Nie obdarz mnie ubóstwem, ani bogactwem Drukuj Email
Autor: Artur Stępień   
niedziela, 18 lipca 2010 01:00

Krótkie rozważanie na temat posiadania, chęci bogacenia się i ubóstwa.

Gdy po raz pierwszy zastanawiałem się nad tym tematem przyszła mi na myśl pewna scena z filmu pt. „Skrzypek na dachu”, w którym bogobojny bohater zastanawia się nad kluczem, według którego Wszechmogący obdarza bogactwem – „Gdybym był bogatym.” Materializm według definicji, to kierowanie się w życiu względami materialnymi. W ten sposób rozumiany i rozpatrywany materializm stał się wyzwaniem nie tylko dla bogobojnego żyda, ale również dla kilku pokoleń dzisiejszych chrześcijan pchanych chęcią posiadania rzeczy, których częstokroć jedyną wartością jest ich ulotność. Wydaje się, że materializm jest problemem społecznym i to nie w sensie metafizycznym, ale w sensie ekonomicznym, który w mniejszym bądź większym stopniu dotyczy wielu z nas. Materializm niektórym z nas kojarzy się z Heglem, ideologią marksistowską lub po prostu ze stylem życia, którego nadrzędnym celem jest zwiększenie stanu posiadania.
Z historycznego punktu widzenia chrześcijaństwo negowało materializm oraz prawo do posiadania i gromadzenia dóbr czego dowodem mogą być różnego rodzaju ruchy monastyczne. Z drugiej jednak strony mamy do czynienia z hedonizmem i utylitaryzmem, na gruncie których powstawały różne koncepcje filozoficzne uznające rozkosz, posiadanie, wygodę czy korzyść za najwyższe dobro. Dzisiaj chrześcijanie borykają się z różnymi problemami ekonomicznymi od ubóstwa począwszy, na zbytku zakończywszy. Jednak coraz częściej zadajemy sobie pytanie czy chrześcijanin ma prawo do posiadania, dystrybucji i gromadzenia dóbr, ponad możliwości konsumpcyjne?

Posiadanie i kumulowanie dóbr jest rezultatem naszej pracy, a sama praca jak wiemy nie jest przekleństwem, lecz błogosławieństwem. Anatomia człowieka sama wskazuje na to, że człowiek jest stworzony do pracy (układ mięśni, ścięgna) i to nie tylko fizycznej ,ale także do pracy umysłowej (intelekt). Wskazuje to nam na to, że człowiek może pracować świadomie i celowo, czego rezultatem może być posiadanie pewnej ilości dóbr. Z biblijnego punktu widzenia praca została nawet uświęcona przez pracującego Stwórcę, dlatego dla chrześcijan nie jest ona i nie może być przekleństwem, lecz błogosławieństwem. Czytamy również o tym, że człowiek umieszczony w raju miał dwa zadania, którymi Stwórca obdarzył człowieka, mianowicie: uprawianie i pilnowanie ogrodu. Zarówno pierwsze jak i drugie związane było z pracą, dlatego łatwo możemy wywnioskować, że praca była czynnikiem pierwotnym w życiu człowieka. Zasadniczo możemy powiedzieć, że są dwa źródła tworzenia się bogactwa społecznego: praca i przyroda. Od wieków człowiek czerpał korzyści z przyrody eksploatując ją do granic możliwości lub, mówiąc bardziej ekonomicznie, do granic opłacalności. Człowiek przetwarza materię lub sam stara się tworzyć produkty, które zapewnią mu w miarę godziwe utrzymanie.

Wróćmy jednak do wyżej postawionego pytania: czy chrześcijanin ma prawo do posiadania ponad stan i spróbujmy przeanalizować całość zagadnienia z biblijnego punktu widzenia.
Gdy czytamy Stary Testament z perspektywy pielgrzymującego Izraela czy Abrahama możemy wywnioskować dwie rzeczy. Po pierwsze, Boże obietnice, które dotyczyły Izraela i Abrahama związane były z posiadaniem (i nie tylko), co również jest widoczne w nauce nowotestamentowej. Obietnica wejścia do Ziemi Obiecanej dotyczyła posiadania, które było związane z Bożym błogosławieństwem. Po drugie, prawo posiadania przypisane było nie tylko narodowi (państwu), lecz również osobom prywatnym (np. Abraham).

W Starym Testamencie własność jest traktowana w szczególny sposób. Czytamy, że Kain i Abel złożyli ofiary z plonów czy rezultatów swojej pracy, dlatego możemy wywnioskować, że efekt czy rezultat naszej pracy może (ale nie musi) być miłym Bogu. Generalnie możemy zaobserwować, że pracując właściwie, odpowiedzialnie i celowo możemy przypodobać się Stwórcy. Wskazuje to nam również na to, że godność i świętość pracy jest podstawą własności. Stary Testament w szczególny sposób traktuje własność czego kolejnym dowodem może być Dekalog. Przynajmniej dwa z dziesięciu przykazań w szczególny sposób zabezpieczały prawo do własności, mianowicie: nie kradnij i nie pożądaj. Gdybyśmy się dłużej zastanowili nad Dekalogiem to zauważymy, że Bóg darował człowiekowi dzień odpocznienia zaznaczając, że sześć dni będziemy pracować natomiast siódmy jest odpocznieniem ku czci naszego Pana. Nie tylko praca, ale również odpoczynek czy świętowanie ma być szczególną dedykacją dla Boga. Przykazanie to wskazuje nam nie tylko na to, że człowiek ma odpoczywać, ale również przez sześć dni w tygodniu ma dni pracować.

Nowy Testament podchodzi w podobny sposób do prawa własności i do pracy. W Liście ap. Pawła do Tesaloniczan czytamy o obowiązku pracy każdego chrześcijanina: Kto nie chce pracować, niechaj też nie je.

Gdy spojrzymy na naukę biblijną całościowo to szybko dojdziemy do wniosku, że Biblia nie zabrania kumulowania czy gromadzenia dóbr, a jedynie nieuczciwy sposób bogacenia się jest potępiony. Biblia w wielu miejscach mówi nam o bogatych i bogobojnych ludziach, którzy podobali się Bogu (Abraham, Noe, Job, Józef z Arymatei, kobiety z Dziejów Apostolskich etc). O ile Biblia nie piętnuje i nie zakazuje bycia bogatym, o tyle pokazuje, że bycie bogatym niesie ze sobą wiele pokus i niebezpieczeństw. Przykładem może być bogaty młodzieniec szukający Królestwa Bożego czy bogacz z historii o Łazarzu. Ważnym jest aby sobie uświadomić, że posiadanie i kumulowanie dóbr nie jest zabronione ani przez naukę starotestamentową ani przez nowotestamentowe poselstwo. Nagannym i krytykowanym natomiast jest nieuczciwy sposób osiągania dóbr oraz wyznaczanie sobie złych priorytetów i życiowych celów. Szczególnie widoczne jest to w nauczaniu nowotestamentowym, gdzie życie ziemskie jest drugoplanowym etapem naszej egzystencji, gdzie pojęcie bogactwa i majątku jest krytykowane jako cel sam w sobie. Dowodem na to może być historia bogatego człowieka, który zgromadził tyle dóbr, że mógł przez długie lata jeść, odpoczywać i używać, lecz tej samej nocy zażądali jego duszy. We fragmencie tym nie ma mowy o tym, że gromadzenie jest czymś złym, lecz o tym, że człowiek musi mieć określone priorytety, które będą go zbliżać do Boga. Mamona i chęć bycia bogatym oddala nas od Boga, stając się dla nas bogiem wypełniającym każdą wolną chwilę naszego czasu. Taka „mądrość” to nie tylko głupota moralna, ale także intelektualna! Z drugiej jednak strony Biblia również naucza, że bogactwo może być rezultatem Bożego błogosławieństwa i nagrodą za pokorę i bojaźń. Biblijna nauka dotycząca bogactwa wskazuje nam na to, że jak wiele innych prawd życiowych tak i ta prawda wymaga szczególnej mądrości, zrozumienia i poznania Bożej woli względem nas oraz właściwej gradacji priorytetów. Często znajdujemy napomnienia, które wskazują nam na to, że nawet w społeczności wierzących ludzi pewne prawdy i zasady biblijne mogą zatracić swoją ważność na rzecz ustalonych ludzkich porządków. Dla nas szczególnie ważne jest biblijne napomnienie aby nie szufladkować ludzi na podstawie grubości portfela ani noszonych szat. Biblia często pokazuje nam, że ci, którzy miłują bogactwo, bogactwem się nie nasycą, a ci, którzy chcą ciągnąć zyski, zysków mieć nie będą. 

Zasadniczo w nauce nowotestamentowej możemy wyróżnić trzy poglądy na temat bogactwa. Pogląd Jana Chrzciciela zapisany jest w Ewangelii Łukasza 3,10-11. Nauczał on tych , którzy mają dwie suknie aby oddawali drugą bliźniemu. Jan Chrzciciel mówił również o tych, którzy mają władzę egzekucyjną , aby nie egzekwowali więcej niż wyznaczona suma, czyli nie pobierali więcej dla swoich korzyści. Wreszcie o tych, którzy mają władzę, aby nie wykorzystywali jej do zbijania fortun. Apostoł Paweł mówi do Tymoteusza, aby poprzestawać na tym, co mamy, gdyż nic nie przynieśliśmy na ten świat i nic z niego nie zabierzemy. Jezus w swoim nauczaniu również ostrzegał przed tym, że bogactwo jest ulotne i często przynosi niewiele pożytku: „Gdzie skarb twój tam serce twoje”.

Z powyższych rozważań wynika dość istotna dla nas nauka. Z jednej strony Biblia uczy nas tego, że praca jest czymś ważnym dla człowieka i każdy odpowiedzialny człowiek musi pracować, aby zapewnić sobie i swojej rodzinie godziwy byt. Z drugiej jednak strony Biblia przestrzega przed przecenianiem potęgi pieniądza i podporządkowaniem swoich celów jednemu: mieć więcej! Dla nas chrześcijan płynie z tych nauk przestroga i zachęta do tego, aby niezależnie od sytuacji umieć dostrzegać potrzeby innych i nie przeceniać swoich potrzeb. Może naprawdę kolejny telewizor z bardziej płaskim kineskopem niewiele wniesie do naszego życia oprócz zbędnego wydatku. Biblia mówi o tym, że społeczeństwo będzie zawsze dzieliło się na ubogich i bogatych, dlatego ani bycie bogatym ani biednym nie jest grzechem. Ważne jest aby w życiu doczesnym umieć zachować prawidłowy stosunek do rzeczy materialnych , a w chwilach trudnych móc za Pawłem powiedzieć, że czasami jesteśmy „zasmuceni, ale zawsze weseli, jako ubodzy, jednak wielu ubogacający, jako nic nie mający, a jednak wszystko posiadający.”

Za zgoda wydawnictwa „Łaska i Pokój”