Kanał kazań i reportaży – Różnorodny wykład Słowa Bożego oraz zbiór reportaży i audycji pozyskanych od Fundacji Głos Ewangelii. W tle starannie wyselekcjonowane hymny i piosenki anglojęzyczne.
Kazania – Różnorodny wykład Słowa Bożego zwiastowanego przez znanych kaznodziejów i ewangelistów. Kanał adresowany do tych, którzy chcą się zatrzymać i pomyśleć, po co żyją.
Niezwykła historia człowieka, który 45 minut był martwy.
Przedstawił swoja historię na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Yorku przed wysoko postawionymi osobistościami, w tym sekretarzem generalnym Ban Ki Munem.
Jedną z licznych wad widocznych w naszym narodzie, a co za tym idzie w naszym... Kościele - jest brak szacunku dla siebie nawzajem. Dla wyższych od siebie - w myśl powiedzenia: "Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie", a co dopiero dla równych sobie czy mniej znaczących. To, że w społeczeństwie sytuacja wygląda tak, jak wszyscy wiemy, nie musi dziwić. Także to, że społeczeństwu nie da się po prostu powiedzieć: "Ludzie, szanujmy się": bo niby dlaczego mieliby rezygnować ze swoich naturalnie-narodowych upodobań.
W życiu często spotykamy znaki ostrzegające przed niebezpieczeństwem. Znajdujemy je na słupach elektrycznych, na krawędzi skał, na płotach posesji, na których znajdują się ostre psy. Spotykamy je również na opakowaniach substancji trujących, czy niebezpiecznych dla człowieka. Takie ostrzeżenia przyjmujemy w trosce o bezpieczeństwo naszego życia i zdrowia.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której przed nami pojawia się znak „Strzeż się człowieka!”. Jak wówczas zareagujemy? Czy zlekceważymy takie ostrzeżenie, i pójdziemy dalej, śpiewając w sercu pieśń: „Wiem, nie zawiedzie mnie Pan”? Czy to będzie z naszej strony rozsądne? Czy raczej nie powinniśmy przynajmniej zatrzymać się na chwilę i zastanowić się, dlaczego ktoś umieścił takie ostrzeżenie?
Jak należy traktować nadciągające do Europy tłumy wyznawców Islamu zdaniem polityków, papieża czy typowego telewidza - to już wiadomo. A jak podejść do tego zjawiska w świetle Biblii?
Zacznijmy od tego, że Biblia nie jest adekwatnym źródłem wskazówek dla świeckich polityków lub przywódców religijnych. Politycy bowiem uprawiają politykę a hierarchowie dbają przede wszystkim o popularność swojej religii. Biblia oświetla drogę dla ludu Bożego na ziemi, dla ludzi prostolinijnie wierzących Bogu na słowo. Poucza grzesznika, jak może zostać dzieckiem Bożym. Wskazuje wierzącym, jak powinni współżyć między sobą i jaki mają mieć stosunek do otaczającego ich świata.
Letnie dni stają się coraz krótsze, wieczory chłodniejsze, kończy się lato niepostrzegalnie przechodząc w jesień. Jeszcze kilka dni i zacznie się wrzesień, a wraz z nim… szkoła.
Niegdyś słowa „wrzesień” i „szkoła” wypowiadane pod koniec sierpnia wywoływały u mnie pełen strachu skurcz w żołądku. Później w latach studenckich wrzesień stał się moim ulubionym miesiącem – po całorocznej nauce i letnich wojażach, w końcu przychodził czas na odpoczynek. W zeszłym roku sytuacja diametralnie się zmieniła, a słowo „wrzesień” znów nabrało nowego znaczenia. Jeszcze kilka dni i wracam na moje pole bitwy, gdzie znów zacznę staczać ciężką walkę z… samą sobą. Dopóki nie zaczęłam pracy w szkole nigdy wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak wielki wpływ na moją pracę z dziećmi (czy interakcje z nimi przy innych okazjach), ma to, co aktualnie przeżywam i to jakim tak naprawdę, wewnętrznie, jestem człowiekiem.
Apostoł Paweł mówi o samotności i małżeństwie jako darach od Boga. (1 Kor. 7:7). Niewielu podda w wątpliwość argumentację co do małżeństwa, lecz kiedy stajemy twarzą w twarz z nauczaniem o samotności jako darze, wielu z nas wolałoby zacytować słowa Pawła o tym, że „bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać” (Dz. Ap. 20:35). Samotność jest jednym z tych darów, których nie chcemy przyjąć.
Będąc osobą samotną, odkryłem, iż stan ten dawał mi duże poczucie wolności. Prawdziwie uwierzyłem i zrozumiałem prawdę, że jest to dar. Dar jest tak samo dobry jak jego dawca. Im lepiej dawca cię zna, tym bardziej prawdopodobne jest, że dar, który od niego otrzymujesz, jest dla ciebie dobry.
Pamiętam liczne przyjęcia urodzinowe, kiedy otwierałem prezent i znajdowałem książkę - jedną z tych, które ciągle leżą nie przeczytane na półce. Dawca miał jak najlepsze intencje, lecz dla małego chłopca wychowującego się w gospodarstwie rolnym książka o pięknych chińskich ogrodach nie była odpowiednim prezentem. Była wspaniałym prezentem, lecz być może dla kogoś innego. Jeśli dawca nie zna cię dobrze, dar, którym chce cię obdarzyć może okazać się nieodpowiedni dla ciebie.
Na centralnej ulicy Antiochii, w błyszczącym kryształowymi szybami biurowcu strzeżonym przez wyszkolonych ochroniarzy, znajduje się główna siedziba organizująca podróże misyjne apostoła Pawła. Sztab składający się z doświadczonych menadżerów i doradców krząta się codziennie, aby każda wyprawa sługi Bożego przyniosła jak największy sukces w zwiastowaniu Dobrej Nowiny. Specjalne biuro podróży zajmuje się rezerwacją miejsc w kilku gwiazdkowych hotelach, aby zmęczony apostoł mógł wygodnie się zrelaksować po trudach wielogodzinnych dysput z zaciekłymi oponentami ewangelii.
Taki, lub podobny scenariusz ma miejsce w przypadku wielu współczesnych ewangelistów, którzy nazywają siebie sługami Bożymi. Powie ktoś, że należy im się taka organizacja pracy, którą wykonują dla Boga, są przecież, jak sami nauczają, „dziećmi Króla królów”. Sam słyszałem, jak pewien teleewangelista błagał swoich fanów, aby złożyli mu się na prywatny odrzutowiec, by mógł szybciej docierać z ewangelią do zgubionych grzeszników w Indiach.
Lecz dość tego sarkazmu. Zajrzyjmy na stronice naszych Biblii, gdzie możemy przeczytać dość szczegółowy scenariusz służby prawdziwych sług Bożych. Oni też podróżowali, też zależało im na szybkim dotarciu z Dobrą Nowiną do ludzi, do których posyłał ich Pan.
będące w równowadze z pracą i obowiązkami rodzinnymi?
Oczywiście, że tak!
Oto, jak można zacząć to robić.
Właśnie skończyliśmy pracę nad programem na temat małżeńskiej intymności. Wyczerpani, wsiedliśmy do samochodu, gdy nagle nas oświeciło. „Dlaczego sami nie stosujemy tego?” - zapytała Claudia. „Nie wiem” - odpowiedział Dave. „Ale czas, by coś zmienić!”
Przez ostatnich siedem miesięcy nie mieliśmy okazji spędzić czasu we dwoje. Tego wieczora miało być podobnie. Nie mieliśmy czasu nawet na to, by w drodze do domu wstąpić na kawę - musieliśmy pędzić na pocztę, by czym prędzej nadać manuskrypt ukończonej książki.
Oboje dostrzegliśmy tę ironię: „Podczas, gdy pomagaliśmy innym mężom i żonom w umacnianiu więzi między nimi, sami naruszaliśmy ważne, nauczane przez nas zasady. Łatwo moglibyśmy stwierdzić: „Praca z innymi małżeństwami pozwala nam rozwijać naszą relację”. Jednak oszukiwaliśmy się, kiedy wieczorem zamiast paść sobie w ramiona, pędziliśmy na pocztę.
Niestety, nie jesteśmy w tym odosobnieni. Wiele małżeństw, które pełnią służbę dla Boga, znajduje się w takim samym niebezpieczeństwie.