Dar, którego nikt nie chce przyjąć Drukuj
Autor: Paweł Friesen   
piątek, 15 sierpnia 2014 00:00

Spojrzenie na samotność

Apostoł Paweł mówi o samotności i małżeństwie jako darach od Boga. (1 Kor. 7:7). Niewielu podda w wątpliwość argumentację co do małżeństwa, lecz kiedy stajemy twarzą w twarz z nauczaniem o samotności jako darze, wielu z nas wolałoby zacytować słowa Pawła o tym, że „bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać” (Dz. Ap. 20:35). Samotność jest jednym z tych darów, których nie chcemy przyjąć.

Będąc osobą samotną, odkryłem, iż stan ten dawał mi duże poczucie wolności. Prawdziwie uwierzyłem i zrozumiałem prawdę, że jest to dar. Dar jest tak samo dobry jak jego dawca. Im lepiej dawca cię zna, tym bardziej prawdopodobne jest, że dar, który od niego otrzymujesz, jest dla ciebie dobry.

Pamiętam liczne przyjęcia urodzinowe, kiedy otwierałem prezent i znajdowałem książkę - jedną z tych, które ciągle leżą nie przeczytane na półce. Dawca miał jak najlepsze intencje, lecz dla małego chłopca wychowującego się w gospodarstwie rolnym książka o pięknych chińskich ogrodach nie była odpowiednim prezentem. Była wspaniałym prezentem, lecz być może dla kogoś innego. Jeśli dawca nie zna cię dobrze, dar, którym chce cię obdarzyć może okazać się nieodpowiedni dla ciebie.

Bóg wie doskonale, co jest dla ciebie najlepsze. On zna cię lepiej niż ty sam siebie. (Ps. 139:13-16). On chce cię obdarzyć dobrymi darami, lepszymi od tych, które dostajesz od przyjaciół czy krewnych (Mat. 7:11). Bóg chce dla swoich dzieci tego, co najlepsze, nie tylko tego, co dobre.

Istotą daru jest to, że go otrzymujemy, a nie to, że na niego zasługujemy. Bóg daje dary, my je otrzymujemy. Jeśli jesteśmy tego świadomi, nie posługujemy się podstępem czy kłamstwem w celu zdobycia partnera do małżeństwa. Jeśli małżeństwo jest darem od Boga, otrzymujemy partnera, ponieważ On tak postanowił.

Dar z nieba

Będąc studentem, nie miałem jeszcze dziewczyny. Mój przyjaciel, który był żonaty, zadał mi pytanie: „Czy czekasz, aż Bóg ześle ci kogoś z nieba?” Wtedy milczałem, lecz teraz z entuzjazmem odpowiedziałbym: „Tak!”. Nie trzeba poświęcać szczególnego czasu, energii czy pieniędzy, udając się z miejsca na miejsce w poszukiwaniu ewentualnego kandydata na męża czy żonę. Decyzji o wyborze szkoły też nie należy podejmować, sugerując się stosunkami damsko - męskimi.

Dar jest tak samo dobry jak jego dawca. Im lepiej dawca cię zna, tym bardziej prawdopodobne jest, że dar, który od niego otrzymujesz, jest dla ciebie dobry.

Często popadamy w kłopoty, ponieważ wkradamy się i zabieramy dar zanim jesteśmy gotowi, by odpowiedzialnie go używać.

Jeśli małżeństwo i samotność są darami od Boga, musimy podejmować decyzje życiowe, odkrywając Jego wolę. Jako człowiek samotny żyję w posłuszeństwie Bogu i ufam Mu odnośnie wszystkich aspektów mojego przyszłego życia.

Kiedy kończyłem szkołę średnią, zaczynałem zastanawiać się nad moją przyszłością. Miałem dwadzieścia jeden lat i wciąż byłem sam. Służba wojskowa określała w sposób jednoznaczny moją najbliższą przyszłość, a po niej chciałem studiować w seminarium. Kiedy obliczyłem, ile będę miał lat, gdy skończę seminarium, stwierdziłem, że będzie już za późno, by zakładać rodzinę. Myśląc tak, odkryłem, że moje plany odnośnie przyszłości oscylują wokół małżeństwa.

Nauczyłem się żyć dniem dzisiejszym i zmieniłem nastawienie do planowania swojego życia - nie pod kątem małżeństwa, gdyż mogło się okazać, że ono wcale nie jest dla mnie. Ta myśl była dla mnie bardzo cenna. Poruszam się teraz swobodnie z jednego miejsca na drugie, przechodzę przez kolejne sytuacje bez martwienia się, kogo nie poznałem lub z kim się nie spotkałem. Nauczyłem się żyć każdym dniem w pełni i wierzę, że każda osoba samotna może żyć pełnią życia.

Spełniony i samotny

Wiele razy słyszałem, że osoby samotne nie wiedzą nic o pełni życia. Moi przyjaciele, którzy mają żony, opowiadają o swoich „lepszych połowach”. Czy to ma oznaczać, że jeśli jeszcze nie znaleźliśmy naszych „lepszych połówek”, to jesteśmy „gorszymi połówkami spisanymi na straty”? Pismo Święte mówi, że dwoje staje się jedno. Nie możemy jednak kierować się błędnym nauczaniem, które mówi o ludziach samotnych jako niepełnych. Pamiętajmy, że zarówno apostoł Paweł, jak i Pan Jezus, którzy byli samotni, byli jednocześnie osobami dojrzałymi i spełnionymi.

Presja rodziców skłaniająca nas do tego, by spotykać się z osobą płci przeciwnej, często każe nam traktować małżeństwo jako główny cel życiowy. Gdyby poświęcić tyle czasu na dążenie do pobożności, co na dążenie do małżeństwa i marzenia z nim związane, bylibyśmy lepszymi ludźmi. Nie podoba mi się, kiedy widzę, jak rodzice moich studentów zachęcają ich do spotykania się z osobą płci przeciwnej.

Kiedy spoglądam na ostatnie lata swojego życia, jestem wdzięczny rodzicom, którzy nigdy nie zachęcali mnie do niczego innego poza tym, by być pobożnym człowiekiem. Moja służba jako osoby samotnej była pełna; mój umysł był wolny, by podążać za Bożym kierownictwem. Będąc zachęconym przede wszystkim do służenia Bogu i zaufania Mu w kwestii wyboru partnera życiowego, odczuwałem wielką wolność. (Mat. 6:33).

Małżeństwo to nie lek na samotność

Kiedy odczuwamy presję w kierunku zawarcia małżeństwa, często brakuje nam wyobrażenia na temat realiów życia małżeńskiego.

Wyobrażamy sobie małżeństwo jako lek na samotność. Dla mnie jednak bolesnym doświadczeniem była obserwacja przyjaciół, którzy ożenili się, by „skończyć z samotnością”, „zaspokoić pożądanie” czy „odnaleźć bezpieczeństwo”. Osoby te odkryły, że małżeństwo nie jest cudownym lekiem. Nadal czuły się samotne, niezaspokojone zmysłowo i bez poczucia bezpieczeństwa.

Właśnie dlatego ta presja, o której mówię, jest tak szkodliwa. Cel, jakim jest małżeństwo, zostaje osiągnięty, lecz my stale pozostajemy ludźmi pełnymi zranień i raniącymi innych.

Dążenie do zawarcia małżeństwa za wszelką cenę często pociąga za sobą użycie niewłaściwych środków do osiągnięcia tego celu (co nie jest wolą Bożą). Pragniemy zdobyć jakiegokolwiek partnera, zamiast tego, przeznaczonego nam przez Boga. Nie zabiegajmy o drugą jakość! Partner z Bożej ręki nie jest nominalnym i łatwo uchwytnym chrześcijaninem, lecz Bożym człowiekiem, dojrzewającym w wierze. Być może przez kilka lat musimy być samotni, ponieważ Bóg nie ma jeszcze dla nas takiej osoby. Wiele znanych mi pobożnych kobiet jest samotnych nie dlatego, że nikt nie poprosił ich o rękę, lecz dlatego, że dotąd nie spotkały partnera, który byłby dla nich Bożym człowiekiem. Bożą wolą w pierwszej kolejności jest to, byśmy byli pobożnymi ludźmi (1 Tes. 4). Wstępowanie w związek małżeński nie jest najważniejszym celem.

Odpowiedni Czas

Maszynka do golenia jest doskonałym prezentem dla dwudziestoletniego młodzieńca, ale nie dla pięciolatka. Dar jest właściwy, lecz czas na taki prezent nie jest odpowiedni. Ta prawda dotyczy również darów od Boga. Często popadamy w kłopoty, ponieważ wkradamy się i zabieramy dar, zanim jesteśmy gotowi, by odpowiedzialnie go używać. Chociaż to, co mówię może wydawać się anty-małżeńskie, chciałbym coś wyjaśnić. Popieram małżeństwo. Nie znoszę rozwodów, bezwartościowych małżeństw czy łączenia się z partnerem, które przynosi szkodę duchowemu dojrzewaniu w Chrystusie. Często przypisujemy instytucji małżeńskiej winę za pojawiające się problemy. Instytucja jest dobra, lecz tym, co przynosi małżeństwu złą reputację, są ludzie i czas, jaki wspólnie wybrali, by żyć razem.

Zrelaksujmy się i pozwólmy Bogu we właściwym czasie obdarzyć nas dobrymi darami. Nie oceniajmy, że najlepszym wiekiem do zawarcia małżeństwa jest wiek dwudziestu trzech lat. Nie deklarujmy się też, że zanim „stuknie nam” dwadzieścia pięć lat, musimy założyć rodzinę.

Dla niektórych samotność może okazać się rzeczywistością na cale życie. Podane niżej zasady są takie same dla tych, którzy wejdą w związek małżeński. Planujmy i cieszmy się czasem, jaki mamy w okresie samotności. Jedyna różnica polega na tym, że dla niektórych okres ten będzie rzeczywistością na zawsze, dla innych tylko na jakiś czas.

Jeśli jesteś osobą samotną, rozważ następujące sprawy:

  • Człowiek jest jednostką społeczną. Nie tylko osoby samotne powinny dążyć do zaspokojenia potrzeby życia wśród ludzi. Powinniśmy być twórczymi w budowaniu więzi i cieszyć się z przebywania z innymi bez presji, by koniecznie znaleźć wśród nich partnera.
  • Małżeństwo to poligon charakterów. Do rozpadu małżeństwa nigdy nie dochodzi z powodu „przypalonych ziemniaków”, lecz takich problemów, jak egoizm czy brak porozumienia. Dlatego ważne jest wzmacnianie Bożych cech charakteru w okresie, kiedy jesteśmy jeszcze osobami samotnymi.
  • Bóg jest zainteresowany osobami samotnymi. Wie, czym jest samotność. Wierzę, że wiele z nauczania kierowanego do wdów odnosi się do osób samotnych (Iz 54). Bóg nigdy nie zamierzał jednak, by mężczyzna czy kobieta żyli w osamotnieniu. Musimy upewnić się, czy należymy do społeczności ludzi pragnących dostrzegać Boże działanie w życiu na co dzień.

Módlmy się, byśmy mogli rozwijać w sobie cechy dojrzałości chrześcijańskiej, niezależnie w jakim stanie Bóg nas postawił, będąc Mu wdzięcznymi.