Kto do kogo ma się przystosować? (22) Drukuj Email
Autor: Cieślar Stanisław   
sobota, 17 marca 2012 00:00

22. Kto do kogo ma się przystosować?

Apostoł Paweł jako świadek Jezusa Chrystusa zdaje sobie sprawę z konieczności przystosowania się do ludzi, których ewangelizuje.

„Będąc wolnym wobec wszystkich, oddałem się w niewolę wszystkim, abym jak najwięcej ludzi pozyskał. I stałem się dla Żydów jako Żyd, aby Żydów pozyskać; dla tych, którzy są pod zakonem, jakobym był pod zakonem, chociaż pod zakonem nie jestem, aby tych którzy są pod zakonem pozyskać. Dla tych, którzy są bez zakonu, jakobym był bez zakonu, chociaż nie jestem bez zakonu Bożego, lecz pod zakonem Chrystusowym, aby pozyskać tych, którzy są bez zakonu. Dla słabych stałem się słabym, aby słabych pozyskać; dla wszystkich stałem się wszystkim, żeby tak czy owak niektórych zbawić. Czynię to wszystko dla ewangelii, aby uczestniczyć w jej zwiastowaniu” (1Kor 9, 19-23).

Paweł wiedział, że równowaga pomiędzy „byciem na świecie” i „byciem poza nim” polega na przystosowaniu się do ludzi, zrozumieniu ich sytuacji, potrzeb. Był wolny wobec wszystkich, aby oddać się w niewolę wszystkim. Być na świecie zakłada udział w życiu ludzi, a to oznacza myślenie, zrozumienie i poważne traktowanie wartości tych ludzi, których pragniemy zdobyć dla Chrystusa.

Chcąc być w świecie, trzeba mieć wolność w uczestniczeniu w życiu otaczających nas ludzi. Być oddzielonym od świata, oznacza, że czynimy to bez pójścia na kompromis, czyli nie pozwalamy, aby świat był w nas.

Wzorem naszym jest Jezus, który odłożył na bok swoją chwałę... „wyparł się samego siebie /.../ stał się podobny ludziom /.../ uniżył samego siebie” (Flp 2, 8-9). „Przyjaciel celników i grzeszników” - mówili przywódcy religijni o Jezusie. Dla nich ten termin był określeniem hańby. Jezus dotykał trędowatych, nie było dla niego problemem spotkać się z nierządnicą.

W konsekwencji nie tylko został wywyższony, ale Hbr 4,15 mówi: „Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu.”

Paweł stosował tę samą zasadę. Szedł do niechrześcijan, aby ich przyprowadzić do Boga, wiedząc jednocześnie, że ich droga ku Bogu musi prowadzić przez jego własne życie. Zadaniem Kościoła jest obecność w środku ziemskich trosk, problemów przeciętnego człowieka i tam pomagać mu w rozwiązywaniu ich. Kościół nie istnieje w izolacji, sam dla siebie.

Wielki apostoł Paweł tak prosi zbór o modlitwę. „W modlitwie bądźcie wytrwali i czujni z dziękczynieniem, a módlcie się zarazem i za nas, aby Bóg otworzył nam drzwi dla Słowa w celu głoszenia tajemnicy Chrystusowej, z powodu której też jestem więźniem, abym ją obwieścił, jak powinienem. Z tymi, którzy do nas nie należą, postępujcie mądrze, wykorzystując czas. Mowa wasza niech będzie zawsze uprzejma, zaprawiona solą, abyście wiedzieli, jak macie odpowiadać każdemu” (Kol 4,2-6).

Apostoł Paweł potrzebował modlitwy, aby:

1. Bóg otworzył drzwi, dla głoszenia ewangelii,

2. abym ją obwieścił, jak powinienem,

3. aby z tymi, którzy do nas nie należą, postępowano mądrze,

4. aby właściwie wykorzystać czas,

5. właściwa mowa, zaprawiona solą.

Pierwsze dwa elementy tej modlitwy zostały omówione

w jednym z poprzednich rozdziałów książki. Kolejne mają bardzo duże znaczenie we właściwym stosunku do niezbawionych.

Co rozumieć przez mądre postępowanie i właściwe wykorzystywanie czasu?

W pierwszym Liście Piotra 3,15 czytamy: „Lecz Chrystusa Pana poświęcajcie w waszych sercach, zawsze gotowi do obrony przed każdym, domagającym się od was wytłumaczenia się z nadziei waszej.” Słowo Życia werset ten przedstawia w następujący sposób: „Wykorzystujcie wszystkie okazje do opowiadania innym ludziom o Chrystusie. We wszystkich kontaktach z nimi bądźcie mądrzy i roztropni”.

Czy w takim razie chodzi tylko o to, aby dać odpowiedź wtedy, kiedy ktoś nas zapyta, np. „Dlaczego ty tak postępujesz?” lub „Skąd twój pokój w tak trudnych czasach, skąd radość w cierpieniach, które znosisz?”

To jest oczywiście wspaniała możliwość do złożenia świadectwa, ale gdybyśmy tylko wtedy odpowiadali, kiedy ludzie nas zapytają to byłby to tylko bierny, obronny sposób dawania świadectwa, mówilibyśmy tylko wtedy, kiedy nas ktoś do tego przymusi pytaniem.

Niekiedy ludzie zadają pytania, które nie są sformułowane bez-pośrednio, ale pytania te zadają w kontekście narzekania na współmałżonka, dzieci, które uciekają z domu, na politykę, sytuację finansową itp. Mądre postępowanie polega szczególnie na umiejętności słuchania i zrozumienia potrzeb rozmówcy. W takich momentach musimy być bardzo wrażliwi i czujni, aby umieć odpowiadać na te pytania.

Kiedy jesteśmy tylko ekspertami, odpowiadającymi natychmiast, kiedy ktoś jeszcze nie zakończył pytania, nie postępujemy mądrze. Odpowiadamy wtedy w sposób nieuprzejmy, niedyskretny a nawet arogancki. Jeśli ktoś, np. ma problemy z wychowaniem dzieci nie możemy odpowiadać: „Musisz się więcej modlić”, bądź „Nie przejmuj się, jakoś będzie”. Starajmy się wtedy słuchać tego, co Bóg chce w tej okoliczności powiedzieć.

Wszyscy spotykamy się z osobami, „które do nas nie należą”, dlatego niezwykle ważne jest mądre postępowanie, aby zdobyć ich dla Chrystusa. Bóg powierzył nam obowiązek niesienia Słowa pojednania wszystkim ludziom. Ewangelia została nam przekazana dla innych; jesteśmy sługami ewangelii.

Mowa uprzejma, zaprawiona solą to taktowne, łagodne, wyrozumiałe podejście. Mowa zaprawiona solą to słowa, które mają właściwy smak do danej sytuacji. Ktoś zraniony, smutny potrzebuje pokrzepienia, wyrozumiałości, współczucia, ale potrzebuje też, abyśmy wzbudzili wiarę w jego sercu, że Bóg leczy wszystkie rany. Innego słowa potrzebuje osoba zarozumiała i pewna siebie.

Mądre postępowanie to także życie zgodne z ewangelią.

Nic tak bardzo nie powstrzymuje postępu w ewangelizacji, jak nasze własne niekonsekwentne życie chrześcijańskie.

Niektórzy chrześcijanie są podobni do ludzi z Krety, o których Apostoł Paweł napisał do Tytusa: „Utrzymują, że znają Boga, ale uczynkami swymi zapierają się go”. Pamiętajmy o tym, że ludzie w świecie dobrze wiedzą jak ma postępować chrześcijanin i często lepiej, dokładniej zauważają naszą niekonsekwencję.

Kiedy nasze życie chrześcijańskie nie pokrywa się z tym co mówimy czyli z ewangelią, przynosimy hańbę ewangelii. Zdarza się, że ludzie odrzucają nie prawdziwego Chrystusa, ale Chrystusa widzianego w chrześcijanach, dlatego będąc na świecie jest niezwykle ważne nasze nienaganne życie i postępowanie godne ewangelii. Starajmy się żyć tak, abyśmy razem z Pawłem mogli powiedzieć: „Wy jesteście świadkami i Bóg, jak świątobliwe i sprawiedliwe i nienaganne było postępowanie nasze między wami” (1Tes 2,10).

Do Filipian Paweł powiada: „Niech życie wasze będzie godne ewangelii Chrystusowej” (Flp 1,27).

Zarówno dobre jak i złe życie chrześcijanina wobec osób, które stara się zdobyć dla Chrystusa, wskazuje na to, czym może stać się życie niechrześcijanina, kiedy zaakceptuje naukę, której słucha.

Na podstawie naszego świadectwa życia, które niechrześcijanin widzi w nas zdecyduje się albo na akceptację, albo na odrzucenie chrześcijaństwa.

Zdarza się, że wspólnie spędzone popołudnie przy ognisku, przy śniadaniu czy kawie, na obiedzie jest decydującym momentem, aby niewierzący przyjął, zaakceptował bądź odrzucił chrześcijaństwo. Dlatego tak niezwykle ważne jest nasze właściwe postępowanie, łagodność, cierpliwość, świadectwo życia, postawa względem tych, którzy do nas nie należą.

Musimy zatroszczyć się o to, aby ludzie, z którymi się spotykamy zostali pociągnięci do Chrystusa jakością naszego życia. Niech ludzie mówią o nas: „Oni mieli coś w swoim życiu, czego mnie zawsze brakowało, za czym tęskniłem”; „Ona posiadała taki niesamowity wewnętrzny pokój i radość w tej trudnej sytuacji”; „Między mini jest naprawdę prawdziwa miłość i przyjaźń, ja również tego chcę”; „Jest w nich jakieś wspaniałe ciepło, które mnie pociąga”; „W tym człowieku widać Chrystusa”.

Pewien człowiek przez cztery lata wielokrotnie słuchał ewangelii. Nic jednak nie zmieniło jego życia w tym okresie. Pewnego razu małżeństwo chrześcijan zaprosiło go na obiad. Siedząc w towarzystwie tego małżeństwa i ich dwójki dzieci, obserwował ich, w jaki sposób odnosili się do siebie. I wtedy pojawiło się w jego myślach pytanie: „Kiedy podobnie będą wyglądać relacje pomiędzy mną a moją narzeczoną”?

Zdał sobie wtedy sprawę, że na to pytanie jest tylko jedna odpowiedź: „Nigdy”. Obserwując dalej postawę małżeństwa, natychmiast postanowił: „Aby nasze narzeczeństwo a później małżeństwo mogło przetrwać i mogło się coś w naszych relacjach zmienić, muszę od razu stać się chrześcijaninem”.