Niedobrze robimy, że milczymy (9) Drukuj Email
Autor: Cieślar Stanisław   
czwartek, 22 grudnia 2011 18:32

9. Niedobrze robimy, że milczymy

Ewangelia to Dobra Nowina, Radosna Nowina. Tak więc ewangelia to nowina, wiadomość o czymś dobrym, radosnym, ekscytującym, błogosławionym. Ewangelia dotycząca Jezusa Chrystusa to dobra nowina o tym, że Jezus zajął moje miejsce na krzyżu, aby mnie przywieść do Boga. „Gdyż i Chrystus raz za grzechy cierpiał, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was przywieść do Boga” (1 Piotr 3,18). „Jezus wydał samego siebie za grzechy nasze, aby nas wyzwolić z teraźniejszego wieku złego według woli Boga i Ojca naszego, któremu chwała na wieki wieków” (Gal 1,4).

Poselstwo Ewangelii jest jedno i nigdy nie może być zmienione, obowiązuje we wszystkich krajach, kulturach. - „Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty” (Gal 1,8). Ewangelia nigdy nie wymagała i nie wymaga odnowy. Jest tak samo jak Jezus Chrystus wczoraj, dzisiaj i na wieki ta sama.

Głoszenie Ewangelii musi zawsze skłaniać słuchaczy do zajęcia własnego stanowiska wobec Boga, własnej przyszłości i życia wiecznego. Słuchającemu powinno się zawsze umożliwić dokonania wyboru czy chce być zbawiony i czy chce być naśladowcą Chrystusa i Jego uczniem, albo może dalej żyć własnym, grzesznym życiem. Obojętnie czy ewangelię przekazujemy w cztery oczy, prywatnie w domu, czy publicznie na różnych spotkaniach ewangelizacyjnych, ewangelizujący powinien o tym pamiętać.

Ewangelista Moody przemawiał pewnego wieczora do tłumów w jednym z miast amerykańskich i kiedy ludzie byli głęboko poruszeni i dotknięci działaniem Słowa Bożego i Ducha Świętego, była śpiewana pieśń wzywająca ludzi do przyjęcia Chrystusa. Moody nie zważając na poruszenie i słowa pieśni, zakończył spotkanie ewangelizacyjne takimi słowami: „Weźcie słowa tej pieśni ze sobą do domu i rozmyślajcie o nich, a w następną niedzielę zadecydujecie co zrobić z Jezusem”. Moody później powiedział, że był to największy błąd w jego życiu w czasie głoszenia ewangelii, ponieważ tej nocy ogromny pożar wybuchł w tym mieście i strawił 1800 budynków, pozbawiając dachu nad głową 90.000 ludzi, a 300 osób spłonęło w tym pożarze.

 Ewangelia musi być przekazana

Niekiedy chrześcijanie koncentrują się wyłącznie na tym, aby swoim życiem, uczynkami, postępowaniem wskazywać na Chrystusa i twierdzą, że nie ma potrzeby mówić o zbawieniu w Jezusie Chrystusie.

Kładąc jednak nacisk wyłącznie na życie, a zaniedbując Słowo, nieświadomie schodzimy na pozycję traktowania Chrystusa tylko jako wzór do naśladowania. Przyjmując taki sposób przedstawiania ewangelii, zatraca się duchowa moc przelanej przez Jezusa krwi za grzechy każdego człowieka.

Głoszenie Dobrej Nowiny to oczywiście wskazanie na Chrystusa jako wzór do naśladowania, ale nade wszystko w czasie głoszenia należy wskazać na dzieło Chrystusa dokonane za ludzi, grzeszników na krzyżu, gdyż tylko w ten sposób dostępujemy zbawienia. „Albowiem jedną ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, którzy są uświęceni”. Przedstawienie drogi zbawienia jest w głoszeniu sprawą pierwszoplanową.

Dlaczego więc pojawia się wśród chrześcijan tzw. „nieśmiałość w mówieniu o Bogu”? Dlaczego ludzie, którzy potrafią godzinami rozmawiać o wielu innych sprawach, milczą, gdy należy wskazać na Chrystusa?

Oczywiście jest czas milczenia, ponieważ mówi o nim Salomon, ale nie powinniśmy milczeć, kiedy należy głosić ewangelię ginącemu światu, ratować zgubionych od śmierci wiecznej i ognia piekielnego. Ten czas milczenia jest dla dziecka Bożego ciszą winy, ponieważ skoro ewangelia jest dobrą nowiną i została nam z łaski Bożej powierzona, to nie przekazując jej innym dopuszczamy się grzechu zaniedbania - Jk 4,17.

Bożym pragnieniem zawsze jest ocalić swój lud od niewoli, głodu, nieszczęścia. W czasach Elizeusza, kiedy w Samarii panował głód, Bóg obmyślił ratunek dla swojego ludu. W 2 Księdze Królewskiej 7,3-10 czytamy o niezwykłym wydarzeniu, które Bóg dał przez czterech trędowatych. Dla nich głód w Samarii był równoznaczny ze śmiercią. Stojąc przed bramą miasta, mieli dwie możliwości. Mogli wejść do miasta, w którym panował głód, albo pozostać poza miastem. Obydwie możliwości były dla nich beznadziejne i spowodowałyby ich śmierć. Postanowili więc pójść do obcego kraju. Przejście do obozu Aramejczyków także wiązało się z wielkim ryzykiem.

Jednak Bóg przygotował dla nich, a także dla całego narodu wybawienie. „A czterech mężów trędowatych znajdowało się wtedy u wejścia do bramy. I mówili jeden do drugiego: Po cóż my tutaj siedzimy aż zginiemy? Jeżeli powiemy sobie: Wejdźmy do miasta, a w mieście jest głód, to umrzemy tam; a jeżeli pozostaniemy tutaj, także pomrzemy. Przejdźmy więc do obozu Aramejczyków. Jeżeli pozostawił nas przy życiu, będziemy żyć, a jeżeli nas zabiją, zginiemy. Ruszyli więc o zmierzchu, ażeby przejść do obozu Aramejczyków. I doszli aż do końca obozu Aramejczyków, a oto nie było tam nikogo. Pan bowiem sprawił, że w obozie Aramejczyków usłyszano turkot wozów wojennych i tętent koni, i zgiełk wielkiego wojska. Toteż rzekli jeden do drugiego: Oto król izraelski wynajął sobie przeciwko nam królów chetyckich i królów egipskich, aby na nas ruszyli. Zerwali się więc i o zmierzchu uciekli, pozostawiwszy swoje namioty, konie i osły, cały w ogóle obóz tak jak był i uciekli, ratując życie” (2Krl 7,3-7).

 Niedobrze robimy, że milczymy

Bóg chce, aby wszyscy doszli do poznania prawdy, dlatego użyje różnych sposobów, aby przekazać Ewangelię. Nie może tego jednak uczynić bez zaangażowania człowieka. Bóg może użyć każdego. Niekiedy myślimy, że Bóg może używać do zwiastowania Ewangelii tylko osoby, które ukończyły Seminarium Misyjne, Szkoły Biblijne, albo szczególnych mówców. On jednak może użyć najskromniejszego człowieka, tak jak uczynił to przez trędowatych w czasach Elizeusza.

Kiedy czterej trędowaci zorientowali się, że w obozie Aramejczyków nie ma nikogo, ponieważ wszyscy uciekli, przystąpili do zaspakajania swoich potrzeb. „Doszli więc ci trędowaci aż do końca obozu i weszli do jednego namiotu, najedli się i napili oraz wynieśli stamtąd srebro, złoto i szaty, a wyszedłszy ukryli to. Potem wrócili, weszli do innego namiotu, a zabrawszy stamtąd, też wynieśli i wyszedłszy, ukryli” (w. 8).

Dla trędowatych była to niezwykła szansa. Pusty obóz Aramejczyków to jedyne ocalenie. Bóg okazał im swoją wielką łaskę. Mogli pozostać w opuszczonym obozie i radować się z Bożego ocalenia. Mogli wynieść wszystko z każdego namiotu i ulokować sobie złota, srebra i szat taką ilość, że wystarczyłoby im do końca życia. Jednak to, co nastąpiło dalej jest dla każdego wierzącego wspaniałym przykładem do naśladowania. Oni nie byli egoistami. Zrozumieli, że to Bóg sprawił wybawienie dla całego ich narodu. „Lecz potem rzekł jeden do drugiego: Niedobrze robimy. Dzień dzisiejszy jest dniem radosnej wieści; jeżeli to przemilczymy i będziemy zwlekać, aż zaświta ranek, spotka nas kara. Nuże więc, chodźmy teraz i donieśmy o tym w domu królewskim” (w. 9).

Historia o trędowatych na początku nowego stulecia jest bardzo mocnym wezwaniem do głoszenia radosnej wieści. Podobnie jak samarytańscy trędowaci, którzy znaleźli opuszczony obóz asyryjski, a tym samym ratunek, powinniśmy przyznać się do grzechu milczenia i powiedzieć: „Niedobrze robimy, że milczymy”. Jeżeli przemilczymy, zaniedbamy darowaną nam szansę wolności w naszym kraju, może nastąpić trudniejszy okres, albo poniesiemy karę. Żyjemy we wspaniałym czasie łaski Bożej i koniecznością jest, abyśmy wszyscy zaangażowali się i nie zwlekali, ale ogłaszali dzień radosnej wieści.

Dar zbawienia, który otrzymaliśmy od Boga stał się dla nas długiem, który powinniśmy spłacać. Jesteśmy dłużnikami, tak jak apostoł Paweł powiedział: „Jestem dłużnikiem Greków i nie Greków, mądrych i niemądrych. Tak więc, jeśli o mnie idzie, gotów jestem zwiastować ewangelię i wam w Rzymie” (Rz 1,14-15). Głoszenie Ewangelii jest dla nas czynnością najważniejszą w relacjach ze zgubionymi i nie możemy pozwolić sobie na to, abyśmy mieli związane języki.

Mamy w swoim posiadaniu najwspanialszą wiadomość jaką kiedykolwiek ogłoszono. Miłość do Boga i ludzi niech przynagla nas do przekazywania jej. Służymy zmartwychwstałemu Chrystusowi, On żyje w nas i całą swoją moc użyje i objawi, kiedy nie będziemy milczeć. Bóg stale będzie wypełniał nas nową mocą, nowym pragnieniem, świeżym ogniem, gorliwością, kiedy opuścimy nasze ławki zborowe, a wyruszymy, aby zanieść ratunek głodnym Boga ludziom.

Jeżeli jesteśmy gotowi, aby Bóg użył nas, to On sam przygotuje sytuacje, da nam możliwości, przygotuje ludzi, którzy będą otwarci, by słuchać ewangelii. Bez Jezusa nie mają życia wiecznego, a my znamy ratunek. Znany ewangelista Reinhard Bonnke podkreśla, że nie głoszona ewangelia jest bezużyteczna, a nie głoszenie jej jest ukrywaniem leku przed pacjentem.

Trędowaci przekazali radosną wieść we właściwym dniu i cały naród został ocalony od śmierci głodowej. Ewangelia daje ratunek od śmierci wiecznej. Tak więc bądźmy ich naśladowcami i naśladowcami apostołów, którzy powiedzieli: “My nie możemy nie mówić o tym, co widzieliśmy i słyszeliśmy”. (Dz. 4,20)