Moc jednego podarunku Drukuj Email
Autor: Donata Maliszak   
piątek, 14 grudnia 2012 20:22

Amr mieszka w Egipcie. Jest czarnowłosym, szczupłym, jedenastoletnim chłopcem, na pierwszy rzut oka niczym nie różniącym się od swoim rówieśników. Jednak, jeśli przyjrzysz mu się dokładniej - o ile spotkasz go kiedyś na ulicy – jeśli zajrzysz mu w oczy, zobaczysz w nich wiele smutku i cierpienia. A jeżeli spróbujesz nawiązać z nim przyjacielską rozmowę, prawdopodobnie ucieknie, oglądając się tylko raz po raz za siebie, czy nie pochylasz się po kamień, leżący pod twoimi nogami i nie ciskasz nim w jego stronę.

Jeżeli jednak uprzesz się przy tym, żeby poznać tego chłopca, musisz się bardziej postarać i wykazać większą determinację, ponieważ Amr rzadko wychodzi z domu. Nie biega razem z kolegami ulicami swojego miasteczka, tocząc walki na kije. Nie gania z nimi za starą, połataną piłką do gry w nogę. Nie bawi się w chowanego w zaułkach budynków. Nie bierze udziału w podwórkowych zawodach w strącaniu puszek kamieniem.

Amr w ogóle już nie spędza wolnego czasu z dziećmi z podwórka. Kiedy musi pójść do sklepu, po brakującą oliwę dla matki do sporządzenia full*, najpierw wygląda przez lekko uchylone drzwi, by sprawdzić, czy chłopców nie ma gdzieś w pobliżu. Jeśli jest pusto, chyłkiem przemyka się do najbliższego sklepu. Szybko dokonuje zakupu i pędem wraca do domu.

Amr nie chce też chodzić do szkoły. Rano, kiedy ma ubrać tenisówki i iść na lekcje zaczyna skarżyć się na ból brzucha. Jego matka martwi się z powodu częstych, gastrycznych dolegliwości syna. Parzy mu zioła i gotuje delikatne zupy. Na niewiele to się zdaje, ponieważ problem Amra tkwi zupełnie w czym innym. I jego matka o tym wie, ale nie zna sposobu, by pomóc dziecku.

Jednak nie zawsze tak było. Jeszcze niedawno Amr był wesołym, ruchliwym i nieco rozbrykanym dzieckiem. Wciąż wymykał się z domu, by pograć w piłkę. Jego nadejście inni chłopcy witali entuzjastycznie. Chcieli go w swojej podwórkowej drużynie, bo był dobrym napastnikiem. Podczas meczów z drużyną z sąsiedniego podwórka, to właśnie Amr zdobywał najwięcej goli. Każdego dnia, po lekcjach, koledzy przychodzili więc pod jego dom i wołali do wspólnej zabawy. Był lubiany i akceptowany. Chętnie dzielili się z nim daktylami albo ciastem wyniesionym z domu.

Tak było, zanim…

Zanim zaczęli zauważać, że Amr kolejny już raz nie idzie razem ze wszystkimi uczniami na modlitwę do meczetu. Zawsze miał jakąś wymówkę. Mówił, że pomodli się w domu. Pewnego dnia przyparli go więc do muru pytaniami. I wtedy się wygadał. „Jest chrześcijaninem! Jego rodzice również!” - powtarzali sobie oburzeni koledzy. Wieści o wyznaniu Amra błyskawicznie rozeszły się po szkole i podwórku.

„Zdrajcy! Porzucili islam! Niewierni! Chrześcijańskie psy!” - wołali za niedawnym towarzyszem zabaw. Kiedy biegł po lekcjach do domu, rzucali za nim kamieniami. Śmiali się widząc jak w rozpaczliwej ucieczce plączą mu się nogi i upada twarzą w uliczny piach.

Po kilku dniach wyszedł do nich z piłką. Miał nadzieję, że tak jak zawsze zagrają mecz, że strzeli kilka bramek i będzie jak przedtem. Ale zabrali mu piłkę. „W tym kraju wszystko należy do muzułmanów!” - wołali. Spłakany wrócił do domu i ukrył się w ramionach matki.

Od tej pory spędzał w domu całe dnie. Nudził się okropnie. Tęsknił za towarzystwem. Każdego dnia po powrocie ze szkoły pogłębiało się w nim poczucie bycia kimś gorszym. Kuksańce, popychanie, podstawianie nogi, opluwanie – stały się nową codziennością, z którą musiał się zmierzyć.

Pewnego dnia ojciec otrzymał wiadomość o możliwości wyjazdu na chrześcijański obóz dla dzieci. Amr nie chciał jechać. Bał się nowych kontaktów. Obawiał się kolejnego zawodu, poniżenia, odtrącenia. Rodzice długo nalegali. Postanowił spróbować.

Nigdy nie opuszczał swojego domu na tak długi czas. Nigdy nie wyjeżdżał nigdzie sam. Żegnając się z matką na korytarzu budynku, w którym miał spędzić najbliższe dziesięć dni, ukradkiem trzymał skrawek jej długiej chusty. Wokoło kręciło się mnóstwo dorosłych i dzieci, powstrzymał więc łzy – przez ostatnie miesiące nauczył się tego dobrze.

Dziesięć dni na obozie minęło szybciej niż się spodziewał. Tyle strachu, niespokojnych myśli, nieprzespanej nocy przed przyjazdem, okazało się zupełnie niepotrzebnych. Ani razu nikt nie spojrzał na niego szyderczo lub pogardliwie, nie usłyszał żadnych złych czy obraźliwych słów pod swoim adresem. Spotkał za to przyjaciół. Opowiedział im o sobie. Rozumieli. Przeżywali to samo.

Ostatniego wieczoru, po wspólnym śpiewaniu i modlitwie poproszono ich o zostanie jeszcze przez chwilę w sali. „Nadszedł czas na prezenty” - powiedział jeden z wychowawców. Amr był zaskoczony. Nie spodziewał się takiego zakończenia. Kiedy wywołano jego imię, nieco zawstydzony wyszedł na środek. „To dla ciebie przyjacielu” - wychowawca uścisnął mu dłoń i wręczył piękną, ilustrowaną Biblię dla dzieci. Chłopiec wzruszony wrócił na miejsce. Gdy usiadł, otworzył pierwszą stronę i zobaczył włożoną do środka kartkę z dedykacją:

Dla Amra. Cieszymy się, że mogliśmy Cię poznać. Nie zapomnimy o Tobie. Bądź mocny i mężny. Nie bój się i nie lękaj się, bo Pan, Bóg twój, będzie z tobą wszędzie, dokądkolwiek pójdziesz. (Księga Jozuego 1,9).

Jedenastolatek po raz pierwszy, od bardzo dawna poczuł się doceniony i wartościowy. „Teraz mogę wracać do domu” - pomyślał.

  ***

Kościół Chrystusowy w Egipcie przeżywa bardzo trudne chwile. Nasze Siostry i Bracia są zastraszani, wypędzani z domów, torturowani a nawet zabijani. Także dzieci doświadczają odrzucenia, zagrożenia, przemocy fizycznej, ponieważ one i ich rodzice są chrześcijanami.
Od wielu lat, międzynarodowe Dzieło chrześcijańskie Open Doors współpracuje z egipskimi Kościołami i wspólnotami. Między innymi organizując obozy dla dzieci oraz dystrybuując arabskojęzyczne Biblie wśród małych wyznawców Jezusa. Kolorowe ilustracje opowiadają o życiu Jezusa, o Jego Bożym działaniu. Setki tysięcy egzemplarzy zostały już rozdane za darmo.

Obecnie naszym celem jest wydrukowanie i rozdanie młodym chrześcijanom w Egipcie 100 tys. Biblii.

Zbliżają się święta. Każdy z nas może podarować taki wspaniały prezent i w ten sposób okazać praktyczną, chrześcijańską miłość i jedność w Chrystusie!

Koszt wydruku jednej dziecięcej Biblii wynosi 10 zł.

Jeżeli chcesz obdarować egipskie dzieci, takie jak Amr, szczegóły projektu znajdziesz tutaj.

 

*full - pasta z fasoli