Serial rodzinny... Drukuj Email
Autor: Kate   
piątek, 01 stycznia 2010 19:34

Rodzina jest Bożym pomysłem od początku do końca. To był i jest wspaniały pomysł, chociaż przez wieki ludzie próbowali znaleźć swój własny, albo zmodyfikować ten odwieczny w taki sposób, by dopasować go do zmieniających się norm społecznych, upodobań mniejszości seksualnych czy polityki rządów poszczególnych państw.

W chwili obecnej, mimo tego, że rodzina postrzegana jest w niektórych kręgach jak "zło konieczne", większość ludzi wciąż pragnie zawierać związki małżeńskie i budować relacje zgodnie z "wytycznymi z góry" i uważa, że to najlepszy "model rodziny". Bez wątpienia, jest ktoś, dla kogo rodzina jest najważniejsza na świecie.

Tym kimś jest dziecko. Prawidłowo funkcjonująca rodzina, dbająca o siebie nawzajem i trzymająca się razem mimo burz i problemów, zapewnia dziecku po pierwsze: prawidłowy wzór, po drugie poczucie bezpieczeństwa i przynależności.

Nie ma rodzin idealnych, tak jak nie ma idealnych współmałżonków. Nie ma również idealnych dzieci. Każda osoba w rodzinie potrzebuje, by ten mały świat być całością.

Miał swój dobry początek i trwał według ustalonych reguł, których zburzenie powoduje  dramat nie tylko w sercach dzieci.

Bóg dał mężczyźnie i kobiecie niepowtarzalną okazję do stworzenia mikroskopijnego świata, w którym może panować miłość, zaufanie i wierność. Co więcej, On sam obiecał czuwać i pomagać w budowaniu rodziny, we wzajemnym przebaczeniu, w szukaniu kompromisów, w przezwyciężaniu kryzysów... Jeśli rodzina trzyma się Bożych zasad budowania, nie odrzuca Boga i Jego Słowa - ma szansę dotrwać w miłości i jedności do końca...

„Jeśli Pan domu nie zbuduje, próżno trudzą się ci, którzy go budują"(Ps 127: 1).

Bardzo trudno jest wytrwać w prawidłowym budowaniu, jeśli Bóg nie jest Panem naszego życia. Bardzo trudno jest czasem kochać osobę, którą się niegdyś zdobywało za wszelką cenę i nie wyobrażało bez niej życia, a po kilku czy kilkunastu latach - pozostała w sercu jedynie obojętność, niechęć i pragnienie opuszczenia współmałżonka i to jak najszybszego opuszczenia... Zdarza się to również i w rodzinach chrześcijańskich.

Wszędzie tam gdzie egoizm, nienawiść, znudzenie, nałóg, czy zdrada objęły panowanie nad ludzkimi sercami - pojawił się również gniew, żal, nieprzebaczenie skutecznie uniemożliwiające zgodę, próbę pojednania, odbudowanie...

Każdy grzech niszczy życie człowieka, zarówno pojedynczej jednostki jak i podstawowej komórki społecznej - rodziny. Liczba rozwodów zbliża się niemal do liczby zawieranych małżeństw. Piąta czy dziesiąta rocznica ślubu nierzadko budzi zdumienie, że: "oni tak długo są razem"!

Im dalej od Boga i Jego Słowa, tym trudniej być człowiekiem wytrwałym, wiernym, kochającym, walczącym o więzi rodzinne.  Tym trudniej postrzegać rodzinę w dobrym, bezcennym świetle. A dzieci nikt nie słucha, a szczególnie walczący ze sobą o warunki rozwodu rodzice. Czy trudno się dziwić młodym ludziom, że coraz częściej postrzegają przysięgę małżeńską i odpowiedzialność za drugą osobę jako "więzienie", "koniec wolności", "nałożenie kagańca"?

Bez wątpienia w kreowaniu złego obrazu rodziny mają swój udział media, kolorowa prasa, obiegowe i nieprawdziwe opinie, coraz bardziej swobodne podejście do życia w związku. Lansowanie "otwartych związków",  pochwała "skoków w bok", wolnych związków na próbę -  w efekcie to wszystko owocuje nieufnością wobec drugiej osoby, lękiem by nikt nie wykorzystał, nieraz zakładaniem z góry, że "to nie wyjdzie", albo: "najwyżej się rozwiedziemy".

Boży model zakłada zaufanie, wierność, spokój i miłość bez względu na sytuację. Bóg ma moc odnowić w sercu miłość do współmałżonka, ma moc przywrócić bliskość i zrozumienie. On nie daje rad  w stylu: "Najlepiej się rozwiedźcie" , "Jak ją zdradzisz to będzie miała za swoje", "Znajdź sobie kogoś lepszego", "Źle wybrałeś/łaś", "Zafunduj sobie romans" i tym podobne...

Bóg otacza rodzinę miłością, daje siłę, osusza łzy, pokazuje dobre rzeczy w mężu czy żonie, zachęca by się nie poddawać...

Ale kiedy nie słuchamy Go, nasze siły nie wystarczają na długo, nasza ludzka miłość tak szybko wygasa, nasze spostrzeganie tak szybko koncentruje się na wadach... I słowa przysięgi: "Aż do śmierci..." okazują się garścią piasku rozsypywanego przez wiatr żalu, rezygnacji, smutku...

Człowiek, który buduje z Bogiem, doświadcza radości z rozwoju swojej rodziny, z dachu nad głową pod którym spotyka bliskich mu ludzi, pod którym smakuje chleb uczciwie zdobyty i pod którym możemy oczekiwać dobrych rzeczy. 

Nie warto rezygnować z Bożego modelu rodziny. Widać to na każdym kroku. A jeśli odeszło się daleko, warto wrócić i zacząć jeszcze raz z Bogiem, według Jego zasad, rad i planów. Wiedzieli o tym Adam i Ewa. Wie o tym każda rodzina, która spotykając się przy stole, wspólnie dziękuje Bogu za jedzenie, za nowy dzień, za siebie nawzajem - za każdy dzień. I ten lepszy i ten gorszy.

Za to, że ten "sznur potrójny" jest tak mocny, tak piękny - niezniszczalny.

Wpis ten dedykuję Mojej Kochanej Rodzinie i Każdej, która przechodząc przez próby, "ciche dni", pochmurne poniedziałki i leniwe soboty, trwa niezmiennie w Bogu, ucząc się tej prawdziwej miłości i wierności, która prowadzi do siebie nawzajem, do znoszenia wzajemnych słabości, kiepskich nastrojów, chwil milczenia... Która prowadzi do wniosku, że "grunt to rodzinka"! :) Rodzinka z którą wychodzi się tak naprawdę fajnie i w życiu i na fotografii :)

 

Tekst pochodzi ze z blogu http://jasminowa-dolina.blog.onet.pl