Łaska nie znosi konkurencji Drukuj Email
Autor: Bartosz Sokół   
wtorek, 27 sierpnia 2013 08:58

Popełniłem w życiu wiele błędów, ale ten wydaje mi się jednym z największych. Na fali narastających ostrzeżeń przed „tanią łaską” odpłynąłem od jedynego brzegu, na którym można zbudować chrześcijaństwo.

Apostoł Paweł stwierdził, iż dzięki Chrystusowi mamy dostęp przez wiarę do tej łaski, w której stoimy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. (Rzym 5,1-2) Opuszczając stabilny grunt łaski, natrafiłem na zabójcze mokradła własnej sprawiedliwości.

Jak zderzyłem się z łaską

Z wielu względów nie lubię opisywać własnych przeżyć, ale tym razem zrobię wyjątek. Rozpoczynając służbę kaznodziejstwa, przed każdym kazaniem pościłem, modliłem się i gorliwie studiowałem, aby zasłużyć na namaszczenie. Kiedy stawałem później za kazalnicą, wydawało mi się, że jakość moich przygotować powinna zmusić Boga do zstąpienia i dotknięcia ludzi. Ten specyficzny układ działał bardzo dobrze, jednak z biegiem czasu stawałem się coraz bardziej zmęczony i nieszczęśliwy.

Gdy zakres służby zaczął się powiększać, zrozumiałem, że nie zdołam dotrzymać warunków. Nie byłem w stanie pościć przed każdym kazaniem, ani też w równie oddany sposób praktykować godzin samotnej modlitwy. Kazalnica stała się dla mnie tym, czym egzamin dla nieprzygotowanego studenta. Strach, wstyd i zwątpienie obrzydziły mi służbę na tyle mocno, że - kiedy tylko mogłem – unikałem zwiastowania. Wielokrotnie śniły mi się nabożeństwa, w czasie których głosiłem kazania, a ludzie po prostu opuszczali salę. Pewnej nocy misterna teoria służby obróciła się w ruinę. Nazajutrz miałem wygłosić główne, niedzielne kazanie, a ja po prostu zgrzeszyłem w sposób, który wydał mi się absolutnie dyskwalifikujący. Zasnąłem nad ranem, nie potrafiąc nawet sklecić słów rozsądnej modlitwy. W niedzielę stanąłem za kazalnicą, mówiąc Bogu coś w rodzaju: Panie, niech upadek nie będzie zbyt bolesny, ze względu na ludzi, którzy przyszli po pokarm. To, co wydarzyło się później zostanie w mojej pamięci jako jeden z tych momentów, o których po prostu wiesz, że na zawsze wyznaczają kierunek myślenia. Zderzyłem się z łaską. Kazanie okazało się błogosławieństwem nie tylko dla mnie, ale i dla wielu słuchaczy. Podczas głoszenia doświadczyłem niezwykłego pokoju i jasności myśli. Po nabożeństwie wróciłem do domu i siadając na łóżku, rzuciłem w stronę nieba: Boże, dlaczego mi pobłogosławiłeś? Czułem się dość niezręcznie, trochę jak człowiek otrzymujący stanowczo zbyt drogi i na dodatek zupełnie niezasłużony podarunek. Poza tym, spodziewałem się zdecydowanej Bożej reakcji, np. poplątania języka, zaćmienia umysłu lub zupełnego odebrania namaszczenia. Dostałbym to na co zasłużyłem, próbując nie popełnić w przyszłości podobnego błędu. Jednak Bóg miał inny plan. W porywający sposób odsłonił przede mną głębię i niezmierzoną wielkość łaski.

Bóg pragnie uwielbić łaskę

Aby zrozumieć dlaczego łaska stanowi jedyny grunt, na którym Bóg spotyka się z człowiekiem, musimy cofnąć się do wiecznych zamiarów Stwórcy. Ojciec (…) przeznaczył nas dla siebie do synostwa przez Jezusa Chrystusa (…) ku uwielbieniu chwalebnej łaski swojej, którą nas obdarzył w umiłowanym. (Ef 1,6) Łaska została wybrana przez Boga jako środek manifestacji jego chwały. Wszystko, co kiedykolwiek wydarzy się w Kościele – od zbawienia po uświęcenie - ma za cel uwielbienie łaski. Musimy porzucić taki sposób myślenia, który traktuje ją jako brakującą część pomostu do Bożej przychylności, zbudowanego wcześniej z dobrych uczynków i gorliwych starań. Łaska niczego nie uzupełnia, gdyż sama w sobie jest pełnią. Nie jest po prostu łatą na szacie ludzkiej sprawiedliwości lub make-upem na twarzy Oblubienicy. Kiedy gorliwi Żydzi próbowali wzbogacić ją obrzezaniem w celu zyskania większej Bożej aprobaty, Paweł napisał: wypadliście z łaski. (Gal 5,4) To nie morderstwa, kradzieże lub niemoralność wyrzuciły Galacjan poza margines boskiej przychylności, lecz próba udekorowania łaski uczynkami starego przymierza. Łaska nie znosi konkurencji. Albo zajmie miejsce jedynego pośrednika w relacjach bosko-ludzkich albo odejdzie. Człowiek, który staje jedną drogą na gruncie łaski, drugą szukając jednocześnie pewniejszego oparcia, sprzeciwia  się Bożemu postanowieniu uwielbienia chwalebnej łaski. Krzyż tak dalece zaspokoił Boże oczekiwania, że nie ma już nawet centymetra wolnej przestrzeni. Łaska jest chwalebna (pełna chwały), ponieważ opisuje Boga jako absolutnego sprawcę i dokończyciela wiary, sprawiając, że nikt inny nie może rościć sobie praw do współautorstwa Księgi Żywota. Żaden byt nie napisał w niej nie tylko rozdziału, ale i najkrótszego ze zdań. Ba, nikt nie postawił nawet jednej kropki. Łaska stanowi jedyną przyczyną tego, kim jesteśmy. Gdy - kiedyś w wieczności - Bóg odsłoni pełnię doskonałego planu zbawienia, nikt nie podniesienie nieśmiało ręki, aby opowiedzieć w jaki sposób dopomógł Chrystusowi. Łaska będzie zachwycać odkupionych, a zabity Baranek stanie się treścią tryumfalnych pieśni. To właśnie z tego powodu Bóg ożywił nas wraz z Chrystusem, wraz z nim wzbudził i posadził w okręgach niebieskich - aby okazać w przyszłych wiekach nadzwyczajne bogactwo łaski swojej w dobroci wobec nas w Chrystusie Jezusie. (Ef 2,7) Łaska jest niezwykle bogata, gdyż poza nią nie istnieje żadna przyczyna, dla której Bóg postanowił zbawić zbuntowanych i obojętnych przeciwników. 

Dlatego też, czasami – kiedy pojawia się w sercu nasienie pychy - pytam sam siebie: Bartosz, co masz, czego nie otrzymałbyś? (1 Kor 4,7) Ludzie, którzy w pełni rozumieją przestrzenną wielkość łaski, stanowią zarazem najpokorniejszy rodzaj chrześcijan. Łaska wyklucza bowiem dumę z własnych osiągnięć. Apostoł Paweł doskonale rozumiał, że obraz, który namalował swoim życiem miał tylko jednego autora: z łaski Boga jestem tym, czym jestem, a łaska jego okazana mi nie była daremna, lecz daleko więcej niż oni wszyscy pracowałem, wszakże nie ja, lecz łaska Boża, która jest ze mną. (1 Kor 15,10) Być towarzyszem łaski Bożej i oglądać z bliska jej pracę – chyba właśnie na tym polega tajemnica skutecznej służby. 

Kamieniołomy świętych uczynków

Łaska nie jest wyłącznie kwestią zbawienia. Nie zostawiamy jej pod wąską bramą, wyruszając samotnie w trudną podróż wiary. Zbyt często przyjmujemy zbawienie z łaski, próbując zasłużyć na całą resztę. Wielu chrześcijan zapracowało się na śmierć w kamieniołomach świętych uczynków, próbując zaimponować Bogu i zwrócić jego uwagę. Post, modlitwa i ciężka praca uzyskały niezwykle ważne miejsce w Bożym planie, jednak zbyt często tworzymy z nich zwykłe substytuty łaski. Bóg tak pomyślał rzeczywistość, by człowiek uwielbiał go nie przez to, co daje, lecz przez to, co otrzymuje. Łaska wyklucza jakąkolwiek możliwość uszczuplenia Bożej chwały na rzecz wysiłków człowieka. Jeśli podarowany nam, ekskluzywny samochód polakierujemy za własne pieniądze, hojny darczyńca odbierze jedynie część podziwu ze strony przechodniów. Bóg nigdy nie podzieli się swoją chwałą, dlatego każda próba uczynienia łaski czymś mniejszym niż wszystkim stanowi otwartą próbę zdeprecjonowania Bożej hojności.

Łaska stanowi więc wyłączną podstawą boskiej przychylności na każdym etapie chrześcijańskiego życia. Jesteśmy zbawieni z łaski, uświęceni z łaski, namaszczeni z łaski i błogosławieni z łaski. Bóg składa swój podpis jedynie pod umową darowizny, wszystkie inne kontrakty urągają bowiem łasce. Nawet kiedy bierzemy krzyż i umieramy dla świata, gdzieś u źródła naszych wysiłków jaśnieje niezasłużona łaska Chrystusa. Gdyby nie on, wszystkie nasze myśli oraz dążenia serca byłyby ustawicznie złe. Porzucamy więc świat nie dzięki sile własnej woli, lecz dzięki przyjętej łasce. Każda przebaczająca myśl, każda szczera modlitwa i każdy dobry uczynek zawdzięczają jej swoje istnienie. Kiedy staję za kazalnicą, nie ufam już dłużej godzinom modlitwy, gdyż Pan ma upodobanie w tych, którzy ufają łasce jego. (Ps 147,11) Czy to znaczę, że porzuciłem modlitwę i podchodzę do kazalnicy z beztroską zepsutego nastolatka? Nic z tych rzeczy. Dzisiaj mogę modlić się głębiej i radośniej, gdyż wdzięczność z powodu ogromu otrzymanej łaski mobilizuje daleko bardziej niż potrzeba jej uzyskania. Nie modlę się więc, aby otrzymać łaskę, modlę się dlatego że ją otrzymałem. Łaska jest potężnym detonatorem uwielbienia. Kiedy poprzez objawienie staje się zrozumiała, serce po prostu eksploduje chwałą. Perspektywa łaski pozwala na życie w Bożym odpocznieniu, gdyż boskie wykonało się zabija strach znacznie skuteczniej niż nasze muszę wykonać

Gdzie znaleźć więc łaskę?

Uzyskanie łaski bogów zawsze zajmowało ludzki umysł. Budowano ołtarze i pomniki, składano dary, tworzono wzniosłą liturgię i wymagające zasady sacrum. Jednak dopiero wtedy, gdy objawiła się łaska Boża zbawienna dla wszystkich ludzi, człowiek poznał drogę prowadzącą do Bożej przychylności. Zakon został nadany przez Mojżesza, łaska zaś (…) stała się przez Jezusa Chrystusa. (J 1,17) Bóg obdarował nas łaską w Umiłowanym. (Ef 1,6) Chrystus stanowi źródło zupełnej i bezwarunkowej akceptacji ze strony Boga oraz przyczynę nieograniczonej przychylności. Dzięki niemu grzech został strącony z tronu i rozpoczęło się tryumfalne panowanie łaski. (Rzym 5,12) Ktokolwiek jest z Chrystusem, ten może zawołać: Bóg jest ze mną! W Chrystusie jesteśmy wiecznie zauważeni, przyjęci i zaakceptowani. W Chrystusie nie ma dłużej zasłużonego potępienia i rosnącego długu. Niektórzy twierdzą, że Oblubienica bez skazy i zmazy, o której pisał apostoł Paweł, stanowi jakiś rodzaj super-świętych chrześcijan, którzy pojawią się tuż przed przyjściem Chrystusa. Nie wierzę w to. W Chrystusie każdy niedoskonały grzesznik stanowi część świętej i doskonałej Oblubienicy. Łaska polega na tym, że Bóg nie mógłby obdarzyć nas jutro większą przychylnością niż obdarza dzisiaj. Większa nie istnieje. Czy to oznacza, że możemy spoglądać na grzech z  pobłażliwością i lekceważeniem? Absolutnie nie. Istnieją wprawdzie ludzie obracający łaskę w rozpustę, ale dowodzą tym samym, że nigdy nie znaleźli się w Chrystusie. Człowiek trwający w Chrystusie nienawidzi grzechu, gdyż widzi w nim przeciwnika ukochanego Zbawiciela. Łaska nie stanowi licencji na grzech, raczej na zabijanie grzechu. Żyjemy świętym życiem nie dlatego, żeby otrzymać łaskę, ale dlatego że ją otrzymaliśmy w Chrystusie. Święte życie zaczyna się od objawienia wszechogarniającej i niezwyciężonej łaski Bożej. Uczynki są owocem łaski, nie nasieniem. 

Można dolewać do oceanu łaski wodę z wiaderek własnej sprawiedliwości i robić przy tym święcie poważną minę. Osobiście wolę zanurzyć się w niezgłębionej przychylności Boga i płakać z radości nad wspaniałym dziełem krzyża. A kiedy skończą się łzy, zaśpiewam po prostu:

Łaska, łaska,

Podnieść oczyścić i dzisiaj chce,

Łaska, łaska,

Większa niż wszystkie przestępstwa me. 


Łaska niech będzie z wami!