Odległy kraj Drukuj Email
Autor: Maciej Maliszak   
piątek, 18 grudnia 2009 20:58

Za wieloma górami, za niezliczonymi rzekami, gdzieś bardzo daleko. Tak daleko, że nie znajdziesz tam nawet Mc Donald's ani Pizza Hut jest kraj inny niż wszystkie. Nikt tam nie jeździ na wakacje. Nikt nie ogląda tamtejszych filmów. Nikt nawet nie wie jak wygląda tamtejsza Miss. Kraj ten jest jak zły sen, wszyscy chcą o nim zapomnieć a jednak nie sposób tego zrobić.

Niczym koszmar powtarzają się informacje z tego kraju. Informacje o próbach jądrowych, wystrzeliwaniu rakiet, o klęsce głodu. Kraj ten jest na tyle inny od znanych nam krajów, że straszy obecne imperia tym, że zmiecie je z powierzchni ziemi.

Kraj ten jest niezwykły. Ma dwóch przywódców. Prezydenta – Kim Ir Sena. Prezydent umarł 8 lipca 1994 roku. Umarł a jednak wciąż jest. Jest ciągle Wielkim Wodzem. On jest wiecznym prezydentem swojego kraju. Dlatego każdy rozsądny mieszkaniec tego kraju zgodnie twierdzi, że Prezydent Kim Ir Sen wiecznie żyje razem z narodem 1 i przyzna, że „wyraźnie odcisnęły się święte ślady Prezydenta Kim Ir Sena” na jego życiu. 2 Drugim przywódcą jest syn Wiecznego Prezydenta – Kim Dzong Il 3, który nosi miano Największego z Dowódców. Tak więc jest ojciec – Wieczny Prezydent i syn – Największy z Dowódców. W ich rękach jest pełnia władzy. To oni decydują o życiu i śmierci i oni stanowią jedność.

Jak widzisz władcy tego, jakże dalekiego kraju są inni niż twój prezydent czy też twój premier. Nad nimi nie ma nikogo. Nie ma Trybunału Stanu, bo to oni są jedyną racją stanu. Nie ma również żadnego bytu transcendentnego, gdyż to oni są jedyną transcendencją. Syn Wiecznego Prezydenta kiedyś stwierdził, że ziemia nie może się obracać bez jego kraju. Wszyscy musieli się z tym zgodzić. Kto na tyle był nierozsądny by myśleć inaczej – był i już go nie ma. Trafił do obozu koncentracyjnego. Nie otrzymywał jedzenia. Nie otrzymywał picia. I już go nie ma. 4

Przyroda zaś jest mniej przewrotna niż ludzie i wie, że należy oddać cześć synowi Wiecznego Prezydenta. „Tak było z okazji pełnych, 60. urodzin Kim Dzong Ila. Wówczas agencja KCNA 5 poinformowała, że w górach, gdzie na świat miał przyjść «Największy z Dowódców», spadło dokładnie 60 centymetrów śniegu. Tym razem, przyroda dała o sobie znać znacznie wcześniej. Śnieg w pobliżu miejsca narodzin Kim Dzong Ila zaczął gwałtownie topnieć, zwiastując wiosnę. Jak poinformowała w swym biuletynie informacyjnym z 13 lutego północnokoreańska agencja informacyjna KCNA, temperatura wokół miejsca narodzin Ukochanego Przywódcy podniosła się o 15 stopni Celsjusza względem temperatury z lutego ubiegłego roku. Informacje te z kolei pochodzą z «tajnej bazy meteorologiczno-obserwacyjnej znajdującej się na Górze Pektu», gdzie na świat miał przyjść «Niezwyciężony Wódz». Jak przed laty i tym razem, każdego dnia pokrywa śnieżna spada o 5 centymetrów, tak by 16 lutego wyniosła około 60 centymetrów (być może dokładnie 67). Tajne obserwatorium donosi także o efektach halo wokół księżyca. Z równym przekonaniem media podkreślają, że 8 lutego, około godziny 18.25 Góra Pektu rozbłysła «wskazując» w półmroku miejsce narodzin Kim Dzong Ila. Żeby tego było mało Najbardziej niesamowity był 16 lutego 1942 roku. Wówczas to, o momencie narodzin Kim Dzong Ila według propagandy północnokoreańskiej, ludzkim głosem informowały ptaki, natomiast miejsce cudownych narodzin wskazywała podwójna tęcza. Fauna i flora rokrocznie «świętują» ten moment.” 6

Zastanawiam się czy władcy tego kraju czytali kiedyś Dzieje Herodota. Sposób sprawowania przez nich władzy może świadczyć, że wzięli sobie do serca historię tyrana Koryntu Periandera 7. „Mianowicie wysłał raz [Periander] herolda do Trazybula 8 [tyrana Miletu] z zapytaniem, jak ma najbezpieczniej urządzić swe panowanie i najlepiej miastem zawiadować. Trazybul wyprowadził przybyłego przybyłego od Periandra posła za miasto, wszedł w uprawne pole i, krocząc przez zasiew, pytał ciągle od początku herolda o powód jego przybycia do Koryntu, a przy tym wyrywał raz po raz każdy wystawiający kłos, jaki zobaczył, i odrzucał go, aż w ten sposób najpiękniejszą i najbujniejszą część zasiewu zniszczył. Tak doszedł do końca pola, a potem odprawił herolda, nie udzieliwszy mu ani słowa rady. Po powrocie herolda do Koryntu Periander był ciekaw posłyszeć radę Trazybula. Ale ten oświadczył, że Trazybul żadnej mu nie udzielił; dziwi się też Perianderowi, że posłał go do takiego męża, bo w jego oczach to szaleniec, który niszczy własne mienie – i opowiedział, co w jego oczach Trazybul zrobił. Periander jednak, który zrozumiał jego czyn i pojął, że Trazybul radził mu pozbawić życia wybitnych obywateli, dopuszczał się odtąd jawnie wszelkiej niegodziwości względem swoich współziomków.” 9

Zarówno Wieczny Prezydent jak i Największy z Dowódców doskonale wiedzą, że dla utrzymania niezwykłości swojego kraju należy eksterminować wybitnych obywateli swojego kraju. Szczególnie jedna grupa ludzi przykuła uwagę władców. Ludzie ci są inni niż reszta społeczeństwa. Są niczym kłosy, którzy rosną nad innymi. Ich zachowanie, postawa powoduje, że zwraca się na nich uwagę, to chrześcijanie. Ludzie, którzy starają się być dobrzy, którzy śmią uważać, że istnieje ktoś ważniejszy niż Wieczny Prezydent i Największy z Przywódców, że jest nim Bóg.

Ludzie ci samodzielnie myślą, czytają, zgromadzają się, dyskutują. Organizują własne struktury, zwane Kościołem, w ramach których pomagają sobie i o zgrozo nauczają innych, że nie można oddawać czci żadnemu człowiekowi, żadnej rzeczy na tej ziemi. Tym samym podważają to, że Wieczny Prezydent i Największy z Przywódców stoją ponad ludzkim życiem czy zjawiskami przyrody.

Wieczny Prezydent szybko zorientował się co do ich „niecności” i już w czasie walki o swój kraj mordował chrześcijan w ten sposób pokazując swoją przenikliwość co do ewentualnych problemów. Jednak stała się rzecz dziwna, dziwna nawet jak na ten niezwykły kraj. Liczba chrześcijan mimo działań przywódcy ciągle się powiększa.

Przywódcy podjeli dalsze działania by porazić sobie z tym zagrożeniem. Chrześcijanie są więc bici, aresztowani, torturowani a nawet zabijani z powodu swoich wierzeń religijnych. Liczba chrześcijan w tym kraju szacowana jest na około 200.000 - 500.000. Co najmniej jedna czwarta chrześcijan jest więziona za swoje wywrotowe poglądy w więzieniach politycznych, z których rzadko uchodzą z życiem. Pomimo to chrześcijanie dalej są nieposłuszni. O determinacji w wyplenieniu chrześcijaństwa niech świadczy to, że ten kraj szósty raz z rzędu znalazł się na czele krajów prześladujących chrześcijan.

Zaangażowanie Największego z Dowódców zauważyli nawet tzw. „obrońcy praw człowieka” i stwierdzili, że „Chrześcijanie muszą oddawać cześć i klękać przed wizerunkiem jego zmarłego przed laty ojca, Kim Ir Sena. Nie maja żadnych praw i są rzeczywiście straszliwie prześladowani”. Tak każdy z nich winien wreszcie zrozumieć, że tym kraju nie ma nikogo większego niż jego przywódcy. A jaki to problem uklęknąć i oddać pokłon dwóm przywódcom, którzy stanowią jedność.

Oni jednak są jak te niemądre kłosy i nadal wzrastają nad innych. Mówią o swojej wierze, o swoim Bogu. Mówią nawet, że ich Bóg da im życie wieczne, że dla niego warto umrzeć.

Ostatnio przywódcy wzmogli jeszcze bardziej swój trud. Nie chcą by ludzie byli chrześcijanami. Za posiadani Biblii – czyli książki, którą chrześcijanie uważają za daną od Boga – karze się ich śmiercią. Osoby przyłapane na praktykach religijnych są nie tylko zsyłane do obozów pracy, ale coraz częściej torturowane i zabijane. O determinacji niech świadczą chociażby dwa poniższe fakty.

16 czerwca 2009 roku odbyła się publiczna egzekucja chrześcijanki, która ośmieliła się rozpowszechniać wywrotową księgę zwaną Biblią. Władze zdawały sobie sprawę, że kobieta mogła mieć demoralizujący wpływ na swoją rodzinę więc dzień po wykonaniu egzekucji do obozu koncentracyjnego skierowano jej rodziców, męża i trójkę dzieci. Co ważne dla władz, oni na pewno z tego miejsca nie wrócą by „negatywnie” wpływać na innych poddanych.

Ostatnio wykryto grupę chrześcijan w jednej z hut. Zgodnie z mądrością przywódców zostali ukarani odpowiednio do swojej „winy”: polewano ich roztopionym żelazem. Mimo czujności władzy okazuje się, że coraz więcej ludzi wierzy chrześcijanom a ich działania doprowadzają do tego, że coraz więcej ludzi nie wierzy w boskość przywódców.

Największy z Przywódców może poradzić sobie z tym problemem, tym bardziej, że ludzie w krajach demokratycznych są obojętni na śmierć i prześladowania chrześcijan. Przywódcy będą dalej razem rządzić i codziennie będą zabijani ci, którzy śmią wierzyć w to, że istnieje ktoś ważniejszy od nich.

Wszelako ci, którzy nazywają siebie chrześcijanami będą dalej wierzyć, że ich kraj może być podobny do twojego. Dalej będą wierzyć, że jeśli jesteś chrześcijaninem to ich los nie pozostanie ci obojętny i będziesz się o nich modlił do swojego Boga. Dalej będą wierzyć, że kiedyś będą mieć Biblie i bez przeszkód będą modlić się i uczęszczać na nabożeństwa. Dalej będą wierzyć, że właśnie teraz w Korei Północnej realizują się słowa: "Lud, który chodzi w ciemności, ujrzy światło wielkie, nad mieszkańcami krainy mroków zabłyśnie światłość" (Izaj. 9:1).

 

1. Biuletyn Ambasady KRL-D w RP, Prezydent Kim Ir Sen wiecznie żyje razem z narodem (z okazji 9 rocznicy śmierci Prezydenta Kim Ir Sena)

2. Biuletyn Ambasady KRL-D w RP, Prezydent Kim Ir Sen i Partia Pracy Korei (z okazji 58 rocznicy powstania Partii Pracy Korei)

3. http://pl.wikipedia.org/wiki/Kim_Dzong_Il

4. Korea Północna za zasłoną, (red.) prof. A. Rzepliński, J. Hosaniak, Warszawa 2004, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, s. 21;

5. KCNA – Korean Central News Agency (Północnokoreańska Centralna Agencja Prasowa),

6. A. Bober, 67 urodziny „Ukochanego Przywódcy Towarzysza Kim Dzong Ila”,

7. Periander - tyran Koryntu w latach 627 p.n.e. - 585 p.n.e.

8. Trazybul - tyran Miletu w VII wieku p.n.e.

9. Herodot, Dzieje, Wrocław 2005, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, s. 417.