Po dokonaniu czegoś lub po jakimś niecodziennym przeżyciu u większości ludzi pojawia się chęć natychmiastowego poinformowania o tym całego świata. Każdy ma oczywiście jakieś swoje ku temu powody, ale przeważnie chodzi o rozgłos, pochwałę i podziw. Nie inaczej bywa w środowisku chrześcijańskim. Po przeżyciu duchowego uniesienia, po zaproszeniu Jezusa do serca, po doświadczeniu jakiegoś błogosławieństwa, niektórzy - jeszcze sami dobrze nie wiedząc, co przeżyli - natychmiast chcieliby dostać mikrofon i wolność wypowiedzi. Dość często przy tym jest też tak, że im bardziej ktoś nagrzeszył, im bardziej drastyczną i szokującą ma opowieść – z tym większym aplauzem się spotyka i tym większe zyskuje uznanie.
Tymczasem Biblia stawia świadectwu chrześcijańskiemu określone wymagania. Zobaczmy to na przykładzie cudu oczyszczenia trędowatego. Gdy Jezus zszedł z góry, ruszyły za Nim rzesze ludzi. Wówczas podszedł do Niego trędowaty, pokłonił Mu się i powiedział: Panie, gdybyś tylko zechciał, mógłbyś mnie oczyścić. Na te słowa Jezus wyciągnął rękę, dotknął go i oznajmił: Chcę, bądź oczyszczony! I trąd natychmiast ustąpił. Pamiętaj — powiedział Jezus — nie mów o tym nikomu, lecz idź, pokaż się kapłanowi i tak jak nakazał Mojżesz, złóż ofiarę za swoje oczyszczenie. Niech to będzie dla nich świadectwem [Mt 8,1-4].