Jezus nie chrzcił, lecz błogosławił dzieci Drukuj
Autor: Konstanty Wiazowski   
sobota, 10 września 2016 00:00

Bezsensownym byłoby Jego powiedzenie: „Pozwólcie niemowlętom przychodzić do mnie i nie zabraniajcie im, bo do takich jak one należy Królestwo Boga”.

Co do ważności i konieczności chrztu wszystkie Kościoły i niemal wszystkie wspólnoty chrześcijańskie zgadzają się ze sobą. Chrzest został ustanowiony i nakazany przez Jezusa Chrystusa, Pana Kościoła, do praktykowania przez Jego naśladowców. Różnice w poglądach na chrzest pojawiają się dopiero w jego pojmowaniu i sposobie jego praktykowania. A może nawet sposób praktykowania wpłynął na jego pojmowanie. Jak wiemy, na początku chrztem było pełne zanurzenie w wodzie jako świadectwo i wyznanie wiary osoby, która całkowicie powierzyła swoje życie Jezusowi Chrystusowi. Aby ten obrzęd uprościć - nie oczekiwać na świadomą decyzję wiary człowieka i nie starać się o głębszą wodę - zaczęto chrzcić małe dzieci małą ilością wody. Zaczęto szukać różnych dowodów, aby praktykę tę uzasadnić. W naszych kolejnych rozważaniach na ten temat postaramy się przyjrzeć im dokładniej. Jednym z nich jest spotkanie Jezusa z dziećmi.

Jezus błogosławił dzieci
Zwolennicy chrztu niemowląt, nie mając w Nowym Testamencie innych dowodów takiej praktyki, nawet w spotkaniu Jezusa z dziećmi dopatrują się ich chrztu. Powiadają oni: „Na temat chrztu dzieci Pismo św. bezpośrednio się nie wypowiada. Nie znajdziemy w nim ani zakazu, ani szczególnego nakazu chrztu małych dzieci. Mimo to jednak całe usposobienie Jezusa oraz całokształt spraw dotyczących zbawczego objawienia przemawiają stanowczo za chrztem dzieci. Matki, które według Marka 10:13nn. przyniosły swoje dzieci do Jezusa, aby się ich dotykał i je błogosławił, nie miały co do tego również specjalnego Słowa (zdanie: Dopuśćcie dziatkom przychodzić do Mnie itd. wypowiedział Jezus dopiero na skutek odprawienia ich przez uczniów). Mimo to Jezus całkowicie akceptował to, co uczyniły w prostej wierze w Niego, aczkolwiek uczniom mogłoby się wydawać, iż mają powód do tego, by takie postępowanie uważać za niewłaściwe. Owe matki poznały serce i usposobienie Jezusa. Wierzyły, że wypełniły się w Nim także te objawione błogosławieństwa Boże, jakie już Stary Testament odniósł do dzieci, a one ku pociesze, a odprawiający uczniowie ku zawstydzeniu usłyszeli z Jego ust to wzniosłe, cudowne słowo: Takich jest Królestwo Niebios. Kto dziś z takim samym usposobieniem przyniesie małe dziecię do chrztu, tego na pewno Pan przyjmie serdecznie”[1].

Zwolennicy tego poglądu przekonują, że chrzest niemowląt uzasadnia się nie tyle starożytną tradycją, co tajemnicą obietnicy, jaką Pan chrztu obdarowuje niemowlęta, udzielając im błogosławieństwa i zapewniając Królestwo Boże. Skoro przynoszone do Jezusa dzieci otrzymują Królestwo, które jest sumą błogosławieństwa, udzielanego wierzącemu i zapieczętowanemu chrztem, to jak ktoś może odmówić im chrztu? Niektórzy nawet twierdzą, że gdy Jezus wkładał na nie ręce, właściwie był to chrzest, konsekracja, wprowadzenie do Kościoła - czyli chrzest bez wody.

Komentując tekst Mt 19:13-15 Kalwin wyraża tradycyjne podejście do tego zagadnienia. „Świadczy to o tym, że pragnie on przyjmować dzieci, a biorąc je w ramiona, nie tylko je obejmuje, ale kładąc na nie ręce błogosławi im; z tego wnioskujemy, że jego łaska obejmuje nawet tych, którzy są w tym wieku. Wyłączanie z łaski odkupienia tych, którzy są w takim wieku, byłoby okrucieństwem, dlatego nie bez podstaw używamy tego tekstu jako tarczy przeciwko anabaptystom... Krótko mówiąc, obejmując je dowodził, że są one w stadzie Chrystusa. A jeżeli były uczestnikami darów duchowych, które reprezentuje chrzest, nieuzasadnione jest pozbawianie ich jego zewnętrznego znaku”[2].

Czy rzeczywiście był to chrzest?
Niektórzy komentatorzy dowodzą, że tekst mówiący o błogosławieństwie dzieci przez Jezusa został włączony do Ewangelii dla uzasadnienia chrztu w bardzo młodym wieku. Szczególnie wersja Łukasza (18:15-17) wspomina o przynoszeniu do Jezusa „małych dzieci” (niemowląt). Jednak w tym samym tekście Łukasza Jezus mówi: Kto nie przyjmie Królestwa Boga jak dziecko (a nie niemowlę), nie wejdzie do niego. A zatem nieświadoma bierność niemowlęcia nie jest przykładem przyjęcia Królestwa przez człowieka dorosłego. Choć Łukasz zamiennie stosował te określenia, bezsensownym byłoby Jego powiedzenie: „Pozwólcie niemowlętom przychodzić do mnie i nie zabraniajcie im, bo do takich jak one należy Królestwo Boga”. Jezus „przywołał je i powiedział: Pozwólcie dzieciom przychodzić (nie przynosić je) do Mnie...”. Z tekstu tego tak samo nie wynika, że Jezus polewał czy pokrapiał te dzieci wodą, jak to, że szczepił ich przeciwko ospie. Mówiąc o chrzcie, największy teolog dwudziestego wieku, Karol Barth, powiada: „Można wykazać na podstawie egzegezy i samej istoty sprawy, że w tym akcie chrzczony jest aktywnym partnerem i że bez względu, na jakim etapie życia może się on znajdować, jest rzeczą oczywistą, że żadne INFANS (niemowlę) nie może być tym partnerem... Z punktu widzenia Nowego Testamentu do chrztu się nie przynosi; do chrztu się przychodzi”[3].

Tekst mówiący o przynoszeniu czy przyprowadzaniu do Jezusa dzieci nie ma nic wspólnego z chrztem. Mówi on jedynie o stosunku Jezusa do dzieci i przykładzie ich ufności wobec Boga. A zatem rodzice powinni brać pod uwagę duchowy rozwój swojego dziecka. Jego postawa ufności ma być przykładem dla dorosłych. „Do takich jak one - nie biorących pod uwagę własnych zasług, pełnych ufności wobec Boga - należy Królestwo Boga”. Dziedzicami Królestwa są ci, którzy dziecięcą wiarą i postawą oczekują na nie i wchodzą do niego. Dlatego tekst ten mówi o konieczności przyjmowania dobrej nowiny o Królestwie Boga tak, jak przyjmuje ją dziecko. Ale nie jest tu na miejscu całkowicie bierna postawa niemowlęcia. Dobra nowina oczekuje na gotowość jej przyjęcia i odpowiedzenie miłością na miłość Chrystusa. Dobra nowina o Królestwie Boga jest utożsamiana z Chrystusem. Przyjąć Królestwo - to przyjąć Chrystusa i Jego łaskę.

Niektórzy teolodzy dowodzą, że Mk 10:13-16 i paralelne teksty (Mt 19:13-15 i Łk 18:15-17) zachęcają rodziców do przyprowadzania dzieci do Jezusa, co jest jednoznaczne z chrztem. W niektórych jego zwrotach dopatrywali się oni liturgicznych elementów nabożeństwa pierwotnego Kościoła i dlatego przekonywali, że tekst ten „został włączony do Ewangelii po to, aby usprawiedliwić kościelną praktykę chrztu niemowląt. Należy jednak zauważyć, że rozpatrywane przez nas teksty nie wspominają o chrzcie. Gdyby celem włączenia ich do Ewangelii było usprawiedliwienie chrztu niemowląt, przynajmniej w najbliższym ich kontekście znajdowałaby się wyraźna wzmianka o chrzcie. Gdy Jezus powiedział, że każdy, kto ma wejść do Królestwa Niebios, musi być podobny do dziecka, mówił o konieczność posiadania dziecięcej ufności, a nie chrztu”[4]. Inne tłumaczenie wyraźnie na to wskazuje: „Wówczas Jezus przywołał do siebie dzieci, a uczniom powiedział: Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie, bowiem do takich jak one należy Królestwo Boże. I jeśli ktoś nie będzie miał takiej wiary jak dzieci, nie wejdzie do Królestwa”[5].

Błogosławieństwo nad dziećmi
Michael Hurley, jezuita irlandzki, pisząc o tym, czego katolicy mogą się nauczyć z kontrowersji odnośnie chrztu małych dzieci, dochodzi do wniosku, „że praktyka chrztu niemowląt nie ma swojej teologii, gdyż chrześcijańska doktryna chrztu dotyczy chrztu dorosłych wyznawców. Powiada więc, że „chrzest małych dzieci jest jeszcze praktyką, która szuka teologii“. Interesujące! Całe wieki stosuje się praktykę, która nie ma teologicznego uzasadnienia. Czy nie byłoby więc rzeczą właściwą zamiast szukania sztucznych podstaw, zaniechać praktykę chrztu niemowląt, a na jej miejsce przyjąć obrzęd udzielania błogosławieństwa przez modlitwę nad niemowlętami urodzonymi w rodzinach chrześcijańskich; chrzcić zaś tylko tych, którzy stają się chrześcijanami? Tak czynią przecież już od dawna społeczności ewangeliczno-baptystyczne”[6].

Inny teolog katolicki, tak pisze na temat chrztu: „Pojęcie chrztu kojarzy się współczesnemu człowiekowi z chrztem niemowląt. Jest to zrozumiałe, ponieważ taka jest obecna praktyka Kościoła: udzielanie chrztu niemowlętom. Ta jednak praktyka stwarza wiele trudności teologicznych. Sensowność chrztu dziecka jest przez wielu teologów kwestionowana. Argumentacja jest wciąż podobna: sakrament jest sposobem przekazu rzeczywistości nadprzyrodzonej poprzez liturgiczne obrzędy. Ażeby ktoś mógł przyjąć sakrament, musi być w stanie go odebrać - zrozumieć sens rytuału sakramentalnego i zaakceptować go aktem swojej woli. Ponieważ w wypadku dziecka jest to niemożliwe, wobec tego nie można mówić o sakramencie chrztu niemowląt”[7].

Definicja nowotestamentowego chrztu i sposób jego dokonywania w Kościołach ewangeliczno-baptystycznych nie dopuszczają jego dokonywania na niemowlętach. Praktykują one natomiast obrzęd błogosławieństwa nad niemowlętami i ich rodzicami. Rozważany przez nas tekst Ew. Marka 10:13-16 lub jego paralelne teksty zwykle czyta się wtedy na uroczystym nabożeństwie w kościele. Rodzice niemowlęcia lub nawet kilkuletniego dziecka przynoszą lub przyprowadzają je do kościoła. Duchowny wita ich i wraz ze zgromadzonym zborem podziela ich radość z danego im daru Bożego w postaci dziecka. Czyta odpowiednie teksty Pisma Świętego (1 M 6:4-7; Mk 10:13-16), zapewniając o Bożej miłości do dzieci. Rodzice dziecka modlą się, dziękując Bogu za ten dar i obiecując troszczyć się o jego dalszy fizyczny i duchowy rozwój. Duchowny kładzie ręce na głowie dziecka, a czasem bierze je na ręce, i również modli się o Boże błogosławieństwo na dalsze jego życie, a następnie przekazuje dziecko ojcu[8] i wznosi modlitwę o szczególne błogosławieństwo dla rodziców, których zadaniem będzie doprowadzenie swego dziecka do osobistej wiary w Jezusa Chrystusa i przyjęcia chrztu. Przez to podkreśla rolę odpowiedzialnego ojcostwa i wychowania w rodzinie. O to samo modlą się też zgromadzeni w kościele w czasie nabożeństwa. W ten sposób nie tylko rodzice, ale i cała wspólnota kościelna staje się odpowiedzialna za dalszy rozwój małego dziecka.

Przypisy:
1. Teodor Haarbeck, U podstaw wiary, Wyd. „Zwiastun”, Warszawa, 1975, str. 173-174.
2. G. R. Beasley-Murray, Baptism in the New Testament, Grand Rapids, Michigan, 1984, str. 321 (cytat w odnośniku).
3. Cytowane w Edward Czajko, Stare i nowe rzeczy, Wyd. ZKE, Warszawa, 1980, str. 289.
4. Millard J. Erickson, Christian Theology, Grand Rapids, Michigan, 1985, t. III, str.1103.
5. Słowo Życia, Nowy Testament, Living Bibles International, 1989.
6. Edward Czajko, Stare i nowe rzeczy, ZKE, Warszawa, 1980, str. 289 -290.
7. Ks. Mieczysław Maliński, Po co sakramenty, Wrocław, 1984, str. 287.
8. Patrz The Blessing of Infants and the Dedication of Parents w Baptist Basics Series, wydane przez Kościół Baptystów Anglii.