Krytykować Maję Frykowską, czy błogosławić? Drukuj Email
Autor: Biernacki Marian   
czwartek, 05 stycznia 2012 22:25
Tematem, który z oczywistych powodów wzbudził w tych dniach moje zainteresowanie jest wiadomość o nawróceniu Frytki, czyli Mai (dawniej: Agnieszki) Frykowskiej. Znana wcześniej z wielu skandalicznych zachowań celebrytka ogłosiła, że znalazła Jezusa Chrystusa.

Oto fragmenty jej świadectwa: Był taki moment, kiedy stwierdziłam, że mam dosyć i zaczęłam szukać samej siebie. Znalazłam Jezusa Chrystusa. Znalazłam go poprzez spotkanie ze znajomymi, którzy zaczęli mi opowiadać swoje świadectwo. Zaczęli mi mówić, jak naprawdę wygląda życie z Jezusem Chrystusem i zapytali mnie, czy chciałabym Go przyjąć do swojego serca. Kiedy zdecydowałam się to zrobić, nie wiedziałam, co mnie czeka, jak będzie, ale wiedziałam, że to jest ten moment, kiedy chcę coś zmienić w swoim życiu. Postanowiłam zaufać

[...] Przyjęłam Jezusa Chrystusa do swojego serca i od tego momentu moje stare życie umarło. Zaczęło się nowe. Wszystko, co stare – przeminęło. W moim życiu zapanował kompletny spokój.

[...] Powiem, że życie z Jezusem Chrystusem jest niesamowite. Daje mi spokój, daje mi miłość i przede wszystkim nie wyobrażam sobie w tej chwili sytuacji, żeby Jezusa w moim życiu nie było. W moim życiu do tej pory nie było żadnej stabilizacji, dlatego postanowiłam znaleźć coś realnego, stabilnego, prawdziwego – żywego Boga. I znalazłam Go, On przyszedł do mojego serca i został w nim, jest w Nim i będzie (źródło: Chrześcijanin24.pl).  Zobacz świadectwo Mai Frykowskiej 
Mówiąc prawdę, nie interesowałem się wcześniej zachowaniem Agnieszki Frykowskiej. Dopiero teraz, poinstruowany nieco doniesieniami medialnymi, posłuchałem rozmowy, jaką swego czasu przeprowadził z nią Wojciech Cejrowski. I przyznam, że niezależnie od informacji o jej nawróceniu, poczułem wielki niesmak do pana Cejrowskiego. Tylko jedno ciśnie mi się do głowy:  Z zagubioną i upadłą kobietą Jezus by nie rozmawiał w taki sposób, jak to zrobił ten rzecznik wiary katolickiej.

Tym bardziej się cieszę, że Pan Jezus okazał tej dziewczynie łaskę i dał jej możliwość rozpoczęcia nowego życia. Jest za wcześnie na mówienie czegokolwiek o jej nowym narodzeniu z Ducha Świętego. Biblia jednak jasno stwierdza, że krew Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu [1Jn 1,7]. Nie ma takiego grzechu, z którego Bóg nie mógłby oczyścić pokutującego grzesznika. Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości [1Jn 1,9].

Prawdziwe świadectwo o tym wydadzą kolejne miesiące i lata. Życzę Mai Frykowskiej, aby wytrwała na drodze wiary, wzrastała w poznaniu Jezusa i stała się zachętą do nawrócenia do Jezusa wielu kolejnych osób.

Niechby też liczyła się z tym, że – po pierwsze – nie wszyscy ludzie religijni z entuzjazmem przyjmą wiadomość o jej przemianie i związku z Jezusem. A gdy uczeni w Piśmie spośród faryzeuszów widzieli, że je z grzesznikami i celnikami, rzekli do uczniów jego: Czemu je z celnikami i grzesznikami? A Jezus, usłyszawszy to, rzekł im: Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, co się źle mają; nie przyszedłem wzywać do upamiętania sprawiedliwych, lecz grzeszników [Mk 2,16–17].  Z pewnością niektórzy będą jej nawrócenie kwestionować.

Po drugie,  byłoby dobrze, gdyby miała świadomość, że jej życie z Jezusem nie będzie – jak opowiada w swoim świadectwie nawrócenia – aż takie spokojne, jakby sobie tego życzyła. Źli ludzie nie zawsze będą schodzić jej z drogi, a tylko dobrzy ją otaczać.

Wspominajmy Maję Frykowską w modlitwach, ażeby Duch Święty wspomógł ją w chwilach zwątpienia i posilił do zwycięskiego przejścia przez czekające ją próby.