (gdy istnieje wyraźna sprzeczność z biblijnym nauczaniem); w wielu przypadkach jednak nie ma łatwych odpowiedzi.
Chrześcijaństwo nie podaje prostych przepisów dla ułatwienia ludziom życia. Prawdą jest, że Bóg obiecuje pomoc w podejmowaniu życiowych decyzji, ale tylko tym, którzy szczerze starają się podobać Bogu, a nie samym sobie. Tacy ludzie zauważają, że przez modlitwę i czytanie Słowa, ich podejście do życia ulega zmianie. Zaczynają ćwiczyć się w odróżnianiu dobra od zła i im częściej to robią, tym pewniej podejmują decyzje.
Chrześcijańskie rozróżnianie dobra i zła jest czymś więcej niż tylko wybieraniem dobra w sensie ogólnym, które może mieć pobudki egoistyczne i nie brać pod uwagę Bożych wartości. Chrześcijańskie rozróżnianie dobra i zła Biblia nazywa duchową mądrością. W liście do jednego z pierwszych zborów Paweł modli się o „poznanie i wszelkie doznanie, aby umieli odróżniać to, co słuszne od tego, co niesłuszne”. Dalej Paweł pisze, że w rezultacie rozwoju chrześcijańskiej dojrzałości tego rodzaju, wierzący będą „pełni owocu sprawiedliwości przez Jezusa Chrystusa” (Flp 1,9-11).

Na obraz Chrystusa

W Nowym Testamencie przewija się myśl, że Duch Święty działa w wierzących, by upodabniać ich do Chrystusa. Problem polega na tym, że ponieważ Jezus żył dwa tysiące lat temu, ludzie kojarzą chrześcijaństwo z czymś przestarzałym i nie na czasie. Idąc dalej, myślą, że upodobnienie się do Chrystusa oznacza bycie staromodnym i nie pasującym do współczesnego świata.
Tymczasem Biblia mówiąc o upodobnieniu się do Chrystusa zwraca uwagę przede wszystkim na jakość Jego charakteru, który ma zostać odzwierciedlony w ludziach wierzących. Kiedy chrześcijanin napotyka w życiu jakiś trudny problem, niekoniecznie powinien zadawać sobie pytanie: „Co na moim miejscu zrobiłby Jezus?”. Wielu zadań, jakie mają do wykonania współcześni mężowie, ojcowie, matki, naukowcy, prawnicy czy żołnierze, w czasach Jezusa nikt nie mógł sobie nawet wyobrazić, a przecież nie znaczy to, że są one złe. Powołanie życiowe Jezusa było unikalne, a chrześcijanie powinni być tak wierni Bogu w swym powołaniu, jak Jezus był wierny w swoim. Powinni prezentować taką postawę, jak On.
Wiele razy Jezus powtarzał swoim uczniom, że podobnie, jak On, również oni będą prześladowani. Jego reakcje w tych sytuacjach miały być dla nich przykładem łagodnego i przebaczającego ducha, którego chciał w nich wzbudzić. Swoim życiem pokazał, że chociaż posłuszeństwo Bogu może oznaczać kłopoty, cierpienie, a nawet śmierć, muszą uczyć się mówić: „nie” swojej woli, a „tak” — woli Ojca. Jest rzeczą naturalną, że ludzie nie lubią myśleć o cierpieniu, jednak pozostaje ono jednym z Bożych sposobów prowadzących Jego dzieci do dojrzałości.

Życie w równowadze

Dojrzałość jest rezultatem nie tylko radzenia sobie w życiu z cierpieniami, ale wypływa również z cieszenia się życiowymi przyjemnościami. Jezus nie był przeciwny radości życia , podobnie jak nie byli temu przeciwni autorzy biblijnych ksiąg. Wręcz przeciwnie, Bóg jest tym, „który nam ku używaniu wszystkiego obficie udziela” (1 Tm 6,17). Jezus i autorzy biblijni byli przeciwni złemu korzystaniu z rzeczy, które Bóg darował. Gdy ludzie ignorują Jego przykazania, myślą tylko o sobie lub wykorzystują innych, nie spełniają Bożych oczekiwań i w końcu rujnują samych siebie.
Pewnego razu Jezus polecił bogatemu młodemu człowiekowi, by sprzedał wszystko, co ma i rozdał ubogim, ponieważ bogactwo stało się jego bogiem. Jezus nie nakazywał wszystkim bogatym ludziom, by sprzedawali swoje majętności. Swoich naśladowców uczulał jednak na potrzebę, by być przygotowanym na poświęcenie Bogu tego, czego On wymaga. Nie był natomiast przeciwny właściwemu czerpaniu zadowolenia z dobrych rzeczy. Tak naprawdę, współcześni Mu religijni pokutnicy stale krytykowali Jego wolny i niezależny styl życia.
Nadużywanie Bożych darów przez niektórych ludzi nie oznacza, że wierzący powinni dary te odrzucić. Chrześcijanie mają być przykładem mądrego stylu życia. Nie powinni być ani ponurakami, zniechęcającymi ludzi do Chrystusa, ani tez legalistami zwodzącymi innych. Żadna z tych postaw nie jest oznaką duchowej dojrzałości.
Wzrastający w wierze chrześcijanie napotykają pokusę, by myśleć, że wraz ze wzrostem poznania, zmniejsza się potrzeba samodyscypliny. Ogólnie przyjętą przez społeczeństwo oznaką dojrzałości jest brak reakcji na łamanie zasad Bożej moralności. Innymi słowy, bycie dojrzałym oznacza, że nie widzimy różnicy pomiędzy tym, co zdrowe, a tym, co nie. Według Biblii jest zupełnie odwrotnie: dojrzałość to umiejętność rozsądzania między dobrem, a złem i wybieranie tego, co dobre. Dojrzałych chrześcijan Biblia określa jako „dorosłych, którzy przez długie używanie mają władze poznawcze wyćwiczone do rozróżniania dobrego i złego” (Hbr 5,14).
Don Fleming

tłum. Joanna Kaniewska