Oddzielenie czy izolacja (21) Drukuj Email
Autor: Cieślar Stanisław   
piątek, 09 marca 2012 20:07

21. Oddzielenie czy izolacja

Kiedy Pan Jezus, tuż przed swoją śmiercią powierzał zadania i przekazywał swoje zamiary Kościołowi, modlił się do Ojca -

„Już nie jestem na świecie, lecz oni są na świecie /.../ nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich wziął ze świata, lecz abyś ich zachował od złego... Jak mnie posłałeś na świat, tak i Ja posłałem ich na świat” - Jan 17, 11.15.16.18.

Nasz Mistrz i Pan wypowiadając te słowa przedstawiał nam zadanie, które mamy wykonać na tym świecie. Celem naszym jest pozostanie na świecie i dla świata. Nie żyjemy dla samych siebie, ale mamy zadanie do wykonania na tym świecie. Bóg dla każdego chrześcijanina ma plan do wykonania. Naszym zadaniem jest oczywiście życie na podobieństwo Jezusa, ale jest także życie, które przynosić będzie owoce.

Co zatem oznaczają słowa Apostoła Pawła w 2Kor 6,14-17 - „Co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością, albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym. Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan.”

W jaki sposób chrześcijanin ma być posłuszny nakazowi: „Wyjdźcie spośród nich i odłączcie się”, a jednocześnie „być posłanym na świat.”

Na przestrzeni całej historii Kościoła stosunek chrześcijan do świata był bardzo różny. Chrześcijanie popadali w różne skrajności w tym względzie, począwszy od tego, że stawali się pustelnikami, słupnikami, zupełnie odizolowanymi od ludzi, do całkowitego utożsamienia się ze światem we wszystkim, nawet w uczestniczeniu w różnych ohydnych grzechach.

Odizolowanie chrześcijan od świata, czyli od ludzi czyni chrześcijan bezużytecznymi. Oddzielenie od świata (stylu życia świeckiego) nie może stać się odizolowaniem od ludzi potrzebujących Chrystusa, ponieważ wtedy nasze świadectwo będzie bezużyteczne i nie-widoczne dla ludzi tego świata a zgodność naszego życia z ewangelią będzie również niewidoczna. Odłączenie się od świata ma wymiar duchowy, a nie fizyczny. Pan posyła nas na świat, tak, jak On był posłany przez swojego Ojca. Jezus przyszedł wykonać plan Ojca i my też zgodnie z naszym powołaniem mamy do wykonania plan Ojca.

Mt 5,13-16 mówi o soli i światłości. Co charakteryzuje sól i światłość, jaka jest wspólna cecha soli i światłości?

Sól i światłość przez swoją obecność zmieniają środowisko. Ale nigdy sól nie zmieni środowiska, jeżeli jest w solniczce i nigdy światłość nie rozświeci ciemności, jeżeli nie zostanie zapalone czyli nie będzie obecne.

Niekiedy chrześcijanie obawiają się wyjść do świata, aby nie zanieczyścić się, ponieważ świat może źle wpłynąć na ich duchowe życie. Natomiast prawda jest taka, że ciemność odnosi zwycięstwo tylko tam, gdzie nie ma światłości. Ciemność nigdy nie ma żadnych szans ze światłością. Gdziekolwiek pojawia się światłość, natychmiast ciemność musi ustąpić.

Pan Jezus pokazał nam gdzie powinna stać świeca naszego życia. Nasze życie musi być widoczne i odkryte dla świata. „Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem” (Mt 5,15). Świeca, aby być użyteczną musi być widoczna, musi oświetlać pomieszczenie, nie może być w ukryciu, w komorze. Z komory modlitwy chrześcijanin rozświetlony obecnością Ducha Świętego, tak, jak Mojżesz po czterdziestu dniach modlitwy i postu, idzie do ciemności tego świata i świeci jasnym blaskiem jak światło na świecie, pośród ciemności.

Watchman Nee powiada, że świeca, aby wydawać lepsze światło nie tylko powinna jasno świecić, ale powinna zapalić następną świecę. Światło wtedy się podwoi. Oznacza to, że chrześcijanin nie może unikać społeczności z niechrześcijaninem, nie może być w ukryciu, ale powinien zapalać inne osoby swoim światłem. Im więcej zapalonych świec, tym jaśniejsze światło. Im więcej zapalonych ogniem Bożym wierzących, tym więcej światła, a mniej ciemności.

Jeśli chcemy, aby nasze światło trwało, musimy zapalać kolejne świece, ponieważ jednego dnia nasza świeca zgaśnie. Jeżeli nikogo nie zapaliłeś w czasie kiedy byłeś światłością na ziemi, twoje światło zupełnie zgaśnie. To tragiczny finał. Dołóżmy starań, aby światło ewangelii, zbawienie w Bożej mocy nieść coraz dalej, by trwało z pokolenia na pokolenie. Nie uciekajmy od grzeszników obawiając się, że ich postępowanie nam zaszkodzi. My zmieniamy rzeczywistość w sferze duchowej.

Gdyby Paweł zrozumiał słowo „wyjdźcie spośród nich” w taki sposób, że ma się odizolować od ludzi, prawdopodobnie też stałby się pustelnikiem, zerwałby zupełnie z ludźmi i nigdy nie przyjąłby tego co Duch Święty do niego powiedział, że jest apostołem pogan, dłużnikiem Żydów i Greków. Apostoł Paweł był w stałej gotowości, aby iść tam, gdzie go Bóg posyła, podobnie inni apostołowie.

Rzeki wody żywej, o których mówił Pan Jezus płynęły nieustannie przez życie Pawła. Pozwólmy, tak jak pierwszy Kościół, płynąć żywej wodzie przez nasze życie. Nie zatrzymujmy jej nie świadcząc o Jezusie. Po zaspokojeniu pragnienia u stóp Pana wyruszajmy, aby rozlewać wieści o zbawieniu. Żywa woda nie popłynie jeśli zamknięci będziemy dla świata, odizolowani od ludzi, niedostępni dla potrzebujących. Strumień wody płynie od Jezusa na nasze życie, ale nie powinien tam się zatrzymać. Niech płynie dalej. Rzeki wody żywej płyną przez wierzących, którzy otwarci są dla Pana, jako źródła wody żywej oraz są otwarci na otaczający świat, który jest wyschnięty jak pustynia spieczona.

Chrześcijanie, którzy trzymają się razem, nie doświadczają stałego dopływu ani wody żywej, ani ludzi ze świata. Otaczają się własną subkulturą i zapominają jak ten świat wygląda. Mają własny język, słowa, wzory zachowań, stają się coraz bardziej wyizolowani, obcy dla ludzi potrzebujących Chrystusa. To doprowadza do tego, że komunikowanie się z przeciętnym człowiekiem staje się zupełnie niemożliwe, ponieważ ludzie traktują nas wtedy jak dziwaków.

Świat jest oczywiście miejscem niebezpiecznym, ponieważ tam grożą nam „ogniste pociski złego”, tam „przeciwnik chodzi jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć”, tam jest ciemność, niewola, zło, bezbożność. Lecz to nie oznacza, że mamy być odizolowani od ludzi, którzy tam się znajdują.

Pan Jezus w kontekście pozostawienia uczniów na świecie, prosił Ojca swego: „Poświęć ich w prawdzie Twojej” (Jan 17,17). Uświęcenie nie jest jednak zależne od miejsca, w którym się znajdujemy, to zna-czy, czy jesteśmy wśród chrześcijan, czy pracujemy z ludźmi tego świata, ale jest sprawą serca. Możemy być na świecie, a nie być z tego świata, o ile poddajemy się nieustannie przeobrażaniu na obraz Jezusa, odnawianiu naszych myśli i serca przez Słowo Boże.

Możemy skutecznie działać będąc na świecie, a jednocześnie nie będąc z tego świata, jeśli utrzymamy stałą więź z Jezusem, jako naszym źródłem mocy i wody żywej. Kiedy żyjemy w bliskiej więzi z Chrystusem, On nas uchroni przed wpływem świata, umocni i sprawi, że nasze działanie będzie owocne. Świat nie może nas pokonać, gdyż: „Ten, który jest w nas, większy jest, aniżeli ten, który jest na świecie” (1Jan 4,4).

Codzienna modlitwa, poddanie duchowi Świętemu i posłuszeństwo Słowu jest gwarancją, że będziemy chodzić w zwycięstwie w świecie. Paweł, opisując miłość Bożą w obliczu najróżniejszych prześladowań i przeciwności tego świata, mówi: „Ale w tym wszystkim zwyciężamy przez tego, który nas umiłował” (Rz 8,37).

Dlaczego istnieje pewien dystans, niekiedy obawa w relacjach chrześcijanina z niechrześcijaninem?

Chrześcijanie obawiają się złego wpływu na swoje życie i nawet używają Słowa Bożego np. „Złe rozmowy psują dobre obyczaje” (1Kor 15,33) albo: „Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą bezbożnych ani nie stoi na drodze grzeszników, ani nie zasiada w gronie szyderców” (Ps 1,1).

Niechrześcijanie z kolei mają pewien dystans do wierzących, ponieważ przez samo spotkanie z nimi przypominają im się fakty dotyczące grzechu, sądu Bożego, śmierci i wolą od tego uciec. Czasem ten dystans spowodowany jest naszym nieumiejętnym zachowaniem, krytyką wobec ich osoby, krytyką innych nie-wierzących.

Chrześcijanie mają tendencję do oceny niechrześcijan na podstawie ich zachowania, zasad moralnych, które wypełniają, bądź nie wypełniają nakazów np. „tego ci nie wolno, musisz, tak należy postępować” itd. Niechrześcijanie odbierają ten impuls i mają poczucie, że ich osądzamy.

Czasem nawet ktoś przeprasza za swoje zachowanie, zwyczaje i wydaje mu się wtedy, że spotyka się z kimś, kto chce ingerować w jego życie, sprawy osobiste, rodzinne albo, że chce tą osobę zmienić. W takich sytuacjach porozumienie jest bardzo trudne, niekiedy wręcz niemożliwe i powinniśmy ten dystans starać się zniwelować, obawy rozwiać, aby dotrzeć do serca tej osoby.

Jak to zrobić? Jak postąpić w takich sytuacjach? Jak zachować się wobec kogoś, o kim jesteśmy przekonani, że grzech niszczy jego życie, rodzinę a my chcemy mu pomóc?

Jezus jest dla nas najlepszym wzorem. On zaakceptował najgorszych z nas, chociaż znał nasze grzechy, skłonności do grzechu, wiedział o wszystkim co uczyniliśmy, a jednak nas nie odrzucił.

Kluczem do nawiązania szczerych kontaktów z naszymi nie zbawionymi przyjaciółmi jest zdolność patrzenia ponad tym co robią. Nie znaczy to, że, aby ich miłować i akceptować, musimy akceptować ich grzechy, złe czyny. Zaakceptowanie grzesznika takim, jakim on jest, bez wypominania jego grzechów, przedstawiania mu zakazów i nakazów otwiera drogę do jego serca. Kiedy taka osoba otworzy swoje serce, dopiero wtedy mamy możliwość dopomóc jej w wyborze drogi wyjścia z tego co ją niszczy.

Jezus chociaż był święty, bez grzechu, widzimy Go często otoczonego największymi grzesznikami. On nie zapraszał ich do świętych miejsc, synagogi, zboru, aby robić im wykłady na temat grzechu i potępiać ich za ich postępowanie, ale poszedł tam, gdzie oni się znajdowali i zaakceptował ich takimi, jakimi byli.

Zawsze powinniśmy pamiętać, że grzech nie tylko prowadzi do śmierci wiecznej, ale też niszczy życie człowieka, a my chcemy przynieść mu uleczenie, nie poprawę czyli zakazy i nakazy, ale uleczenie. Kiedy mówimy komuś: „nie pij”, „nie rób tych złych rzeczy”, to on stara się ich nie czynić, ale kiedyś do tego powróci, a kiedy przynosimy lekarstwo - Jezusa, Jego miłość, to otrzymują nowe życie.

Jezus poucza nas, abyśmy stali się podobnymi do Ojca w niebie, który sprawia, że słońce świeci nad dobrymi i złymi, a deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych - Mt 5, 43-48. Jezus tymi słowami zachęca nas do tego, abyśmy przejęli inicjatywę w miłowaniu nawet nieprzyjaciół, nawiązaniu stosunków przyjacielskich z bliskimi nam osobami.

Łk 14, 12-13 - Jezus sugeruje, byśmy wydając obiad nie zapraszali wyłącznie naszych przyjaciół, rodziny, którzy mogą się nam odwdzięczyć, ale tych, którzy nie są w stanie tego zrobić. Polecenie Jezusa: „Idąc na cały świat” oznacza, że musimy zatroszczyć się, by nawiązać stosunki, które pomogą nam w doprowadzeniu ludzi do naszego sposobu życia przez Jezusa.