Podobno gdzieś przy tej ulicy... Drukuj Email
Autor: Marian Biernacki   
sobota, 21 listopada 2009 11:47

"A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego..." [Jn 1,14].

Pamiętam, że gdy przed kilkunastu laty powróciłem z rodziną do Gdańska i zamieszkaliśmy w skromnym, starym mieszkaniu, jeden z naszych znajomych wpadł na pomysł, aby nas odwiedzić. Niestety nie znał naszego adresu ani numeru telefonu. Znał tylko nazwę ulicy. Jakież było nasze zaskoczenie, gdy zapukał do drzwi. Skąd się dowiedział, gdzie zamieszkaliśmy? Jak nas znalazł? Otóż szedł ulicą i zagadywał ludzi: Podobno gdzieś przy tej ulicy zamieszkała nowa rodzina. On jest pastorem. Mają trójkę dzieci itd. I okazało się, że chociaż my nie zdążyliśmy jeszcze nikogo poznać, ludzie już o nas wiedzieli i wskazali mu miejsce, gdzie zamieszkaliśmy.

Zacytowany na wstępie fragment Pisma Świętego, to jeden z najbardziej charakterystycznych tekstów biblijnych dotyczących narodzenia Jezusa, chętnie przywoływany na okoliczność Świąt Narodzenia Pańskiego. Głosi on dobrą wieść, że Syn Boży przyszedł na ziemię w postaci człowieka i zamieszkał pośród ludzi. Gdy zamieszkał, to ludzie mogli ujrzeć coś charakterystycznego, coś czego wcześniej między nimi nie było. Mogli ujrzeć chwałę jego.

Nie od dziś rozumiemy to wspaniałe przesłanie Słowa Bożego. Znamy też jego właściwe zastosowanie. Chodzi przecież o to, aby Chrystus przez wiarę zamieszkał w naszych sercach. Ba, większość z nas twierdzi, że tak się stało!

Właśnie dlatego zastanawiam się, na ile jest to rozpoznawalne dla otoczenia. Jak szybko ktoś mógłby dopytać się o Jezusa mieszkającego przy naszej ulicy?

Spróbujmy wejść w skórę poszukiwacza i zrobić taki rekonesans. Może uda się nam trafić pod właściwy adres?

Oto ładny domek. Zadbane obejście, przystrzyżony trawnik. Wydaje się, że tutaj może Jezus mieszkać. Wejdźmy i zapytajmy. Co, zamknięta brama? Nie można wejść nawet na podwórko? Nie ma dostępu do mieszkańców tego domu? A gdybyśmy byli w wielkiej i nagłej potrzebie? Nie, tutaj Jezus z pewnością nie mieszka…

Zapukajmy do tego mieszkania w bloku. Dość typowe wnętrze wskazujące, że domownicy pod względem materialnym żyją na średnim poziomie. Ale co to? Nikt tu nie sprząta? W przedpokoju na podłodze piach i pełno butów, każdy nie od swojej pary. Przez uchylone drzwi od kuchni widać zlewozmywak z górą brudnych, powtykanych do niego naczyń. Z pokoju zaś dochodzi nas odgłos telewizora. Nic tu po nas. Tutaj Jezus raczej nie mieszka…

O, może tutaj! Porządne drzwi, chyba izraelskie. Wejdźmy i zobaczmy. Ależ klasa. Parkiety, meble, glazura, sprzęt w kuchni – wszystko na najwyższym, europejskim poziomie. A ile kosztowności i dzieł sztuki! Z jakim smakiem i pieczołowitością wszystko dobrane i umieszczone na swoim miejscu! Ileż uwagi i pieniędzy musiało to kosztować? Zaczynamy mieć wątpliwości, czy Jezus tak oddałby się trosce o rzeczy? Nas nikt nawet nie zauważył. Idźmy dalej…

Słychać muzykę. Może tam Jezus mieszka? Chrześcijanie lubią muzykę i śpiew. To przecież wspaniały środek oddawania chwały Bogu. Tam gdzie mieszka Jezus, na pewno rozbrzmiewa muzyka! Podejdźmy bliżej. Co!? To muzyka techno! Aż szyby drżą w oknach. Nie ma co nawet pukać, bo i tak nikt nie usłyszy…

Chyba znaleźliśmy! Na pierwszy rzut oka pasuje na mieszkanie Jezusa. Czysto i schludnie. Wersety biblijne na ścianach. Dużo ładnych, zadbanych kwiatów. Ale jakoś nie słychać żadnej rozmowy. Każdy siedzi oddzielnie w swoim pokoju. Milczą nawet wtedy, gdy spotykają się w przedpokoju. Chyba się nie kochają, a przynajmniej widać, że nie starają się nawiązać ze sobą kontaktu. Może trafiliśmy tylko na tzw. ciche dni, a może jest tu tak zawsze? Nie, tutaj Jezus też chyba nie mieszka...

Co jest grane? Przecież słyszeliśmy, że na pewno Jezus mieszka gdzieś przy tej ulicy.

Szukajmy więc dalej. Może wreszcie trafimy do ciebie...