Pocałunek ojca Drukuj Email
Autor: Czajko Edward   
poniedziałek, 04 sierpnia 2014 00:00

„Wstał i poszedł do ojca swego. A gdy jeszcze był daleko, ujrzał go jego ojciec, i użalił się, pobiegłszy rzucił mu się na szyję i pocałował go". (Łk. 15,20)

Słowo to jest częścią wielkiej przypowieści Pana Jezusa Chrystusa o marnotrawnym synu. A niektórzy powiadają, że lepiej byłoby nazwać tę przypowieść przypowieścią o miłosiernym ojcu, bo on jest głównym bohaterem, że się tak wyrażę, tej przypowieści. Te trzy przypowieści wypowiedział Jezus Chrystus wówczas, gdy zbliżali się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Oni wszyscy chętnie przychodzili Go słuchać. Faryzeusze zaś i uczeni w Piśmie szemrali: "Ten grzeszników przyjmuje i jada z nimi." I żeby dać odprawę temu szemraniu uczonych w Piśmie oraz faryzeuszy Pan Jezus Chrystus opowiedział trzy przypowieści: o zgubionej owcy, o zgubionym groszu - zgubionej drachmie oraz przypowieść o marnotrawnym synu. I w tych wszystkich przypowieściach jest zawarty obraz człowieka, obraz każdego z nas przed naszym pojednaniem z Bogiem; zgubiona owca, zgubiony grosz, a nade wszystko - zgubiony, marnotrawny syn.

Ci z nas, którzy czytają Słowo Boże znają treść przypowieści, która mówi nam o tym w jaki sposób my ludzie, ty i ja, wyszliśmy z domu Ojca, odeszliśmy od Boga, który gdy stworzył świat powiedział - oto wszystko jest dobre, a gdy stworzył człowieka, powiedział, że to jest bardzo dobre. Ale, drodzy przyjaciele, grzech wszedł na świat, a grzech przyniósł z sobą nieszczęście: śmierć, choroby, cierpienie, smutek, łzy. To przyniósł grzech. I człowiek odszedł w daleką krainę, na wschód od Edenu, i tam żył bez Boga. I tam w dalszym ciągu niepojednany człowiek żyje bez Boga, tak, jak ten marnotrawny syn w dalekiej krainie. I stracił tam wszystko. Także obraz Boży został w człowieku zatarty niemal całkowicie. Z każdym człowiekiem, który żyje bez Boga jest tak, jak z marnotrawnym synem w dalekiej krainie, który stracił wszystko co miał. Nawet nie dane mu było żywić się tym, co jadły świnie owego gospodarza. Był w łachmanach, nieszczęśliwy; żył w nędzy i smutku. Ale pewnego dnia przypomniał sobie, że jest ojciec, że jest dom ojca.

Drodzy przyjaciele, jest Ojciec, jest Bóg, który nas kocha. Nie musisz dłużej być w tym "odległym kraju" - daleko od Ojca! Jest dom, jest Ojciec, jest radość w domu. Wróć do Niego! Tamten syn powiedział tak:"O jak wielu najemników mego ojca ma dość chleba, a ja tutaj z głodu ginę". Zrozumiał, że ma ojca, że jest dom, że tam w domu jest dobrze. W domu jest najlepiej. Jeśli podróżowaliśmy trochę, to na pewno przekonaliśmy się sami, " że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej".

Drogi przyjacielu! Masz Ojca i dom, i masz gdzie wrócić! Tamten syn wiedział, że ma gdzie wrócić. Dlatego powiedział - podejmując tę błogosławioną decyzję - "Wstanę i pójdę do ojca mego, i powiem mu: ojcze zgrzeszyłem przeciwko niebu i przed tobą". Zgrzeszyłem. I czytamy tutaj, że nie tylko powiedział "wstanę i pójdę", ale też to uczynił. Wstał i poszedł do ojca swego. O dałby Pan, abyś Ty dzisiaj powiedział "wstanę i pójdę", już mam dość tego życia, mam już dość tego wszystkiego, tak dłużej żyć nie mogę, tak dalej nie może być w moim życiu! Wstanę i pójdę. I dałby Pan, abyś teraz powstał, abyś teraz zrobił pierwszy krok do Ojca, i powrócił do swego Ojca.

A co zrobił ojciec? Czytaliśmy już o tym w wierszu 20. Gdy syn był jeszcze daleko, gdzieś na widnokręgu, na horyzoncie, ojciec ujrzał go. On zobaczył syna. On czekał i wypatrywał. Ojciec widzi również ciebie. On widzi. Gdy go więc Ojciec ujrzał, nie powiedział "Teraz ja mu pokażę". Nie, ojciec użalił się nad synem. On użala się i nad twoim życiem, współczuje ci. On chce lepszego życia dla ciebie. Nie chce byś był tam gdzieś daleko, i jadł to, co jedzą świnie. Ojciec chce, byś ucztował z Nim, dlatego lituje się nad tobą, okazuje ci współczucie. „Użalił się i pobiegłszy wybiegł". Wyobrażam sobie, że syn szedł powoli, bo zawsze powolna jest droga pokuty, ale droga przebaczenia jest szybka. Ojciec pobiegł, wybiegł mu na spotkanie. Syn szedł, droga pokuty jest wolniejsza, ale droga przebaczenia jest prędka. Ojciec wybiegł, biegł i gdy przybiegł, rzucił mu się na szyję i zaczął go całować. Pocałował go, mówi nasz przekład, ale tu chodzi o to, że bez przestanku go całował. I tak prowadził do domu - całując po drodze. Ojciec całował go. "O, niech pocałuje mnie pocałunkiem ust swoich, bo miłość Twoja jest lepsza niż wino" - powiedział prorok w Starym Testamencie.

Drodzy przyjaciele, dzisiaj Ojciec jest ten sam. On był, jest i przyjść ma - Wszechmogący. On dzisiaj jest wśród nas i chce każdego z nas, a szczególnie ciebie, który znajdujesz się w "dalekiej krainie" - gdzieś daleko od Boga - pocałować swoim pocałunkiem miłości. I ten ojcowski pocałunek świadczy o wielkiej miłości wobec każdego marnotrawnego syna.

Drodzy Bracia i Siostry, ten pocałunek ojca w niczym nie jest podobny do pocałunku Judasza. To nie był taki sobie konwencjonalny pocałunek, jak my się czasem całujemy, ponieważ „wypada" pocałować się. Pismo Święte mówi: „pocałujcie się pocałowaniem świętym". Ale ten pocałunek Ojca - to pocałunek pełen miłości. Ojciec odczuwał miłość do syna i przekazywał ją. W tym pocałunku była wyrażona cała miłość ojcowska. Pocałował go. I tę miłość syn odczuł, bo miłość można odczuć. Gdy ktoś nas pocałuje, możemy odczuć miłość tego drugiego człowieka, którego my kochamy, który nas kocha.I syn odczuł tę miłość, poznał ją, przeżył miłość ojcowską.

Następnie widzimy, że w tym pocałunku ojcowskim było zawarte przebaczenie. Kolejność była następująca. Syn postanowił, że wstanie, pójdzie do ojca, i powie mu: "Ojcze, zgrzeszyłem, już nie jestem godzien nazywać się synem twoim, uczyń mnie jednym z najemników swoich". Tę spowiedź syn przygotował, i szedł. Myślał, że zastanie ojca w domu, i gdy podejdzie doń, ojciec popatrzy na niego, a on tę przygotowaną spowiedź wypowie i - być może - ojciec zlituje się nad nim.

Ale tak nie było, drodzy Bracia i Siostry. Przeczytaliśmy, że gdy ojciec go zobaczył, "gdy go ujrzał użalił się, współczuł mu i pobiegłszy rzucił mu się na szyję i pocałował go". A więc ojciec od razu wyraził mu swoje przebaczenie, ojciec postawił znak przebaczenia nad całą jego grzeszną przeszłością. I dopiero później, po tym pocałunku przebaczenia syn wyznał ojcu, że jest grzesznikiem, że nie jest godny ojcowskiej miłości. O, jakie to wspaniałe wyznanie grzechu, ale już po przebaczeniu. Ojciec go pocałował, przebaczył, zgładził jego grzechy, postawił znak przebaczenia nad jego grzeszną przeszłością. Przebaczył swoim pocałunkiem. I wtedy syn, który otrzymał już przebaczenie, składa wyznanie ojcu. Tak często bywa w naszym życiu, że gdy odczujemy działanie łaski Bożej na nasze życie, na nasze serce, gdy poznajemy, że Bóg nam przebaczył, to bardziej wyznajemy przed Nim nasze grzechy; spowiadamy się przed Nim! Powiadamy: "Zgrzeszyliśmy przeciwko Tobie, ale Twoja łaska była wielka, Twoja łaska nas oczyściła, przebaczyła nam nasze grzechy, nasze grzechy zostały zgładzone". I w tym mieści się ta radosna wieść, na tym polega Ewangelia, że grzechy nasze są nam przebaczone w Jezusie Chrystusie.

Ewangelista Starego Testamentu (jak go nazywają) - Izajasz - powiada: "Choćby były grzechy nasze jako szkarłat, jako śnieg zbieleją, choćby były czerwone jako karmazyn, jak wełna białe będą". To jest coś wspaniałego - mieć przebaczone grzechy. Tego możesz dostąpić i dzisiaj także, teraz! To może stać się twoim udziałem. I ty możesz przeżyć, że jakiś ciężar spadł z twej duszy, tak samo jak i ja tego doświadczyłem. Wydawało się, że gdybym stanął na wadze, to o parę kilogramów byłbym lżejszy. Możesz doświadczyć tego: "Choćby były grzechy wasze jako szkarłat, jako śnieg zbieleją". Tylko przyjdź do Pana. Postanów dzisiaj: "wstanę i pójdę!" I wstań i idź! A jak to może się dokonać? Powiedz Bogu w prostej modlitwie szczerze: "Ojcze, idę do Ciebie, przyjmij mnie"! A Jezus Chrystus powiada: "Tego, kto do mnie przyjdzie nie wyrzucę precz". To jest błogosławione Słowo! Jezus Chrystus nie wyrzuci tego, kto i dzisiaj przyjdzie do Niego w modlitwie. Ale możesz powiedzieć: "No, ale moje życie jest (było) takie straszne. Takie straszne są moje grzechy. Moje życie jest takie zagmatwane, skomplikowane, i ty może powiesz — że wydaje się, że i Pan Bóg nie da rady tego wszystkiego rozplatać. "I moje małżeńskie sprawy są tak pokręcone, że trudno tam coś naprawić". Pamiętaj - Bóg jest Wszechmogący! Dla Niego nie ma nic niemożliwego. On twoje krzywe drogi potrafi wyprostować i postawić znak przebaczenia nad twoim życiem. Będziesz żyć dla Niego, zgodnie z Jego świętą wolą.

Dobrze, a co będzie z tymi łachmanami, co z tym przeszłym życiem? O to nie martw się, Bóg załatwi sprawę twego przeszłego życia. Łachmany znikną, otrzymasz nową szatę w Jezusie Chrystusie - szatę królewską. Taką nową szatę otrzymał marnotrawny syn, gdy powrócił do ojca. I został przywrócony do praw synowskich. Tak, nieszczęście polegało na tym, że długo był poza domem ojcowskim, ale on był synem i ojciec przywrócił mu prawa synowskie. Człowiek został stworzony przez Boga w tym celu, by był Bożym synem! Stworzeni zostaliśmy po to, byśmy byli dziećmi Bożymi. A gdy nawet jesteś "w dalekiej krainie" - a więc w separacji od Boga - pamiętaj, że jesteś synem: Wróć do Ojca! Ojciec ma moc przywrócić ci synowskie prawa. W tym pocałunku ojca było też całkowite zapewnienie o miłości. Syn odczuł, że ojciec go przyjął. On pocałował go wobec świadków tak, żeby wszyscy wiedzieli, że pocałował syna pocałunkiem przebaczenia - pocałunkiem przyjęcia do domu.

I wreszcie ten pocałunek ojcowski świadczył, że został zawarty ścisły kontakt, nawiązana intymna więź, społeczność ojca z synem, który powrócił z daleka. Zanim odbyła się ta rodzinna społeczność w tym domu, ojciec spotkał powracającego syna i pocałował go. Bo bez tego pocałunku przebaczenia, pocałunku akceptacji ten człowiek bardzo by się źle czuł w zgromadzeniu rodzinnym, zgromadzeniu dzieci Bożych. Byłby jakiś obcy, nieznany. Ale chwała Bogu, że zanim ta społeczność odbyła się, ojciec spotkał syna i pocałował go. I ty będziesz czuć się jedno ze zgromadzeniem ludu Bożego, i będziesz czuć się szczęśliwy razem z nim, wówczas kiedy Ojciec, kiedy Bóg Wszechmogący pocałuje ciebie pocałunkiem Swojej miłości.

Pocałunek ten nastąpił zanim odbyła się - czytamy o tym w 15 rozdz. Łukasza - społeczność stołu. Społeczność stołu w Kościele jest wspaniałym ustanowieniem Chrystusowym, wspaniałym świętem Kościoła Jezusa Chrystusa. Kiedy spożywamy Ciało i Krew Pańską - pod znakami Chleba i Wina, kiedy rozpływają się nasze serca we wdzięczności, możemy przeżywać wiele błogosławieństw Bożych. Lecz syn mógł zasiąść do tego ojcowskiego stołu tylko wtedy, kiedy otrzymał ojcowski pocałunek - kiedy doznał przebaczenia. Tylko wtedy Stół Pański, Wieczerza Pańska, Komunia Święta - będzie miała dla ciebie znaczenie, kiedy osobiście przez Ojca, przez Wszechmogącego Boga zostaniesz pocałowany pocałunkiem przebaczenia. Ten pocałunek miał też miejsce zanim zaczęli społecznie radować się. Jedynie wtedy możemy być jedno, możemy radować się, możemy okazywać wdzięczność Bogu, możemy czuć wolność ducha, kiedy Bóg Ojciec pocałuje nas. Syn marnotrawny mógł się radować razem z nimi, ponieważ był pocałowany pocałunkiem przebaczenia.

Jest także jeszcze jedna sprawa w naszym zborowym życiu. Czytamy tutaj, że syn został pocałowany zanim spotkał się ze starszym bratem. Gdyby wiedział, jak przyjmie go starszy brat, to zastanawiam się, czy odważyłby się wrócić do domu. Ale chwała niech będzie za to Bogu, że nie wiedział, jak przyjmie go inny człowiek, jak go przyjmie jego brat. On szedł do domu i zanim spotkał się ze swoim starszym bratem, otrzymał przebaczający pocałunek Boga. Dlatego nie mógł go zrazić chłodny stosunek jego brata - jego słowa, jego zły humor. Nic nie mogło go zrazić, dlatego, że Ojciec przyjął go do społeczności, i pocałował go. Jeśli zostaniesz przez Ojca pocałowany, to wtedy nic się nie będzie mogło zgorszyć w Zborze chrześcijańskim. Na przykład to, że siostra się z tobą nie przywita, czy brat cię jakoś ominie. Nic cię nie zrazi, ponieważ osobiście przyjął cię Ojciec i pocałował cię.

Życzę każdemu, każdemu, kto jeszcze ojcowskiego pocałunku miłości nie doświadczył, żeby Bóg dzisiaj wybiegł na spotkanie ciebie. I On chce dzisiaj rzucić się tobie na szyję i chce cię pocałować pocałunkiem miłości. To jest pocałunek mocy, to jest pocałunek przekształcający życie człowieka. I dlatego pozwól by Bóg, by Wszechmogący Ojciec dzisiaj, teraz, Swoim pocałunkiem miłości ciebie pocałował. "Choćby były grzechy wasze jako szkarłat, jako śnieg zbieleją, choćby były czerwone jako karmazyn, jako wełna białe będą".

Jest dość podobna scena w powieści Elizy Orzeszkowej p.t „Cham" (taki brzydki tytuł, ale głębokie prawdy są tam zawarte). Bohater tej powieści tak powiada: "Człowiek, który grzechu na duszy nie czuje robi się taki lekki, jak ten ptak, co pod samo niebo lata". I to jest prawda. Człowiek robi się taki lekki, jak ptak. Lekki duchowo. Bo powrócił do domu, bo wrócił do Ojca, wrócił do swego przeznaczenia. (Piekło jest przygotowane - czytamy - diabłu i jego aniołom). Dla nas, dla ludzi przygotowane jest niebo. Niebo dla nas jest przygotowane! Dlatego wracajmy do domu, wracajmy do Ojca, wracajmy do Bożego nieba.