Nie porzucaj ufności Drukuj Email
Autor: Kasia Kiklewicz   
sobota, 15 listopada 2014 10:32

Zawsze myślałam, że ufanie Bogu nie sprawia mi trudności. We wszystkich smutkach i problemach potrafiłam dostrzegać Boże działanie i poddawać się Jego doskonałemu planowi. Jednak w momencie, gdy werset z listu do Hebrajczyków 10,35 odbił się wielkim echem w moim sercu, siedziałam na balkonie z zapchanym nosem, próbując zignorować nieustający ból głowy i resztkami sił zmusić się do przeczytania czegoś z Biblii i odezwania się do Boga choć jednym słowem.

Działo się to w lipcu, gdy dochodziłam do siebie po operacji zatok. Już od dłuższego czasu miałam problemy ze zdrowiem – ciągłe przeziębienia, zapalenia krtani, podczas których czasem zupełnie traciłam głos. Aż w końcu doszło do tego, że w ogóle nie byłam w stanie śpiewać – problemy z zatokami wpływały na stan krtani. Otrzymałam od lekarza zwolnienie ze śpiewania do czasu wykonania operacji zatok, która miała rozwiązać problem. Przez pół roku mojego nieśpiewania i czekania na operację modliło się o mnie bardzo wiele osób. Miałam nadzieję, że Bóg mnie uzdrowi, a operacja nie będzie potrzebna. Ale Bóg milczał. Moja wiara w uzdrowienie zgasła dopiero wtedy, gdy wybudziłam się z narkozy i zrozumiałam, że operacja właśnie się odbyła.

Następne tygodnie spędzone w domu były zmaganiem z oddychaniem, bólem głowy, zebraniem sił do zrobienia czegokolwiek oraz z zaufaniem Bogu. Mój Ojciec, zawsze tak bliski i troszczący się o najmniejsze poruszenie mojego serca, teraz wydawał się być odległym władcą Wszechświata, bezlitośnie wykonującym niedorzeczne i okrutne wyroki wobec absolutnie zależnych od niego ludzi. Nie straciłam wiary w to, że Bóg kieruje moim życiem. Ale zwątpiłam, że Jego zamiary wobec mnie są dobre. Przestałam czuć się bezpiecznie z myślą o tym, że Bóg jest moim Panem. Czy można czuć się bezpiecznie w rękach wszechmogącej Istoty, której zamiarów żaden człowiek nie zna i do końca nie rozumie? Cierpienie, przez które przechodziłam, nie było wielkie w porównaniu do cierpienia tych, którzy tracą swoich bliskich czy umierają na nieuleczalne choroby. Jednak było dla mnie niezrozumiałe. Skoro Bóg obdarzył mnie głosem i powołał do służenia Mu tym darem, dlaczego zaraz potem go odebrał i doprowadził do konieczności przejścia przez operację? A co, jeśli operacja wcale mi nie pomoże? Co, jeśli pojawią się jakieś komplikacje, a problemy ze zdrowiem wcale nie znikną? Skoro Bóg chce uświęcać mnie przez cierpienia, to nigdy nie mogę czuć się bezpiecznie, bo nie mam pojęcia, co spotka mnie następnego dnia… Moje myśli były pełne wątpliwości i strachu. I wtedy przemówił Bóg.  

Nie porzucajcie więc ufności waszej, która ma wielką zapłatę (Hebr 10,35)

Myślę, że Biblia zawsze coś do nas mówi, ale zdarza się, że do nas krzyczy – i to był właśnie jeden z takich momentów. Oderwałam wzrok od tego, co bolesne i trudne i spojrzałam w przyszłość – Bóg przygotowuje zapłatę za moje zaufanie. On nie skazuje mnie na ból po prostu dlatego, że ma taką zachciankę. Jego zamysł jest pełen mądrości, nawet jeśli w tym momencie tego nie dostrzegam. Przeprowadza mnie przez doświadczenie, w którym doskonali się moja wiara w Jego dobroć i troskę. Jeszcze jeden fragment z listu do Hebrajczyków towarzyszył mi w tym trudnym czasie:

Utkwijmy wzrok w Jezusie, w Tym, który wzbudza i doskonali wiarę, i który ze względu na czekającą Go radość wycierpiał krzyż, nie zważając na hańbę, i zajął miejsce po prawej stronie tronu Boga (Hebr 12,2)

Jezus patrzył na krzyż i widział więcej, niż zapowiedź potwornego cierpienia i śmierci. On widział czekającą go radość przy tronie Boga, gdy będzie oglądał tłumy zbawionych ludzi, odkupionych Jego krwią. Jego Ojciec będzie uwielbiony. A Jego ludzie będą razem z nim w Jego radości i chwale.

Zaufanie, że Boże drogi są jedynie dobre bywa trudne. Kochanie wrogów, dzielenie się ciężko zarobionymi pieniędzmi, rezygnowanie z zysku lub godzenie się na stratę ze względu na Boże przykazania, poświęcanie czasu innym ludziom – to wszystko wymaga wiary, że Bóg wynagradza tych, którzy go szukają i chcą żyć w posłuszeństwie Jemu. Że zaspokaja potrzeby tych, którzy szukają najpierw Jego Królestwa. Przedsmak nagrody czeka na nas już tu, na ziemi, a jej pełnia u boku Ojca, w wieczności.

Minęło już kilka miesięcy od mojej operacji. Czuję się świetnie, mogę normalnie oddychać, a mój głos jest w lepszej formie, niż kiedykolwiek. W zasadzie to dopiero teraz zaczął się rozwijać i brzmieć tak, jak powinien. Radość śpiewania Bogu wynagradza mi wszystko, co musiałam przejść. Według Biblii trudności dotykają nas „na krótko” i „gdy trzeba”. Ufam więc, że było trzeba. A stało się to, aby „wypróbowana wiara moja okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus” (1 Piotra 1,6-7) – pełna zapłata za ufność przyjdzie wraz z Jezusem Chrystusem. Oczekujmy. I nie porzucajmy naszej ufności.