Pszenica czy życica? Drukuj Email
Autor: Władysław Brózda   
środa, 03 lutego 2016 00:00

"Nie dajcie się zwodzić przeróżnym i obcym naukom; dobrze jest bowiem umacniać serce łaską, a nie pokarmami; tym, którzy o nie zabiegali, nie przyniosły one pożytku" (Hbr 13,9)

"Abyśmy już nie byli dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu" (Ef 4,14)

W naszym codziennym życiu stale docierają do nas różne ostrzeżenia. Otrzymujemy je za pośrednictwem środków masowego przekazu, taką też rolę spełnia oznakowanie dróg, przejść. Kupując różne rzeczy w sklepie zauważamy na ich opakowaniach naklejki pouczające nas jak się obchodzić z zawartością, a także przestrzegające przed niewłaściwym użytkowaniem czy przechowywaniem. Rozumiemy intencje tych, którzy wytwarzając konkretne produkty zaopatrują je w służące naszemu dobru ostrzeżenia. Nie rozwodząc się więc zbytnio na ten temat można stwierdzić, że ostrzeżenia mają na celu uczulenie nas na pewne niebezpieczne zjawiska, poczynania czy wpływy.

Pamiętamy (albo i odczuwamy) jeszcze skutki katastrofy elektrowni atomowej w Czarnobylu. Wiemy jak słuszne są oskarżenia wysuwane pod adresem tych, którzy wiedząc o katastrofie i jej następstwach nie ostrzegli w porę społeczeństwa. Albowiem intencją ostrzeżenia jest zabezpieczenie przed szkodliwym a ukrytym działaniem.

W Słowie Bożym również widzimy bardzo wiele nakazów, przykazań, pouczeń.I nie chodzi tu jedynie o Stary Testament. Wielokrotnie ostrzegał swój lud przed różnymi niebezpieczeństwami sam Pan Jezus. Wiele ostrzeżeń zawierają też listy apostolskie. Ostrzeżenia znajdują się we wszystkich nowotestamentowych księgach obok słów zachęty, i nadal są aktualne. Można powiedzieć, że dla nas są aktualne szczególnie, ponieważ żyjemy w czasach poprzedzających powtórne przyjście Pana Jezusa. Szatan, nasz przeciwnik, ma krótki czas i dlatego używa najróżniejszych sposobów, by zwieść - jeśli można - i wybranych. Przepowiedział to sam Pan Jezus (Mt 24,23-24; Mk 13,22). A apostoł Paweł pisze: "I nic dziwnego; wszak i szatan przybiera postać anioła światłości" (2Kor 11,14). Wszystkie te wersety wskazują na powagę naszych czasów.

Człowiek jest z natury ciekawy, żądny wiedzy, poznania. Ale Bóg ustanowił w tym pewne granice i powiedział wyraźnie: "Ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz" (1Moj 2,17). A jak podszedł Ewę szatan? Przy pomocy pytania: "Czy rzeczywiście Bóg powiedział?" (1Moj 3,1) zasiał w jej sercu wątpliwość i podkopał tym samym autorytet samego Boga! I zarówno w czasach apostolskich, jak i obecnie używa podobnej metody. Chce zwieść wybranych, odkupionych zasiewając np. taką wątpliwość: "Czy aby przesłanie o zbawieniu darowanym z łaski nie wymaga jakichś uzupełnień, modyfikacji? Żyjemy przecież w okresie postępu techniki, rozwoju nauki, czy to przesłanie nie wymaga czasem unowocześnienia?" Jeśli się jednak zastanowimy, to zobaczymy wyraźnie, że za tymi nowymi naukami, prądami stoi ukryty Boży przeciwnik. Nie wciąga on nas w jakieś ogólnie napiętnowane grzechy, ale oferuje swoje "niewinne" dodatki w formie błędnych nauk czy praktyk. I przeciwko tej jego działalności tak wiele znajdujemy w Słowie Bożym ostrzeżeń.

Pan Jezus wielokrotnie wzywa nas do czujności, do modlitwy (Łk 21,36). Żegnając się ze starszyzną zboru efeskiego apostoł Paweł przypomina o tym, co im głosił dotychczas i ostrzega ich słowami: "Ja wiem, że po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając trzody. Nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą" (Dz 20,17-32). Dlatego wzywa ich: Czuwajcie! Bardzo dobitnie pisze też do Galatów: "Dziwię się, że tak prędko dajecie się odwieść od tego, który was powołał w łasce Chrystusowej do innej ewangelii (...) jeśli by ktoś inną ewangelię zwiastował niech będzie przeklęty" (Ga 1,6-10). Ewangelia - to radosna nowina, wieść o zwycięstwie, jednak w tym miejscu apostoł Paweł mówi o innej ewangelii, na pozór radosnej, lecz tak naprawdę nie bazującej na łasce darowanej nam w Chrystusie.

Nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus, zapewnił nas, że to On jest naszym Dobrym Pasterzem, a my jego owcami (J 10,1-14). On jest więc naszym wzorem. A tymczasem u obecnie głoszących ewangelię często można zauważyć wzorowanie się na różnych nauczycielach i ewangelistach (bardzo często na takich, którzy jeszcze nie dokończyli swego biegu życia), zamiast naśladowania jedynego Mistrza i Pana, Jezusa. Bywało tak zresztą już w czasach apostolskich. W Koryncie nastąpił przecież podział na zwolenników Pawła, Apollosa, Kefasa i Chrystusa. Apostoł Paweł uznał takie postępowanie za cielesne, nieduchowe i zganił tych, którzy zaliczali się do jego zwolenników. Apostoł wiedział, czym jest ciało Chrystusowe i dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że także i on jest tylko jednym z jego członków wykonującym powierzone mu zadanie. Dlatego też ubolewał nad tym, gdy ktoś mówił: Jam Pawłowy.

Oprócz ostrzeżeń skierowanych do Efezjan czy Koryntian Paweł zwraca się (również w bardzo zdecydowanym tonie) do Tymoteusza: "Zaklinam cię tedy przed Bogiem i Chrystusem Jezusem, który będzie sądził żywych i umarłych, na objawienie i Królestwo jego; (...) Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce" (2Tm 4,1-4). A więc ważna jest zdrowa nauka. Na czym jednak polega zdrowe nauczanie, jakie są jego cechy? Co miał na myśli apostoł Paweł?

W Ewangelii Mateusza (16,24) Pan Jezus mówi wyraźnie: "Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną".Słowa te są zapisane również w innych Ewangeliach: Mk 8,34; Łk 9,23-24; J 12,24-26. Najważniejsze dla nas to: stracić życie swoje dla Jezusa, zaprzeć się samego siebie, stać się sługą zamiast panem, umrzeć z Chrystusem dla własnego ja (Ga 2,20). Pierwszy człowiek w Ogrodzie Eden chciał znaczyć więcej, niż to postanowił Stwórca, chciał być jak Bóg (1Moj 3,5). Dzisiejszy człowiek dopuszcza do swego serca te same myśli. Folgowanie takiemu nastawieniu do siebie i życia daje naszemu przeciwnikowi ogromne możliwości. Proponuje nam wtedy moc, sławę, popularność. Wspomnijmy tylko propozycję przedstawioną Jezusowi przez diabła zaraz po jego dniach postu. Był tylko jeden warunek - pokłonić mu się w zamian za to, co oferuje ten świat. Kto coś takiego dopuści do swego serca, nie przyjmie napomnienia, zlekceważy ostrzeżenia. Jednak Bóg sprzeciwia się pysznym (Jk 4,6). Apostoł Paweł pyta Galatów: "(...) Albo czy staram się przypodobać ludziom?" (Ga 1,6-10). A do Koryntian pisze: "Obawiam się jednak (...), bo jak przychodzi ktoś inny i zwiastuje innego Jezusa, któregośmy nie zwiastowali lub gdy przyjmujecie innego ducha (...)". Pamiętajmy o tym wyraźnym ostrzeżeniu w obecnej dobie, gdy docierają do nas najróżniejsze nauki.

Na zakończenie tego rozważania przyjrzymy się przypowieści, której autorem jest sam Pan Jezus: "(...) A kiedy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel i nasiał kąkolu między pszenicę i odszedł (...)" (Mt 13,24-30).

W krajach Orientu nieprzyjaciel niszczył plony przez sianie chwastów między zboża, przez narzucanie kamieni na zasiane łany zbóż. Było to oczywiście karalne. Mówią nam o tym zapisy dotyczące ówczesnego prawa. Dlatego też istnieli specjalnie ustanowieni słudzy, których zadaniem było strzeżenie wszelkich zasiewów, winnic czy plantacji oliwek. Z przypowieści dowiadujemy się, że nieprzyjaciel wszedł na rolę, gdy słudzy spali! A więc brak czujności sług umożliwił wrogowi wtargnięcie na dotychczas strzeżony teren.

W tekście oryginału Ewangelii mowa jest nie o kąkolu, ale o chwaście, który właściwie nazywa się życica (gr. dzidzania). Charakterystyczną cechą życicy jest jej uderzające podobieństwo do pszenicy, szczególnie w fazie wcześniejszego wzrostu: ma taką samą jak pszenica łodygę, listki i kłos. Jednak tuż przed zbiorami życicę łatwo można odróżnić od pszenicy po jej owocach. Kłos pszenicy ma grube, ciężkie ziarna, natomiast kłos życicy jest lekki, płaski i zawiera tylko nasiona podobne do nasion trawy. Należy też wymienić jeszcze jedną charakteryzującą życicę cechę, niewidoczną dla oka: jej korzeń jest pierzasty, mocno rozwinięty, ma zdolność obrastania sąsiadujących z nim korzonków innych roślin. Wiemy już z przypowieści, że życicę udało się nieprzyjacielowi zasiać tylko dlatego, że słudzy gospodarza nie byli czujni, zasnęli. I chwast ten w początkowej fazie rozwoju nie różnił się od pszenicy. Mógł zostać rozpoznany dopiero na podstawie wydanego owocu. Jednak jego korzeń tak bardzo obrósł - związał się z korzeniami pędów pszenicy, że wyrywanie go stwarzało niebezpieczeństwo zniszczenia także tych szlachetnych roślin. Przez tę przypowieść Pan Jezus uczy nas nie tylko czujności, ale też zwraca uwagę na sposób działania wroga i trudności związane z usuwaniem zła, które się już pojawiło i zakorzeniło. Dlatego wzmóżmy czujność i nie lekceważmy ostrzeżeń. Nie akceptujmy nowinek starających się wyprzeć podstawowe prawdy podane nam w Słowie Bożym.

Tekst pochodzi z czasopisma "Chrześcijanin"