Co przyprawia Chrystusa Pana o wymioty? Drukuj Email
Autor: Biernacki Marian   
wtorek, 09 kwietnia 2019 10:00

Zdrowy, prawidłowo funkcjonujący organizm człowieka przyjmuje i wydala wiele substancji w naturalny sposób. Czasem jednak zdarzają się sytuacje krytyczne, gdy do organizmu przedostało się, lub próbuje się dostać coś dla zdrowia i życia niebezpiecznego lub wprost śmiertelnie szkodliwego. Wówczas człowiek dostaje torsji. Bóg tak cudownie nas stworzył, że bez udziału naszej świadomości w takich chwilach bierze nas na wymioty. Gdy coś dla nas niezdrowego trafi do naszych ust, to od razu czujemy, że trzeba to wypluć, a jeżeli już to połknęliśmy, to nasz organizm gwałtownie reaguje i stara się to zwymiotować.

Czy w Piśmie Świętym jest coś na ten temat? Biblia mówi, że Kościół to Ciało Chrystusowe. To Jego Oblubienica, którą On jako Oblubieniec sam sobie przysposabia, by stawić przed sobą kościół chwalebny, niemający skazy ani zmarszczki, ani czegoś podobnego, lecz żeby był święty i nienaganny [Ef 5,27]. W tym procesie okazuje się bardzo ważne to, czym Ciało się karmi, co wchłania i czym jest pielęgnowane. Oblubienica Chrystusa nie może być karmiona czym popadnie. Obowiązuje ją specjalna dieta. Cechuje się delikatnością i wrażliwością na to, co może zaszkodzić jej zdrowiu i urodzie.

O wszystkim, co dla Oblubienicy jest korzystne, a co szkodliwe, decyduje nasz Panu, Jezus Chrystus, który jest Głową Kościoła. Jak z mózgu wypływają wszystkie bodźce i sygnały mające na celu dobro i bezpieczeństwo naszego fizycznego ciała, tak Duch Święty trzyma rękę na pulsie, aby chronić Kościół i lokalne jego zbory przed wszystkim, co mogłoby im zaszkodzić. Trzeba więc uważnie słuchać, co mówi Duch Święty. Na początku Księgi Objawienia Słowo Boże aż siedmiokrotnie wzywa: Kto ma uszy niechaj słucha, co Duch mówi do zborów [Obj 2,7].

W ostatnim czasie, w kilkudniowych odstępach trzykrotnie dotarło do mnie jedno i to samo wezwanie, ażeby zwrócić uwagę na problem letniości. Pierwszy sygnał pochodził z redakcji miesięcznika PS wydawanego przez Centrum Chrześcijańskie NOWE ŻYCIE, a kolejne od dwóch nieznających się bliżej sióstr, które w osobistej modlitwie nabrały silnego przekonania, aby podzielić się ze mną tą myślą. Biblia poucza, że na zeznaniu dwóch albo trzech świadków opierać się będzie każda sprawa [2Ko 13,1]. Potrójnego świadectwa absolutnie nie wolno mi zignorować, dlatego tym tekstem robię pierwszy krok we wskazanym kierunku.

Gdy w chrześcijańskiej głowie pojawia się zagadnienie duchowej letniości, od razu nasze myśli biegną do zboru w Laodycei, do którego Chrystus Pan skierował swego czasu następujące słowa: Wiem o twoich czynach. Nie jesteś ani zimny, ani gorący. Obyś był zimny albo gorący! A ponieważ jesteś letni, nie gorący i nie zimny, wypluję cię z moich ust [Obj 3,15-16].

Zasadniczo jest tu mowa o potrzebie bycia użytecznym. Słowa Pisma Świętego odwołują się bowiem do zrozumiałych dla Laodycejczyków obrazów. Powszechnie znali oni użyteczność oddalonych o 10 km gorących źródeł leczniczych w Hierapolis. W upalnym  klimacie dobrze wiedzieli też jakim dobrodziejstwem jest źródło zimnej wody lub cień chłodnej skały. Letniość jednego lub drugiego czyniła je nie tylko bezużytecznym ale i wzbudzała odruch wymiotny. Nawet ja nie lubię letniego rosołu ani ciepławej coca-coli. Rosół ma być gorący, a coca-cola powinna być zimna. Inaczej jedno czy drugie wypluwam.

Kto dba o swoje ciało, nie chce mieć w organizmie niczego niepotrzebnego, a tym bardziej szkodliwego. Pozbywa się nadmiernej tkanki tłuszczowej, spala zbędne kalorie, oczyszcza organizm z toksyn i walczy z nadwagą. Dobrze się też odżywia, nie jedząc niczego małowartościowego lub trującego. Tym bardziej Jezus Chrystus jako Głowa Kościoła dobrze wie, co jest dla Ciała Chrystusowego dobre i użyteczne. Nie zgodzi się na nic, co Jego Ciału nie przynosi żadnej korzyści. Stąd tak radykalne słowa do zboru w Laodycei: Ponieważ jednak jesteś letni, a nie zimny ani gorący, muszę cię wyrzucić z ust moich (BW-P). Tylko jeden raz w Nowym Testamencie, w tym właśnie miejscu pojawia się grecki czasownik, który znaczy - wymiotować, zwracać. Dlatego dosłowny przekład Pisma oddaje słowa Pana Jezusa jeszcze bardziej dosadnie: Tak, że letni jesteś i ani zimny ani gorący- wrzący, zamierzam cię zwymiotować - wyrzygać z ust moich. Mocne to słowa ale i dające do myślenia, jak przykra dla Pana musi być letniość Jego naśladowców.

Użyteczność. Oto tajemnica upodobania w oczach Pana i warunek trwania w Ciele Chrystusowym. Jeśli tedy kto siebie czystym zachowa od tych rzeczy pospolitych, będzie naczyniem do celów zaszczytnych, poświęconym i przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego [2Tm 2,21]. Naszej przydatności dla Kościoła nie wmówimy Panu naszymi pięknymi słowami i pieśniami. Jego ocena nie poddaje się żadnym sugestiom. Jest jednocześnie całkowicie wolna od błędu. A ponieważ On nie gromadzi i nie trzyma tego, co jest Mu nieprzydatne, trzeba nam bardzo przejąć się Jego słowami. Czy w ich świetle można się dziwić, że niektórych ludzi już nie ma w Kościele? Niechby wszystkich nas ogarnęła bojaźń Boża, abyśmy zachowywali się od pospolitych postaw i czynów, abyśmy stronili od grzechu, który czyni nas bezużytecznymi w Ciele Chrystusowym.

Przetrwa tylko ten, kogo Pan Jezus uzna za użytecznego dla Kościoła. Nawet jeśli chwilowo taki ktoś upadnie, to znowu się podniesie, dostąpi odpuszczenia grzechów i Bóg nadal będzie go używał. Umie Pan wyrwać pobożnych z pokuszenia [2Pt 2,9]. Dobrze jest wiedzieć, że metryczkę tej przydatności wystawia sam Pan. On patrzy na nasze serce i nie przejmuje się ludzkimi opiniami na nasz temat. Jeżeli jesteśmy dla Niego użyteczni, to na pewno nas nie wypluje.

Bracia i Siostry! Czas byśmy odrzucili postawę duchowej letniości i zadbali o przydatność dla Pana. Temu zaś, który ma moc uchronić was przed upadkiem i postawić przed obliczem swej chwały bez zarzutu i w prawdziwej radości, jedynemu Bogu, Zbawcy naszemu, niech będzie przez Pana naszego Jezusa Chrystusa cześć i chwała, moc i panowanie przed wszystkimi czasy, teraz i po wszystkie wieki. Amen [Jd 1,24-25].