Kanał kazań i reportaży – Różnorodny wykład Słowa Bożego oraz zbiór reportaży i audycji pozyskanych od Fundacji Głos Ewangelii. W tle starannie wyselekcjonowane hymny i piosenki anglojęzyczne.
Kazania – Różnorodny wykład Słowa Bożego zwiastowanego przez znanych kaznodziejów i ewangelistów. Kanał adresowany do tych, którzy chcą się zatrzymać i pomyśleć, po co żyją.
Związek małżeński tworzy się na bazie intymności, która sprawia, że poznajemy siebie lepiej i głębiej niż innych - nie tylko nasze mocne strony, ale i te słabe, które wymagają uzupełnienia, pomocy. Atakując świadomie wzajemne słabości, skutecznie ranimy, a takie postępowanie jest grzechem. Zamiast być pomocą i wsparciem, niszczymy najbliższą nam osobę. Podobnie jest z prowadzeniem rejestru przewinień, do którego sięga się przy każdym kolejnym nieporozumieniu. Równie destruktywne jest przerzucanie odpowiedzialności i winy za własne błędy na drugą osobę oraz brak samokontroli. W jaki sposób wyeliminować strefy walki i narzędzia zniszczenia i dlaczego jest to życiowo ważne dla małżeństwa?
Jeżeli pobieżnie czytamy siódmy rozdział Pierwszego Listu do Koryntian, odnosimy wrażenie, że Apostoł Paweł stawia wyżej stan wolny niż stan małżeński. Gdy jednak badamy tę sprawę gruntowniej w świetle całego Pisma Świętego, przekonujemy się, że normalny stan to stan małżeński, natomiast życie w stanie wolnym należy raczej do wyjątków.
Za stanem małżeńskim przemawiają przede wszystkim następujące względy:
Zapraszamy do wysłuchania wartościowego wykładu pt."Chrześcijańskie małżeństwo" wygłoszonego przez br.Richarda Frazera podczas konferencji w Centrum Chrześcijańskim "Nowe Życie" w Gdańsku.
7. Dlaczego należy wyznawać biblijne zasady w planowaniu związku małżeńskiego?
Biblia, zarówno Stary, jak i Nowy Testament, w sposób harmonijny ukazuje małżeństwo. Biblijnie wierzący chrześcijanie zanim sięgną po radę u niewierzących przyjaciół, zaczerpną ją wpierw z najpewniejszego źródła jakim pozostaje Biblia. Podstawowe zasady określające zarówno małżeństwo jak i życie rodzinne zostały ugruntowane w akcie stworzenia. Nowy Testament, niczego nie uchylając ze Starego, nadaje tym zasadom nowy wymiar. Oznacza to, że Nowy Testament stanowi doskonały komentarz nauki i wydarzeń przedstawionych w Starym Testamencie. Dotyczy to także, a może przede wszystkim biblijnych zasad związku małżeńskiego. Jako chrześcijanie, którzy Biblię traktują poważnie, nie będziemy szukać własnego wyjaśnienia zawartych w niej prawd, ale z radością poddamy się jej, wiedząc, że ona wyraża wolę Boga.
Dlaczego seks przedmałżeński i pozamałżeński jest niewłaściwy?
Przedmiotem naszych rozważań jest ciągle aktualne pytanie: Dlaczego seks przedmałżeński i pozamałżeński jest niewłaściwy? W tym numerze czasopisma zajmiemy się zaledwie częścią wstępu do odpowiedzi na to ważne pytanie. W następnych numerach pojawi się kontynuacja tego tematu,
W późniejszych numerach „Łaski i Pokój” zamierzamy zająć się także odpowiedzią na pytanie: „Dlaczego należy wyznawać biblijne zasady w planowaniu związku małżeńskiego?”
Co jest gwarancją szczęśliwego, udanego małżeństwa? Wielu młodych i już tych bardziej doświadczonych małżonków poszukuje odpowiedzi na to zasadnicze pytanie. Odpowiedź na nie jest niestety bardzo złożona. Fakt zawarcia związku małżeńskiego w obliczu Boga i ludzi nie ma znaczenia magicznego, gwarantującego pełnię szczęścia i harmonii w życiu obojga małżonków, w ich stosunku do siebie nawzajem i wychowaniu dzieci. Również regularne uczestniczenie w nabożeństwach nie może automatycznie uczynić małżeństwa trwałym i odpornym na zgubne wpływy z zewnątrz.
Czym tak na prawdę jest małżeństwo? Albo inaczej, czy można uznać, że osoby żyjące w tzw. konkubinacie, są również małżeństwem?
Dyskusję nad poprawnością pojęcia, czym jest święty związek małżeński rozpętał prowokacyjny plakat zawierający oświadczenie, że konkubinat jest grzechem, czyli złamaniem przykazania „Nie będziesz cudzołożyć”. Wiele osób reprezentujących różne środowiska społeczne wypowiadają się na ten temat, i jest rzeczą oczywistą, iż te wypowiedzi bardzo się różnią między sobą. Jakie więc zająć stanowisko wobec kwestii konkubinatu, aby być w zgodzie z Biblią? Mnie osobiście interesuje tylko biblijny punkt widzenia, gdyż jestem osobą wierzącą, i uznającą jedyny autorytet, jakim jest właśnie Biblia.
„Myśl pozytywnie, znajdź w każdej sytuacji jej dobre strony” – zalecają psychologowie, potwierdzając biblijne zalecenie: „Zawsze się radujcie!”. Leżąc więc w łóżku, „powalona” wirusową chorobą, starałam się dostosować do tej rady i dostrzec pozytywne aspekty „chorej sytuacji”. „Nareszcie będę mogła (bez wyrzutów sumienia, że marnuję czas) oglądać telewizję i poczytać gazety” - pomyślałam. Zatem przez kilka dni mogłam wpatrywać się w ekran i robić prasówki. Moje wnioski były... nazwijmy je „dające wiele do myślenia”. Jeśli świat, jest odbiciem rzeczywistości, a tak niewątpliwie jest, to nasza rzeczywistość jest... no właśnie...
Zaczęłam od końcówki jakiegoś amerykańskiego filmu. Zbuntowana nastolatka krzyczy w twarz nauczycielowi: „Mam mamę, dwie macochy, tatę i ojczyma. Pięciu rodziców, a ich dojrzałość emocjonalna równa jest dojrzałości emocjonalnej mojego psa”. Nauczyciel wyglądał na równie zszokowanego jak ja. No, powiedzmy, że to Ameryka i nieco inne obyczaje, ale czy na pewno tylko tamtejsze dzieci mają po dwie „mamusie” i trzech „tatusiów”? Później oglądałam film dokumentalny. Poruszona rzadkim schorzeniem bohaterów dopiero pod koniec zorientowałam się, że para, o której sądziłam, że są małżeństwem (mieszkali wspólnie od kilku lat w domku, remontowali go, gotowali, sprzątali) właśnie postanawia wziąć ślub.
Przeprowadzenie lekcji biblijnej „Cudowny Doradca” sprawiło mi dużo radości. Lubię opowiadać historie. Opowiadając, sama po raz kolejny przeżywam daną prawdę, na nowo odkrywam jej głębię, a nierzadko dokonuję nowych odkryć. Szczególnie cieszyłam się, że mogłam przekazać dzieciom to, czego sama nie wiedziałam mając trzynaście lat, a co – wydaje mi się – mogłoby bardzo mi pomóc i sprawić, że w wielu kwestiach inaczej potoczyłoby się moje życie. Moja szkółka odbyła się w piątek...
W niedzielę jednak z opiekunek niespodziewanie zapytała: „Ania, w czwartek jest moja kolej na przeprowadzenie lekcji biblijnej. Nie chciałabyś poprowadzić jej ze mną? Opowiedziałabyś historię i przekazała prawdę biblijną, a ja poprowadziłabym zadania z karty pracy i krzyżówkę, co o tym myślisz?” Lubię opowiadać, więc nie zastanawiając się, od razu się zgodziłam. Intensywny rozkład kolonijnego dnia, sprawił, że dopiero dzień później przypomniałam sobie o tej rozmowie i zdałam sobie sprawę, że nawet nie zapytałam, jaki dokładnie temat mam poprowadzić. Wtedy przyszła mi do głowy myśl, która sprawiła, że czym prędzej pobiegłam do sali, odszukałam cieniutki zeszycik i z bijącym sercem zaczęłam przewracać kartki. Zatrzymałam się na czwartkowym temacie i łzy napłynęły mi do oczu – tak, temat brzmiał: „Immanuel – Bóg z nami”.
Moja cicha, nieśmiała modlitwa, abym mogła poprowadzić również ten temat, została wysłuchana, choć już się pogodziłam z tym, że nie będzie to możliwa i nawet o tej modlitwie zapomniałam. Nadszedł czwartek, a ja wraz z dziećmi mogłam na nowo odkrywać historię, którą ostatnio bardzo przeżywam i która jest szczególnie bliska mojemu sercu…
Siedziałam w chłodnej sali, w której odbywały się kolonijne społeczności (spotkania, podczas których koloniści śpiewali różne piosenki/pieśni i uczyli się biblijnych prawd). Przeglądałam cieniutki zeszyt z tematami lekcji biblijnych. Każdy z opiekunów miał wybrać jeden i przeprowadzić jedną lekcję. Szkółki odbywały się raz dziennie na poobiedniej społeczności. Przeglądałam zeszycik i biłam się z myślami. Dwa tematy był szczególnie mi bliskie i nie wiedziałam, który wybrać…
Na kolonię przyjechałam dzień wcześniej. – Ania, dostaniesz najstarszą grupę dziewczyn – przywitał mnie na stacji kierownik kolonii. Uśmiechnęłam się i w myślach podziękowałam Bogu. Wiedziałam, że właśnie dlatego tutaj jestem. Kiedyś sama przyjeżdżałam w to miejsce jako kolonistka, a dwie ostatnie kolonie szczególnie zapadły mi w pamięć. Jednakże właśnie wtedy – będąc w najstarszej grupie dziewcząt – zaczęło się też wiele moich dziewczęcych problemów i kompleksów, pojawiły się pytania, na które szukałam odpowiedzi wiele lat. Później nie raz wracałam w to miejsce w roli „cioci” – opiekunki. W tym roku, po dwuletniej przerwie, wróciłam znowu z silnym pragnieniem, aby przekazać dzieciom (szczególnie dziewczętom), to wszystko, czego ja nie wiedziałam mając dwanaście, trzynaście lat, a co – patrząc z dzisiejszej perspektywy – bardzo chciałabym wtedy wiedzieć.
„Kochanie, wyprasujesz mi na jutro koszulę?”- poprosił wieczorem mój mąż.
Skrzywiłam się i z niechęcią odparłam: „Ojej, jestem zmęczona, a w ogóle to nie mogłeś mi powiedzieć wcześniej?” Zaraz potem przypomniałam sobie, jak rok czy dwa przed naszym ślubem, kiedy moja koleżanka powiedziała, że nie będzie prasowała mężowi koszul, ja z entuzjazmem odparłam, że ja zawsze będę, ponieważ będzie to wyrazem mojej miłości do męża. Teraz bardzo się zawstydziłam.
Nie chodzi mi zresztą wcale o to, że nie miałam ochoty wyprasować mężowi koszuli. Zmartwiło mnie raczej to, że teraz, po dwóch latach małżeństwa, coraz częściej zdarza mi się w niemiły sposób zwrócić się do mojego męża i już nie zawsze staram się być dla niego miła, tak jak na początku. Z przerażeniem pomyślałam: „Co to będzie za dziesięć czy dwadzieścia lat?”