Dziękuję.. Drukuj
piątek, 30 lipca 2010 01:00

A przechodząc, ujrzał człowieka ślepego od urodzenia. I zapytali go uczniowie jego, mówiąc: Mistrzu, kto zgrzeszył, on czy rodzice jego, ze się ślepym urodził? Odpowiedział Jezus: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, lecz aby się na nim objawiły dzieła Boże. (Ewangelia św. Jana 9:1-3)

Byłem niedawno z dziećmi w przychodni. Nic poważnego, rutynowe badania: bilans dziesięciolatki z małą czterolatką w tle – towarzyszącą starszej siostrzyczce ze zwykłej dziecięcej ciekawości. Dzień był słoneczny i parny, więc małych i dużych pacjentów jak na lekarstwo. Oprócz nas, w drugim końcu poczekalni siedziała jeszcze tylko młoda mama z córeczką: mniej więcej trzyletnią dziewczynką z syndromem Downa. Patrzyłem na mamę, kobietę mniej więcej w moim wieku, która nie wyglądała na specjalnie zmartwioną ani zmęczoną i na małą, która biegała radośnie w tę i z powrotem robiąc przy tym sporo hałasu. Nie rozumiałem co prawda ani słowa z tego, co dziewczynka trajkotała swojej rodzicielce, ale widać było, że obie kobietki dogadują się bez trudu.

Pomyślałem przez chwilę o najnowszych osiągnięciach diagnostyki prenatalnej, o tym, że wady genetyczne diagnozuje się dzisiaj u kilkunastotygodniowego (a może nawet i kilkutygodniowego) płodu. Przez myśl przebiegły mi czytane niedawno artykuły prasowe o Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, w których ponad 90% ciąż, w których lekarz stwierdzi u dziecka syndrom Downa, rozszczepienie kręgosłupa lub inną poważną wadę, kończy się decyzją matki o aborcji, chociaż kolejki małżeństw gotowych zaadoptować poważnie chore dzieci są bardzo długie. Pomyślałem o dziewczynce w poczekalni, o tym że jej szanse na przeżycie w Anglii lub Stanach byłyby mniejsze niż jeden do dziesięciu i miałem ochotę serdecznie uściskać ją samą i jej dzielną mamę.

Mały Samuel ze słynnej fotografii, którego rozszczepienie kręgosłupa zoperowano jeszcze w łonie matki, łapiąc swą mikroskopijną dłonią za palec chirurga i przyjaźnie „potrząsając” jego ręką wydaje się mówić: „Dziękuję, Panie Doktorze, dobra robota! Też jestem człowiekiem, co prawda małym i chorym, ale doceniam to, co Pan dla mnie zrobił. Mógł mnie Pan przecież porozrywać na kawałeczki i wyrzucić do śmieci, jak wielu moich niedoskonałych współbraci, a zdecydował się Pan operować mój maleńki kręgosłup. Dziękuję też Tobie, Mamo, że przyjęłaś mnie jak cenny prezent, nawet jeśli po urodzeniu nie będę zupełnie zdrowy i będę nadal wymagał Twojej pomocy. Jeśli będziesz czasem zmęczona, czy załamana, nie zapominaj, że jestem dla Ciebie darem, przez który objawią się dzieła Boże. Jak w życiu ślepca z biblijnej opowieści: prędzej czy później...”