Odkrywanie siebie |
Autor: Donata Maliszak | |||
środa, 20 stycznia 2010 00:00 | |||
Na początku stworzenia ziemia była tylko pustkowiem i chaosem, wtedy rzekł Bóg: niech stanie się światłość a ponieważ słowo Boga ma moc, tak się rzeczywiście stało. Podobnie jest z człowiekiem. Życie ludzkie jest chaosem i pustkowiem, chodzi on w ciemności i niewiele, albo zgoła nic nie wie o sobie samym. Nawet jeśli z zewnątrz ktoś wydaje się uporządkowany, skończył szkoły, ma dobra pracę, rodzinę , zanim nie oświeci go światłość Boża, kroczy w ciemności, nie wie jaki jest i dokąd idzie. Natomiast gdy w życie ludzkie wchodzi Jezus, chaos musi ustąpić wobec Jego wszechogarniającej światłości. Syn Boży zaczyna nas układać i porządkować. W Jego świetle widzimy siebie na nowo. Na początku dostrzegamy nasze słabości i grzechy, ale On pokazuje nam więcej, również to, czym nas obdarzył jeszcze przed naszymi narodzinami. Pokazuje talenty, szczególne wyróżniające nas od innych cechy i chce abyśmy zaczęli je rozwijać i wykorzystywać w dobrych celach.
Kiedyś nie najlepiej myslałam o sobie samej. Wydawało mi się, że nie jestem wiele warta, że nic nie potrafię. Patrzyłam w lustro i widziałam szarego, nieciekawego człowieka bez talentów. Kogoś, kto niewiele może dać innym i nic dobrego po sobie nie zostawi. Wiem, że tak fałszywie i negatywnie myślących o sobie samym jest wielu. Życie takich ludzi jest bardzo smutne, ponieważ cierpieniem jest wieść je bez satysfakcji i zadowolenia. Jednak gdy uwierzyłam w Jezusa i Jego Boskie światło zajaśniało dla mnie, zaczął się proces zmian. Zakompleksiona, małomówna dziewczyna jaką byłam zaczęła nagle, choć nie bez strachu stawać przed ludźmi i opowiadać im o Bogu, o Jego zbawczym dziele, o tym, co On zrobił dla niej i każdego człowieka. Potem, ktoś zaproponował dołączenie do zborowej grupy uwielbiającej, zaczęła więc także śpiewać o niezwykłej miłości Boga do człowieka. Następnie Bóg pokazał jej, że potrafi coś jeszcze, że umie uczyć dzieci o Nim. Zajęła się więc nauczaniem na szkółce niedzielnej i śpiewaniem piosenek z dziećmi. Później przyszła kolej na pisanie o tym, czego nauczyła się od Boga. Rok po roku, Bóg burzył dotychczasowy obraz mnie samej. Życie nabierało barw. W jednym ze zborów została przeprowadzona ankieta wśród kobiet. Było w niej zdanie, które należało dokończyć: "Najlepiej umiem ...." . Jedna z respondentek zupełnie poważnie dopisała: "Najlepiej umiem wszystko zepsuć". To bardzo smutne. Bóg nie chce byśmy tak o sobie myśleli. Pragnie, abyśmy odkryli siebie takimi jakimi jesteśmy naprawdę i korzystali z talentów i umiejętności jakie posiadamy. Każdy kto kocha swoje dziecko, obserwuje je i gdy zauważa jakieś zdolności, pomaga w ich rozwoju i realizacji. Zapisuje dziecko na kółka zainteresowań, kupuje mu odpowiednie książki, przedmioty, które pomogą mu odkryć własny talent, oraz go rozwinąć. Bóg jest doskonałym Ojcem i robi to samo. A On najlepiej przecież wie czym nas obdarował. Dlatego też Boże dziecko nie musi i nie powinno mieć kompleksów, bo każde jest niezwykłe i może mieć satysfakcjonujące życie. Johann Wolfgang Goethe na łożu śmierci zawołał: "Mehr Licht! - Więcej światła!". Nie warto jednak czekać do ostatniej chwili, lepiej już dziś otworzyć umysł i serce na doskonałą Światłość. Tą światłością jest Jezus Chrystus, który sam o sobie powiedział: "Ja jako światłość przyszedłem na świat, aby nie pozostał w ciemności nikt, kto wierzy we mnie" (Jan. 12:46). Tylko On wnosi w ludzki życie spokój i porządek.
|