Kiedy wieczny dzień zaświta Drukuj
Autor: Zand   
sobota, 28 marca 2009 00:00

Gdy James M. Black (1865 - 1938) szedł pewnego dnia przez najuboższą dzielnicę rodzinnego miasta Wiliamsport, zobaczył na progu rozpadającego się domu małą biedną dziewczynkę.

Jej wygląd mówił sam za siebie, miała na sobie ubranko, a raczej szmatki i podarte buciki. Jej rodzice byli alkoholikami. Mieszkania nie można było nazwać „domem", bo na tą nazwę nie zasługiwało. Zagadnął dziewczynkę i zaprosił ją na szkółkę niedzielną. W odpowiedzi rozżarzyły się jej oczy i dziewczynka odpowiedziała: "Tak, chciałabym przyjść, ale..."

Black zrozumiał pragnienie dziecka. Następnego dnia dziewczynka otrzymała paczkę z nowym ubrankiem, bucikami i czapką. Bessie od następnej niedzieli była w szkółce niedzielnej i tak było przez wiele następnych tygodni. Pewnego razu przy sprawdzaniu obecności wszystkie dzieci zgłosiły się, tylko Bessie była nieobecna. Jej imię jeszcze raz zostało wywołane, lecz nie było odpowiedzi. J. Black dowiedział się, że dziewczyna jest chora i dlatego nie mogła przyjść. To go przeraziło. Co będzie, jeżeli już nigdy się nie zjawi? A jeśli umrze? Czy będzie obecna, gdy wywoływane będą imiona przed Bożym tronem? W odpowiedzi prawie podświadomie zaczął cicho mówić: „Kiedy wieczny dzień zaświta, a czas już zakończy się".

Słowa te brzmiały w jego duszy, usiadł przy pianinie i spontanicznie stworzył do tekstu melodię. W krótkim czasie pieśń nabrała ostatecznego kształtu. Od tego wieczora treść pieśni pozostaje niezmieniona. Dziewczynka rzeczywiście zmarła, lecz jej choroba zainspirowała autora do napisania pieśni, która „żyje" w dalszym ciągu.Zapisana jest w Śpiewniku Pielgrzyma pod nr 546. Została przetłumaczona na kilkanaście języków i jest śpiewana prawie na całym świecie.