Chrześcijańskie małżeństwo Drukuj
Autor: Albert L. Cardwell   
czwartek, 20 sierpnia 2015 00:00

Co jest gwarancją szczęśliwego, udanego małżeństwa? Wielu młodych i już tych bardziej doświadczonych małżonków poszukuje odpowiedzi na to zasadnicze pytanie. Odpowiedź na nie jest niestety bardzo złożona. Fakt zawarcia związku małżeńskiego w obliczu Boga i ludzi nie ma znaczenia magicznego, gwarantującego pełnię szczęścia i harmonii w życiu obojga małżonków, w ich stosunku do siebie nawzajem i wychowaniu dzieci. Również regularne uczestniczenie w nabożeństwach nie może automatycznie uczynić małżeństwa trwałym i odpornym na zgubne wpływy z zewnątrz.

Co, lub kto potrafi tego skutecznie dokonać? Tylko Jezus Chrystus może dać tę skuteczną siłę i mądrość trwale cementującą chrześcijańską rodzinę. Tylko życie z Chrystusem i w Chrystusie może życiu każdego małżeństwa nadać prawidłowy kierunek, właściwy cel, gwarancję prawidłowego wychowania dzieci.

 Chrześcijańska rodzina

Każda rodzina chrześcijańska jest pewnego rodzaju laboratorium; jest to miejsce, gdzie wspaniale może rozwinąć się i udoskonalać wiara chrześcijańska. Dom rodzinny jest tym miejscem, gdzie wiara bywa doświadczana, utrwalana i demonstrowana. To tutaj wprowadzane są w czyn podstawowe zasady chrześcijańskiego współżycia podane przez naszego Pana i rozwijane przez Jego uczniów, autorów Nowego Testamentu. Pozostając w stałym i bezpośrednim kontakcie mamy szansę ukazania w praktyczny sposób, na swoim własnym przykładzie głębię naszej własnej wiary, jej wspaniałości i autentyczności.

Jezus nauczał swoich uczniów, aby ich miłość nie była egoistyczna. W kazaniu na górze Pan nasz podał główne zasady którymi powinni kierować się Jego naśladowcy w stosunku do swoich przyjaciół i również swoich wrogów. Dom rodzinny jest tym miejscem, gdzie możemy te zasady wprowadzić w czyn. Jeżeli w chwili próby nie potrafimy udowodnić swojej miłości w stosunku do swoich bliskich, jakże możemy kochać tych, którzy nie należą do nas?

Miłość nakazuje przebaczenie. Nasze pełne ducha miłości i przebaczenia postępowanie w stosunkach z naszymi najbliższymi wyda wspaniały owoc wzajemnego zrozumienia i szacunku. Doświadcz wspaniałości tego przeżycia! Doświadcz prawdziwości zasad miłości, pochodzącej od samego Pana! Przeżycia wielu ludzi dowodzą ich słuszności. Również i wy możecie przekonać się o ich prawdziwości, stosując je w waszym wspólnym życiu.

Zastanówmy się, czy jesteśmy szczerymi w naszej wierze? Zasady postępowania obowiązujące członków Bożego Kościoła w stosunkach między sobą, odnoszą się również do naszego współżycia z członkami naszej ziemskiej rodziny, z naszymi najbliższymi. Apostoł Piotr wzywa nas w swoim liście (2 Ptr. 1,5-7), abyśmy bezwzględnie uzupełnili naszą „wiarę cnotą, cnotę poznaniem, poznanie powściągliwością, powściągliwość wytrwaniem, wytrwanie pobożnością”. Do członków zboru w Kolosach apostoł Paweł pisał „... przyobleczcie się... w serdeczne współczucie, w dobroć, pokorę, łagodność i cierpliwość. Znosząc jedni drugich i przebaczając sobie nawzajem...” (Kol. 3,12-13). Czy zawsze pamiętamy o tych podstawowych zasadach moralnych podanych przez naszego Pana? Czy stosujemy je we współżyciu z naszymi domownikami? Czy nasza wiara jest szczera i prawdziwa?

W życiu codziennym mamy najlepszą okazję udowodnienia szczerości i prawdziwości naszej wiary. Nasze własne postępowanie jest tego najlepszym dowodem. Apostoł Paweł radzi nam: „Wszelka gorycz i zapalczywość i gniew, i krzyk, i złorzeczenie niech będą usunięte spośród was wraz z wszelką złością. Bądźcie jedni dla drugich uprzejmi, serdeczni, odpuszczając sobie wzajemnie...” (Efez. 4,31-32). Powinniśmy być świadomi tego, że w naszym własnym interesie powinniśmy szukać wszelkich sposobów porozumienia z naszymi domownikami, unikać wszelkich nieporozumień. Sposób, w jaki traktujemy naszych domowników, jest objawieniem głębi naszej wiary. Jeżeli nie możemy dowieść realności naszej wiary w naszym własnym domu, to gdzie chcemy tego dokonać?

 Chrześcijańskie wychowanie.

Pewien kaznodzieja został zaproszony w czasie swojej podróży misyjnej do odwiedzenia rodziny jednego ze swoich dawnych przyjaciół; wzorowego małżonka i szczęśliwego ojca dwóch dorastających synów. Po kilku chwilach spędzonych na miłej rozmowie i wspólnych wspomnieniach, ojciec rodziny zaprosił gościa do wzięcia udziału w ich wspólnym, rodzinnym, codziennym rozważaniu Pisma Świętego. Jeden z chłopców przeczytał kilka wersetów i skomentował je. Następnie inni członkowie rodziny zabrali głos w dyskusji, podając własne zrozumienie przeczytanego fragmentu. Dyskusja była rzeczowa i interesująca. Po około trzydziestu minutach chłopiec, który rozpoczął dyskusję zaproponował spędzenie kilku minut na wspólnej modlitwie.

Kaznodzieja udał się do swojego pokoju, dziwnie poruszony i zbudowany zachowaniem się rodziny swojego przyjaciela. Wspomniał on słowa Boga: „Słuchaj, Izraelu! Pan jest Bogiem naszym, Pan jedynie! Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego,z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej siły swojej. Niechaj słowa te, które Ja ci dziś nakazuję będą w twoim sercu. Będziesz je wpajał w twoich synów i będziesz o nich mówił, przebywając w swoim domu, idąc drogą, kładąc się i wstając” (Moj. 6,4-7).

Niestety, wydarzenie opisane powyżej należy raczej do rzadkości. W większości chrześcijańskich domów raczej nie często cała rodzina wspólnie codziennie rozważa Pismo Święte. Zła sytuacja ekonomiczna zmusza do pracy w zwiększonym wymiarze godzin. Nadmiar zajęć powoduje zmęczenie, zniechęcenie, odsuwanie na plan dalszy spraw niematerialnych. Rezultatem tego jest powszechny upadek wartości duchowych, dawniej domy były bastionem wartości duchowych, obecnie raczej przypominają hotel, miejsce krótkiego wypoczynku przed następnym dniem opanowanym przez pracę i zdobywanie środków materialnych. Zmęczeni, zapracowani rodzice nie są już dla dzieci źródłem wiedzy religijnej, duchową podporą. Bardzo często sukces materialny rodziny połączony jest z jej duchowym rozkładem. Przez większość dnia dzieci są pod wpływem obcych ludzi, spraw oddalających od Boga. Prawdopodobnie sytuacja ta w najbliższym czasie nie ulegnie zmianie. Cóż więc będzie z wychowaniem naszych dzieci? Gdzie jesteśmy my, ich rodzice? Powinniśmy być świadomi tego, że nasza rola jest tutaj niezastąpiona. Przerzucenie odpowiedzialności za nauczanie biblijne młodzieży na innych, jest tutaj prawie niemożliwe. Rodzice muszą podjąć ten wysiłek, aby dzieci czerpały wiedzę o Bogu z właściwego źródła, z życia i przykładu swoich rodziców.

Rodziny chrześcijańskie, którym udało się osiągnąć sukces w wychowaniu dzieci, w przyprowadzaniu ich do Pana, nie rozpoczęły pracy nad swoimi dziećmi dopiero wtedy, gdy one dorosły. Proces wychowania rozpoczął się bardzo wcześnie, od pierwszych chwil życia dziecka, a nawet jeszcze przed ich urodzeniem. Czyż dzieci nie są darem Boga, który powinniśmy szczególnie cenić, a nie marnować go. Powinniśmy być wspaniałymi, mądrymi nauczycielami dla swoich dzieci i sami stale dokształcać się w Bożej szkole. Nawet bardzo małe dzieci bacznie obserwują swoich rodziców. W miarę wzrastania te obserwacje stają się dokładniejsze, dzieci przyswajają sobie sposób zachowania się i sposób myślenia swoich rodziców.

Dorastająca młodzież bardzo często pyta swoich rodziców również o sprawy duchowe. Jeżeli rodzice nie są ugruntowani w Słowie Bożym, odpowiedź na stawiane pytania może sprawić im wiele kłopotu. Tylko rzeczowe i przekonujące odpowiedzi mogą zadowolić nasze dzieci i rozbudzić w nich szacunek do rodziców, umiłowanie Boga i Jego spraw. Dorastająca młodzież jest również bardzo podatna na wpływy z zewnątrz. Autorytet rodziców zaczyna maleć, młodzież przyswaja sobie sposób myślenia i postępowania swoich rówieśników, zaczyna mówić ich językiem, naśladować ich zainteresowania. Najlepszą bronią rodziców jest w tych chwilach załamania się ich autorytetu akceptacja postaw ich dzieci, łagodna perswazja i rzeczowa rozmowa na drażliwe tematy, ich mądrość i miłość. Unikanie dyskusji rodzi nieufność i sprzeciw. Stanowcze zakazy powodują odruch samoobrony u nastolatków. Oni przede wszystkim potrzebują naszego zrozumienia, musimy więc zadać sobie trud poznania wielkości presji środowiska, w którym żyje nasze dziecko. Pytanie typu „I któż może zrozumieć dzisiejszą młodzież?” jest właściwie tylko tchórzliwą ucieczką od problemów naszych dzieci. Zrozumienie problemów dzieci jest często bardzo trudne, a wzajemne zrozumienie jest możliwe tylko wtedy, gdy w rodzinie panuje atmosfera wzajemnego zaufania i prawdziwej miłości.

Prawdziwy chrześcijanin nie tylko mówi o miłości Chrystusa, ale żyje nią na co dzień. Żyje on z Chrystusem i w Chrystusie, jeżeli jego życie od najmłodszych lat pełne jest prawdziwych wartości duchowych, to jego osobowość rozwija się w sposób prawidłowy. Nabyte złe przyzwyczajenia są bardzo trudne do wykorzenienia, a często jest to nawet niemożliwe.

Dobre rodziny chrześcijańskie zbudowane są na niezawodnym fundamencie, na całkowitej ufności w moc i mądrość Pana, na jego wspaniałej, nieobłudnej miłości, cierpliwości, jedności, samozaparciu, wspólnej pracy, modlitwie i uwielbianiu Boga. Te wartości są bardziej cenne niż materialny dobrobyt rodziny. My rodzice jesteśmy wzorem dla naszych dzieci, a nasz stosunek do Chrystusa jest dla nich wzorem do naśladowania w ich przyszłym, dojrzałym życiu.


Albert L. Cardwell wg „Home Life” (tłum. Wiesława Konior)