Cena eksmitowania szatana Drukuj
Autor: Edwin i Lilian Harvey   
poniedziałek, 11 lutego 2013 12:28

„...Potomkowie twoi zdobędą grody nieprzyjaciół swoich.” (1 Mojż. 22:17)

„Jak może kto wejść do domu mocarza i jego sprzęty zagrabić, jeśli wpierw nie zwiąże mocarza; wtedy dopiero dom jego ograbi?” (Mat. 12:29)

Jeżeli jako słudzy Boży pracujemy tylko dla innych, to rozmijamy się z pierwszym celem Bożym dla stworzenia, którym było zaspokojenie nie tylko potrzeby człowieka, ale Jego potrzeby. Jak już powiedzieliśmy, stworzenie człowieka miało zaspokoić potrzebę Boga. Tak więc, jeżeli my dzisiaj mamy zaspokajać potrzebę Boga, to musimy pójść o krok dalej i rozprawić się z szatanem. Musimy mu odebrać moc, wyrzucić go z jego terytorium, zabrać mu to, co posiada i wypuścić na wolność jego więźniów - dla Boga. Pytanie nie polega tylko na tym jak jesteśmy znani ze zdobywania dusz. Raczej pytanie jest takie, jak jesteśmy znani w sferze mocy i zwierzchności? A za to trzeba zapłacić cenę.

Często jest możliwe poruszyć człowieka, podczas gdy jest bardzo trudno poruszyć szatana. Prawdą jest, że walka z szatanem kosztuje o wiele więcej niż zdobywanie dusz. Wymaga to prowadzenia takiej walki duchowej, która skutecznie pozbawia szatana wszelkich podstaw moralnych, jakie chciałby mieć w nas. Jest to kosztowna rzecz. Bóg w swojej miłości do zgubionych może często pominąć i przeoczyć w swoich sługach to, co my odczuwamy, jako odrażającą słabość, a nawet klęskę. Ale chociaż może tak postąpić jeżeli chodzi o zdobywanie dusz, to zupełnie inaczej wygląda sprawa z naszym postępowaniem z szatanem.

Złe duchy widzą całe świadectwo człowieka na wskroś. Wiedzą doskonale, kiedy jest ono wystawiane na kompromis przez to, że jest połowiczne, albo nieszczere. Wiedzą, kiedy wstrzymujemy się przez zapłaceniem całej ceny. Patrząc na nas nie mają złudzeń co do tego, kogo mogą bezpiecznie poniżać lub ignorować; a z drugiej strony wiedzą doskonale przeciwko komu są bezsilne. „Jezusa znam i wiem kim jest Paweł, ale kim wy jesteście?” (Dz. Ap. 19:15). Ponieważ one wierzą, to wiedzą kiedy mają drżeć. I powiem jeszcze tak: ponieważ naszym najważniejszym zadaniem jest ich pokonanie, to lepiej jest zawsze mieć świadectwo mocy zła, niż chwałę ludzi. Ale powtarzam jeszcze raz, że ceną tego świadectwa przed mocami i zwierzchnościami jest niekwestionowana przynależność do Boga. Pielęgnowanie naszych własnych opinii i pragnień, preferowanie naszych wariantów i sprzecznych decyzji oznacza po prostu pozostawianie nieprzyjacielowi przewagi. Mówiąc krótko, jest to odrzucanie walki. Może w każdej innej dziedzinie jest jakieś miejsce wśród naszych motywów na coś, co służy naszym interesom, bez ponoszenia znacznych strat. Ale nigdy w tej dziedzinie. Bez takiego oddania się Bogu nie można niczego osiągnąć, bo wtedy nawet Bóg nie może nic uczynić nieprzyjacielowi.

Powtarzam jeszcze raz: wymaganie jest wysokie. Czy ty i ja jesteśmy całkowicie oddani Bogu? A ponieważ tak jest, to czy już teraz korzystamy z mocy przyszłego wieku? Czy odzyskujemy terytoria od księcia tego świata dla tego, kto jest ich prawnym właścicielem? Watchman Nee

Stwierdziłem, że moja cielesność i samolubność spowodowały oddanie terytorium tym olbrzymom z piekła. To ja sam ich w ten sposób zaprosiłem. Muszę się pozbyć własnego „Ja”, bo inaczej nie ma nadziei na ostateczne zwycięstwo. Te moce ciemności, (demony są dla mnie tak samo realne, jak sam Bóg) które gnębiły mnie do punktu rozpaczy, stały na tym samym gruncie. który im poddało ukryte samolubstwo.

Jak miałem się pozbyć tego „życia dla siebie”, które tak długo sprzeciwiało się Chrystusowi i otwierało drogę dla nieprzyjaciela, żeby mógł przychodzić, jak powódź? Ach, gdybym tylko wiedział, że tą „Normą” jest Krzyż, który musi być podnoszony wysoko przeciwko temu księciu ciemności!

Taka walka, jak moja nigdy by się nie zakończyła zwycięstwem, gdyby Krzyż nie otrzymał absolutnie najwyższego miejsca w moim życiu i służbie. F. J. Huegel