Rozważania przedświąteczne cz.20 - Herod Drukuj
Autor: Marian Biernacki   
wtorek, 20 grudnia 2022 18:34
Herod Wielki - bo w czasie narodzenia Jezusa Chrystusa on królował w Judei - jest kolejną osobą, która wpisała się w historię przyjścia Syna Bożego na świat. Wpisał się bardzo niechlubnie. Miał obsesję na punkcie władzy. We wszystkim dopatrywał się zagrożenia dla stabilności swego tronu, który faktycznie mu się nie należał. Królował w Judei tylko dzięki sprytnej polityce wobec Rzymu i tam zdobywanym wpływom. Był strasznie podejrzliwy nawet wobec najbliższych mu ludzi, zabijając kolejno szwagra, żonę, teściową i wiele innych osób. Do tego stopnia bał się narodzin 'nowego króla', że zasłynął z wymordowania w Betlejem, niejako na oślep, wszystkich chłopców poniżej drugiego roku życia.

Pomijając omawianie budowlanych pasji i fantazji Heroda, który rozbudową świątyni w Jerozolimie próbował pozyskać sobie przychylność Żydów, odnotujmy jedynie fakt, że Herod Wielki rozchorował się na jakąś tajemniczą chorobę i zmarł wkrótce po narodzeniu Jezusa Chrystusa. Stracił to, czego tak kurczowo się trzymał. A gdy Herod umarł, oto anioł Pański ukazał się we śnie Józefowi w Egipcie, mówiąc: Wstań, weź dziecię oraz matkę jego i idź do ziemi izraelskiej, zmarli bowiem ci, którzy nastawali na życie dziecięcia [Mt 2,19-20]. Oczywiście władzę w Judei szybko podzielono pomiędzy czterech synów Heroda Wielkiego, a prawdziwy Król Izraela, Mesjasz, przyszły Władca ludzkich serc, poszedł dorastać w Nazarecie, aby się spełniło, co powiedziano przez proroków, iż Nazarejczykiem nazwany będzie [Mt 2,23].

Na nowo zaintrygowało mnie dzisiaj owo obsesyjne zabieganie Heroda o tron. Jakże wielu ludzi i dzisiaj 'po trupach' dąży do zdobycia jakiejś pozycji rodzinnej, zawodowej lub społecznej, a potem dwoi się i troi, aby ją utrzymać. Ileż intryg, podejrzeń, zranień i przykrości przy tym ma miejsce! Ileż  działania na oślep! Iluż osobom obrywa się rykoszetem! Problem chorobliwego zabiegania o pozycję i wpływy nie omija niestety środowisk ewangelikalnych. Jak grzyby po deszczu pojawiają się ludzie z niezdrowymi ambicjami i próbują pociągnąć ludzi za sobą. Inni z kolei wszelkimi sposobami próbują utrzymać swoje pole wpływów. W obawie o utratę społecznego prestiżu, którym cieszyli się przez lata, blokują proces wyrastania nowych przywódców i dalszy rozwój lokalnych społeczności Kościoła.

'Duch Heroda' może pojawić się wszędzie. W sercu matki, która boi się utraty wpływu na dorastające dziecko. W głowie zbliżającego się do wieku emerytalnego kierownika, który podejrzliwie patrzy na zatrudnionego w firmie młodego inżyniera. W oczach usługującego od lat muzyka zborowego, na widok utalentowanych, nowych osób pragnących włączyć się w służbę muzyczną. W myślach starego kaznodziei słuchającego kazań młodych braci, którym posługa Słowem Bożym idzie znacznie lepiej niż jemu. Herod nie dopuszczał myśli o jakimkolwiek nowo narodzonym królu żydowskim. A przecież mógł Go serdecznie powitać i pobłogosławić, bo Jezus wcale nie przyszedł dybać na stołek Heroda. 

Panie Jezu, pragnę ze złej postawy Heroda wziąć przestrogę, aby nie popełnić jego błędów. Od lat obserwuję, że to Ty zmieniasz czasy i pory, Ty utrącasz królów i ustanawiasz królów, udzielasz mądrości mądrym, a rozumnym rozumu [Dn 2,21]. Wiem, że z łaski Twojej jestem tym, czym jestem [1Ko 15,10] i nigdy sam nie muszę bronić swojej pozycji. Pragnę w tym roku, jak nigdy wcześniej, uwypuklić w moim sercu i uczcić ten wielki fakt, że Ty zostawiłeś Tron i przyszedłeś na ziemię jako sługa. Amen.