Przerzedzanie szeregów Drukuj Email
Autor: G.H.   
piątek, 16 grudnia 2016 00:00

Bóg sprawdza swoich naśladowców. Mierzy silną wolę, bada motywacje i ukazuje ich prawdziwych bogów. Zmusza do podjęcia wyboru i oddziela.

W pewnym momencie służby Jezusa "...wielu uczniów zawróciło i już z nim nie chodziło". Dlaczego zawrócili? W Kafarnaum Jezusowi towarzyszyły dwie grupy ludzi. Duży tłum "uczniów", który szedł za Nim z miasta do miasta, słuchając Jego słów, oglądając Jego dzieła i szukając Jego królestwa. Było też "dwunastu"- mniejszy, wybrany przez Niego krąg stałych towarzyszy, którzy opuściwszy wszystko (Mk. 10,28), zagościli w obozie Jezusa na długo.

Czy mieli pływać, czy tonąć, wygrać czy stracić, z królestwem czy bez królestwa - byli z Nim. Natomiast inni byli wyraźnie mniej oddani. Szli za Nim, gdy dokonywał cudów uzdrawiania chorych (6,2). Podążali za Nim, gdy rozmnażał chleb i gdy chodził po morzu (6,15-24). Ale kiedy zaczął wypowiadać trudne słowa, natychmiast się zgorszyli (6,60). Zrezygnowali ze swoich rozbudzonych nadziei, opuścili proroka z Nazaretu i powrócili do normalności swego poprzedniego życia. Cóż to była za twarda mowa? Fragment J 6,1 -71 i inne fragmenty w Nowym Testamencie pomagają nam zrozumieć, o co chodzi.

- było to nauczanie trudne do zrozumienia. To co mówił Chrystus było trudne dla racjonalnych i cielesnych umysłów. Gdy powiedział, że Jego naśladowcy będą jedli Jego ciało i pili Jego krew, ludzie racjonalni po prostu się wyłączyli. To było więcej, niż mogli znieść. " Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem..." 1 Kor.2,14.

- było to nauczanie, którego wprowadzenie w życie było kosztowne, trudne do zrealizowania. Jezus nakazał bogaczowi, aby zrezygnował ze swego ziemskiego majątku (Łuk. 18,22-23). Innego wezwał do pozostawienia swego umierającego ojca, po to by iść i głosić ewangelię (Łuk.9,59-62). Ostrzegał, że prawdziwe chrześcijaństwo podzieli niektóre rodziny na dwoje (Mat. 10,34-39; 12,46-50). Żadne z tych wymagań nie było łatwe do spełnienia: „ A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i nie wielu jest tych, którzy ją znajdują"(Mat.7,14).

- były to słowa trudne do przyjęcia. Napomnienia i karcenia pozbawiają złudzeń. Rozumiemy je, ale nie lubimy. Nasz umysł je pojmuje, ale unosimy się dumą i odrzucamy. Ale " ... drogą życia są napomnienia do karności"(Przyp. Sal. 6,23).

Dla uczniów, którzy zawrócili, Jezus był rozwiązaniem ich problemów i doskonałym ziemskim władcą. Znając ich myśli, Chrystus "...wszedł znowu na górę sam jeden"(6,15). Nie chciał mieć udziału w polityce. Jego przeznaczeniem by krzyż. Tej nocy dwunastu przeprawiło się przez morze. Gdy tłum zauważył, że uczniowie Jezusa zniknęli "wsiedli do łódek i przeprawili się szukając Jezusa"(6,24). Jak zareagował Jezus na taką gorliwość tłumu? Trudną mową. Najpierw zganił stwierdzając, że ich motywacje w poszukiwaniu Jego były niewłaściwe: "Szukacie mnie dlatego, że jedliście chleb i nasyciliście się"(6,26). Potem ich napomniał, że z taką samą gorliwością, z jaką szukają chleba, powinni zabiegać o rzeczy duchowe. Studiując Słowo Boże i budując wiarę. " Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa, o pokarm żywota wiecznego, który wam da Syn Człowieczy" (6,27).

Kiedy jeszcze nie ochłonęli, po ty trudnych słowach, Jezus wypowiedział następne (6,30-65). Dla niektórych to było już za wiele. Od razu porzucili Mistrza. Trudna mowa sparaliżowała ich skoncentrowany na sobie zapał religijny.Czy Jezus popełnił gafę wypowiadając te słowa ? Z pewnością nie. Znał bowiem cały czas serca swoich naśladowców(6,64). Wiedział, że „ chlebowi wierzący" odrzucą strofowanie i Jego duchowe głębokie nauczanie. W innym miejscu zrobił to samo (Łuk. 14,25-33). Wiedział, że duchowa eksplozja spowodowana przez granat prawdy odsunie tych, którzy nie zdecydowali się do końca Go naśladować.

Spośród tysięcy gorliwych ludzi, którzy tłoczyli się wokół Jezusa w szczycie powodzenia Jego służby, do końca-przez krzyż i górną izbę- wytrwało tylko 120 wiernych dusz. Nasz Pan nie chciał sztucznie zwiększać liczby swoich naśladowców. Wręcz przeciwnie, celowo wypowiadał trudne słowa, by zredukować ich liczbę. Twarda mowa Chrystusa jest nadal dla nas sprawdzianem i przerzedza nasze szeregi. Z wielkiej rzeszy ludzi, którzy dzisiaj wyznają Chrystusa, niewielu jest gotowych pójść na całość. Większość zainteresowana jest tylko chlebem - szybkimi ziemskimi korzyściami, których On udziela. Na początku ludzie wydają się wyjątkowo zainteresowani Jezusem (Łuk.8,13). Ale kiedy mija zachwyt i Jezus zaczyna mówić trudne rzeczy, jeden po drugim odpadają. Przestają wierzyć, szukać i mieć społeczność. Powracają do swej dawnej egzystencji. Czy coś takiego działo się w twoim zborze? Czy ustał radosny napływ nawracających się, a rozpoczął cichy odpływ odstępców? Czy tłumy się przerzedziły?

Nie martw się, twój Mistrz działa (J 6,20). Jego twarda mowa sprawdza, dzieli, oczyszcza. On szuka swej prawdziwej resztki: " Zresztą muszą nawet być rozdwojenia między wami, żeby wyszło na jaw, którzy spośród was są prawdziwymi chrześcijanami" (I Kor.l 1,19).Kiedy zakończy się nieuchronny proces przerzedzania, pozostaną tylko powołani przez Boga uczniowie. Dusze, które przydaje Bóg nie odwracają się. Wszyscy rozpoznajemy Boże działanie, gdy liczba członków w zgromadzeniu rośnie. Pan z pewnością jest obecny, gdy wielu przychodzi. Ale nasza lekcja pokazuje nam drugą stronę:

Bóg działa także wtedy, gdy wielu odchodzi

Kiedy zbory tracą członków, kipią z powodu kontrowersji albo są rozdzierane przez różne przekonania,  Pan jest obecny, przerzedzając szeregi. Musimy to zrozumieć i cieszyć się towarzystwem wiernych, którzy pozostali. Bóg woli mieć wierny mini kościół niż mega kościół pełen szukających chleba. Kiedy rozpocznie się ostateczne przebudzenie będziemy się cieszyć, że nie odeszliśmy.


Tekst udostępniamy dzięki życzliwości redaktora gazetki zborowej "Kiedyś dalecy, teraz sobie bliscy"