Skutki odrzucenia poznania Drukuj Email
Autor: Bartosz Sokół   
poniedziałek, 11 marca 2013 00:00

Ozeasz był prorokiem współczesnym Amosowi. Kluczowy moment ich działalności przypadł na okres rządów Jeroboma II. Rządów naznaczonych wszechobecnym sukcesem i niespotykanym dotąd powodzeniem. Izrael doświadczał w tym czasie politycznej i ekonomicznej stabilności, a historia nazwie ten okres jednym z najbardziej szczęśliwych w historii narodu. Jeroboam II podczas długiego, ponad 40-letniego panowania, odzyska każdy kawałek ziemi, jaki kiedykolwiek utracili jego poprzednicy, podporządkuje sobie króla Moabu i podbije Damaszek. Polityczne powodzenie przyniesie ekonomiczną pomyślność, a naród stanie się bardzo bogaty, przyjmując za normę życie opływające w luksusy i rozrywkę.

Niezależny, obiektywny obserwator nazwałby ten okres manifestacją Bożego błogosławieństwa lub szczególnym wyrazem boskiej przychylności. Izrael rozkwitał w każdym możliwym tego słowa znaczeniu, a kapłani, rządzący oraz lud byli w pełni usatysfakcjonowani swoim statusem. Atmosferę radosnego świętowania zakłócało jednak kilku proroków, z których jeden przemawiał w szczególnie gorący i obrazowy sposób. To z jego ust wyszło przejmujące i niezrozumiałe wołanie Boga: Lud mój ginie, gdyż brak mu poznania! (Oz 4,6) Tam, gdzie wszyscy widzieli pełne i satysfakcjonujące życie, Bóg dostrzegł śmierć. Ujrzał cień duchowego rozkładu przykrywający sobą prosperujący i zwycięski Izrael. Naród pogrążał się w moralnym rozkładzie i śmiałym bałwochwalstwie, nie odchodząc jednocześnie od świątynnego systemu judaizmu. Ludzie służyli w tym samym czasie Baalowi i Jahwe, nie widząc w tym niczego nadzwyczajnego, a kapłani akceptowali taki stan rzeczy. Izrael stworzył własny obraz Boga, kultywując tradycyjną religę pozbawioną jej zasadniczej ekskluzywności. Rzadko kiedy Bóg używał tak ostrych słów jak wtedy: Nienawidzę waszych świąt, gardzę nimi, i nie podobają mi się wasze uroczystości świąteczne. Nawet gdy mi składacie ofiary całopalne i ofiary z pokarmów, nie mam w nich upodobania, a na ofiary pojednania z tłustych waszych cieląt nie mogę patrzeć. Usuń ode mnie wrzask twoich pieśni! I nie chcę słyszeć brzęku twoich harf. (Am 5,21-23) Na czym polegał problem ówczesnej pobożności?

Bóg wskazał wyraźnie przyczynę duchowego rozkładu, umiejscawiając ją w braku poznania. Taki stan rzeczy nie pojawił się przypadkowo lub w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Bóg zwrócił się do kapłanów, mówiąc: Ponieważ ty odrzuciłeś poznanie i ja ciebie odrzucę. (Oz 4,6) Duchowi przywódcy narodu nie tylko zaniedbali konieczność poznania Boga, ale i odrzucili ją! Oto moment, w którym narodziła się duchowa śmierć, a autentyczna wiara straciła zbawienne ostrze. Tam, gdzie ludzie nie chcą dłużej wgłębiać się w objawienie, aby studiować charakter, istotę i oczekiwania Boga, tam pojawia się płytka, mechaniczna i bezsilna religijność.

Obawiam się, że zachodnie chrześcijaństwo staje dziś wobec potężnego problemu odrzucenia poznania. Na biblijnych konferencjach króluje pragmatyczna teologia, czyli wszystko to, co można użyć i wykorzystać dla chwilowej satysfakcji człowieka. Suwerenność, świętość, trójosobowość czy odwieczne wybranie nie usiłują rywalizować nawet z kolejnymi wykładami na temat szczęśliwego małżeństwa, biblijnego zarządzania finansami czy zasad pokonywania strachu. Wielu chrześcijan ani myśli wgłębiać się w teologiczne niuanse listu do Rzymian lub ewangelii Jana, twierdząc, iż nasze poznanie zawsze będzie cząstkowe. Wymagającą ekspozycję Bożego Słowa zastąpiono łatwymi kazaniami na życiowe tematy, upatrując w tym postępowego otwarcia się na potrzeby współczesnych ludzi. Najpopularniejsze bestsellery naszych czasów nawet nie usiłują udawać, że chodzi w nich o głębsze poznawanie Boga. Nieżyciową teologię pozostawiono dla chrześcijańskich uczelni, martwej literze przeciwstawiając wyższe, duchowe doznania. Przeciętny chrześcijanin chce więc tylko tyle Boga, ile potrzeba dla uleczenia małżeństwa, zaspokojenia emocjonalnych potrzeb lub zorganizowania biletu wstępu do nieba. Wielu młodych ludzi zastąpiło regularne, intensywne i zaangażowane studiowanie Biblii wersetowym karmieniem duszy przed wyjściem do szkoły. Tak jak w czasach Jeroboama II, pozorny sukces wydaje się uzasadniać taki kierunek rozwoju pobożności. Jednak odrzucenie poznania zawsze prowadzi do duchowej śmierci. Oto pięć tragicznych skutków takiego stanu rzeczy.

1.Odrzucenie poznania skutkuje duchowym cudzołóstwem.

Pan ma powód do skargi na mieszkańców kraju: Nie ma w kraju ani wierności, ani miłości, ani poznania Boga. (Oz 4,1) Natchniony pisarz przedstawia trójpoziomową strukturę zdrowej duchowości. Fundamentem jest poznanie. Poznanie rodzi miłość. Miłość skutkuje wiernością. Oto szczeble drabiny prowadzącej do pełni chrześcijańskiego życia. Co rozumiem poprzez poznanie? Poznanie polega na zrozumieniu myśli, intencji, pragnień i woli drugiej osoby oraz odkryciu przyczyn jej postępowania. W taki sposób odsłania się przed nami charakter i najgłębsza istota cudzego jestestwa. Bez poznania Boga nie ma miłości do Boga, jest tylko ślepy, krótkotrwały entuzjazm, który często mylimy z pierwszą miłością. Człowiek, który nawróci się do swojego wyobrażenia o Bogu, po paru miesiącach lub latach porzuci je z powodu zderzenia z rzeczywistością. Pamiętam ludzi, którzy króko po nawróceniu wołali ze łzami: Mój Bóg rozwiązuje wszystkie moje problemy i leczy wszystkie moje choroby! Ich entuzjazm gasł wprost proporcjonalnie do upływającego czasu, gdyż nie miał oparcia w poznaniu biblijnego obrazu Boga. Okazało się, że problemów nie tylko nie ubywa, ale wręcz przybywa, a wszędzie dookoła chrześcijanie zmagają się z wieloma chorobami, których Bóg najwyraźniej ani myśli usunąć. Odrzucając poznanie, odrzucamy możliwość wzbudzenia autentycznej miłości do Boga. A przecież tam, gdzie nie ma miłości, nie będzie radosnej i spełnionej wierności. Świętość bez miłości staje się najgorszą formą legalizmu, będąc więzieniem bez okien dla tych, którzy decydują się w nim zamieszkać. Czasami słucham byłych wierzących, gdy mówią z autentyczną szczerością: Nigdy nie czułem się tak bardzo wolny, jak wtedy, gdy stałem się ateistą! Chrześcijaństwo było dla mnie koszmarem! Cóż, mają rację. Spędzili kilka lat chrześcijańskiego życia w więzieniu przepisów i nakazów, nigdy nie doświadczając miłości zbudowanej na fundamencie poznania. Jednak na tym polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe (1J 5,3). Wierność powinna być naturalną i radosną postawą zakochanego człowieka. Jeśli przykazania jego są uciążliwe, to znaczy, że wpadliśmy w pułapkę uświęcenia bez objawienia. Zabójczą pułapkę. Tak więc człowiek, który dostrzega piękno i doskonałość Boga, zaczynając rozumieć poszczególne aspekty jego nieskończonej mądrości (poznanie), zanurza się w głębokim, duchowym zachwycie (miłość), który popycha go do radosnej i satysfakcjonującej świętości (wierność).

2.Odrzucenie poznania prowadzi do sprzeciwienia się Bogu.

Gdyż miłości chcę, a nie ofiary, i poznania Boga, nie całopaleń. (Oz 6,6) Problemem człowieka, który nie chce poznawać Boga jest Bóg, który chce być poznany. Różne szczeble objawienia służą tej samej idei – by Bóg mógł zostać poznany przez człowieka. Od niebios zwiastujących Bożą chwałę, przez stworzenie manifestujące jego wiekuistą moc i bóstwo, aż po zachwycającego cieślę z Nazaretu – wszystko to służy boskiemu pragnieniu objawienia samego siebie. Bóg nie zna pojęcia autoprezentacji, nie stosuje makijażu i nie pozuje do zdjęć z lepszego profilu. On po prostu nie ma słabych punktów, wstydliwych kart swojej historii lub drobnych niedoskonałości. Każdy jego czyn jest godny podziwu w równie nieskończony sposób jak pozostałe. Możemy obejść Boga z każdej strony, zajrzeć w każdy dostępny zakamarek boskiego umysłu, przejrzeć wieczną kartotekę i nigdy nie znajdziemy czegokolwiek, co byłoby mniej godne podziwu niż największe z jego dzieł. W Bogu nie ma nic małego. Cokolwiek, kiedykolwiek uczynił niesie w sobie dość piękna, by wrzucić stworzenie w przepaść zachwytu. Apostoł Paweł napisał do Kolosan: nie przestajemy się za was modlić i prosić, abyście doszli do pełnego poznania woli jego we wszelkiej mądrości i duchowym zrozumieniu. (Kol 1,9)Nie jesteśmy powołani do częściowego poznania Bożej woli i możliwości wytłumaczenia się cząstkowym poznaniem. Nasze poznanie jest cząstkowe, gdyż człowiek nie może ogarnąć całej pełni Bożej chwały z powodu materialnych ograniczeń ciała. Jednak Bóg odsłonił swoją wolę po to, aby człowiek mógł dojść do jej pełnego poznania. Jeśli apostoł Paweł czynił duchowe zrozumienie tematem swoich modlitw, czy nie powinniśmy stać się nieusatysfakcjonowanymi z powodu braku zrozumienia? Ktokolwiek zatrzymuje się w procesie wzrastania w poznaniu Boga, najwyraźniej sprzeciwia się Bożym zamiarom wobec swojego życia. Rolą Ducha Świętego jest rozświetlanie majestatu i chwały Boga w taki sposób, by nasz słaby, duchowy wzrok mógł ujrzeć choćby przebłysk tej nieskończonej wielkości. Bóg rozkoszuje się Bogiem i pragnie uwielbienia swojej doskonałości. Jednak tam, gdzie nie ma poznania, nie ma przestrzeni dla uwielbienia. Niebo jest miejscem niegasnącej chwały, tylko dlatego, że stanowi jednocześnie miejsce ostatecznego poznania. Im bardziej rozumiemy Boga, tym bardziej go podziwiamy.

3.Odrzucenie poznania ograbia Boga z jego chwały.

Nasza świadomość jest zdolna do wzrastania w podziwie. Im większy jest Bóg w naszej wyobraźni, tym więcej uwielbienia oddają mu nasze słowa i czyny. Jeśli zatrzymujemy się na określonym etapie poznania, droga do pomnożenia podziwu zostaje zamknięta. Nasza miłość mogłaby stać się głębsza, a nasze oddanie bardziej radykalne, rezygnujemy jednak z jedynej motywacji zdolnej uczynić z nas chwalców. Objawienie jest paliwem uwielbienia. Duchowe uniesienia potrzebują rozpaczliwie duchowego zrozumienia, w przeciwnym razie chrześcijanin będzie przypominał niewidomego tańczącego z powodu niezwykle intensywnych barw tęczy. Chrześcijańskie slogany poruszają tylko do czasu, tworząc znudzone chrześcijaństwo o zimnych sercach i zamkniętych ustach. Biblia ma ponad tysiąc stron nie dlatego, aby tłumacze mieli się nad czym trudzić, ani nie dlatego, by dać teologom materiał do nużących opracowań. Każda strona tej Księgi jest częścią obrazu Boga. Żadna nie jest gorsza lub słabsza od pozostałych. Kiedy łączymy je wszystkie w całość, naszym oczom ukazuje się niezwykły krajobraz boskiej chwały. Jednak tylko pod takim warunkiem, że z niezbędną pomocą Ducha Świętego będziemy intensywnie pracować nad ułożeniem puzzli w odpowiednim porządku i wstawieniem ich we właściwe miejsca. Możemy chwalić Boga przez całe życie za dwie cechy, które wzbudziły w nas podziw lub trzy historie, które napawają niezmiennie radością. Ale prawdziwie odrodzony chrześcijanin będzie pochłaniał każdą stronicę Biblii, znajdując kolejne klejnoty należące do skarbu Chrystusa. Jego serce będzie płonąć coraz mocniej i mocniej, aby nigdy nie stać się zimnym. Tak jak apostoł Paweł, po 20 latach chrześcijaństwa, będzie wołał: wszystko uznaję za śmiecie, aby go poznać! Wraz z głębszym zrozumieniem będzie pojawiać się głębsze uwielbienie. Odrzucając poznanie okradamy Boga z należnej mu chwały.

4.Odrzucenie poznania prowadzi do tworzenia własnego wyobrażenia Boga.

Człowiek, który odrzuci poznanie Boga, zastąpi powstające luki w zrozumieniu własnym wyobrażeniem boskości. Zamiast słuchać, co Bóg ma do powiedzenia na temat Boga, stworzy własną opowieść. Tylko dlatego, że straci właściwe zrozumienie Bożego charakteru, będzie mógł chodzić jednocześnie do świątyni, aby składać ofiary Jahwe i na wzgórza, by kłaniać się Baalowi. Pewien kaznodzieja stwierdził kiedyś, że niedzielny poranek jest okresem największego bałwochwalstwa w tygodniu, z powodu tysięcy ludzi, którzy wielbią swoje własne wyobrażenie Boga. Nie da się ukryć, że konfrontacja z biblijnym objawieniem wpędza nas czasami we wstydliwą otchłań zakłopotania. Jednak nie można zignorować fragmentów Biblii, tak jak nie można zignorować określonych liter alfabetu. Nasz Bóg czyni niemym, ślepym i głuchym (2 Moj 4,11), przygotowuje i wywołuje nieszczęście (Izaj 45,7, Am 3,6), zatwardza serca (2 Moj 10,20), nienawidzi tego, który kocha bezprawie (Ps 11,5) oraz pozbawia życia i rani (IV Moj 32,39). Czy kiedykolwiek zmierzyliśmy się z tymi puzzlami objawienia, próbując odnaleźć w nich piękno i chwałę? Nie zwiastujemy zbyt często o Ananiaszu i Safirze, gdyż Bóg zabijający zaangażowanych chrześcijan wydaje się zasadniczo obcy naszym wyobrażeniom. Jednak rodzące się zakłopotanie wynika z braku poznania i zrozumienia doskonałości Bożego postępowania również i w tej sytuacji. Nie ma gorszej tragedii niż służyć całe życie własnemu wyobrażeniu Boga i usłyszeć u końca czasów: Nie znam was! Bóg rzeczywiście nie zna tych, którzy nie znają Boga.

5.Odrzucenie poznania prowadzi do duchowego kalectwa.

Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę. (2 Pt 1,3) Zostaliśmy obdarowani wszystkim, co potrzebne do zwycięskiego życia. Jednak klucz do niezgłębionych zasobów mocy leży w poznaniu tego, który nas powołał. Apostoł Paweł doskonale o tym wiedział, dlatego mógł stwierdzić: wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa. (Fil 3,8) Współczesne chrześcijaństwo nie chce o tym pamiętać, dlatego mamy tak wielu chorych i niedorozwiniętych wierzących. Potrzebujemy tysięcy książek usiłujących rozwiązać najróżniejsze emocjonalne problemy, podczas gdy źródłem duchowego zwycięstwa pozostaje niezmiennie poznanie Boga. Człowiek, który ujrzy Boga siedzącego na samotnym Tronie wszechświata i doświadczy zrozumienia mocy wyznaczającej granice wzburzonym oceanom, pozna smak zwycięstwa nad królestwem strachu. Chrześcijanin, który zrozumie piękno swojego statusu w Chrystusie, doświadczy zwycięstwa nad kompleksem niższości i poczuciem winy. Wierzący, który ujrzy choćby przebłysk chwały, do której został powołany w Chrystusie, nigdy więcej nie popadnie w skrajną rozpacz z powodu ziemskich okoliczności – będzie wpatrywał się z silną nadzieją w otwierające się bramy wieczności. Nasze problemy są wielkie tylko wtedy, gdy nasz Bóg jest mały. Atrakcyjność pokus jest tak silna, ponieważ atrakcyjność Chrystusa jest tak słaba. Mojżesz wybrał raczej hańbę Chrystusa niż skarby Egiptu, nie dlatego, że był ślepym entuzjastą. Po prostu dostrzegł takie bogactwo hańby Chrystusa, przy którym wszystkie skarby Egiptu wydały mu się śmieszną imitacją wielkości. Oto klucz do zwycięskiego życia! Odrzucając poznanie Boga narażamy się na nieustanne pielgrzymowanie od Betelu do Gilgal, mające przybliżyć nas do źródła Bożej mocy. Jednak moc leży na polach poznania i ktokolwiek chce jej doświadczyć, musi wejść na terytorium objawienia.

Starajmy się więc poznać, usilnie poznać Pana; że go znajdziemy, pewne jest jak zorza poranna, i przyjdzie do nas jak deszcz, jak późny deszcz, który zrasza ziemię! (Oz 6,3) Drodzy czytelnicy, nie idźmy na łatwiznę sloganowego, płytkiego i nierozumiejącego chrześcijaństwa. Istnieją skarby mądrości, których nie potrafimy sobie nawet wyobrazić i moc wystarczająca do rozprawienia się z gigantami cielesności. Czy wyruszymy w podróż poznania, mając za cel wyłącznie Boga? Jest wielu takich, którzy pragną poznać Boga, tylko po to, by dostać się do nieba. Jednak Bóg szuka chwalców, którzy pragną dostać się do nieba, tylko po to, by poznać Boga. Gdyż niebo jest niebem nie dlatego, że nie ma tam łez i smutku. Niebo jest niebem z powodu niekończącego się oceanu Bożej chwały, który sprawia, że Bóg jest wszystkim we wszystkim. Gdy myślę o tym, że pewnego dnia poznam tak jak jestem poznany, czuję przypływ tłumionej, duchowej tęsknoty... Już niedługo! Już niedługo ujrzymy go takim jakim jest!