Charyzmaty uzdrawiania cz.1 Drukuj Email
Autor: Edward Czajko   
czwartek, 25 listopada 2010 00:00

„Bom Ja, Pan, twój lekarz” (Wj 15,26b).

„Inny [otrzymuje] dar uzdrawiania w tym samym Duchu” (1Kor 12,9).

Pierwszy wniosek, jaki należy wyciągnąć z lektury 1Kor 12 to ten, że autor stawia znak równości między tym, co duchowe a tym, co pochodzi z łaski. Zapowiadając, że będzie mowa o tym, co jest pneumatika (gr. ta pneumatika, liczba mnoga – duchowe dary, dobra, wartości; od słowa pneumatikos, ‘duchowy’, w znaczeniu ‘pochodzący od Ducha’, ‘związany z Duchem’), gdy dochodzi do daru uzdrawiania w 12,9, mówi, że Duch Święty udziela niektórym ludziom charyzmatów – darów łaski – ku uzdrowieniu chorych (gr. charismata iamatoon).

Znaczy to, że każdy duchowy dar jest darem łaski Bożej, a każdy dar łaski Bożej, każdy charyzmat, jest darem z wysokości, darem Ducha Świętego. Nie widzimy więc podstaw do czynienia różnicy – jak Reinhold Ulonska – między darem duchowym a charyzmatem. Odnosi się to również w zasadzie, do dwóch innych słów greckich oznaczających dary (w liczbie mnogiej: domata oraz doorea). Czyż to, że zmartwychwstały i wywyższony Pan „ludzi darami [gr. domata] obdarzył”, dając apostołów, proroków, ewangelistów, pasterzy i nauczycieli, „aby przygotować świętych do dzieła posługiwania” (por. Ef 4,8.11 - 12), nie jest działaniem Jego Ducha, Ducha Świętego, i darem duchowym? A w Dz 2,38 doorea są jeszcze bardziej związane z Duchem Świętym: „upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar [gr. doorean] Ducha Świętego”, czyli Ducha Świętego w darze od Boga.


Biorąc powyższe pod uwagę, nie należy zatem ograniczać – jak niektórzy nasi nauczyciele – liczby darów duchowych do dziewięciu wymienionych w 1Kor 12,8 - 10. Ich liczba jest o wiele większa, a nie waham się powiedzieć: nieograniczona. René Pache wymienia – na podstawie Pisma Świętego – szesnaście darów, zaznaczając: „Wyliczenie nasze z pewnością nie jest całkowite”. Zaś C. Peter Wagner zajmuje się interpretacją dwudziestu siedmiu darów duchowych, wszystkie je znajdując w Piśmie Świętym. A co z potężnymi i różnorodnymi manifestacjami Ducha podczas duchowych przebudzeń? Stąd nasza teza: Duch Święty jest nieograniczony w swoim działaniu.

Tutaj należałoby też powiedzieć, że niektóre dary duchowe dane są na dłuższy okres lub stanowią stałe uzdolnienie, inne zaś dane są na krótszy okres lub – stanowią jednorazową manifestację, przebłysk Ducha. Jak już wcześniej pisałem, można mieć stałe uzdolnienie do mówienia językami, czasem zaś jest to szczególniejsza manifestacja, specjalny przebłysk Ducha. Gdy Pan powołuje kogoś, na przykład do służby ewangelizacyjnej, to należy się spodziewać, że na cały okres tej służby udzieli mu daru ewangelisty.

A jak jest z darem uzdrawiania? Otóż, gdy przebłysk Ducha ku uzdrowieniu chorych jest u kogoś częsty mówimy, że człowiek ten ma dar uzdrawiania. Doświadczenie jednak uczy, że dar ten nie jest w czyimś stałym posiadaniu, że nie zawsze działa. Oto przykład z życia znanego męża wiary w ruchu zielonoświątkowym, Smitha Wiggleswortha (zm. 1947): uzdrawiał wielu chorych, kilka razy sam doznał uzdrowienia, ale jego córka Alice, którą bardzo kochał i która była głucha, nie została uzdrowiona do końca życia, a on sam miał problemy ze wzrokiem. Duch Święty jest zawsze suwerenny.

Druga uwaga, bo raczej nie wniosek, w związku z darem uzdrawiania z 1Kor 12,9. Otóż oba wyrazy, zarówno „dar” jak i „uzdrawianie”, występują w liczbie mnogiej. Znaczyć to musi, że jest wiele darów i wiele uzdrowień. A więc każde uzdrowienie, każda skuteczna posługa uzdrawiana w odniesieniu do innych ludzi, każde nasze własne uzdrowienie jest każdorazowo szczególną manifestacją, przebłyskiem Ducha, nowym czynem łaski Wszechmogącego.

Teraz pytanie: czy podstawą naszego uzdrowienia – tak samo jak podstawą zbawienia – jest Chrystusowe dzieło odkupienia, Chrystusowy krzyż? Czy przychodząc do Pana w wierze, możemy oczekiwać uzdrowienia, tak jak oczekujemy zbawienia? Wiele wspólnot zielonoświątkowych uważa, że tak jest. W tym kierunku idą ich wyznania wiary. Podajmy przykłady. Wyznawcy zielonoświątkowych Zborów Bożych (ang. Assemblies of God) wierzą, „że odkupieńcze dzieło Chrystusa na krzyżu umożliwia uzdrowienie ludzkiego ciała w odpowiedzi na modlitwę wiary”. Kościół Boży (ang. Church of God), inna amerykańska wspólnota zielonoświątkowa wyznaje, „że Boskie uzdrowienie jest zapewnione wszystkim w pojednaniu [zadośćuczynieniu, ang. atonement]”. Zbory Boże we Francji wierzą w „Boże uzdrowienie, tzn. uwolnienie od choroby, uzyskane przez ofiarę Jezusa na Golgocie”. Podobnie nasz Kościół na początku, po ponownym usamodzielnieniu się, w swoich zasadach wiary podawał, że wierzy „w uzdrowienie chorych przez wiarę w zbawcze dzieło Jezusa Chrystusa”. Inne wspólnoty zielonoświątkowe na świecie naukę o uzdrowieniu formułują inaczej. Na przykład, Kościół Foursquare Gospel w USA, powstały na skutek działalności ewangelizacyjnej wybitnej ewangelistki Aimee Semple McPherson (1890 - 1944), w swoim wyznaniu wiary stwierdza po prostu: „wierzymy w Boskie uzdrowienie”. Podobnie obecne wyznanie wiary naszego Kościoła, poprawione, nie odwołuje się już do „zbawczego dzieła Jezusa Chrystusa”, lecz stwierdza ogólnie: „Wierzymy w uzdrowienie chorych jako znak łaski i mocy Bożej”.

Co na to przesłanie biblijne? Otóż Pismo Święte mówi, że choroba jest przede wszystkim skutkiem upadku Adama. Wszelka choroba i wszelka niemoc są po prostu częścią przekleństwa, jakie ściągnął na siebie upadły człowiek. I choroba prowadzi w końcu do fizycznej śmierci. Chrystus jednak, przez swoją śmierć na krzyżu, odkupił nas z tego przekleństwa. „On nasze choroby nosił – mówi prorok – nasze cierpienia wziął na siebie (...), jego ranami jesteśmy uleczeni” (Iz 53,4 - 5).

To prorockie słowo odnosi się zarówno do fizycznego jak i duchowego uzdrowienia, które Chrystus nabył dla nas. Piotr cytuje je, odnosząc do naszego zbawienia: „On grzechy nasze sam na ciele Swoim poniósł na drzewo, abyśmy obumarłszy grzechom, dla sprawiedliwości żyli; jego sińce uleczyły nas” (1P 2,24). Ale już Mateusz przytacza ten urywek z księgi proroka, odnosząc go do fizycznych uzdrowień dokonanych przez Jezusa: „a On wypędzał duchy słowem i uzdrawiał wszystkich, którzy źle się mieli, aby spełniło się, co przepowiedziano przez Izajasza proroka, mówiącego: On niemoce nasze wziął na siebie i choroby nasze poniósł” (Mt 8,16 - 17). Prawdopodobnie wszyscy chrześcijanie zgodzą się, że przez swoje dzieło odkupienia Chrystus przyniósł nam nie tylko całkowitą wolność od grzechu, ale także całkowitą wolność od choroby oraz wszelkiej niemocy i ułomności, i od fizycznej śmierci. Ale też z pewnością większość chrześcijan, jeśli nie wszyscy, zgodzi się co do tego, że pełne i całkowite „wejście w posiadanie wszystkich dobrodziejstw odkupienia nie nastąpi wcześniej niż w chwili powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa. Nasze doskonałe, z martwych wzbudzone lub przemienione ciała otrzymamy dopiero w czasie Jego przyjścia” (por. 1Kor 15,23; cyt. za W. Grudem, Systematic Theology). To samo odnosi się do uzdrowienia i uwolnienia od choroby jako skutku przekleństwa z Rdz 3. Nasze pełne wejście w posiadanie odkupienia nastąpi w dniu powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa. Dopiero wtedy będziemy uwolnieni od wszelkiej choroby.

Interesuje nas jednak pytanie, czy Bóg tu i teraz obdarza przedsmakiem uzdrowienia, którego pełnia będzie naszym udziałem w przyszłości. Otóż uzdrowieńcze cuda Jezusa wskazują na to, że tak – że Bóg od czasu do czasu jest gotów i chce obdarzyć nas uzdrowieniem i dobrym zdrowiem jako przedsmakiem doskonałości w tej dziedzinie. Na to wskazuje też posługa uzdrawiania apostołów i innych ludzi we wczesnym Kościele, a także dzisiaj. Posługa uzdrawiania jest częścią chrześcijańskiego posłannictwa w okresie Nowego Przymierza. Należy zatem podkreślić, że – nawiązując do znanej dialektyki biblijnej – „już” posiadamy błogosławieństwa Królestwa Bożego, a jednocześnie „jeszcze nie”, gdy idzie o ich pełnię.

Wobec tego zmiana zapisu w naszym Credo, dotyczącego uzdrowienia chorych, była ze wszech miar słuszna. Wyraża naszą wiarę w moc i łaskę Bożą ku uzdrowieniu, a jednocześnie świadomość, że pełne odkupienie ciała nastąpi dopiero wówczas, gdy nadejdzie eschatologiczna pełnia. Wierzący człowiek będzie chwalił Boga zarówno w zdrowiu i uzdrowieniu, jak i w chorobie i cierpieniu. Ma jednak prawo zawsze o uzdrowienie się modlić, pokornie przyjmować posługę uzdrawiania, wykonywaną we wspólnocie wiary przez współwyznawców obdarzonych charyzmatem uzdrawiania, służbę zwykłych wiernych nakładających ręce ku uzdrowieniu (w myśl końcowych wierszy Ewangelii Marka: „Na chorych ręce kłaść będą” – Mk 16,18) oraz modlitewną usługę prezbiterów namaszczających olejem ku uzdrowieniu (por. Jk 5,14).

Walter J. Hollenweger (ur. 1927), znany badacz historii i doktryny zielonoświątkowej, podał – w związku z chorobą i uzdrowieniem – kilka tez, które chcemy tutaj streścić:

1. Przyczynowy związek między grzechem pacjenta (czy też grzechem jego przodków) a jego chorobą ewangelia odrzuca. Oczywiście Biblia wie, że taki związek może czasem istnieć. Bo jeśli na przykład, zatruwamy naszą żywność, zatruwamy powietrze i wodę to nic dziwnego, że chorujemy. Ale niekoniecznie zawsze ci, którzy grzeszą, stają się chorzy. Bardzo często to właśnie niewinni cierpią.

2. Chrześcijanie wiedzą, że bywają zdrowi grzesznicy i chorzy święci. Wiara nie prowadzi automatycznie do zdrowia, a niewiara nie jest automatycznie przyczyną choroby. Wielu uzdrowicieli choruje. Chrześcijanie wierzą w Boga i w chorobie, i w zdrowiu.

3. Nie jest prawdą, że wiara jest zawsze warunkiem uzdrowienia. W Nowym Testamencie mamy wiele opisów uzdrowienia, gdzie wiara nie odgrywała żadnej roli.

4. W swojej posłudze uzdrawiania chrześcijanie muszą unikać wszelkiej propagandy i nie powinni trąbić o swoich sukcesach. Nie wolno stawiać znaku równania między sukcesem a błogosławieństwem ani między niepowodzeniem a przekleństwem.

5. Naturalnym miejscem, gdzie chrześcijanie mogą i powinni oczekiwać uzdrowienia, jest lokalna wspólnota wiernych. Posługa uzdrawiania powinna być stałą częścią porządku naszego nabożeństwa.

Doświadczając zatem, czasem mniej, czasem więcej, przedsmaku Chrystusowego zwycięstwa na krzyżu w dziedzinie uzdrowienia, należy pamiętać, że po tej stronie życia nie otrzymujemy odpowiedzi na wszystkie nasze pytania. Ale Pan pomaga nam żyć z pytaniami, na które nie znajdujemy odpowiedzi. Przecież On sam umarł z pytaniem na ustach, na które nie otrzymał odpowiedzi: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” (Mt 27,46).