Strumienie na pustyni - 17 kwiecień Drukuj
Autor: L.B.Cowman   
sobota, 17 kwietnia 2021 00:00

...dokonała tego ręka Pana. Joba 12, 9

Kiedyś, w pewnej kopalni afrykańskiej, znaleziono jeden z najwspanialszych diamentów na świecie. Podarowano go królowi angielskiemu dla upiększenia korony królewskiej. Król posłał diament do Amsterdamu, by go oszlifowano. Czynność tę powierzono najlepszemu jubilerowi. I jak myślicie, co szlifierz uczynił? Zrobił rysę na tym drogocennym kamieniu, a następnie uderzył silnie swoim narzędziem i rozłupał go na połowę. Nieporównany diament leżał w jego ręce rozłupany na dwie części.

Cóż za głupota, jakie bezmyślne roztrwonienie czasu, jaka karygodna lekkomyślność! Jednak sprawa nie tak się miała. Przez szereg dni i tygodni mistrz rozmyślał nad tym i dokładnie zaplanował uderzenie. Wykonał szereg rysunków i modeli drogocennego kamienia. Z wielką dokładnością badał wszystkie jego walory i defekty. Z najbardziej drobiazgową przezornością planował linie rozkruszenia. Człowiek, któremu powierzono ów kamień, był najbieglejszym jubilerem na świecie.

Czy przypuszczacie, że to uderzenie było pomyłką?

Nie! Okazało się ono najwyższym osiągnięciem sztuki owego szlifierza. Wymierzając cios, uczynił to, co konieczne, aby nadać klejnotowi odpowiedni kształt, oraz wydobyć jego blask i wspaniałość. Uderzenie, które wydawało się zgubne dla drogocennego kamienia, było w rzeczywistości jego ocaleniem. Z tych dwóch części powstały dwa wspaniałe brylanty, które oko doświadczonego szlifierza widziało ukryte w grubym, nieobrobionym kamieniu, niedawno wydobytym z ziemi.

Tak też w twoim życiu Bóg dopuszcza podobne uderzenia. Może nawet poleje się krew i zostaną pobudzone wszystkie nerwy. Dusza krzyczy w rozpaczy. Uderzenie, które spadło na ciebie, wydaję ci się niesprawiedliwe. Lecz mylisz się, gdyż dla Boga nie ma w całym świecie kamienia drogocenniejszego od ciebie. On jest najbardziej doświadczonym szlifierzem we wszechświecie.

Nastanie i dla ciebie dzień, kiedy zabłyśniesz jako ozdoba w koronie Króla. Tymczasem zaś, trzymając cię w Swojej dłoni, wie dokładnie jak z tobą postępować. Ani jedno uderzenie nie dotknie twojej drżącej duszy bez wiedzy Boga, który umiłował cię miłością wieczną. Wszystko co On dopuszcza niesie za sobą wielkie i głębokie błogosławieństwa, o których nigdy nie pomyślałeś i których rozum twój nie pojmuje.

W książce pewnego znanego autora, znajduje się taka rozmowa: „Dlaczego Bóg mnie stworzył?” – z goryczą powiedziała pani Faber. „Po prostu nie widzę żadnego pożytku w tym, że istnieję!” „Możliwe, że w danej chwili rzeczywiście mało przynosisz pożytku” – odpowiedziała Dorota – „lecz On sprawy Swej z tobą nie skończył. On i w tej chwili pracuje nad tobą, a ty spierasz się z Jego sposobami postępowania”.

Gdyby ludzie uwierzyli, że Bóg nieustannie wykonuje proces tworzenia i gdyby zgodzili się wyjść z Jego ręki jako „nowe stworzenie”, daliby wtedy możność Stwórcy obchodzenia się z nimi tak jak garncarz obchodzi się z gliną. Ukorzyliby się pod Jego mocną ręką i nie przeszkadzaliby garncarskiemu kołu wykonywania swej pracy. Wtedy zrozumieliby, że nie tylko trzeba się ukorzyć, lecz nawet powitać każdy ucisk, choćby i bolesny, dopuszczony doświadczoną i mądrą ręką wielkiego Garncarza, który z głęboką uwagą i dokładnością dąży do wypełnienia Swego planu, aby naczynie, które On lepi podobne było Obrazowi Syna Jego w chwale.