Degeneracja Drukuj Email
Autor: Bert Clendennen   
środa, 24 sierpnia 2011 00:00

W Hebrajczyków 2:3.czytamy „jakże my ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy tak wielkie zbawienie? Najpierw było ono zwiastowane przez Pana, potem potwierdzone nam przez tych, którzy słyszeli”. Jeżeli zaniedbamy roślinę w ogrodzie, zacznie się naturalny proces pogarszania i roślina zmienia się na gorsze. Jeżeli zaniedbamy jakieś zwierzę domowe, zamieni się ono w dzikie i bezwartościowe. Tak samo dzieje się z ludźmi. Dlaczego człowiek miałby być wyjęty z pod prawa natury? Natura zna go, jako jeszcze jeden gatunek i prawo odmiany gatunku dotyczy całego stworzenia.

Jadąc drogą, widziałem pola zaorane i pięknie utrzymane i pomyślałem sobie w związku z tą lekcją o „powrocie do natury”. Zawsze wzdłuż płotu z drzew i krzewów wiedzę ciernie tylko czekające na najmniejsze zaniedbanie ze strony farmera. Jeżeli zaniedba te drzewa, wkradnie się pustynia i zabierze z powrotem to, co farmer jej zabrał Taka jest również natura człowieka. Na mury świata duchowego, w którym urodziliśmy się, wdziera się stara natura Adama.

Czeka cierpliwie, byś zaniedbał to wielkie zbawienie. Kiedy to zaniedbasz, chwasty, wrzośce i przekleństwo starej natury wróci z powrotem. Jeżeli człowiek zaniedba się przez kilka lat, zmieni się w gorszego i niższego człowieka. Jeżeli zaniedba swoje sumienie, zamieni się ono w bezprawie i siedlisko rozpusty. Jeżeli zaniedba swoją duszę, musi ona niechybnie popaść w ruinę i zepsucie.

Tu mamy naturalną podstawę dla postawionego pytania. Jeśli zaniedbamy, mając przed oczami tą uniwersalną zasadę, jak uciekniemy? Nie ma potrzeby udowadniać, że taka zasada jest w każdym człowieku. Jest to potwierdzane w faktach i w analogii do natury. Wszyscy ludzie, którzy siebie znają, są świadomi, że taka tendencja istnieje i jest głęboko zakorzeniona w ich naturze. Teologicznie jest to określane, jako grawitacja w kierunku zła. Biblia nie pozostawia w tym względzie nikogo w ciemności. Istnieje stara natura, którą Chrystus wziął na krzyż, ta stara natura Adama, która naciska i chce ponownie wrócić do życia. Biblia mówi, że człowiek został poczęty w grzechu i ukształtowany w nieprawości. Doświadczenie mówi, że ta ścieżka prowadzi w dół bez żadnego wysiłku. Człowiek może pozwolić zrujnować sobie życie. Na tej zasadzie człowiek jest zgubiony. Jeżeli widzimy człowieka upadającego z dwudziestego piętra, natychmiast mówimy, „ten człowiek jest zgubiony”. Mówimy tak zanim on przeleciał jedno piętro w dół, gdyż taka sama zasada, która powoduje, że zleciał o jedno piętro, ma zastosowanie do końca jego upadku i dlatego jest on martwy już na początku swojego upadku.

Grawitacja grzechu w człowieku działa w taki sam sposób. Stopniowo, w miarę nabierania rozpędu, człowiek oddala się coraz bardziej od Boga i sprawiedliwości i ląduje zgodnie z prawami fizyki w piekle zaniedbanego życia. Ta lekcja wynika też z analogii. Oprócz prawa degeneracji jest też w każdym żywym organizmie prawo śmierci. Myślimy, że natura jest pełna życia, a ona jest raczej pełna śmierci. Nie mówimy, że normalną rzeczą dla rośliny jest żyć. Przestudiujcie jej cechy, a będziecie zmuszeni przyznać, że naturalną jej tendencją jest zdążanie do śmierci. Jest ona zachowywana od śmierci przez tymczasowe wyposażenie, które daje jej przez moment władzę nad żywiołem. Odejmijcie te zdolności na chwilę, a objawi się jej prawdziwa natura. Zamiast przezwyciężyć naturę, natura przezwycięża ją. To wszystko, co wydawało się służyć do jej wzrostu i piękna, teraz działa przeciw niej i powoduje umieranie. Słońce, które ją ogrzewało, teraz ją wysusza, powietrze i deszcz, które ją odżywiały, teraz powodują gnicie. Prawo, które odnosi się do całego świata roślin, odnosi się także do świata zwierząt i ludzi.

Może najbardziej trafną definicją życia jest „suma wszystkich funkcji, które sprzeciwiają się śmierci”. Istnieje wiele definicji życia. Biolodzy mówią, że życie, to zdolność przystosowania się do otoczenia. Podobnie życie duchowe jest sumą wszystkich funkcji, które sprzeciwiają się grzechowi. Atmosferą duszy są codzienne doświadczenia, okoliczności i pokusy tego świata. Życie daje roślinie siłę do spożytkowania elementów, a bez niego elementy wykorzystują roślinę. Bez tego życia, pokusy i doświadczenia tego świata zniszczą duszę. Jak uciekniemy, jeżeli odmówimy ćwiczenia tych funkcji, albo inaczej mówiąc, jeżeli zaniedbamy? Jest to otrzeźwiający fakt, że ten niszczący proces przebiega niezależnie od Bożego sądu za grzech. Boży sąd za grzech jest innym i straszniejszym faktem, którego może to być częścią. Jest to jednak oddzielny fakt, który można sprawdzić, że według czysto naturalnych zasad dusza, która jest pozostawiona samej sobie i nie pilnowana, nie doglądana i nie odkupiona, musi z natury umrzeć.

Jeżeli zgrzeszymy, cokolwiek to jest, musimy to wyznać i odrzucić. Dusza, która grzeszy, ta „umrze”, powiedział prorok Ezechiel. Umrze niekoniecznie dlatego, że Bóg wydał na nią wyrok śmierci, ale ponieważ nie może zapobiec śmierci. W samej naturze jest taka kara, a wyrok jest wykonywany z przerażającą wiernością prawu. Istnieje taka myśl, że prawdy religijne są poza sferą rozumu, który w normalnych sprawach służy człowiekowi. To pytanie musi być co najmniej wyjątkiem. Dotyczy to tak samo sfery duchowej, jak i natury. Jeżeli na człowieku nie robi wrażenia to, że Bóg będzie go sądził za grzechy, nie może być ślepy na fakt, że będzie go sądzić natura. Kiedy Bóg dał prawa natury, wydaje się, że dał jej dwa przepisy, na których oparty był ten wyrok.

Pierwszy przepis mówi, „co człowiek sieje, to i żąć będzie...” (Gal. 6:7). Drugi jest wyrażony w tym, „Jakże my ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy...” (Hebr. 23). Pierwszy przepis mówi o władzy grzechu. Drugi, o którym teraz mówimy, zajmuje się grzechem zaniedbania. Nie ma tu mowy o siewie, ale o żniwie. Bierze pod uwagę tych, którzy nie robią nic i zadaje pytanie, „Jak oni ujdą cało”? Biblia stawia pytanie ale nie daje odpowiedzi i jest oczywiste, że takiej odpowiedzi oczekuje. Jak ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy? Odpowiedź brzmi, że nie ujdziemy. W sposób naturalny nie możemy. Tak samo nie uciekniemy, jak człowiek nie uniknie utopienia się, kiedy wpadnie do morza, a zaniedbał tego, by nauczyć się pływać. Tak samo nie ucieknie ten, kto zlekceważył tak wielkie zbawienie. Dlaczego ma spaść tak srogi sąd za proste zlekceważenie?

Generalnie przyjmowane pojęcie mówi, że aby człowiek był potępiony, musi być strasznym grzesznikiem. Ta zasada idzie dalej. Ja mówię po prostu, „Jeśli zaniedbamy”. Dlaczego takim grzechem jest nie posianie niczego? Dlaczego taka kara za nie zrobienie niczego? Musi być jakaś ukryta, ważna relacja i związek pomiędzy tymi trzema słowami: zbawienie, zaniedbanie i ucieczka. Dlaczego te słowa są powiązane z sobą i mają władzę do wydawania wyroku śmierci? Wyjaśnienie zostało częściowo już podane, ale dalsze znaczenie jest w słowie zbawienie. Nie jest to oczywiście zbawienie w normalnym zrozumieniu przebaczenia grzechów. Pytanie w liście do Hebrajczyków skierowane jest do ludzi, którzy podobno już to mieli. Jest to słowo o szerszym znaczeniu i dlatego obejmuje nie tylko przebaczenie grzechów, nie też wyzwolenie od ciężaru ciała. Zawiera w sobie cały proces zbawienia od mocy grzechu i samolubstwa.

Biblia wyraźnie mówi o naturalnych zasadach człowieka, które go ciągną w dół do śmierci, zaślepiają jego zrozumienie, zagłuszają sumienie i paraliżują wolę. To jest aktywnie działające prawo grzechu. Wychodząc temu naprzeciw, Bóg wyposażył nas w inne prawo, które zatrzyma ten trend staczania się. Jest to aktywnie działająca zasada zbawienia, którą Biblia nazywa uświęceniem. Jeżeli człowiek stwierdzi, że działa w nim pierwsze z tych praw i ciągnie jego życie w dół do śmierci, jest tylko jedna droga wyjścia z tego stanu; uchwycić się mocy zbawienia. Ta moc jest jedyną w całym wszechświecie, która ma wpływ na naturalną skłonność człowieka do zniszczenia, a jej zlekceważenie, to odcięcie jedynej szansy na ucieczkę. Z samej natury zbawienia widać wyraźnie, że jedyną rzeczą, jaka wystarczy, by to utracić, jest zaniedbanie. Dlatego Biblia mocno podkreśla to tak ważne słowo. Człowiek, który został zatruty, potrzebuje tylko zlekceważyć antidotum, by umrzeć. Jest to efekt zlekceważenia zbawienia, a konkluzja brzmi, jeżeli zlekceważysz, wyjście nie jest możliwe.

Zbawienie jest określonym procesem. Jeżeli człowiek nie podda się temu procesowi, nie może z tego skorzystać. „Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi” (Jan 1:12). Może to być niedbalstwo lub apatia, ale zlekceważenie jest fatalne w skutkach. Nie można ujść cało. Popatrzmy na jeszcze inny aspekt tego przypadku, czyli wpływ na samą duszę. Zlekceważenie, to dla duszy coś więcej, niż utrata zbawienia. Ono niszczy możliwość zbawienia. Degeneracja w sferze duchowej obejmuje przede wszystkim uszkodzenie zdolności do zbawienia i wreszcie utratę tych zdolności. Dusza jest po kawałku niszczona, aż zniknie możliwość przyjęcia Boga i sprawiedliwości. To jest ten grzech nieprzebaczalny, albo jak mówi Jan, grzech na śmierć. Dusza ma w sobie wielkie miejsce dla Boga, które może być powiększane. Jeżeli zajmie je Bóg, jest nieograniczone, ale bez Boga dusza kurczy się i zmniejsza. To, co pozostało, trudno jest nazwać duszą. Jest to bezużyteczny organ, skazany na śmierć z powodu nie używania. Natura ma swoją własną odpłatę za zaniedbanie, jak również za nadmierne używanie. Niewłaściwe używanie jest tak samo śmiertelne, jak nadużywanie.

Są pewne zwierzęta, które ryją pod ziemią i natura wzięła odwet na nich w naturalny sposób. Zamknęła im oczy. Jeżeli postanowiły żyć w ciemności, oczy nie są im potrzebne. Lekceważąc je, te zwierzęta pokazały, że ich nie chcą. Ponieważ jednym z praw natury jest, że nic nie istnieje bez powodu, ich oczy zostały im zabrane. W taki sam sposób duchowe oczy muszą umrzeć i stracić swoją zdolność zgodnie z prawem natury, jeżeli dusza woli chodzić w ciemności, zamiast w światłości. Takie znaczenie mają słowa Jezusa, „temu kto nie ma, i to, co ma, będzie odjęte.” (Mat. 13:12) oraz słowa, „Weźcie przeto od niego ten talent” (Mat. 25:28). Zdolność wierzenia jest najwspanialszym darem, jaki posiadamy. Jednak i on jest poddany temu prawu. Jeśli ktoś ukryje swój talent, nie robiąc z nim nic dobrego, ani złego, Bóg nie pozwoli mu go zatrzymać. Nie będzie mógł go zatrzymać tak, jak kret nie mógł zatrzymać swoich oczu. Bóg mówi, „zabierzcie mu ten talent”.

Przestępstwem tego człowieka było po prostu zaniedbanie, „...Sługo zły i leniwy” (Mat. 25:26). było to życie zmarnowane, życie, które zawiodło w świętej służbie. Takie życie jest niebezpieczeństwem dla wszystkich, którzy wkroczą na tą drogę. Najciemniejszą tego stroną jest fakt, że jesteśmy nieświadomi tego zaniedbania i złego ukierunkowania naszych sił. Jeżeli czujemy się z tym źle, to jest nadzieja, jeżeli coś w naszej duszy nie śpi tak, jak reszta, jeżeli słyszymy sprzeczny głos, a mimo tego jest apatia i obojętność, czego jest to symptom? Jest to postępująca śmierć. Są pewne wypadki, przy których ofiara nie czuje bólu i uważa, że jest mocna, ale umiera. Gdybyśmy zapytali chirurga, co go upoważnia do wydania tak strasznego werdyktu, powiedziałby, że jest to odrętwienie, które świadczy, że niektóre części ciała już utraciły zdolność do życia. Nie jest to efekt zakażenia się od kogoś. Dusza przeżywająca degenerację poprzez pewne pokusy, zaplanowane w najgłębszym piekle, ma moc zachowania całkowitej tajemnicy. Kiedy wszystko wewnątrz jest zaro piałe i zgniłe, jak Judasz, bez wstydu może pocałować Pana. To niewidzialne zepsucie, jak jego odpowiednik w naturze, może pokazywać na zewnątrz swoją ofiarę, jako piękną, zabijając ją od wewnątrz .

Mały skorupiak zamieszkuje pieczary Mammoth Caves w Kentucky. Na początku człowiek jest zdziwiony, widząc te zwierzęta wyposażone w oczy. Powstaje pytanie; po co im oczy, kiedy żyją w całkowitej ciemności? Czy to jest wyjątek? NIE! Nacięcie skalpelem i spojrzenie przez mikroskop wyjawia sekret. Te oczy są kpiną. Zewnętrznie są doskonałe, ale badanie dowiodło, że wewnątrz nie ma nic. Nerw optyczny skurczył się i zamarł. Mają narządy wzroku, ale nie mają wzroku. Mają oczy, a nie widzą. Dokładnie to powiedział Jezus o pewnych ludziach; mieli oczy, a nie widzieli. Powód jest taki sam. Te skorupiaki w jaskiniach postanowiły żyć w ciemnościach, dlatego zostały do tego przystosowane. Odmawiając widzenia utraciły prawo widzenia. Natura ich przystosowała. Natura musi postępować zgodnie z prawem. Jest to jej obrona przed rozrzutnością i ta zdolność zanika natychmiast, jeżeli nie jest wykorzystywana. Kto ma uszy do słuchania, kogo uszy nie są zdegenerowane, niechaj słucha

Często słyszymy szczerych ludzi, którzy mówią, „nie ma czegoś takiego, jak ateista”. Jednak musi być ateista. Są tacy ludzie, którym wydaje się, że nie ma Boga. Nie widzą Boga, gdyż nie mają oczu. Mają tylko niewykształcony organ, zniszczony przez zaniedbanie. Jest to efekt grzechu nie po śmierci, ale za życia. Ten proces działa w pełni teraz. Może to powodować, że grzeszymy z lżejszym sumieniem, odsuwamy sąd i opóźniamy czas rozliczenia przed Bogiem. Jednak za każdy dzień zdamy rachunek. Każda dusza jest księgą sądu, a natura, jak anioł zaznacza tam każdy grzech. Wczorajszy grzech, jako część kary, jest grzechem dzisiaj. Nasze grzechy, jak ogary z piekła, tropią nas po cichu od naszej przeszłości aż do naszego grobu. Moce grzechu w takiej sile, jak je rozwijaliśmy z każdym uderzeniem serca, są w nas. Dusze niektórych ludzi są już przeszyte wiecznymi konsekwencjami zaniedbania do takiego stopnia, że patrząc w sposób naturalny na ich przypadek, niemożliwa jest jakiekolwiek ucieczka. Straszną rzeczą jest wpaść w ręce Boga żywego! Wszelka nadzieja na Niebo dla duszy zaniedbanej, może być tylko iluzją.

Jak może dusza uciec do Nieba, jeżeli lekceważyła przez całe życie jedyną drogę ucieczki od słowa „Ja”. Te trzy słowa; zbawienie, ucieczka i zaniedbanie, są związane z sobą nie przypadkowo, ale organicznie i koniecznie. Ucieczka oznacza nic więcej, niż przeniesienie ze sfery naturalnej do duchowej. Oznacza to zrzucenie wszystkiego, co nie może wejść do Królestwa Bożego i przyobleczenie się w Chrystusa. Jest to sprawowanie zbawienia przez proces, który Biblia nazywa uświęceniem. Człowiek rodzi się na nowo w momencie, ale trzeba całe życie chodzić z Bogiem, by upodobnić się do obrazu Chrystusa.

Wreszcie, nasze pojęcie istoty duchowej musi pochodzić z istoty fizycznej. Nasze pomysły odnośnie nowej natury duchowej muszą być pożyczone ze znanej nam starej natury. Na przykład w naturze duchowej jest zmysł wzroku. Jeżeli go zaniedbasz i nie rozwiniesz, nigdy ci go nie będzie brakować. Po prostu nie będziesz nic widział. Jeżeli go rozwiniesz, zobaczysz Boga. Jest zmysł słuchu. Jeżeli go nie rozwiniesz, nigdy ci go nie będzie brakować; po prostu nie będziesz nic słyszał. Jeżeli go rozwiniesz, będziesz słyszał, „Moje owce słuchają mojego głosu”. Jest zmysł dotyku, który musi być rozwinięty w nowym człowieku. Taki zmysł miała ta kobieta, która dotknęła Jego szat; to cudowne dotknięcie, zwane wiarą, porusza serce Boga. Jest też zmysł smaku to duchowy głód Boga. Coś wewnątrz poświadcza i widzi, że Bóg jest dobry. Jest też zdolność do inspiracji. Zaniedbaj to, a cała sceneria świata duchowego jest monotonna i brzydka. Jeżeli to rozwiniesz, to nastawi całą naturę człowieka na piękno Bożego stworzenia.

Ostatnia, ale nie najmniejsza jest nasza zdolność do miłości; miłości Bożej. To uczucie może się poszerzać i być coraz wyższe, głębsze, dłuższe i szersze. Bez tego żaden człowiek nie może prawdziwie zrozumieć słowa „tak wielkie zbawienie”, gdyż miarą tego jest drugie „tak” Chrystusa - Bóg tak umiłował świat, że dał Swojego jedynego Syna. Jak uciekniemy, jeżeli to zlekceważymy?


„Szkoła Chrystusa” - Degeneracja z cyklu Upamiętanie,

http://clendennen.blogspot.com