Rozważania przedświąteczne cz.16 - Symeon Drukuj
Autor: Marian Biernacki   
piątek, 16 grudnia 2022 00:00
Wczorajsza myśl o spokojnym podejściu ludzi wierzących do śmierci fizycznej, i to niezależnie od ich wieku, znajduje też potwierdzenie w dzisiejszym spotkaniu z Symeonem. Ten żyjący pod wyraźnym wpływem Ducha Świętego [Łk 2,25] sprawiedliwy i bogobojny człowiek, we wnoszonym do świątyni maleńkim Jezusie rozpoznał Zbawiciela świata. Od dawna czekał na tę chwilę. Teraz, wszechwładny Panie, zgodnie z Twym przyrzeczeniem, zwalniasz swego sługę w pokoju, bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, które przygotowałeś wszystkim narodom [Łk 2,29-31]. Tak właśnie każdy narodzony na nowo i napełniony Duchem Świętym człowiek myśli o swojej śmierci fizycznej. Lubię przywoływać te słowa na pogrzebach ludzi wierzących, bo dobrze oddają one pewność naszego zbawienia i wiarę w zmartwychwstanie.

Ze spotkania z Symeonem chciałbym wszakże wynieść refleksję znowu dotyczącą osoby Jezusa Chrystusa, bo to przecież Jego Narodziny będziemy świętować. Otóż natchniony Duchem Świętym  Symeon wypowiedział o Jezusie następujące słowa: On sprawi, że wielu w Izraelu upadnie i powstanie. On będzie znakiem, któremu się będą sprzeciwiać [Łk 2,34].  Dość intrygujące proroctwo, czyż nie?! Tak jednak rzeczywiście się stało. Jezus wiele osób podnosił na duchu, uzdrawiał, przebaczał im grzechy i stawiał ich na nogi. Inni wszakże z powodu Jezusa doznawali upadku. Złościli się i tracili swoje wpływy, bo Jezus obnażał ich obłudę. Wypełniali się zawiścią i spiskowali, aby Go zabić. Tak, Jezus wzbudzał i miłość, i sprzeciw. Świat nie może was nienawidzić, lecz mnie nienawidzi, ponieważ Ja świadczę o nim, że czyny jego są złe [Jn 7,7] - tłumaczył swoim niewierzącym braciom. 

Prawdziwi naśladowcy Jezusa Chrystusa w tym świecie mają podobnie. Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego; że jednak ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Wspomnijcie na słowo, które do was powiedziałem. Nie jest sługa większy nad pana swego. Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą; jeśli słowo moje zachowali i wasze zachowywać będą. A to wszystko uczynią wam dla imienia mego, bo nie znają tego, który mnie posłał [Jn 15,19-21]. Nie można jednakowo wszystkim się podobać. Występując w imieniu Jezusa i głosząc Słowo Boże, wzbudzamy w swoim otoczeniu skrajnie różne reakcje.   

Słowa Symeona o Jezusie uświadamiają mi, że jako chrześcijanin mam liczyć się ze sprzeciwem. Jedni przy mnie będą wstawać, a drudzy upadać. Jednych będę budować i cieszyć, a drugich rozczarowywać i doprowadzać do złości. I nie będzie to znaczyć, że w jednym przypadku zachowałem się na medal, a w drugim zawiodłem. W obydwu przypadkach naśladowałem Pana. Dlatego to powiedziane jest w Piśmie: Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, kosztowny, A kto weń wierzy, nie zawiedzie się. Dla was, którzy wierzycie, jest on rzeczą cenną; dla niewierzących zaś kamień ten, którym wzgardzili budowniczowie, pozostał kamieniem węgielnym, ale też kamieniem, o który się potkną, i skałą zgorszenia; ci, którzy nie wierzą Słowu, potykają się oń, na co zresztą są przeznaczeni [1Pt 2,6-8]. Przygotowując się do świętowania narodzin Jezusa Chrystusa, wzbogaćmy swe dusze gotowością do bycia jak Jezus także pod tym względem. 

Panie Jezu, dziękuję za to, że chodząc po ziemi zawsze byłeś spójny w tym, co myślałeś, mówiłeś i czyniłeś. Podziwiam Cię, że ani razu nie przemilczałeś grzechu dla tzw. 'miłej zgody', ale też nikogo nie prowokowałeś i nie stawiałeś pod ścianą. Pragnę Cię naśladować zarówno w budowaniu ludzi i cieszeniu się ich miłością, jak też w liczeniu się ze sprzeciwem z ich strony i w godnym stawianiu temu czoła. Amen.